StoryEditor
Rynek i trendy
04.02.2016 00:00

Naszym celem jest uratowanie spółki

Zimmerman Filipiak Restrukturyzacja S.A. przejmuje zarządzanie spółką Dayli. Drogerie zostaną otwarte za kilka dni. Ruszą sklepy tylko w najbardziej dochodowych lokalizacjach. Postępowanie sanacyjne, jakim została objęta spółka, daje szansę wierzycielom, że odzyskają przynajmniej część należności. Na pieniądze poczekają jednak przynajmniej rok.

Mateusz Medyński, przewodniczący Rady Nadzorczej Zimmerman i doradca restrukturyzacyjny, dla „Wiadomości Kosmetycznych” o dalszych losach Dayli.

Jakie uprawnienia jako zarządca Dayli dostała firma Zimmerman Filipiak Restrukturyzacja, którą Pan reprezentuje?

Przejęliśmy zarząd nad całością majątku. Współpracujemy z właścicielem i prezesem spółki, ale od 1 lutego 2016 r. to my nią faktycznie kierujemy. Wszystkie pełnomocnictwa zarządu spółki wygasły. Nie może on nic realnie obiecać kontrahentom czy wierzycielom. Dopóki będzie trwało postępowanie sanacyjne, dotychczasowy zarząd nie ma wpływu na funkcjonowanie spółki, bowiem te uprawnienia przysługują zarządcy.

Dopóki będzie trwało postępowanie sanacyjne, dotychczasowy zarząd nie ma wpływu na funkcjonowanie spółki. Nie może on nic realnie obiecać kontrahentom czy wierzycielom.

Jaki jest cel postępowania sanacyjnego, którym zostało objęte Dayli?

Jako zarządca spółki musimy dokonać restrukturyzacji, czyli przywrócić firmie zdolność do normalnego działania na rynku. Równocześnie musimy przygotować propozycje układowe, czyli sposób zaspokojenia roszczeń wierzycieli spółki oraz plan restrukturyzacji czyli sposób na poprawę funkcjonowania spółki. Wszystko, co będziemy robić, będzie miało na celu poprawę wydajności Dayli.

Kiedy zostaną otwarte sklepy?

Zakładamy, że nie dłużej niż za parę dni. Chcielibyśmy otworzyć je jak najszybciej, na tym opiera się sens działania Dayli. Sklepy są najważniejszym i najbardziej wartościowym składnikiem majątku spółki. Muszą wygenerować obrót, żeby spółka mogła spłacić wierzycieli.

Dlaczego więc zostały zamknięte? I to pod koniec grudnia, w okresie żniw dla handlu.

Głównym powodem przestoju jest to, że w wyniku działalności komorników i niektórych wierzycieli następowały zajęcia placówek. W momencie otwarcia postępowania sanacyjnego wszystkie postępowania egzekucyjne, które toczyły się w stosunku do spółki, zostały zawieszone z mocy prawa. Chwilę nam teraz zajmie zanim odzyskamy kontrolę nad całością majątku, ale nie boimy się już, że działalność spółki będzie przerywana dalszymi działaniami komorników. Będzie można sklepy otworzyć i prowadzić w nich działalność.

Czy drogerie są na tyle zatowarowane, żeby mogły ruszyć?

Część tak.

Czy zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami zarządu Dayli na rynku pozostanie tylko około 100 drogerii?

Wszystko będzie podlegało weryfikacji, gdy będziemy mieli pełnię wiedzy na temat stanu finansowego spółki. Na razie propozycja restrukturyzacyjna jest taka, żeby się ograniczyć do około 100 sklepów w najbardziej dochodowych lokalizacjach. Nie chodzi o prestiż, a o rachunek ekonomiczny.

Cześć pracowników sklepów już odeszła, niektórzy, zatrudnieni na zasadzie outsourcingu przez agencję Work Service zostali zwolnieni, pozostali martwią się co dalej z nimi będzie.

Faktycznie, około połowa pracowników była zatrudniona przez zewnętrzną firmę Work Service, która przystąpiła już do zwolnień. W tych sklepach, które pozostaną na rynku pracownicy będą teraz zatrudniani już przez samą spółkę Dayli. W placówkach, które zostaną wytypowane do otwarcia nie ma planu redukcji zatrudnienia. Tam pracownicy są niezbędni, jak będzie brakowało personelu, spółka będzie zatrudniać dodatkowe osoby. Wcześniej jednak musimy mieć odblokowane konto spółki i pełnię wiedzy, ile sklepów uda się nam otworzyć, ponieważ nie tylko dostawcy stracili cierpliwość, ale i wynajmujący lokale, co w obecnej sytuacji jest w pełni zrozumiałe. Spółka jednak nadal ma możliwość prowadzenia działalności i lokalizacje będą nam do tego niezbędne. Rozpoczynamy negocjacje z właścicielami lokali, żeby utrzymać lokalizacje, na których nam zależy.

