StoryEditor
Rynek i trendy
01.11.2017 00:00

Naturalne kosmetyki dla najmłodszych coraz bardziej poszukiwane

Zdrowe, naturalne, ekologiczne kosmetyki dla dzieci znajdują uznanie nawet wśród rodziców, którzy sami nie stosują naturalnych preparatów. Krótkie, naturalne składy sprawdzają się bowiem przy coraz częściej występujących dziecięcych alergiach skórnych. Gdy pojawia się problem, rodzice stawiają na kosmetyki z nurtu „free from” – opowiada Kamilla Stańczyk, właścicielka firmy Eco and More.

Czy polscy rodzice interesują się składnikami kosmetyków dla dzieci, wiedzą, czego powinni unikać, i są gotowi płacić więcej za bezpieczne certyfikowane produkty?

Rodzice mają coraz większą wiedzę na temat wpływu czynników zewnętrznych na skórę dziecka oraz na temat różnicy między skórą dorosłego i malucha. Coraz więcej osób wie, że skład kosmetyków ma znaczenie w pielęgnacji delikatnej skóry, która nie ma jeszcze w pełni wykształconych właściwości ochronnych, jest cieńsza i słabsza niż skóra dorosłego.

Rodzice śledzą też opinie krążące w internecie. Nawet jeżeli nie znają składów, nie umieją ich czytać, poszukują tu informacji, co właściwie znajduje się w kosmetyku i jakie ma działanie. Wielu rodziców decyduje się na zakup produktów niezawierających parabenów, SLS, SLES, bo słyszeli, że powinni ich unikać. Coraz chętniej sięgają też po produkty certyfikowane, które dają im pewność, że wydane pieniądze nie są zmarnowane. Są w stanie zapłacić za nie więcej, zwłaszcza jeśli oprócz certyfikatu eko produkt posiada atesty związane z brakiem reakcji alergicznych.

Naturalne kosmetyki dziecięce już są obecne w drogeriach czy dopiero zaczynają się w nich pojawiać?

Drogerie dopiero wkraczają w obszary produktów naturalnych dla dzieci. Wciąż jednak, podobnie jak w przypadku produktów dla dorosłych, poruszają się raczej po omacku. Właściciele sklepów wprowadzają produkty, które są marketingowo dobrze zaprezentowane i tanie. Wychodzą bowiem z założenia, że aktualne są dane przedstawione pod koniec 2016 roku przez firmę badawczą PMR, z których wynika, że konsumenci, wybierając kosmetyki, kierują się ich jakością (88 proc.), zapachem (79 proc.), ceną (77 proc.), a dopiero potem ich naturalnością (55 proc.). Jednak konsumenci robią się coraz bardziej wymagający. Widać to po dużym zainteresowaniu składami – powstało silne grono blogerów i innych mających wpływ na konsumentów osób prześwietlających substancje zastosowane w produkcji preparatów kosmetycznych. Są to często osoby z dużą wiedzą – kosmetolodzy, chemicy. Dzięki nim konsumenci wiedzą, że np. parafinum liquidum nie jest zdrowym tłuszczem dla dziecięcej skóry i nie kupią produktu, który ten tłuszcz zawiera. Coraz więcej mówi się o nurcie „free from” – mniej ważne jest to, co zawiera kosmetyk, a bardziej to, czego nie zawiera. Warto prześwietlić kosmetyki na tę okoliczność przed ich zamówieniem do drogerii.

Czy po naturalne kosmetyki dla dzieci sięgają tylko rodzice, którzy sami stosują takie produkty?

Faktycznie rodzice, którzy sami używają kosmetyków naturalnych, znacznie szybciej wybiorą taki produkt także dla swojego dziecka. Nie mają też oporów przed wydaniem nawet sporych sum na naprawdę dobrej jakości bezpieczne preparaty. Wiedzą bowiem, że w pielęgnacji dziecka tych produktów nie trzeba wiele – wystarczy jeden do mycia i jeden do nawilżenia. Rodzice dopiero zaczynający swoją przygodę z kosmetykami naturalnymi stopniowo przekonują się, że ich dziecko nie potrzebuje toaletki wypełnionej preparatami.

