StoryEditor
Rynek i trendy
17.04.2020 00:00

Konsumpcja w Polsce bardzo zmniejszy się z powodu koronawirusa

Jedynie 39 proc. Polaków ocenia stan swoich finansów jako bardzo dobry, natomiast aż 48 proc. przewiduje, że ich sytuacja materialna ulegnie pogorszeniu w ciągu kolejnego półrocza. Z badania przeprowadzonego na zlecenie banku wynika, że prawie połowa z nas (45 proc.) uważa obecny stan gospodarki za zły, a ponad 70 proc. spodziewa się dalszego pogorszenia.

Przepytani przez bank Polacy zapowiadają, że w kolejnych miesiącach będą unikać rozrywek takich jak wyjście na koncert, do kina, czy na wydarzenie sportowe (44 proc. wskazań). Popularność zyskują natomiast usługi zdalne takie jak platformy streamingowe - 13 proc. Polaków stwierdziło, że przeznaczy na dostęp do nich większe kwoty w nadchodzących miesiącach.

Zagrożenie wywołane pojawieniem się koronawirusa obudziło w Polakach lęk o sytuację gospodarczą kraju. Jak pokazuje badanie, prawie połowa z nas (45 proc.) uważa obecny stan gospodarki za zły, a aż trzy czwarte ( 73 proc.) twierdzi, że w kolejnych miesiącach może być jeszcze gorzej. Pomimo chwilowego wzrostu popytu na artykuły pierwszej potrzeby, związanego z gromadzeniem zapasów przez gospodarstwa domowe na początku marca.

Eksperci przewidują, że w dalszej perspektywie konsumpcja znacznie ucierpi m.in. z powodu ograniczeń w działaniu restauracji, galerii handlowych i kin. - Wpływ na to może mieć również  sytuacja finansowa części Polaków m.in. wykluczonych zawodowo z powodu wirusa – mówi Maciej Dąbrowski, dyrektor Departamentu Strategii i Innowacji Santander Consumer Banku.

Te osoby mogą mieć problemy ze spłatą obecnych zobowiązań i z zaciąganiem nowych. Niesprzyjających konsumpcji okoliczności nie poprawia fakt, że obecnie jedynie 39 proc. Polaków ocenia stan swoich finansów jako bardzo dobry, natomiast aż 48 proc. spodziewa się, że ich sytuacja materialna ulegnie pogorszeniu w ciągu kolejnego półrocza. 

Społeczny dystans i popyt na usługi zdalne wzrosną

Wszystko wskazuje na to, że koronawirus na dłużej odciśnie swoje piętno na naszym stylu życia. W obawie przed zarażeniem, gwałtownej zmianie uległ m.in. nasz model przemieszczania. Jak przywołuje w swoim raporcie Santander Consumer Bank, podróże pociągiem, autobusem, metrem oraz rowerami miejskimi w marcu br. spadły w Europie nawet o 90 proc.

Odsetek ankietowanych deklarujących regularne korzystanie z komunikacji miejskiej przed wybuchem epidemii wyniósł 33 proc. Z transportu współdzielonego m.in. hulajnóg i rowerów miejskich, co najmniej raz w tygodniu korzystało 10 proc. z nas (7 proc. z tą samą częstotliwością wybierało podróż taksówką bądź Uberem). Obecnie prawie 40 proc. badanych bałoby się poruszać za pomocą komunikacji miejskiej, a ponad 30 proc. używać w tym celu taxi lub Ubera.

Dane zebrane przez Santander Consumer Bank wskazują na to, że COVID-19 pozostawi po sobie długoterminowe zmiany społeczne, takie jak zwiększenie dystansu fizycznego oraz możliwość wykonywania wszystkiego zdalnie w obszarze pracy, edukacji czy relacji biznesowych.

Po wybuchu epidemii 42 proc. Polaków wykazuje się nieufnością wobec przyszłych podróży lotniczych w kraju i za granicą, wyjazdów na wakacje i wycieczek w inne zakątki w świata. Prawie tyle samo (40 proc.) twierdzi, że bałoby się uczęszczać na basen lub siłownię, korzystać z kin, teatrów, koncertów i parków rozrywki (37 proc.) czy chodzić do restauracji, pubu lub kawiarni (35 proc.). Świadczy to o potrzebie maksymalnego ograniczenia kontaktu z innymi, co wpłynie na kontakty biznesowe i prywatne.