Czy dostawcy i właściciele lokali dostaną pieniądze za zaległe faktury?

Procedura postępowania sanacyjnego jest mocno uregulowana. Zaległych pieniędzy nie możemy zapłacić inaczej niż poprzez układ, co zajmie trochę czasu. Mamy na to 12 miesięcy. Natomiast nowe faktury muszą być opłacane przez spółkę na bieżąco, Dayli musi być w stanie regulować wszystkie zobowiązania wobec pracowników, ZUS-u, dostawców towarów, właścicieli lokali itd. Inaczej nie przejdzie przez postępowanie restrukturyzacyjne, zostanie ono umorzone. Zarządca za to ręczy głową. Sąd będzie nas z tego rozliczał.

W ciągu 12 miesięcy musimy stanąć na nogi, płacić bieżące zobowiązania i zaproponować układ, który będzie możliwy do wykonania przez spółkę i akceptowalny dla wierzycieli.

Wspomniał Pan o 12 miesiącach, czy to jest czas na uregulowanie zaległości, czy rozpoznanie sytuacji w spółce?

W ciągu 12 miesięcy musimy stanąć na nogi, płacić bieżące zobowiązania i zaproponować układ, który będzie możliwy do wykonania przez spółkę i akceptowalny dla wierzycieli. Ten czas jest nam potrzebny na dokładne zapoznanie się ze stanem spółki, bo nie możemy obiecywać czegoś, czego nie będziemy w stanie zrealizować. Po 12 miesiącach wszyscy wierzyciele przystąpią do głosowania nad przygotowanymi przez nas propozycjami spłat zaległości. Mogą się na nie zgodzić lub nie.

Co z pracownikami, wobec których Dali ma ewentualnie zaległe zobowiązania?

Pracownicy są wyłączeni z układu sanacyjnego, z nimi będziemy regulować sprawy niezależnie od postępowania. W ramach Dayli nadal działa firma, która zajmuje się rozliczeniami z pracownikami, więc mamy odpowiednie służby. Generalnie jednak wszystkie informacje dotyczące spółki, również od osób i firm wobec których ma zaległości, powinny być kierowane do nas.

Zadłużenie Dayli to ponad 60 mln zł.

Jakie jest zadłużenie Dayli?

Według zgłoszenia i dokumentacji przedstawionej przez spółkę, jest to ponad 60 mln zł. Ale wśród tych zobowiązań są także długi w stosunku do spółek powiązanych, które nie będą się liczyć, bo spółka sama sobie nie będzie ich spłacać. Największym wierzycielem jest bank ING, ale posiada zabezpieczenie na majątku – zapasie towarów. Wiemy jednak, że najwartościowszym składnikiem majątku spółki nie są zapasy, tylko funkcjonujące przedsiębiorstwo, więc bank na szczęście wspiera spółkę w wysiłkach restrukturyzacyjnych i rozumie trudną sytuację, w której się znalazła.

 Przedsiębiorstwo i model biznesowy są solidne. Wydaje nam się, że utrzymanie sklepów w tych 100 lokalizacjach daje szansę na uratowanie spółki.

Jakie są Pana zdaniem, osoby doświadczonej w realizacji procesów restrukturyzacyjnych, realne szanse na postawienie Dayli na nogi?

Wydaje nam się, że utrzymanie sklepów w tych 100 lokalizacjach daje szansę na uratowanie spółki. Na podstawie wiedzy, którą dysponujemy dzisiaj – opieramy się na tym, co otrzymaliśmy od zarządu, czyli zakładamy, że prognozy mogą być bardziej optymistyczne niż rzeczywistość – uważamy, że przedsiębiorstwo i model biznesowy są solidne. To jest podstawa, która pozwala założyć, że jak się należycie zatowaruje te sklepy, to będą one przynosiły określone dochody. Wydaje nam się, że sytuacja jest do opanowania, choć jak wiadomo spółka od jakiegoś czasu jest niewypłacalna. Wszczęlibyśmy postępowanie sanacyjne wcześniej, gdyby nie to, że ustawa weszła w życie 1 stycznia. Spółka złożyła wniosek do sądu w pierwszym dopuszczalnym dniu roboczym obowiązywania nowych przepisów. To jest prawdopodobnie pierwsze postępowanie sanacyjne w kraju.