Dla rodzica najważniejsze jest rozwiązanie problemu. Często martwią się, że skóra dziecka jest sucha, że tu i ówdzie pojawiła się krostka, że maluch się drapie. Najczęściej znów sięgają do internetu, wymieniają się doświadczeniami z innymi rodzicami i rezygnują ze szkodliwych, wywołujących uczulenia substancji.

Od czego zacząć, chcąc wprowadzić do drogerii – początkowo na próbę – naturalne kosmetyki dziecięce? Jak potem rozbudowywać kategorię, by stworzyć kompleksową ofertę?

Warto zwrócić uwagę na chusteczki nawilżane. Rynek jest opanowany przez marki własne sieci oraz wielkich graczy, którzy mnożą indeksy na półkach, rozbudowują ofertę, aby klient niezależnie od upodobań ostatecznie kupił ich produkt. Jednak obserwując rynek Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, widać odejście od tych produktów. Tam rodzice poszli za radami neonatologów i do oczyszczania dziecięcej skóry używają myjek bambusowych lub bawełnianych oraz wody. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę, że wybierając produkty ekologiczne, nie muszą rezygnować z wygody. Dzięki takim patentom, jak WaterWipes, myjkę z wodą zawsze mogą mieć pod ręką, gotową do użycia w każdej sytuacji.

Kolejną grupą produktową są kremy i balsamy. Coraz więcej osób zaczyna zdawać sobie sprawę, że te kosmetyki pozostają na skórze dłużej niż płyny czy żele myjące, oraz z tego, że zużywa się ich mniej. Dlatego pozwalają sobie na zakup czegoś lepszego, sprawdzonego, polecanego i właśnie ekologicznego, nawet jeśli nie są to preparaty najtańsze. Dlatego w drogerii dobrze jest postawić na solidny wybór kremów do twarzy, olejków nawilżających, balsamów, które nie zawierają substancji potencjalnie niebezpiecznych dla dziecka. Nie trzeba też bać się w tej kategorii oferowania kosmetyków droższych.

Szczerze polecam też produkty do higieny jamy ustnej. Coraz ważniejsze dla rodziców stają się składy past do zębów, a zwłaszcza zawartość fluorków, które mogą być szkodliwe zwłaszcza w okresie nauki mycia zębów, gdy dziecko połyka sporo pasty. Dla małych dzieci rodzice poszukują zatem produktów z jak najkrótszym, prostym składem, a równocześnie przyjemnych w smaku jak np. pasty Jack N’Jill, żeby dziecko chętnie myło ząbki i przyzwyczajało się do codziennej higieny jamy ustnej.

Czy nabywcy ekologicznych kosmetyków to wierni konsumenci? Czy po jednorazowym, „impulsowym” zakupie – być może skuszeni promocją lub ciekawym opakowaniem – wracają do szeroko dostępnych tradycyjnych kosmetyków dziecięcych?

Kosmetyk ekologiczny broni się, bo jest skuteczny. Broni się też dlatego, że jest dobrej jakości. Rodzicie małych dzieci raczej nie zmieniają kosmetyków non stop. Są wierni marce i dobrym doświadczeniom. Niestety, gdy dziecko wkracza w wiek przedszkolny, to często kluczową rolę zaczyna odgrywać opakowanie produktu – najlepiej gdy widnieje na nim wizerunek bohatera popularnej bajki. Rodzice godzą się na ustępstwa, bo wiedzą, że skóra przedszkolaka nie jest aż tak wrażliwa.

