StoryEditor
Rynek i trendy
12.09.2013 00:00

Yves Rocher nie wierzymy w showrooming

Sieć Yves Rocher nie obawia się konkurencji, choć pilnie się jej przygląda. Rocznie przybywa jej blisko 200 tys. klientów. Pod szyldem Yves Rocher działa 96 placówek, 6-8 nowych otwieranych jest co roku. Sieć prowadzi sprzedaż wysyłkową oraz przez internet, a jednak Jakub Kuśpit, dyrektor generalny Yves Rocher Polska stwierdza: – Nie wierzymy w showrooming, czyli teorię która mówi, że sklepy będą służyły tylko do oglądania produktów, a same zakupy przeniosą się do internetu. Przyszłość tradycyjnych punktów sprzedaży widzę w pozytywnych barwach. 

 ANNA ZAWADZKA-SZEWCZYK: Czy dobrze policzyłam, że to już ponad 20 lat odkąd Yves Rocher jest obecna w Polsce?
JAKUB KUŚPIT: Tak, rzeczywiście. Pierwszy salon otworzyliśmy 22 lata temu, w grudniu 1991 roku na Chmielnej w Warszawie. Obecnie jest w trakcie remontu i niebawem uruchomimy go, już w nowym koncepcie. Zaczynaliśmy w najlepszych czasach dla takich produktów jak kosmetyki z Francji. Pierwszą połowę lat 90. XX wieku charakteryzował ogromy popyt na wszystko, co importowane. Teraz nie jest już tak łatwo, trzeba bardziej aktywnie walczyć o klienta, ale uważam, że radzimy sobie znakomicie. Baza naszego programu lojalnościowego liczy prawie 2 mln osób. Aktywnych uczestników, czyli klientek, które regularnie nas odwiedzają lub zamawiają produkty online jest też niemało, bo aż 1,2 mln. Rocznie przybywa ok. 150 tys. kupujących bezpośrednio w sklepach oraz 100 tys. osób dokonujących zakupów w internecie lub poprzez tradycyjną sprzedaż wysyłkową, którą wciąż prowadzimy, dołączając inserty z naszą ofertą do ogólnopolskich tytułów prasy kobiecej.
Możliwość zapoznania się z produktami Yves Rocher w tradycyjnym sklepie mają obecnie mieszkanki większych miast. Czy zwiększając liczbę sklepów, myślicie też o mniejszych miejscowościach?
Minimalną barierą dla powstania sklepu, aby miał on zapewniony ekonomiczny sukces, jest miasto liczące 70 tys. mieszkańców. Jednak nasze pokrycie terytorialne, za sprawą internetu i insertów ofertowych jest ogólnokrajowe. Zresztą sprzedaż wysyłkowa od zawsze była podstawą działalności firmy, jeszcze w czasach jej początków ponad 50 lat temu we Francji. Od paru lat intensywnie rozwija się, zwiększając obroty rok do roku, sprzedaż internetowa. Jest to wygodna forma zakupów dla tych klientek, które mieszkają w mniejszych miejscowościach lub dla tych, które po prostu wolą kupować przez internet – przy naszej głównej grupie docelowej, którą stanowią panie w wieku 25-45 lat, z przewagą tych nie przekraczających 35 lat – to w tej chwili podstawowa forma robienia zakupów. Oczywiście widzimy tu pewne ograniczenia, gdyż w ten sposób nie da się sprzedawać kolorówki. Produkty makijażowe są w naszym sklepie internetowym bardzo chętnie „klikane” – klientki je oglądają i czytają informacje o nich – ale sam zakup odbywa się w sklepie. Panie wolą najpierw przetestować produkt, nierzadko w różnych rodzajach światła, zanim zdecydują o zakupie. Podobnie wygląda sprawa z zapachami – co innego czytać o składzie, a co innego poczuć perfumy na własnej skórze i przekonać się czy do nas pasują. Dlatego przyszłość tradycyjnych punktów sprzedaży widzę w pozytywnych barwach.
Jaki asortyment jest podstawą sprzedaży w Yves Rocher?
Kosmetyki pielęgnacyjne. Są znakomicie postrzegane z uwagi na formuły, których składniki czerpiemy ze świata roślin. Kremy kupowane są na własny użytek, ale trafiają też do większości zestawów prezentowych, które nasze konsultantki przygotowują według wytycznych klientek.
Wracając do roślinnych składników – znakomicie wpisaliście się w modny obecnie ekologiczny trend…
Jeśli się dobrze przyjrzeć, to jest to silnie rysująca się tendencja już od mniej więcej 50 lat. Dla nas jednak nie jest to kwestia mody. Wierzymy, że ekologia, dbałość o środowisko to słuszny kierunek. Dlatego nie tylko czerpiemy z natury, ale i próbujemy oddać jej, choć w części, coś od siebie, w zamian za to wszystko, co jej zawdzięczamy. Jako pierwsi w handlu wprowadziliśmy torby wielokrotnego użytku. Podobną funkcję mają uzupełniacze do kremów. Po zakupie pierwszego opakowania, wystarczy potem dokupować wkłady z kremem, które umieszcza się w słoiczku. Sadzimy też drzewa. Ta przygoda zaczęła się w 2007 r., kiedy to Jacques Rocher, syn założyciela firmy zobowiązał się do zasadzenia miliona drzew. Aby zrealizować ten ambitny cel, została powołana akcja Sadzimy dla Dobra Planety pod egidą Fundacji Yves Rocher, która sadzi drzewa na całym świecie przy pomocy lokalnych organizacji pozarządowych.

