StoryEditor
Wywiady
04.04.2025 13:31

Dorota Gardias: Jestem bardzo zdyscyplinowana w dbaniu o skórę

Dorota Gardias podczas targów Retail Trends 2025 była gościem Tesori d‘Oriente / Marzena Szulc

Dorota Gardias, znana prezenterka i dziennikarka, była gościem firmy Corri i marki Tesori d’Oriente podczas kongresu Retail Trends, który odbywał się 1 kwietnia w warszawskim hotelu DoubleTree by Hilton. Skorzystaliśmy z tej okazji, aby podpytać ją o kosmetyczne i urodowe sprawy.

Dorota Gardias od września ubiegłego roku jest ambasadorką Tesori d’Oriente w Polsce i jak zdradziła w rozmowie z Wiadomościami Kosmetycznymi, wkrótce przygotowywana będzie nowa kampania reklamowa dla Tesori z jej udziałem. Prezenterka przyznała jednak, że gdy w zeszłym roku otrzymała od firmy propozycję współpracy, nie znała jej produktów. 

Czytaj też: Dorota Gardias została ambasadorką Tesori d‘Oriente

Dlaczego zdecydowała się Pani na współpracę właśnie z Tesori d’Oriente? Propozycji współprac z innymi markami na pewno nie brakowało?

Jako influencerka muszę dbać o wiarygodność, nie mogę reklamować co chwilę nowych marek, muszę je dobrze wybierać. Ale zakupiłam z ciekawością kilka produktów Tesori, o których wcześniej nie słyszałam, i muszę przyznać, że szybko je pokochałam, szczególnie te pięknie, cudownie pachnące balsamy do ciała i płyny do kąpieli. Są wspaniałe! Dlatego zdecydowałam się na współpracę z marką.

I muszę też przyznać, że pod swoimi postami na Instagramie o Tesori dostaję wyjątkowo dużo pozytywnych komentarzy od swoich obserwatorów. Ludzie wiedzą dużo o tej marce, lubią ją i lubią o niej dyskutować, omawiać ulubione produkty czy linie zapachowe. Jest więc bardzo pozytywny odzew na tę akurat współpracę.

image
Reprezentacja firmy Corri (drugi od prawej prezes zarządu Paweł Szuba) i gość specjalny: Dorota Gardias
Marzena Szulc

Co jeszcze, poza kosmetykami i pięknymi zapachami, pozwala się pani zrelaksować, wypocząć, złapać chwilę oddechu od obowiązków, pracy? Jak Pani dba o swój wellbeing?

Zaczęło się od tego, że ja po prostu byłam permanentnie zmęczona. Pędziłam, robiłam wiele rzeczy na raz. Tak można pociągnąć rok, dwa lub trzy, zwłaszcza jak człowiek jest młody. Ale przychodzi taki moment, że organizm mówi stop i nie da rady ujechać dalej. 

Najlepszy kosmetyk nie zrobi tego, co odpowiednia ilość snu. Takiego pełnego snu. Bo też przez to, że jesteśmy tacy przebodźcowani, nie możemy spać, nie możemy zasnąć, budzimy się w nocy. No i wcześnie wstajemy, bo mamy poczucie obowiązku, prawda? Żeby zarobić, żeby działać. 

Przyznam szczerze, że nie znajduję dużo takich momentów, jak masaż czy wizyta u kosmetyczki. To się zdarza, ale rzadko. Jednak ten sen w moim przypadku, przy moim trybie pracy – bez tego po prostu bym nie dała rady. Ja wstaję do pracy o 4.30, jak mam poranki…

To o której trzeba iść spać, żeby się przy takim trybie pracy dobrze wyspać?

Już około godziny 20. Normalnie staram się spać od 22, wstaję wtedy o 7 rano. Kiedyś miałam taki moment, że wstawałam bardzo wcześnie rano, i bardzo to lubiłam. Ale teraz mój organizm nie chce wstawać tak wcześnie. No jak Boga kocham, nie chce wstawać. 

image
Dorota Gardias podczas targów Retail Trends 2025 była gościem Tesori d‘Oriente
Marzena Szulc

I trochę mi tego brakuje, bo jak cały dom spał, ja sobie o tej 6 rano wstawałam – tak naturalnie. To był taki mój czas. Wtedy sobie właśnie mogłam położyć maseczkę, posłuchać muzyki na słuchawkach, zrobić kawkę, zjeść śniadanko spokojnie, zanim wszyscy wstali. Ale teraz mam taki czas, że po prostu chcę spać. I sobie na to pozwalam, śpię do 7. 

