StoryEditor
Rynek i trendy
01.02.2021 00:00

Sprzedaż świec w pandemii wzrosła

Zwykle w rozmaitych kryzysach mówi się efekcie szminki. Według niedawno przeprowadzonych badań pandemia koronawirusa jest nietypowa, gdyż szminkę zastąpiły świece. Ich sprzedaż wyraźnie wzrosła – czytamy w Wysokich Obcasach, dodatku do Gazety Wyborczej.

Przez obostrzenia wynikające w pandemii większość czasu zaczęliśmy spędzać w domach. Staramy się jakoś uprzyjemnić sobie ten czas. Znakomitym sposobem jest zapalenie pachnącej świecy.

Według magazynu Wysokie Obcasy, zakup pachnącej świecy to minimum, które możemy dla siebie zrobić w czasie, gdy dni zlewają się ze sobą, a końca pandemii nie widać. Dzięki niej w domu jest przytulniej, jaśniej i odrobinę cieplej.

W dodatku Gazety Wyborczej czytamy też, że świece stały się w czasie ostatnich świąt Bożego Narodzenia jednymi z ulubionych prezentów, którymi obdarowywaliśmy bliskich.

Powołując się na badania NPD Group, amerykańskiej firmy zajmującej się badaniami rynku, magazyn donosi, że sprzedaż perfum między styczniem a wrześniem 2020 r. spadła o 17 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2019 r., a równocześnie sprzedaż produktów zapachowych do domu wzrosła o 13 proc. i dotyczyło to też sprzedaży zestawów upominkowych ze świecą (wzrost o 22 proc.).

Autorka artykułu w popularności świec dopatruje się analogii z popularnym zjawiskiem, nazywanym efektem szminki. Tyle, że szminkę zastąpiła świeca. Chodzi o to, że w czasie kryzysu gospodarczego przestajemy kupować przedmioty o dużej wartości, a wzrasta konsumpcja dóbr luksusowych o mniejszej wartości. W 2000 r. mimo pogarszających się warunków ekonomicznych w USA wzrosła sprzedaż kosmetyków, szczególnie szminek.

Tymczasem w pandemii koronawirusa sprzedaż kosmetyków do makijażu, zwłaszcza szminek, drastycznie spadła. Przestały być potrzebne, gdy większość czasu i tak spędza się w domu, a na zewnątrz twarz zakrywa maseczka.

Wysokie Obcasy podają, powołując się na badania NPD Group, że w trzecim kwartale tego roku sprzedaż szminek spadła o 31 proc. (w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej).

Informują przy okazji, powołując się na dane portalu Bankier.pl, że Polska jest największym producentem świec w Unii Europejskiej. 41 proc. tych produktów pochodzi z naszego kraju. Z danych Eurostatu wynika, że w 2019 r. w Polsce wyprodukowano świece o łącznej wartości 617 mln euro. Na drugim miejscu pod względem wartości wytworzonych świec znalazły się Włochy (149 mln euro), a na trzecim Niemcy (143 mln euro).

Magazyn zwraca uwagę, że świece mogą być towarem luksusowym bowiem, ich np. w perfumerii GaliLu zaczynają się od 145 zł, a sięgają aż do 1149 zł. Cytuje też Alinę Szyrle-Kusztosz z tej sieci, według której wiosną 2020 roku, a więc na początku pandemii, konsumenci zaczęli wybierać świece, które kiedyś nie cieszyły się szczególną popularnością – rześkie, orzeźwiające, a także pobudzające, cytrusowe.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 14:16