StoryEditor
Rynek i trendy
28.08.2019 00:00

Grant Thornton: Na rynku aptecznym rok 2019 to czas walki o terytorium

W pierwszej połowie 2019 r. z polskiej mapy aptek zniknęły 242 placówki. Eksperci Grant Thornton w raporcie "Rynek apteczny w Polsce", w którym przeanalizowali dane z Krajowego Rejestru Zezwoleń na Prowadzenie Aptek Ogólnodostępnych i Punktów Aptecznych za okres 2001-2019, szacują, że do końca roku taki sam los spotka 200 kolejnych. Dla tych, które pozostaną na rynku oznacza to szansę na zapewnienie sobie spokoju na najbliższe lata.

Polska przez kilkanaście ostatnich lat doświadczała swoistego „aptecznego boomu". Do momentu wprowadzenia ustawy „Apteka dla aptekarza" (czerwiec 2017 r.) liczba aptek ogólnodostępnych i punktów aptecznych nieprzerwanie rosła – w latach 2001-2017 rynek powiększył się o 10,4 tys. punktów, co oznacza przyrost o 612 podmiotów rocznie – wynika z analiz firmy Grant Thornton zebranych w raporcie pt. „Rynek apteczny w Polsce”.

Tempo wzrostu osiągnęło maksimum w 2011 roku, kiedy w Polsce przybyło 1041 aptek. W latach 2012-2013 wzrosty wyraźnie spowolniły i do 2017 roku utrzymały się na poziomie 200-300 otwarć rocznie. Dobrą passę branży zakończyła nowelizacja przepisów związanych z prowadzeniem aptek. W 2018 roku ubyło 458 aptek z blisko 15 tys. funkcjonujących na koniec 2017 roku. Trendowi spadkowemu nie zapobiegły nowe otwarcia. Choć przedsiębiorcy świadomi nadchodzących zmian pozyskali w czerwcu 2017 roku 155 zezwoleń na dotychczasowych warunkach, co było najwyższym wynikiem od grudnia 2011 roku, to i tak od października 2017 roku rozpoczął się okres 16 miesięcy z wyraźnie topniejącą liczbą aptek. Liczba zamknięć zaczęła górować nad liczbą otwarć.

Według ekspertów Grant Thornton należy się spodziewać, że ta anomalia wywołana nowelizacją wkrótce minie, tzn. liczba zamknięć spadnie i zrówna się z liczbą otwarć. Po regresie rynek się więc ustabilizuje lub wróci do umiarkowanego rozwoju.

Oznacza to, że podmioty funkcjonujące na rynku po okresie przejściowym nie będą odczuwały presji ze strony potencjalnych konkurentów, którzy mogliby otworzyć nową aptekę w okolicy i przebojem zagarnąć klientów, jak funkcjonowało to wcześniej. W 2019 roku będziemy jednak świadkami walki o terytorium pomiędzy obecnymi uczestnikami rynku – lokalnymi konkurentami. Wygrany może zapewnić sobie spokój na lata – mówi Paweł Sobolak, doradca due diligence Grant Thornton.  

Paweł Sobolak, doradca due diligence Grant Thornton:

Nowelizacja Prawa farmaceutycznego wprowadziła prawdziwą rewolucję na rynku aptecznym. Przy zachowaniu obecnych trendów, w 2019 roku możemy się spodziewać spadku ogólnej liczby aptek o kolejne 400 podmiotów. Nie oznacza to jednak, że osoby prowadzące obecnie apteki mogą spocząć na laurach i liczyć na stały przyrost klientów. Nowe przepisy, choć utrudniają zakładanie nowych aptek, będą stymulowały na rynku walkę o terytorium. Obecnie funkcjonujące limity niejednokrotnie zapobiegną powstaniu kolejnej apteki, w miejscu gdzie konkurencja zaprzestanie działalności. W efekcie, okolicznymi klientami podzielą się apteki, które przetrwają najbliższe miesiące.