Co jeszcze dla Pani, poza snem, jest takim największym luksusem, wypoczynkiem? 

Dla mnie to obcowanie z naturą. Kocham chodzić po górach. Góry mnie zawsze resetowały, i to do takiego stopnia, że jak w górach nabieram dystansu do wszystkiego. 

Ale chodzi po prostu o samą wędrówkę po górach, czy też ambitne cele typu zdobywanie kolejnych szczytów?

Nie musi być wysoko. Nie chodzi o zdobywanie. Chociaż są tacy ludzie, sportowcy, himalaiści, którzy muszą zdobywać. Dla nich to jest... inna definicja, inny wyczyn, adrenalina. Ja mówię o takich rzeczach wyciszających. Nie to, że jesteśmy na szczycie, daje największą satysfakcję, tylko ta droga na ten szczyt. Widoki, oddychanie. Tak, to się też przekłada na życie.

Najprzyjemniejsze jest samo obcowanie z naturą. Ja mam takie swoje siedlisko na końcu wsi, przy lesie. Mam tam kawałek swojego pola, gdzie prowadzę z mamą ekologiczny ogród. I powiem pani szczerze, że ja tam najlepiej odpoczywam.

Często tam Pani bywa? 

Jak najczęściej. Jak tylko mogę – to jadę, nawet na dwa dni. To mi daje reset – gdy siedzę sobie wśród zieleni, wśród śpiewających ptaków, i słyszę, że jedzie traktor, koszą zboże, rolnicy coś tam robią. To jest takie… inne życie. 

W ogóle uważam, że przyroda, ziemia, to jest coś magicznego, wyjątkowego – naprawdę. I myślę też, że od pandemii zaczęliśmy bardziej doceniać tę możliwość, aby dobrze poczuć się ze sobą. 

Ja zawsze byłam bardzo skierowana ku naturze. Może dlatego, że spędzałam wszystkie wakacje u babci, właśnie na tej wsi, gdzie mam to swoje siedlisko. Na pewno też tam ciągni ze względu na piękne wspomnienia. Ale wszyscy mądrzy ludzie na tym świecie mówią, jaki to ma ogromny wpływ na naszą psychikę, na nasze nerwy, na nasze zdrowie. Dlatego ja z tego korzystam na maksa, kiedy tylko mogę. 

Jako Wiadomości Kosmetyczne muszę też zapytać o kosmetyki, o pani preferencje: czy jest to regularna, długofalowa pielęgnacja czy raczej zabiegi doraźne u kosmetyczki, takie “z doskoku”?

Przede wszystkim pielęgnacja. Powiem pani szczerze, że ja mam na tym punkcie może nie tyle bzika, co jestem bardzo konsekwentna, bardzo zdyscyplinowana i bardzo dbam o skórę. Bardzo. Wygląd to jest przecież moje narzędzie pracy. Ale tutaj nam sumuje się to, o czym mówiłyśmy – ważny jest sen, ale też i odżywianie, i bycie na powietrzu. To wszystko ma wpływ.

Wszystko musi być ze sobą w równowadze, prawda? Same kremy, bez snu i bez odpoczynku, nie zadziałają.

W moim zawodzie muszę dbać, żebym super wyglądała na antenie, na zdjęciach. Poza tym reklamuję różne marki i one też oczekują ode mnie dobrego wyglądu. Dlatego pielęgnacja to podstawa.

I na czym ta pielęgnacja w Pani przypadku polega? Ma pani jakieś swoje ulubione, sprawdzone rutyny? 

Przede wszystkim jest to bardzo dobre oczyszczenie twarzy. Każdego wieczoru staję przed swoim lustrem z trzema lampkami, no i przede wszystkim muszę zrobić bardzo dobre oczyszczanie skóry. Mam swoje ulubione maski, kremy...