To z pewnością nie byłoby możliwe bez rozwoju samej firmy. Jaki jest model biznesowy sieci Yves Rocher?

Byliśmy pionierem franczyzy w Polsce – postawiliśmy na tę formę rozwoju od samego początku, od pierwszego sklepu na wspomnianej już Chmielnej – i tak budowana jest sieć do dziś. Stawiamy na partnerów, którzy nie boją się pracy w sklepie, często mają już za sobą takie doświadczenie. W tym wypadku nie sprawdza się bowiem system inwestorski, polegający na wyłożeniu pieniędzy na kilka salonów i zatrudnieniu personelu. Do współpracy poszukujemy osób, dla których sprzedaż, kontakt z klientem, dobranie mu jak najlepszych produktów jest pasją i są w stanie zaangażować się w to osobiście. Ten model sprawdza się i przynosi znakomite rezultaty. Tylko taki sklep jest w stanie zdobyć klientów i przywiązać ich do siebie.
Czyli jest to biznes dla pasjonatów, zafascynowanych produktami, ale i otwartych na potrzeby klienta.
Tyle że tak mówią wszyscy. Mamy dowody na to, że przez te ponad 50 lat istnienia firmy wciąż jest to prawdą. A są nimi opinie klientek. Na strychu bretońskiego domu Yvesa Rochera w La Gacilly we Francji, gdzie znajdowało się pierwsze laboratorium, do dziś przechowywane są listy, które wysyłały kobiety wdzięczne za pomoc w rozwiązaniu problemów z cerą. Niemal tej samej treści listy dostajemy dzisiaj, tyle że teraz nie są one przysyłane na papierze, tylko w formie korespondencji cyfrowej czy postów na Facebooku. To pokazuje, że pomimo iż świat pędzi, to niektóre rzeczy pozostają niezmienne. Dlatego nasze kosmetyki wciąż są tak naturalne, jak to tylko możliwe. Ich formuły są uzupełniane składnikami sztucznie wytwarzanymi tylko tam, gdzie jest to konieczne i tylko wtedy, gdy zapewnione jest ich bezpieczeństwo. Chcemy być innowacyjni, ale nie do przesady. Uznaliśmy, że 4 mln kobiet, które od lat niezmiennie kupują Riche Cream, nie mogą się mylić. Dlatego często rozwijamy gamy produktów, które cieszą się największym zainteresowaniem, zamiast dążyć do oferowania wciąż nowszych preparatów, opartych o najmodniejsze składniki. Choć oczywiście wiemy, że innowacje są bardzo ważne w branży kosmetycznej. Co roku niektóre z naszych produktów zastępowane są nowościami.
 