Jeżeli nie będziemy widzieli szansy na uratowanie spółki lub nie uda nam się przywrócić jej do pilnej wypłacalności nie będziemy mieli innej możliwości, jak tylko umorzyć postępowanie. Przepisy nie pozwalają zarządcom przedłużać działań ze szkodą dla wierzycieli, nie ma możliwości wieloletniego ciągnięcia postępowań, został przysłowiowy wóz albo przewóz.

Czy jest to rozwiązanie korzystne dla wierzycieli?

W tym wypadku jak najbardziej, bo spółka nie ma majątku, który by pozwolił na prowadzenie postępowania upadłościowego, tak żeby wierzyciele dostali jakiekolwiek znaczące kwoty. Jedyna wartość tej spółki jest w tym, że posiada sklepy, które mogą generować zysk. Więc jedyną szansą dla wierzycieli, którzy nie mają rzeczowego zabezpieczenia, czyli dla większości, jest to, że pozwolą Dayli działać pod czujnym okiem rady wierzycieli i sędziego komisarza. Trzeba podkreślić, że wierzyciele mają teraz więcej do powiedzenia w toku postępowania. Zarządca nie jest odpowiednikiem syndyka, który de facto mógł robić co chciał. Zarządca musi cały czas spowiadać się ze swoich działań radzie wierzycieli i sędziemu komisarzowi. Jeśli wierzycielom nie spodoba się to co robi, mogą go wymienić. Jesteśmy rozliczani pod kątem skuteczności postępowania. I naszym celem jest uratowanie spółki. Jeżeli nie będziemy widzieli szansy na uratowanie spółki lub nie uda nam się przywrócić jej do pilnej wypłacalności nie będziemy mieli innej możliwości jak tylko umorzyć postępowanie. Przepisy nie pozwalają zarządcom przedłużać działań ze szkodą dla wierzycieli, nie ma możliwości wieloletniego ciągnięcia postępowań, został przysłowiowy wóz albo przewóz.

Kiedy powinna się ukonstytuować rada wierzycieli?

Decyduje o tym sędzia komisarz. Może powołać radę samodzielnie albo na wniosek dłużnika, co najmniej 3 wierzycieli lub wierzycieli mających łącznie 20% ogółu sumy wierzytelności. Ponadto każdy wierzyciel lub wierzyciele dysponujący wierzytelnością kwotową 20 proc. lub więcej ogółu kwoty wierzytelności może wskazać jednego członka rady wierzycieli.

Licząc od 1 lutego mamy teraz miesiąc, aby rozejrzeć się w spółce, sprawdzić jej funkcjonowanie, zrobić spis majątku, sprawdzić ile jest w stanie zarobić i zaproponować ostateczny plan restrukturyzacyjny, czyli powiedzieć, co się da zrobić, żeby mogła stanąć na nogi w ciągu 12 miesięcy. Ze wszystkimi wierzycielami spotkamy się za rok, podczas głosowania nad planem spłaty zadłużenia. Kontakt z wierzycielami odbywać się będzie poprzez obwieszczenia i ogłoszenia w monitorze sądowym i gospodarczym. Komunikowane będzie wszystko to, co powinno według ustawy. My, jako zarządca również jesteśmy do dyspozycji wierzycieli, bo jesteśmy powołani przede wszystkim do tego, żeby zabezpieczyć ich interesy. Zachęcamy do dosyłania bezpośrednio do nas dokumentacji związanej ze współpracą z Dayli.


Rozmawiała Katarzyna Bochner

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
27.06.2025 09:40
Brytyjczycy przed wakacjami ruszyli na zakupy, na szczycie ich list zakupowych są kosmetyki
34 proc. konsumentów w Wielkiej Brytanii potwierdziło, że zamierza przed wakacjami zakupić produkty kosmetyczne i zdrowotneMarzena Szulc

Przed wakacjami mieszkańcy Wysp Brytyjskich masowo ruszyli na zakupy. Aż 77 proc. zadeklarowało chęć zakupów w tym okresie, a 34 proc. potwierdza, że w planach mają zakupy produktów kosmetycznych i zdrowotnych (beauty & health).

Takie dane są efektem badań, przeprowadzonych przez AliExpress – platformę e-commerce typu business-to-consumer (B2C), działającą w ramach Alibaba International Digital Commerce Group, która umożliwia globalnym konsumentom kupowanie bezpośrednio od producentów w Chinach i z całego świata.

W ramach raportu Consumer Insights przebadano 2 tys. osób z Wielkiej Brytanii. Celem badań było ustalenie,  w jaki sposób sezonowe trendy i aktywności wpływają na nawyki zakupowe konsumentów.