Jak rozumiem, konkretne nazwy chyba i tak nie mogą padać?

Tak. Ostatnio znana piosenkarka powiedziała o pewnej maści z witaminą A, której używa. Ja już używam jej od lat. I to w ogóle stał się jakiś hit.

To prawda, czasem nagle powraca coś takiego znanego od lat, tradycyjnego, i staje się czymś w rodzaju virala, np. wazelina kosmetyczna…

Tak, bo nam się wydaje, że jak kupimy najdroższy krem, to on w ogóle zrobi cuda… Ale oczywiście dopóki dobrze nie oczyścimy skóry, jak nie będzie ona regularnie peelingowana, to tam się nic nie będzie tak naprawdę wchłaniać. No i… woda, woda, woda. Nie byłam kiedyś świadoma, ile ta woda naprawdę znaczy dla skóry, dla organizmu. 

Naprawdę dbam o siebie, nigdy nie chodzę spać w makijażu, bo to jest katastrofa dla skóry. No i trzeba też mieć jakąś wiedzę. Bo kiedyś spotkałam taką fajną influencerkę, która powiedział mi, że przez lata zmywała makijaż płynem micelarnym i szła spać. O nie…

Fakt, mamy teraz bardzo dużo tych kosmetyków, czasem wręcz za dużo, ale nie zawsze jest wiedza i świadomość, czego i jak używać, jak to robić dobrze…

I jeszcze wie Pani, co bym dodała? Żeby słuchać siebie. No bo co z tego, że ktoś nam powie, że dany krem to jest petarda, ale jeśli my go nałożymy i czujemy się w nim niekomfortowo? To tak, jakbyśmy założyli za ciasne ubranie. Ja muszę mieć i czuć komfort na skórze.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
09.06.2025 11:14
Anna Kwaśnik, Diamond Freak: Współczesna pielęgnacja to coś znacznie więcej, niż tylko rutyna
Ekskluzywność nie oznacza niedostępności, oznacza selektywność i dbałość o każdy detal - mówi Anna Kwaśnik, założycielka marki Diamond Freak.mat.pras.

Na rynku pojawia się nowa marka pielęgnacyjna: Diamond Freak. Z jej założycielką, Anną Kwaśnik, rozmawiamy o nowej erze luksusu w codziennej pielęgnacji i założeniach marki, która chce zredefiniować współczesne piękno. Jak podkreśla Kwaśnik, filozofia marki to luksus nie tylko w formie, ale i w rezultacie. Czy dlatego firma zdecydowała się na produkcję w Korei Południowej?

Żyjemy w świecie, w którym pielęgnacja skóry nabiera coraz większego znaczenia, stając się nie tylko codziennym rytuałem, ale też świadomym wyborem, poszukiwaniem innowacji i jakości. Czy to sprawiło, że marka Diamond Freak powstała właśnie teraz? Dla jakiego konsumenta została “zaprojektowana”?

Diamond Freak powstała z potrzeby stworzenia marki, która nie idzie na kompromisy. Jakość, skuteczność i technologie to trzy filary, które od początku przyświecały naszej koncepcji. Współczesna pielęgnacja to coś znacznie więcej, niż rutyna. Wierzymy, że dzisiejszy odbiorca jest świadomy, wymagający i gotowy na produkty, które oferują konkretne efekty. Diamond Freak pojawiła się, by wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom. 

Marka została stworzona z myślą o osobach pragnących wyjątkowości i skuteczności w jednym. Diamond Freak łączy innowacyjne formuły, zaawansowane technologie oraz najwyższej jakości składniki. 

Jakie wartości, doświadczenia i kompetencje tworzą fundament marki? W jaki sposób przekładają się one na to, co użytkownik znajdzie w każdym z produktów?

Za Diamond Freak stoją ponad dwie dekady mojej intensywnej pracy w branży beauty, doświadczenie zdobyte przy budowaniu marek kosmetycznych premium. To wiedza połączona z wielką pasją, wyczuciem estetyki oraz potrzeb rynków. Znam tę branżę od podszewki, a do tego dołożyłam edukację zdobytą na prestiżowych uczelniach, od Uniwersytetu Warszawskiego, MBA na Akademii Leona Koźmińskiego po ESCP Berlin i SJSU w Kalifornii, co pozwoliło mi połączyć europejską elegancję z amerykańską odwagą i azjatycką technologią. 