Z tego też względu trzeba założyć, że najbardziej lojalni wobec marek naturalnych są rodzicie dzieci do lat 3. Dlatego warto postawić na kosmetyki przeznaczone dla najmłodszej grupy wiekowej. Pamiętajmy jednak, że w ekologii ważna jest transparentność i rozsądne używanie nazwy „produkt naturalny”. Konsument jest coraz bardziej wyedukowany i nie da się nabrać na zielone listeczki na butelce.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.12.2024 00:00
Mamy kolor roku 2025 Pantone — został nim brąz Mocha Mousse
Pantone

Pantone, światowy autorytet w dziedzinie kolorów, ogłosił, że kolorem roku 2025 będzie Mocha Mousse (PANTONE 17-1230), ciepły, bogaty odcień brązu. Decyzja ta wywołała mieszane reakcje w sieci, a sam kolor już teraz staje się tematem dyskusji w branży mody, designu i technologii.

 Mocha Mousse, o kodzie HEX #AD8566, został zaprezentowany jako kolor, który symbolizuje komfort i prostotę, idealnie wpisując się w potrzeby współczesnego, szybko zmieniającego się świata. Leatrice Eiseman, dyrektor wykonawcza Pantone Color Institute, opisała ten odcień jako “wyrafinowany i bujny, a jednocześnie bezpretensjonalny klasyk”. Jej zdaniem Mocha Mousse odzwierciedla zarówno ugruntowanie, jak i aspiracje do luksusu. Inspiracją dla tego koloru były naturalne tony czekolady, kawy i kakao – elementy, które są bliskie wielu osobom na całym świecie.

Porównując go do koloru roku 2024, Peach Fuzz, można zauważyć znaczącą zmianę w tonacji – z pastelowego i delikatnego odcienia na głęboki, ziemisty brąz. Eksperci zwracają uwagę, że Mocha Mousse to odpowiedź na rosnące zainteresowanie spokojnymi, kojącymi barwami, które sprzyjają budowaniu harmonii w codziennym życiu.

Reakcje na Mocha Mousse w mediach społecznościowych

Wybór Pantone tradycyjnie wywołuje żywe dyskusje w mediach społecznościowych, a Mocha Mousse nie jest tu wyjątkiem. Hashtagi takie jak #MochaMousse2025 i #PantoneColoroftheYear szybko zyskały popularność, generując tysiące komentarzy na Twitterze, Instagramie i TikToku.

Pozytywne reakcje koncentrują się na wszechstronności tego koloru. Wielu użytkowników chwali jego elegancję i możliwość zastosowania w różnych kontekstach, od wnętrzarskich po modowe. Pojawiają się komentarze, że Mocha Mousse idealnie wpisuje się w trend naturalnych, zrównoważonych kolorów, które od kilku lat dominują w projektowaniu wnętrz i odzieży.

Jednak krytyczne głosy nie milkną. Niektórzy użytkownicy nazywają Mocha Mousse “zbyt zachowawczym” wyborem, zarzucając Pantone brak innowacyjności. “Czy naprawdę potrzebujemy kolejnego brązu?” – pyta jeden z użytkowników Twittera, zdobywając setki polubień. Inni zauważają, że odcień ten jest zbyt podobny do kolorów promowanych w poprzednich latach, takich jak Marsala (2015) czy Sand Dollar (2017). Inni porównują wręcz ten odcień do doświadczeń związanych z przewijaniem swoich pociech.

Dane i prognozy

Mocha Mousse, jako kolor neutralny, posiada jednak niezwykły potencjał w branży designu i mody. Badania przeprowadzone przez Pantone pokazują, że odcienie brązu i beżu stanowią 15 proc. dominujących kolorów w projektach wnętrzarskich w 2023 roku, a prognozy na 2025 rok zakładają wzrost tej liczby do 20 proc. Neutralne barwy są szczególnie cenione za ich zdolność do harmonizowania z innymi odcieniami, co czyni je praktycznym wyborem zarówno w przestrzeniach prywatnych, jak i komercyjnych.

Również branża kosmetyczna dostrzega potencjał w tym odcieniu. Jak w ubiegłych latach, marketerzy i marketerki szukają w ofertach obsługiwanych przez siebie marek brązów zbliżonych do Mocha Mousse i niebawem zaleje nas fala postów dotyczących koloru roku 2025. Ten odcień brązu jest bardzo uniwersalny, i wiele chociażby palet cieni czy bronzerów oraz kolekcji lakierów do paznokci zwyczajnie zawiera go przez zupełny przypadek.