Zmiany przepisów to jednocześnie szansa na zapewnienie sobie spokoju na najbliższe lata. Właściciele aptek powinni wykazać się aktywnością i wyprzedzać ruchy konkurencji, np. sprawdzić, czy w ich okolicy może powstać nowa apteka, zabezpieczyć się przed podwyżkami czynszu, a być może też rozważyć przejęcie konkurencji.

Dla przypomnienia: Ustawa „Apteka dla aptekarza" sprawia, że zakładanie nowych aptek stało się znacznie trudniejsze. Nie tylko trzeba mieć odpowiednie uprawnienia (aptekę może otworzyć tylko farmaceuta lub spółka, w skład której wchodzą wyłącznie farmaceuci), ale apteki nie mogą otwierać się bliżej niż w odległości 500 metrów od innej apteki i gęściej niż jedna na 3000 mieszkańców danej gminy. Warunek liczebności mieszkańców na jedną aptekę nie musi być spełniony, jeżeli nowa apteka ma powstać w odległości większej niż 1 km od najbliższej już funkcjonującej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
20.11.2025 11:20
SW Research: Polki to patriotki konsumenckie. Zaufanie do polskich marek deklaruje 95 proc. badanych
Polki chętniej sięgają po polskie marki niż Polacy.Agata Grysiak

Z najnowszego raportu „Made in Poland”, przygotowanego przez SW Research z inicjatywy Grupy Amica, wynika, że polscy konsumenci coraz częściej świadomie wybierają produkty krajowych producentów. Zaufanie do rodzimych marek deklaruje aż 95 proc. badanych, a 70 proc. ufa im bardziej niż zagranicznym. Co istotne, wybory te nie wynikają z przyzwyczajenia – 75,8 proc. respondentów przyznaje, że regularnie sięga po polskie produkty, kierując się przede wszystkim oceną jakości, rzetelnością producentów i realnymi doświadczeniami użytkowymi.

Raport szczegółowo analizuje, jak Polacy postrzegają pojęcie „polskiej marki”. Określenie „Made in Poland” przestaje pełnić funkcję jedynie marketingowego sloganu – dla 74 proc. badanych oznacza ono krajową produkcję, dla 70 proc. polskie pochodzenie firmy, a dla 51 proc. krajowy kapitał. Respondenci wskazują, że marka zasługuje na miano polskiej tylko wtedy, gdy realnie działa, produkuje i rozwija się w kraju. Tym samym miejsce wytwarzania staje się jednym z kluczowych kryteriów budujących zaufanie i lojalność konsumentów.

 

 

Cytowany w raporcie Michał Rakowski, wiceprezes Grupy Amica, podkreśla rosnącą rolę transparentności i jakości krajowej produkcji. Badanie pokazuje, że polskie produkty są cenione przede wszystkim za uczciwość producentów (57 proc.), wysoką jakość (55 proc.) oraz pozytywne doświadczenia użytkowników (49 proc.). W praktyce oznacza to, że konsumenci nie potrzebują deklaracji – oczekują dowodów w postaci solidnego wykonania i wiarygodnego pochodzenia. To właśnie te elementy budują przewagę krajowych marek na coraz bardziej konkurencyjnym rynku.

Znaczenie polskich marek wykracza dziś poza kwestie zakupowe. Aż 81 proc. ankietowanych uważa, że stoją za nimi konkretne wartości, takie jak wspieranie lokalnej gospodarki (63 proc.), patriotyzm gospodarczy (55 proc.) czy wieloletnia tradycja (52 proc.). Jedynie 20 proc. uważa, że określenie „polska marka” bywa pustym hasłem, przy czym dotyczy to głównie sytuacji, gdy deklaracje nie znajdują potwierdzenia w działaniach. Dane te dowodzą, że konsumpcyjny patriotyzm Polaków jest świadomy i wynika z racjonalnej oceny jakości oraz wiarygodności marek.