Wszystko to sprawiło, że Diamond Freak powstała jako odpowiedź na osobistą potrzebę stworzenia czegoś, co łączy nowoczesność, technologie i bezkompromisowe standardy jakości. Każdy produkt w naszym portfolio to efekt tej synergii.

W jaki sposób Diamond Freak wpisuje się w światowe trendy nowoczesnej pielęgnacji, a jednocześnie kreuje własną, unikalną narrację, opartą na rozwiązaniach takich jak efekt „glass skin” czy koncepcja „reversed aging”?

Nasze produkty powstają w oparciu o koreańskie technologie i składniki aktywne nowej generacji, które oferują nie tylko natychmiastowy efekt, ale również działanie długofalowe, wspierające naturalne procesy regeneracyjne skóry. Efekt „glass skin” czyli rozświetlonej, wygładzonej i głęboko nawilżonej cery, łączy się z koncepcją „reversed aging”, czyli przywracaniem skórze młodzieńczej jędrności i blasku, niezależnie od wieku. To podejście oparte na zaawansowanych składnikach. 

Nasza filozofia to luksus nie tylko w formie, ale i w rezultacie. Inspiracją była fascynacja diamentami, symbolami trwałości, luksusu i surowego piękna. Podobnie jak one, Diamond Freak to marka dla tych, którzy nie uznają kompromisów i wybierają własną drogę. W świecie, który wciąż narzuca schematy, chcemy pokazać, że prawdziwe piękno rodzi się z odwagi bycia sobą. Każdy produkt to zaproszenie, by dać się zauważyć i błyszczeć.

Dlaczego Korea Południowa została wybrana jako miejsce produkcji? Czy i jakie znaczenie ma ten wybór dla jakości, innowacyjności, prestiżu marki?

Korea Południowa to niekwestionowane centrum innowacji technologicznej, miejsce, w którym nauka spotyka się z pasją tworzenia i zaawansowaną technologią. Wybór tej lokalizacji był naturalny, ponieważ zależy nam na tworzeniu produktów, które wyznaczają kierunki rozwoju branży beauty, a nie jedynie podążają za tym, co modne. Formuły Diamond Freak powstają we współpracy z najlepszymi laboratoriami i opierają się na opatentowanych formułach oraz wysokim stężeniu składników aktywnych. 

Produkcja w Korei gwarantuje nie tylko jakość, ale też niezrównane know-how, które pozwala nam oferować kosmetyki będące odpowiedzią na najbardziej wymagające potrzeby skóry.

Jakie miejsce w strategii rozwoju marki zajmuje ekskluzywność, świadoma selekcja kanałów sprzedaży oraz dystrybucji? W jaki sposób Diamond Freak zamierza budować swoją obecność na rynkach krajowym oraz międzynarodowym?

Ekskluzywność nie oznacza niedostępności – oznacza selektywność i dbałość o każdy detal. Nasza strategia zakłada obecność w kanałach, które pozwolą przekazać pełne doświadczenie marki, od jakości produktu, przez opakowanie, po obsługę klienta. Rozpoczynamy od sprzedaży online, poprzez własną platformę e-commerce, oferując klientom dostęp do całej filozofii Diamond Freak w jej najczystszej formie. Już dziś marka Diamond Freak jest obecna w wielu renomowanych gabinetach medycyny estetycznej oraz prestiżowych spa, gdzie jakość i skuteczność produktów spotykają się z ekspertyzą profesjonalistów. Z dumą rozpoczynamy również współpracę z siecią Aelia, co otwiera dla nas drzwi do międzynarodowej dystrybucji na lotniskach i w strefach travel retail. 

Planujemy dalszą ekspansję w sposób selektywny, stawiamy na partnerów, którzy podzielają nasze wartości i rozumieją luksusową pielęgnację w jej najczystszej postaci. W najbliższej perspektywie przewidujemy współpracę z wybranymi butikami oraz dystrybutorami, którzy reprezentują ten sam poziom jakości i estetyki. 