Czy Mocha Mousse zdobędzie serca konsumentów?

Chociaż reakcje na Mocha Mousse są podzielone, jedno jest pewne – Pantone po raz kolejny wywołał dyskusję, która wpłynie na kształtowanie się estetycznych trendów w nadchodzącym roku. Ostateczne przyjęcie tego odcienia przez konsumentów zależeć będzie od tego, jak dobrze wpisze się w codzienne potrzeby i preferencje. Niemniej jednak jego neutralność i naturalna elegancja dają mu solidne podstawy, by stać się jednym z najczęściej wybieranych kolorów roku 2025.

Czytaj także: Nowe biblioteki kolorów Pantone ułatwią produkcję aluminiowych opakowań

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Zapachy
06.12.2024 08:00
Lattafa goni Diora: arabskie perfumy podbijają serca Polaków
Zapachy z Dalekiego Wschodu są chętnie testowane przez klientów i klientki Notino 
Zapachy z Dalekiego Wschodu są chętnie testowane przez klientów i klientki Notino  / M.Szulc, wiadomoscikosmetyczne.pl
Zapachy z Dalekiego Wschodu są chętnie testowane przez klientów i klientki Notino 
/ M.Szulc, wiadomoscikosmetyczne.pl
Zapachy z Dalekiego Wschodu są chętnie testowane przez klientów i klientki Notino 
/ M.Szulc, wiadomoscikosmetyczne.pl
Zapachy z Dalekiego Wschodu są chętnie testowane przez klientów i klientki Notino 
/ M.Szulc, wiadomoscikosmetyczne.pl
Zapachy z Dalekiego Wschodu są chętnie testowane przez klientów i klientki Notino 
Zapachy z Dalekiego Wschodu są chętnie testowane przez klientów i klientki Notino 
Zapachy z Dalekiego Wschodu są chętnie testowane przez klientów i klientki Notino 
Zapachy z Dalekiego Wschodu są chętnie testowane przez klientów i klientki Notino 
Gallery

Perfumy arabskie, od lat cenione przez znawców zapachów niszowych i często sprowadzane przez nich indywidualnie z ZEA, Omanu czy Kataru, w ostatnich miesiącach szybko zyskują w Polsce popularność. Jakie są przyczyny?

Powodów tego zjawiska można wymienić kilka, ale najważniejsze to jakość i cena - a szczególnie stosunek jakości do ceny. Dla konsumentów, którzy w ostatnim czasie coraz mocniej trzymają się za portfele, to bardzo wrażliwy czynnik.

Konsumenci chcą płacić za jakość, a nie za znane logo

Coraz więcej pasjonatów i kolekcjonerów perfum dochodzi do wniosku, że znane wysokopółkowe marki (zarówno niszowe, jak i z mainstreamu) coraz częściej i coraz odważniej podwyższają ceny, za czym nie idzie poprawa jakości perfum. Wręcz przeciwnie - wielu użytkowników wskazuje np. na słabszą trwałość perfum czy gorszą jakość składników. Średnie ceny za 100 czy nawet 50 ml flakon wody perfumowanej, przekraczające granicę 1 tys zł. już dawno przestały szokować - a miłośnicy perfum coraz częściej mają wrażenie, że znani producenci po prostu nabijają ich w butelkę, każąc sobie płacić za produkt coraz słabszej jakości, ale ozdobiony znanym logotypem.

W zalewie flaknerów 

Marki nie tylko podwyższają ceny, ale wprowadzają na rynek coraz więcej nowych perfum. Często są to tzw. flaknery “hitowych” zapachów - i dlatego przynajmniej raz na rok widzimy na półkach perfumerii nową odsłonę np. Black Opium YSL czy La Vie est Belle Lancome. Ta ostatnia kompozycja, wydana pierwotnie w 2012, liczy sobie do chwili obecnej prawie 35 wersji i edycji - a każda z nich różni się od pierwowzoru drobnym na ogół niuansem.