Mam wrażenie, że nie tylko produkty i zaangażowanie właściciela w obsługę klienta są atutem sieci. Już samo wejście do sklepu dostarcza wyjątkowych wrażeń. Salony są znakomicie urządzone.
Nasze sklepy to Atelier Kosmetyki Roślinnej. Zgodnie z konceptem, nad którym pracowała paryska agencja, naturalność podkreślona jest przez kamienną podłogę i meble w kolorze jasnego drewna. Do tego mamy biel, która tworzy laboratoryjną atmosferę profesjonalizmu i czystości w strefie pielęgnacyjnej. Szarość to elegancja, która tworzy klimat do sprzedaży zapachów i owocowo-kwiatowych produktów do kąpieli. W części makijażowej wystrój jest bardziej emocjonalny, ale wciąż wszystko podporządkowane jest ekspozycji produktów, bowiem to one mają być najbardziej widoczne, a reszta stanowi raczej tło. Średnia powierzchnia sklepów to 35 mkw., co w zupełności wystarczy przy naszych 700 referencjach. Zauważyliśmy, że gdy metraż jest sporo większy, tworzą się martwe strefy, które powodują, że klienci nie czują się w sklepie przytulnie i komfortowo. Dlatego sale sprzedaży w naszych największych salonach – w warszawskiej Arkadii, Złotych Tarasach czy Galerii Krakowskiej – zostały pomniejszone do 45-50 mkw. Środek sklepów najczęściej przeznaczony jest na strefę makijażu, która już niebawem będzie poszerzana o skin care bary. Będzie można w nich wypróbować nasze najlepsze kremy, czy to osobiście, czy z pomocą konsultantki. Nie wierzymy bowiem w showrooming, czyli teorię która mówi, że sklepy będą służyły tylko do oglądania produktów, a same zakupy przeniosą się do internetu. Namacalny kontakt jest bowiem bardzo ważnym emocjonalnym i społecznym wrażeniem, które będzie powodowało, że klienci będą chcieli dokonać zakupu tu i teraz. Dlatego stawiamy na atmosferę w sklepie oraz porady i konsultacje. Od dawna wiele wysiłku wkładamy w wyszkolenie jak najbardziej kompetentnego personelu.
A co z gabinetami kosmetycznymi? Też działają w salonach. Czy będzie rosła liczba punktów świadczących także usługi pielęgnacyjne?
Gabinety kosmetyczne mamy w 17 sklepach. Wykonują one zabiegi z użyciem naszych preparatów, które z racji łagodnych, naturalnych składników nie mają tak zwanego „efektu wow!”. Oferują znakomite rezultaty, ale oddalone w czasie, wymagające kilku powtórzeń. Przy potrzebie natychmiastowo zauważalnego efektu, standardowe gabinety kosmetyczne – z silnymi preparatami np. na bazie kwasów owocowych – mają nad nami przewagę. My pozostajemy jednak wierni idei tradycyjnego i bezpiecznego oddziaływania. I choć to trudny biznes, będzie funkcjonował nadal ze względów prestiżowych, w miejscach, w których ma zapewnioną rentowność.
Czy w wyborze nowych lokalizacji jesteście głównie nastawieni na centra handlowe, czy bierzecie pod uwagę także inne propozycje?
We Francji czy Anglii ulice żyją. U nas w 70 proc. handel odbywa się w centrach handlowych. Jednak są wyjątki – nasze salony na ulicach Chmielnej w Warszawie, Grodzkiej w Krakowie czy nawet Franciszkańskiej w Przemyślu wciąż mają rewelacyjne wyniki. Mamy nadzieję, że także w innych miejscowościach ulice dostaną nową szansę od władz lokalnych, a potem także od klientów. W najbliższych latach chcemy otworzyć 30-50 nowych sklepów. Szukamy lokalizacji zarówno w galeriach, jak i przy głównych ulicach i zapewniam, że jest wiele miejsc, w których klientki na nas czekają, co obserwuję codziennie na naszym facebookowym fanpage’u.
Problem, z którym mierzy się obecnie handel to spora wrażliwość klienta na cenę. Jak to wygląda z perspektywy Yves Rocher?
Widzimy oczywiście tendencję do przesuwania się zakupów, także kosmetycznych, do sieci drogeryjnych i dyskontowych. Obserwujemy też ekspansję Rossmanna, który wcześniej nie był akceptowany w wielu centrach handlowych, bo stanowił konkurencję dla oferty dużego operatora spożywczego. Inny jest jednak koncept biznesowy Rossmanna czy dyskontu, a inny nasz. Dlatego na razie, pomimo coraz częstszego sąsiedztwa z tymi formatami, jesteśmy spokojni o nasze klientki. Owszem, wejdą do dyskontu po karmę dla kota czy proszek do prania. Jednak gdy potrzebują kosmetyku, wybiorą naszą specjalistyczną ofertę oraz poradę, a przede wszystkim atmosferę butiku. Rossmann, który bazuje jedynie na produktach najlepiej rotujących, takiej atmosfery nie zaoferuje. Nie lekceważymy jednak konkurencji. Powoduje ona, że jesteśmy bardzo ostrożni, planując ceny nowości. Na stałe o 15 proc. obniżyliśmy też ceny naszych kwiatowych i owocowych żeli pod prysznic, kosztują teraz 8,90 zł. Przyniosło nam to wiele pozytywnych opinii oraz spory wzrost sprzedaży i tak już bardzo popularnych produktów. Staramy się też utrzymywać mocno atrakcyjne ceny preparatów podstawowej pielęgnacji, jako produktów wejścia dla nowych klientek. Zachęcone ich jakością, zaczynają się interesować bardziej specjalistycznymi preparatami. Poznając naszą ofertę, zaczynają też interesować się naszymi zapachami, które przygotowywane są przez te same nosy, które pracują dla najbardziej znanych marek. Ich cena jest natomiast nieporównywalnie niższa. W ten sposób tworzy się przywiązanie do marki.