Na liście naszych strategicznych planów dystrybucyjnych, z którymi prowadzimy rozmowy są m.in. Sephora czy Notino, ale również butikowe, niszowe koncepty premium, które perfekcyjnie oddają ducha Diamond Freak – jak Galilu czy Mood Scent Bar. To miejsca, w których klient nie tylko kupuje produkt, ale także doświadcza go wszystkimi zmysłami – i właśnie takie podejście jest nam najbliższe. W perspektywie średnioterminowej rozwijamy ekspansję międzynarodową, zaczynając od rynków europejskich.

W jaki sposób Diamond Freak zamierza podkreślać swoją obecność w branży poprzez udział w targach, wydarzeniach i inicjatywach branżowych, które stanowią kluczowe punkty styku z profesjonalnym środowiskiem beauty oraz konsumentami premium?

Dla Diamond Freak obecność na kluczowych wydarzeniach branżowych to nie tylko obowiązek, to przywilej. Planujemy aktywny udział w międzynarodowych targach takich jak Cosmoprof Bologna czy Beautyworld Middle East. To doskonała przestrzeń do prezentacji naszych produktów, nawiązywania relacji z liderami rynku i budowania prestiżu marki. 

W Polsce chcemy być obecni podczas selektywnych eventów branżowych, w których jakość i storytelling mają większe znaczenie niż masowość. Każda nasza obecność na scenie branżowej będzie dokładnie zaplanowana, z klasą, konsekwencją i pasją.

Jak wygląda obecnie portfolio Diamond Freak? Czego mogą się spodziewać klienci w kolejnych miesiącach – zarówno pod względem rozwoju oferty, jak i kierunku, w jakim marka będzie podążać?

Obecnie portfolio Diamond Freak otwierają dwa starannie dopracowane produkty: Hyaluboost Day Eye Patches No.1, czyli innowacyjne płatki pod oczy oraz Collagen Glass Skin Face Mask, głęboko nawilżająca maska o działaniu rozświetlającym i regenerującym. Oba produkty powstały z myślą o natychmiastowych efektach i długofalowej pielęgnacji. Są to nowości rynkowe, które wyróżniają się nie tylko zaawansowanym działaniem, ale również wyjątkowym podejściem do formuł i doświadczenia użytkownika. 

Oba kosmetyki charakteryzują się bardzo bogatymi składami, opartymi na starannie dobranych substancjach aktywnych, które odpowiadają na potrzeby współczesnej pielęgnacji. To jednak dopiero początek. Wkrótce portfolio marki poszerzy się o kolejne innowacyjne formuły do pielęgnacji twarzy – oparte na bogactwie składników aktywnych i wysokich stężeniach, opracowane z myślą o widocznych rezultatach i luksusowym doświadczeniu użytkowania. 

Nasz cel? Tworzyć portfolio, które odpowiada na potrzeby współczesnej kobiety: skutecznie, inteligentnie i pięknie.

Czym według Diamond Freak jest prawdziwe, współczesne piękno i jaką rolę odgrywa w nim luksusowa pielęgnacja?

Współczesne piękno to nie idealny obraz, lecz autentyczność, blask, pewność siebie i odwaga, by być sobą. Pielęgnacja stała się czymś znacznie głębszym, niż tylko czynność – jest to moment spotkania z własną siłą. 

Luksus w naszym rozumieniu to dostęp do produktów, które nie tylko działają, są piękne, przemyślane i wspierają skórę w jej naturalnych procesach. To także język, którym użytkownik może powiedzieć światu: „znam swoją wartość”.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
09.06.2025 10:48
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki / Materiał Partnera
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
/ Materiał Partnera
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
/ Materiał Partnera
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
/ Materiał Partnera
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Gallery

Własne laboratorium to dla Dax Cosmetics nie tylko zaplecze technologiczne, ale i filar strategii wizerunkowej. Dzięki niemu marka – należąca do japońskiej grupy Rohto Pharmaceutical – buduje zaufanie poprzez innowacyjność, kontrolę jakości i transparentność. W wywiadzie Agata Kolasińska, Brand Manager Hada Labo, i Alicja Falender, dyrektorka ds. badań i rozwoju, opowiadają, jak zaawansowane centrum badawczo-rozwojowe wpływa na bezpieczeństwo kosmetyków, tempo wdrażania nowości oraz rozpoznawalność marek takich jak Hada Labo Tokyo czy Yoskine.