- Potrzeba zachowania fizycznego dystansu zaowocuje dalszym rozkwitem usług zdalnych oraz wzrostem zainteresowania kanałami społecznościowymi i prowadzonej  w nich komunikacji spółek. Już teraz, kilka tygodni po ogłoszeniu pandemii koronawirusa, możemy zauważyć wzrost popytu na usługi zdalne na przykładzie zakupów online - mówi Maciej Dąbrowski.

Jak wskazuje badanie, odsetek Polaków deklarujących regularne (co najmniej raz w tyg.) korzystanie z kanału e-commerce w czasie epidemii wzrósł aż o 7 punktów procentowych (przed jej nadejściem wynosił 15 proc.). Zakupy online cieszą się wyraźnym zaufaniem polskiego społeczeństwa, tylko 18 proc. z nas zadeklarowało obawy związane z korzystaniem z tego kanału sprzedaży w czasie epidemii.

Ponadto odpowiedzi Polaków zapytanych o zmianę w strukturze wydatków w ciągu kolejnych sześciu  miesięcy wieszczą wzrost zainteresowania usługami streamingowymi (Netflix, HBO, Eleven Sport). Aż 13 proc. ankietowanych zaznaczyło, że w czasie epidemii przeznaczy więcej na dostęp do płatnych multimediów.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
17.11.2025 10:37
Japońscy pracodawcy łagodzą przepisy: pracownicy mogą już farbować włosy i malować paznokcie
Najnowsze zmiany dotyczące koloru włosów, lakieru do paznokci i dodatków dotyczą głównie mniejszych firm, które borykają się z poważniejszymi niedoborami kadrowymiShutterstock

Coraz więcej japońskich firm łagodzi przepisy w obliczu kryzysu demograficznego na rynku pracy – opisuje Reuters. Sieć dyskontów spożywczo-przemysłowo-drogeryjnych Don Quijote już trzy lata temu złagodziła przepisy, dotyczące zakazu farbowania włosów i zdobienia paznokci przez pracowników. Efekt? Obecnie prawie jedna czwarta pracowników sieci ma już kolorowe włosy, a ponad połowa (55 proc.) ma włosy inne niż czarne.

Inny przykład to sieć drogerii Fuji Yakuhin, która zniosła wiele obostrzeń wobec  pracowników, nie będących farmaceutami. Teraz zezwala ona na dowolny kolor włosów, zdobienie paznokci, mocny makijaż, a także wszelkiego rodzaju pierścionki, podczas gdy wcześniej dozwolone były wyłącznie obrączki ślubne. Podobnie operator supermarketów Tokyu Store złagodził ograniczenia dotyczące kolorów włosów, fryzur, akcesoriów, lakierów do paznokci i piercingu.

Najnowsze zmiany dotyczące koloru włosów, lakieru do paznokci i dodatków dotyczą głównie mniejszych firm, które borykają się z poważniejszymi niedoborami kadrowymi niż większe przedsiębiorstwa i nie mają tak dużego pola manewru w oferowaniu konkurencyjnych wynagrodzeń.

Również niektóre duże firmy giełdowe złagodziły w tym roku zasady ubioru. W zeszłym tygodniu Japan Airlines dołączyły do ​​operatora metra Tokyo Metro i krajowych tanich linii lotniczych Skymark Airlines, zezwalając pracownikom na noszenie obuwia sportowego w pracy.

Z danych OECD wynika, że Japonia – kraj szybko starzejący się, z ograniczoną imigracją – odnotowała spadek liczby ludności w wieku produkcyjnym o 16 proc. od 1995 roku. To wywołało ostrą walkę o pracowników.

Dwie trzecie japońskich firm potwierdziło, że niedobór siły roboczej ma poważny wpływ na funkcjonowanie biznesu – było to głównym powodem bankructw w Japonii w okresie kwiecień-wrzesień, a liczba upadłości w pierwszym półroczu osiągnęła najwyższy poziom od 12 lat (wg danych Tokyo Shoko Research).

To z kolei daje młodym ludziom większą swobodę, szczególnie w odniesieniu do pracy w niepełnym wymiarze godzin. Dwie trzecie studentów uważa, że ​​powinni mieć możliwość decydowania o swoim wyglądzie przy pracy w niepełnym wymiarze godzin. Jedna trzecia natomiast stwierdziła, że ​​wycofała aplikacje o pracę z powodu dress code‘u, obowiązującego u potencjalnych pracodawców.