Cały czas mówimy o klientkach-kobietach. A mężczyźni? Czy też widzicie, że coraz bardziej o siebie dbają i sięgają po kosmetyki?
Oczywiście. Jesteśmy na to przygotowani zarówno pod kątem zapachów, jak i produktów pielęgnacyjnych. Tym bardziej że wyniki sprzedaży rosną w tym segmencie dwucyfrowo. Wciąż jednak obserwujemy, że produkty te kupują dla swoich partnerów panie. Mamy jednak nadzieję, że ta edukacja sprawi, że to w końcu mężczyźni sami ruszą do sklepów. Na razie możemy się pochwalić, że nasza baza stałych klientów liczy 4 proc. mężczyzn. Tym, na których to nie robi wrażenia, powiem, że to 50-proc. wzrost w ciągu dwóch ostatnich lat. Męskie zapachy zaczęły się sprzedawać tak dobrze, że postanowiliśmy wydzielić dla nich osobny regał w większości naszych sklepów.
Czym zaskoczy nas Yves Rocher  w najbliższej przyszłości?
Choć na świecie rozwijane są różne rodzaje biznesu – np. sklepy w sklepach, tzw. cornery czy sklepy selektywne z samymi kosmetykami do makijażu – to w Polsce nadal będą to takie salony, jakie mamy dotychczas. Rozwijany jednak będzie nowy koncept, nad którym już intensywnie pracuje agencja z Francji. Na razie nie mogę nic zdradzić poza tym, że pomimo iż stanowić będzie on kontynuację wszystkiego co robimy obecnie, będzie też pewnym zaskoczeniem i podkreśli jeszcze mocniej naszą siłę jaką stanowią kosmetyki, które tworzymy z roślin.
Rozmawiała
Anna Zawadzka-Szewczyk
zdjęcia: serwis prasowy Yves Rocher