Jak własne laboratorium wpływa na wizerunek marki?

Agata Kolasińska: Posiadanie zaawansowanego laboratorium badawczo-rozwojowego to nasz klucz do innowacji i zaufania konsumentów. Dzięki niemu sami prowadzimy testy, analizujemy wyniki i natychmiast reagujemy – dbając o czystość składników, precyzję formulacji oraz skuteczność i bezpieczeństwo produktów.

Współpraca z japońskim laboratorium Hada Labo Tokyo (dzięki przynależności Dax Cosmetics do Rohto Pharmaceutical Group) pozwala nam korzystać z najnowszych technologii i sprawdzonych rozwiązań. Efekt? Jakość, którą widać i czuć – i której można zaufać.

Jakie standardy jakości i certyfikaty spełnia laboratorium Dax Cosmetics?

Alicja Falender: Laboratorium Dax Cosmetics działa zgodnie z najwyższymi międzynarodowymi standardami jakości. Posiadamy certyfikat ISO 22716:2007, dotyczący Dobrych Praktyk Produkcyjnych (GMP) dla kosmetyków, oraz certyfikat ISO 9001:2015, który potwierdza wysoką jakość zarządzania procesami produkcyjnymi. Dbałość o standardy to dla nas codzienność – obejmuje każdy etap, od opracowania receptury po finalną produkcję.

Czy w laboratorium prowadzone są własne badania i rozwój nowych receptur, czy firma współpracuje z zewnętrznymi instytucjami naukowymi?

Alicja Falender: Dax Cosmetics prowadzi badania i opracowuje receptury w swoim Centrum Badawczo-Rozwojowym, które zostało odnowione 3 lata temu. Nasze centrum to laboratorium badawczo-rozwojowe, mikrobiologiczne, fizyko-chemiczne oraz do badań opakowań. Mamy również możliwość przeprowadzenia we własnym zakresie badań oceny aparaturowej skóry, co na wczesnym etapie pracy nad produktami ułatwia sprawdzenie skuteczności danych formulacji na różnych typach cery. Inwestycje w specjalistyczną aparaturę badawczą umożliwiają prowadzenie zaawansowanych prac B+R nad innowacyjnymi kosmetykami. Firma również korzysta z międzynarodowej wymiany wiedzy w ramach Rohto Pharmaceutical Group, do której należy od ponad 10 lat.

Czy zaawansowane zaplecze badawczo-rozwojowe pomaga w budowaniu narracji marki wokół jakości i bezpieczeństwa produktów? Jakie konkretne działania to wspierają?

Agata Kolasińska: Zdecydowanie tak. Nasze laboratorium to nie tylko źródło innowacji, ale i gwarancja bezpieczeństwa. Prowadzimy szczegółowe testy dermatologiczne, stabilnościowe i aplikacyjne, które potwierdzają jakość naszych produktów. W komunikacji stawiamy na transparentność – podkreślamy czystość składu, brak zbędnych dodatków i bezpieczeństwo nawet dla wrażliwej skóry. To podejście buduje trwałe zaufanie do Hada Labo Tokyo.

Jak wygląda proces testowania nowych produktów przed ich wprowadzeniem na rynek?

Alicja Falender: Praca nad nowym produktem w Dax Cosmetics to podróż pełna zaangażowania i precyzji. Wszystko zaczyna się w naszych laboratoriach, gdzie zespół badawczy tworzy i udoskonala recepturę. Każda formuła musi spełnić surowe wewnętrzne standardy jakości i skuteczności, zanim przejdzie do kolejnych etapów.

Nowe kosmetyki przechodzą szereg testów: sprawdzamy kompatybilność formuły z opakowaniem, badamy reakcję na skrajne temperatury, analizujemy stabilność oraz skuteczność działania. Ważne jest dla nas bezpieczeństwo użytkowania, dlatego weryfikujemy, jak produkt zachowuje się na różnych typach skóry. Dlatego kolejnym etapem są analizy przeprowadzone przez niezależne, zewnętrzne laboratoria badawcze. Tam uzyskujemy oficjalne potwierdzenie deklaracji, które później trafiają na nasze opakowania – od skuteczności nawilżenia po właściwości przeciwstarzeniowe.