Mimo częściowego poluzowania dotychczasowych zasad, dotyczących dress code’u pracowników w Japonii, to niektóre aspekty wyglądu, które stały się powszechne na Zachodzie (np. liczne kolczyki, piercing twarzy) wciąż stanowią dla wielu firm zbyt trudny tematy. Pracownicy z tatuażami – sztuką tradycyjnie kojarzoną w Japonii z yakuzą – są zazwyczaj proszeni o ich zakrywanie, aby nie onieśmielać klientów.

Najnowsze zmiany nie dotarły też jeszcze do wielu tradycyjnych, dużych japońskich firm, takich jak banki – mimo że nie ma tam polityki dotyczącej farbowania włosów czy używania lakieru do paznokci, wśród pracowników panuje przekonanie, że ich wygląd nie powinien wzbudzać sensacji i przyciągać uwagi.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
12.11.2025 10:33
Zakupy online najważniejszym powodem korzystania z internetu – wyniki badania „Internet marzeń”
W tym, jak obecnie funkcjonują e-zakupy, nie widzimy wielu wad. Tylko 11 proc. internautów dostrzega tu pole do poprawy. Tak pozytywna ocena zakupów online jest w dużym kontraście z powodem zajmującym drugie miejsce — czyli z dostępem do aktualnych wiadomości — twierdzi Karol Chilimoniuk z World.Karolina Grabowska Kaboompics

Ponad połowa Polaków korzysta z internetu głównie po to, aby robić zakupy online – wynika z badania „Internet marzeń” przeprowadzonego przez SW Research na zlecenie World w dniach 8–14 października 2025 r. Dla 53 proc. respondentów e-zakupy są najważniejszym powodem korzystania z sieci. Kolejne miejsca zajmują dostęp do aktualnych wiadomości (47 proc.) oraz narzędzia ułatwiające organizację codziennych obowiązków (43 proc.). Badanie objęło 1020 dorosłych Polaków i zostało zrealizowane metodą CAWI.

Wyniki wskazują, że internet postrzegany jest przede wszystkim jako narzędzie praktyczne, a nie społecznościowe. Tylko 10 proc. badanych deklaruje chęć wyrażania siebie w sieci, przy czym odsetek ten jest wyższy wśród kobiet (10,4 proc.) niż mężczyzn (8,6 proc.). Jeszcze rzadziej internauci wskazują na potrzebę wchodzenia w interakcje z innymi użytkownikami – jedynie 13 proc. respondentów postrzega internet jako przestrzeń relacyjnego kontaktu.

E-zakupy oceniane są przez Polaków wyjątkowo pozytywnie. Jedynie 11 proc. internautów widzi w tym obszarze elementy wymagające pilnej poprawy. Dla porównania, aż 38 proc. dorosłych Polaków wskazuje na konieczność poprawy jakości i wiarygodności informacji w sieci. Do sieci zaglądamy, by zrobić zakupy i nasze doświadczenie jest tu z gruntu pozytywne. Zaglądamy też, by poczytać newsy, ale te oceniamy jako niskiej jakości i niewiarygodne, jak podsumowuje wyniki Karol Chilimoniuk z World.

Pozytywne oceny e-commerce dominują wśród respondentów – 66 proc. deklaruje, że zakupy online działają dobrze lub bardzo dobrze. Lepiej postrzegają je kobiety (69 proc.) niż mężczyźni (61 proc.), a także osoby starsze (70 proc. w grupie 60+ wobec 58 proc. w wieku 18–29 lat). Zidentyfikowane obszary wymagające poprawy dotyczą m.in. przeciwdziałania fałszywym informacjom, które wskazało 18 proc. badanych.

Rosnące zagrożenia dla wiarygodności e-commerce wiążą się przede wszystkim z manipulacją opiniami. Obecnie 98 proc. konsumentów czyta recenzje produktów przed zakupem, a 88 proc. ufa im na poziomie osobistych rekomendacji. Jednocześnie około 40 proc. polskich internautów zetknęło się z fałszywymi recenzjami. Do wyzwań należą również działania zautomatyzowanych systemów wykupujących bilety lub limitowane kolekcje. Rozwiązaniem tych problemów może być wdrażanie technologii proof-of-human, która umożliwia wystawianie opinii i dokonywanie zakupów tylko prawdziwym użytkownikom, jak wskazuje Chilimoniuk.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
17. listopad 2025 20:28