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
31.10.2025 12:51
Cła Trumpa: francuski sektor kosmetyczny szykuje się na utratę 10 tys. miejsc pracy
NadianB/Getty Images

Bariery i stawki celne, wprowadzane przez prezydenta USA Donalda Trumpa, mogą w 2026 roku kosztować francuski sektor kosmetyczny 620 mln euro. Fédération des Entreprises de la Beauté prognozuje 21-procentowy spadek eksportu do Stanów Zjednoczonych. Sektor spodziewa się też utraty tysięcy miejsc pracy w branżach związanych z kosmetykami.

FEBEA zgłasza swoje obawy w tej sprawie już od lata. Teraz, z pomocą firmy konsultingowej Astérès, organ przedstawił swoje szacunki, odnoszące się do możliwego wpływu ceł Donalda Trumpa. Federacja szacuje, że ten szok handlowy może spowodować utratę 2,7 tys. miejsc pracy bezpośrednio w firmach, zajmujących się eksportem kosmetyków, i dodatkowo kolejnych 8,2 tys. miejsc pracy pośrednio – m.in. w sektorach opakowań, transportu, komunikacji.

Francuskie firmy kosmetyczne w 2024 roku były zwolnione z ceł, a obecnie obowiązują je cła w wysokości 15 proc. oraz dodatkowy podatek w wysokości 50 proc. na metalowe elementy opakowań. Spadek wartości dolara dodatkowo potęguje skutki ekonomiczne.

W obliczu tego szoku nie możemy pozostać biernymi obserwatorami – podkreśla Emmanuel Guichard, delegat generalny federacji. – FEBEA uruchomiła tego lata Pakiet dla Przemysłu Kosmetycznego, europejski plan działań ratunkowych mający na celu ochronę konkurencyjności i przyszłości naszej branży. Francuskie kosmetyki są motorem innowacji, eksportu i zatrudnienia. Zwracamy się do europejskich i francuskich decydentów o zapewnienie nam środków na utrzymanie pozycji globalnego lidera, bez zbędnego komplikowania naszych ram regulacyjnych – dodaje Guichard.

W 2024 roku francuski sektor kosmetyczny odnotował drugą co do wielkości nadwyżkę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, wynoszącą 2,4 mld euro.

350 firm z francuskiego sektora kosmetycznego, generujących obroty w wysokości 35,6 mld euro i zapewniających 300 tys.  miejsc pracy, wyeksportowało w tym roku do USA produkty o wartości 2,9 mld euro.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
30.10.2025 14:50
Inquiry: coraz więcej Polek stawia na naturalność, co dziesiąta z nich nie robi makijażu [RAPORT]
Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godzinyHebe mat.pras.

Nowy raport Inquiry pokazuje, że dla współczesnych Polek uroda to coś więcej niż makijaż. Stawiamy na zdrowie, równowagę i świadomą pielęgnację, choć po kosmetyki nadal sięgamy chętnie i regularnie. Aż 87 proc. Polek wykonuje makijaż przynajmniej sporadycznie, a połowa robi to kilka razy w tygodniu – wynika z najnowszego raportu agencji Inquiry.

Choć chętnie sięgamy po kosmetyki, coraz częściej jesteśmy świadomi, że prawdziwe piękno zaczyna się od zdrowego stylu życia, a więc odpowiedniej diety i ruchu. Współczesne Polki dbają o siebie kompleksowo, łącząc pielęgnację z troską o samopoczucie, kondycję i równowagę. Coraz częściej postrzegamy urodę nie tylko jako efekt makijażu czy kosmetyków, ale jako odzwierciedlenie naszego stylu życia, energii i pewności siebie.