Wyniki raportu pokazują również istotne różnice w podejściu do polskich marek między kobietami a mężczyznami. Polskie produkty częściej wybiera 78,5 proc. kobiet (wobec 72,6 proc. mężczyzn), a 82 proc. kobiet deklaruje większe zaufanie do krajowych producentów (u mężczyzn 72 proc.). Jednocześnie 80,7 proc. badanych deklaruje sympatię do rodzimych marek, a 73,3 proc. uznaje ich wybór za wyraz patriotyzmu. Badanie zrealizowano w październiku 2025 roku metodą CAWI na reprezentatywnej próbie 1025 osób w wieku 16 i starszych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
20.11.2025 10:11
UCE Research: Polacy coraz bardziej czujni wobec promocji na Black Friday
Blisko 72 proc. Polek i Polaków widzi zawyżanie cen przed Black Friday.Karolina Grabowska Kaboompics

Według najnowszego raportu „Polacy na kursie Black Friday. Edycja 2025”, przygotowanego przez UCE RESEARCH i Shopfully Poland, aż 71,9 proc. konsumentów zauważa podnoszenie cen produktów lub usług przed Black Friday. Z tej grupy 26,9 proc. deklaruje, że widziało takie działania wiele razy, 23 proc. często je obserwuje, a 22 proc. przyznaje, że spotkało się z nimi już kilkukrotnie. Jedynie 4,6 proc. ankietowanych nigdy nie zauważyło tego rodzaju praktyk, co – zdaniem autorów – może wynikać z mniejszej aktywności zakupowej lub braku regularnego śledzenia cen.

Eksperci podkreślają, że dane te pokazują rosnącą świadomość i ostrożność konsumentów. Jak zauważa współautor raportu Robert Biegaj, wysokie wskazania nie są zaskoczeniem, ponieważ od lat w mediach regularnie pojawiają się ostrzeżenia dotyczące fałszywych promocji. Jednocześnie fakt, że tak duża część kupujących dostrzega podwyżki cen przed Black Friday, wskazuje na skalę i systemowy charakter tego zjawiska. Zdaniem autorów raportu może to być poważnym sygnałem ostrzegawczym dla sprzedawców, których wiarygodność staje się kluczowa w okresach intensywnych kampanii promocyjnych.

Z raportu wynika także, że 84 proc. konsumentów za każdym razem sprawdza, czy dana promocja jest prawdziwa i opłacalna. To bardzo wysoki odsetek, który – według ekspertów UCE RESEARCH – świadczy o większej racjonalności zakupowej Polaków. Konsumenci częściej korzystają z porównywarek cenowych, aplikacji mobilnych i narzędzi analizujących historię cen. Dla sprzedawców oznacza to konieczność zwiększenia transparentności cenowej, ponieważ fałszywe promocje są szybko wykrywane i mogą prowadzić do utraty zaufania do marki.

Jednocześnie 14 proc. ankietowanych nigdy nie weryfikuje zmian cen, a 2 proc. nie pamięta, czy kiedykolwiek to robiło. Zdaniem ekspertów taka postawa może wynikać z przyzwyczajeń zakupowych, wysokiego poziomu zaufania do stałych marek lub niższej świadomości konsumenckiej, zwłaszcza w starszych grupach wiekowych. Autorzy raportu podkreślają, że brak kontroli cen może sprzyjać nieetycznym praktykom rynkowym, które wykorzystują nieświadomość części kupujących.

Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI w dniach 6–8 listopada 2025 roku na reprezentatywnej próbie 1007 Polaków w wieku 18–80 lat. Autorzy raportu podkreślają, że rosnąca czujność konsumentów oraz systematyczne nagłaśnianie procederu zawyżania cen sprawiają, że Black Friday traci charakter spontanicznego święta zakupów, a coraz bardziej staje się przemyślaną, świadomą strategią wyszukiwania faktycznie korzystnych ofert.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
20. listopad 2025 18:49