45 proc. jako priorytet traktuje zakup odzieży i obuwia, 21 proc. Planuje zakupienie nowych toreb i bagaży, 12 proc. szuka sprzętu sportowego i do spędzania wolnego czasu, 11 proc. – zamierza wydać pieniądze na zabawki i hobby. 34 proc. konsumentów potwierdziło, że zamierza przed wakacjami zakupić produkty kosmetyczne i zdrowotne.

Zobacz też: Trendy beauty wg Superdrug: czego młodzi klienci oczekują od drogerii w 2025 roku?

Zdaniem autorów raportu w ten sposób konsumenci deklarują, że są “skoncentrowani na ulepszaniu swoich wakacyjnych doświadczeń”. 

Największa część (20 proc.) spośród osób, przygotowujących się do wakacji i urlopów, kupuje niezbędne rzeczy od dwóch do czterech tygodni przed wyjazdem. Nieco ponad jedna czwarta zajmuje się tym tylko tydzień wcześniej.

Co ważne, znacząca część (ok. 70 proc.) ankietowanych aktywnie poszukuje zniżek, bądź czeka na wyprzedaż (to dotyczy przede wszystkim takich kategorii jak odzież i obuwie, sprzęt AGD i elektronika użytkowa.

Jak komentuje te wyniki Bonnie Zhao, dyrektor generalna AliExpress UK, „Brytyjczycy nadal kładą nacisk na uzyskanie wartości za pieniądze”, szczególnie gdy wydają pieniądze na takie aktywności, jak podróże, festiwale muzyczne i koncerty.

W tym roku zaobserwowaliśmy wzrost liczby konsumentów, robiących zakupy na internetowych platformach sprzedażowych, a AliExpress jest preferowanym miejscem docelowym dla wielu z nich – dodaje Zhao, cytowana przez portal theindustry.beauty.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
26.06.2025 10:00
Circana: Zapachowy boom napędzany jest przez nastolatków i… Ozempic?
Młodzi mężczyźni wraz z Ozempikiem mogą być czynnikami napędzającymi wzrost rynku perfum.Canva

Rynek perfum dynamicznie rośnie, a 2024 rok potwierdził jego wyjątkową pozycję w branży beauty. Według Circana, perfumy były najszybciej rosnącym segmentem kosmetycznym, co łączy się m.in. z powrotem do pracy stacjonarnej i większą liczbą spotkań towarzyskich offline. Szczególną uwagę przyciąga jednak nowa, nietypowa grupa konsumentów — nastoletni chłopcy z pokolenia Z, dotąd kojarzeni raczej z tanimi wodami po goleniu. Jak pokazuje badanie Piper Sandler, w 2024 roku wydatki młodych mężczyzn na perfumy wzrosły aż o 26 proc. rok do roku.

Co istotne, młodzi konsumenci nie wybierają klasycznych zapachów z drogerii. Aż 60 proc. z nich preferuje perfumy z segmentu prestige, co wskazuje na rosnącą świadomość i aspiracje zakupowe. Według Circana, aż 83 proc. przedstawicieli Gen Z regularnie używa zapachów. Za wzrostem zainteresowania stoją m.in. trendy z TikToka, takie jak „fragrance wardrobes”, warstwowe nakładanie zapachów (fragrance layering) czy „smellmaxxing”, czyli intensyfikacja doznań zapachowych w codziennym życiu.

Zjawisko łączenia zapachów – które mogłoby się wydawać przesadne – dla branży oznacza wzrost liczby produktów w kosmetyczce przeciętnego konsumenta. Klienci nie ograniczają się już do jednej „sygnatury zapachowej”, lecz wybierają różne perfumy w zależności od nastroju, aktywności czy pory dnia (np. perfumy na sen). Dodatkowo, według danych NielsenIQ, aż o 23 proc. wzrosło stosowanie perfum wśród osób korzystających z leków na odchudzanie z grupy GLP-1 – których liczba wzrosła o około 600 proc. między 2019 a 2024 rokiem. Dla wielu z nich perfumy stały się substytutem doznań smakowych.

W tym kontekście rośnie także popularność zapachów gourmand, czyli perfum inspirowanych jedzeniem. W ofercie zarówno niszowych perfumerii, jak i sieciowych marek coraz częściej pojawiają się kompozycje przypominające croissanty, pomidory, pianki, banany czy inne słodkości. Trend ten nie wykazuje oznak spowolnienia – według prognoz Forbes, liczba wyszukiwań związanych z perfumami gourmand wzrośnie w 2025 roku o około 34 proc.. Wszystko wskazuje na to, że nadchodzące miesiące będą pachnieć… jak deser.

Zobacz też: Perfumy gourmand na lekko: kiedy słodycz spotyka świeżość

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
30. czerwiec 2025 08:01