Świadomi i pragmatyczni konsumenci

Polacy podchodzą do kosmetyków z rozsądkiem. Najważniejsze są dla nas skuteczność i funkcjonalność produktu (75 proc.), a także jakość ponad ilość (71 proc.). Co ciekawe, aż 63 proc. badanych uważa, że dieta i ruch mają większy wpływ na urodę niż kosmetyki czy zabiegi pielęgnacyjne.

Z wiekiem rośnie nasze przywiązanie do prostoty. Starsi konsumenci wybierają wprawdzie mniej produktów, ale zwracają większą uwagę na ich skuteczność. Młodsi natomiast częściej eksperymentują i zmieniają kosmetyki, podążając za trendami.

Dorośli Polacy pozostają jednak ostrożni wobec kosmetyków dla dzieci. Wśród objętych badaniem respondentów, 6 na 10 osób nie akceptuje stosowania przez najmłodszych makijażu czy pielęgnacji z użyciem aktywnych składników

Makijaż – rytuał, sposób na pewność siebie i relaks

Makijaż to codzienność dla większości Polek. Co czwarta kobieta maluje się każdego dnia, najczęściej w wieku 35-44 lata. Dla dojrzałych pokoleń makijaż to sposób na poprawę wyglądu i samopoczucia. Dla młodszych jest to wyraz emocji i narzędzie budowania pewności siebie.

Osoby w wieku 18-24 lata traktują go także jako formę relaksu i ekspresji. Coraz więcej kobiet stawia też na naturalność, co dziesiąta Polka w ogóle nie wykonuje makijażu, uważając, że naturalny wygląd jest piękniejszy. 

Najczęściej wybieramy lekki, dzienny makijaż (54 proc.), a połowa malujących się Polek poświęca mu więcej czasu i dba o jego staranność. Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godziny. 

image

Uważny konsument w erze promocji. Jak i gdzie Polacy kupują kosmetyki?

Co ciekawe, co piąty mężczyzna w Polsce przyznaje, że również się maluje – choć sporadycznie.

Najpopularniejsze produkty wśród Polaków to:

  • tusz do rzęs (68 proc.),
  • szminka lub pomadka (52 proc.),
  • podkład (51 proc.),
  • puder (46 proc.),
  • cień do powiek (44 proc.).

Młodsi częściej sięgają po błyszczyk, korektor, rozświetlacz czy bronzer, natomiast starsi decydują się na klasyczne kosmetyki jak tusz, cień czy kredka. Wśród ulubionych marek dominują L’Oréal, Eveline i Avon.

Skąd czerpiemy wiedzę o kosmetykach?

Najczęściej z doświadczeń własnych, opinii znajomych oraz internetu. Blisko 20 proc. badany szuka informacji o makijażu i pielęgnacji w mediach społecznościowych, a wśród najmłodszych kobiet to główne źródło inspiracji. 

Również influencerzy mają coraz większy wpływ na nasze wybory. Jak pokazują wyniki raportu, wiedzę od nich czerpie co piąty respondent, a najbardziej rozpoznawalną twórczynią w tej kategorii pozostaje Red Lipstick Monster.

Świat kosmetyków to nie tylko produkty, ale codzienne rytuały, emocje i sposób wyrażania siebie. Warto przyglądać się temu, jak zmieniają się nasze nawyki, bo pokazują one, co naprawdę liczy się dla Polaków w pielęgnacji i urodzie – podsumowuje Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.

Inquiry jest polską agencją badawczą specjalizującą się w analizie rynku, konsumentów i marek. Firma dostarcza wiedzę, która pomaga biznesowi podejmować trafne decyzje i skutecznie odpowiadać na zmieniające się potrzeby klientów

Badanie zostało zrealizowane w 2025 r. na reprezentatywnej próbie 1202 dorosłych Polaków metodą CAWI. Partnerem raportu jest Związek Przemysłu Kosmetycznego.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
03. listopad 2025 00:29