Marki luksusowe zalewają nas swoimi powtarzalnymi propozycjami, co idzie w parze z podwyższaniem cen i (w przypadku wielu marek) pogorszeniem się jakości produktów. Użytkownicy internetowych forów często podkreślają, że z radością wydaliby tysiąc lub więcej złotych za flakonik, gdyby tylko za ceną szła adekwatna jakość. Dlatego coraz częściej dochodzą do wniosku, że ulubioną kompozycję zapachową, ale o znacznie lepszych parametrach i o wiele przyjaźniejszej dla portfela cenie znajdą w ofercie producentów z krajów Bliskiego Wschodu.

Tom Ford, Dior czy Lattafa?

Po erze wysokopółkowych, luksusowych i kosztownych marek arabskich (np. Amouage, Roja, Widian), dostępnych w specjalistycznych, niszowych perfumeriach typu Quality Missala czy Sense Dubai obserwujemy obecnie nową sytuację. Teraz marki z Dalekiego Wschodu (głównie Lattafa, ale też Asdaaf, Al Haramain i inni) proponują europejskim klientom solidne, dobre jakościowo produkty w cenie, która jest ułamkiem tego, czego żądają markowi producenci z Europy - Dior, YSL czy Chanel.

Po co przepłacać za Tobacco Vanille Toma Forda (cena to średnio ok. 1 tys. zł za flakonik 50 ml), skoro za niewiele ponad 200 zł można kupić np. Amber Oud Al Haramain, i to w większej pojemności. Tym bardziej, że w opinii użytkowników serwisu Fragrantica jakość obydwu tych produktów jest porównywalna.

Czytaj też: Kto chętny na rozbiórkę Araba, czyli jak perfumy arabskie zdobyły internet

Męskie, damskie i uniseks

Co warto podkreślić, perfumy arabskie to nie tylko oferta zapachów męskich czy uniseks - mocno przyprawionych, orientalnych czy oudowych. Są wśród nich także kompozycje lżejsze, bardziej kobiece - np. piżmowe, owocowe, kwiatowe czy słodkie wanilie i gourmand. 

Marki arabskie są bardzo przystępne cenowo - 100-militrowy flakon wody perfumowanej popularnej marki Lattafa można nabyć w przypadku promocji nawet za 70-80 zł, w porywach do 100-120 zł. 

Perfumy z Dalekiego Wschodu są dostępne nadal głównie w sklepach online - duży ich wybór znajdziemy nawet w ofertach drogerii typu Rossmann czy Hebe. Stacjonarnie nadal trudno je spotkać i przetestować. 

Arabskie zapachy - hitem w Notino

Marki arabskie coraz odważniej wprowadza na swoje półki w punktach sprzedaży stacjonarnej Notino - jeden z największych graczy na polskim rynku perfumeryjnym online. Powiększająca się systematycznie z miesiąca na miesiąc wyspa z perfumami z Dalekiego Wschodu w warszawskiej Arkadii przyciąga bardzo wielu klientów. Co ciekawe, zapachy testowane są nie tylko przez kobiety, ale też przez wielu młodych mężczyzn i grupki nastolatków - co jest nadal rzadkim widokiem w przypadku perfumerii. 

Do Top 10 ulubionych marek perfumowych w sklepie internetowym Notino, takich jak Hermes, Lancome, Dior czy Armani, trafiło już dwóch producentów z Dalekiego Wschodu: Lattafa oraz Afnan. 

To pokazuje jednak, jak bardzo arabskie perfumy zmieniły swój status w oczach polskich konsumentów - z produktów niszowych, luksusowych, znanych tylko nielicznym wtajemniczonym trafiły (głównie dzięki marketingowi szeptanemu i influencerom internetowym) do szerokiego grona odbiorców, kusząc dobrą jakością i cenami. A to udowadnia, jak duże i ciekawe zmiany dokonują się na naszym rynku perfumeryjnym.

Czytaj też: Perfumy Divorce szejkini Mahry, córki władcy Dubaju – debiut na scenie beauty i walka o prawa kobiet w tle

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
10. grudzień 2024 10:13