Cały proces jest złożony, ale to właśnie ta dokładność sprawia, że możemy dostarczać konsumentom bezpieczne, skuteczne i innowacyjne produkty, z których jesteśmy dumni.

Jak długo trwa proces od pomysłu na nowy produkt do jego finalnej wersji opuszczającej laboratorium?

Alicja Falender: To zależy od skomplikowania projektu. Standardowo proces trwa od ok. 6 miesięcy do nawet roku. Przy tworzeniu produktów związanych z aktualnymi trendami kosmetycznymi firma działa sprawnie i elastycznie, aby szybko reagować na potrzeby rynku.

A jakie było największe wyzwanie technologiczne, z którym zmierzyło się laboratorium Dax Cosmetics w ostatnich latach?

Alicja Falender: Jednym z największych było opracowanie stabilnej formuły zawierającej medyczną witaminę C w bardzo wysokim stężeniu — aż 30 proc.. Efektem tej pracy jest m.in. w seria Yoskine Medical C.

Jak laboratorium pomaga reagować na trendy i potrzeby konsumentów?

Agata Kolasińska: Dzięki własnemu laboratorium szybko testujemy nowe surowce, tworzymy innowacyjne formuły i wdrażamy pomysły bez zbędnych opóźnień. Skracamy drogę od idei do gotowego produktu – co w dynamicznym świecie skincare daje nam realną przewagę.

Dzięki temu Hada Labo Tokyo postrzegana jest jako marka nowoczesna, elastyczna i bliska konsumentom – zawsze gotowa odpowiedzieć na ich aktualne potrzeby.

Czy Dax Cosmetics korzysta z innowacyjnych technologii lub składników, które wyróżniają ich produkty na tle konkurencji?

Alicja Falender: Tak. Szukamy inspiracji, innowacyjnych składników i nowych trendów, współpracując z wieloma międzynarodowymi partnerami. Jednak największą wartością jest dla nas współpraca z kolegami-technologami z Rohto Pharmaceutical Group, która jest liderem w wykorzystaniu  zaawansowanych form kwasu hialuronowego i innowacyjnych postaci witaminy C. Przykładem jest marka Hada Labo Tokyo i jej 9 typów kwasu hialuronowego oraz seria Yoskine Medical C., która zawiera dwie formy witaminy C – obie japońskie - o wysokim stężeniu, sięgającym nawet 30 proc..

Jakie środki podejmuje laboratorium, aby zapewnić bezpieczeństwo i skuteczność kosmetyków, zwłaszcza w kontekście skóry wrażliwej?

Alicja Falender: Bezpieczeństwo i skuteczność produktów są dla nas sprawą priorytetową. Ale skoro mowa o skórze wrażliwej, omówię te kwestię na przykładzie marki Hada Labo Tokyo, która według japońskiej filozofii kieruje się minimalizmem w składzie – produkty mają tylko te składniki, które są niezbędne i nic więcej. Co ważne, są pozbawione kompozycji zapachowych. Składniki są precyzyjnie dobierane, szczegółowo badane, poddane wielu testom oraz sprowadzone wyłącznie z zaufanych źródeł. Dzięki temu kosmetyki Hada Labo Tokyo są polecane nie tylko dla kobiet, ale i mężczyzn, dla skóry w każdym wieku – od tej młodej aż po głęboko dojrzałą.

W jaki sposób laboratorium śledzi aktualne trendy kosmetyczne i przekłada je na konkretne formuły?

Alicja Falender: Mamy ten bonus, że możemy czerpać z wiedzy i inspiracji płynących z Rohto Pharmaceutical Group. Uczestniczymy również w międzynarodowych targach kosmetycznych i korzystamy z profesjonalnych narzędzi monitorujących trendy. Najważniejsze jednak jest wsłuchiwanie się w głos konsumentek oraz czerpanie inspiracji z codziennych obserwacji rynku.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
09. czerwiec 2025 13:01