StoryEditor
Wywiady
29.01.2024 13:21

Kasia Kramnik, Makeup Nerds: Przemysł beauty gubi nie tylko ich klientki, ale też i same wizażystki

Kasia Kramnik to wizażystka i stylistka fryzur z Trójmiasta oraz założycielka szkoły makijażu online Makeup Nerds. / Justyna Pardyka

Relacja między wizażystkami i wizażystami a przemysłem urodowym bywa dość niestabilna, można wręcz rzec — wroga. O tym, czemu bycie MUA to coś więcej niż przejście przez szkolenia i wymaga wiedzy produktowej Wiadomościom Kosmetycznym opowiada Kasia Kramnik, właścicielka marki Youkali i wizażystka oraz stylistka fryzur z wieloletnim doświadczeniem.

Odkąd weszłam w świat profesjonalnego makijażu, regularnie widzę dyskusje na temat tego, co ma być w kufrze: czy tylko luksusowe kosmetyki, czy mogą być też drogeryjne, a jeśli tak, to ile. Najczęściej pojawiające się opinie i argumenty to: 

  • Muszą przeważać kosmetyki luksusowe, bo klientki chcą się czuć luksusowo podczas luksusowej usługi.
  • Tak, mam drogeryjne perełki, ale luksusowe kosmetyki wyglądają bardziej profesjonalnie.
  • Klientki patrzą, co masz w kufrze i nie chcą być malowane kosmetykami z Rossmanna, którymi same mogłyby się pomalować.

Kiedyś rzeczywiście się tym przejmowałam i pilnowałam, aby ograniczać do minimum produkty drogeryjne w moim kufrze i miałam kompleksy, jeśli nie było mnie stać na jakiś super popularny kosmetyk… Do czasu.

Jakieś 6 lat temu postanowiłam przejść na malowanie kosmetykami nietestowanymi na zwierzętach, a idealnie wegańskimi, czyli niezawierającymi substancji pochodzenia zwierzęcego. Kiedy zaczęłam robić research na temat standardów testowania na zwierzętach i marek kosmetycznych, które testują, lekko zdębiałam. Większość tych najstarszych i najbardziej znanych marek sprzedaje kosmetyki testowane na zwierzętach lub używa takich komponentów.

Wiele marek oficjalnie nietestujących na zwierzętach jest po kolei wykupywana przez koncerny testujące, więc trzeba być non stop na bieżąco. Zdecydowałam się wykluczyć te marki ze swojego arsenału. Większość oferty popularnych perfumerii (Sephora, Douglas) i najbardziej ikonicznych marek stała się dla mnie niedostępna. Sam proces produkcji nie różni się absolutnie niczym między markami budżetowymi i luksusowymi, jest całkowicie zautomatyzowany i bazujący na podobnej gamie składników. Patologie w produkcji też nie wybierają: do mediów trafiają doniesienia o toksycznych substancjach zarówno w tanich kosmetykach dla dzieci Claire’s, jak i w pudrach Chanel (talk z zawartością azbestu).

Mnóstwo wizażystek o tym nie wie, a nawet jeśli wie, to się tym nie przejmuje na rzecz podtrzymania pewnego wizerunku profesjonalistki. Rozumiem to i nie zamierzam nawracać całego świata na swoje stanowisko. Jednak istnieje wiele innych możliwości dostarczenia profesjonalnej, jakościowej usługi makijażu niż wypełnienie kufra kosmetykami ze znanym logo na wieczku.

 

Czego sama używam do makijażu?

 

Spędziłam kilka lat na wyszukiwaniu niezależnych marek z ofertą wegańską i cruelty free, nie przesadzę stwierdzając, że są to marki z całego świata. Ich segmenty cenowe są różne, ale łączy je to, że po wielokrotnych testach mnie nie zawiodły i używam ich ze spokojem. Doceniłam profesjonalne kosmetyki dla wizażystów i charakteryzatorów na planach filmowych, zdjęciowych, teatralnych. Ich proste i wygodne opakowania może nie robią takiego WOW jak luksusowe buteleczki i puzderka, ale są wytrzymałe, lekkie i maksymalnie pragmatyczne. Dla dojeżdżającej wizażystki to ogromny plus.

Kiedy zainteresowałam się techniką airbrush i możliwościami, jakie ona otwiera, musiałam również lepiej zrozumieć składy kosmetyków i możliwości ich łączenia. Na nowo odkryłam uniwersalne zastosowania różnych kosmetyków płynnych i nauczyłam się łączyć produkty dedykowane do airbrusha z tymi tradycyjnymi, co pozwala mi osiągnąć niepowtarzalne efekty. Wrażenie, jakie robi sama technika na klientkach, również jest nie do przecenienia. Ponieważ jeżdżę z moim sprzętem po różnych lokalizacjach, a kręgosłup już wymaga troski, poprzekładałam do lżejszych i mniejszych opakowań dużo ze swoich podkładów, zwłaszcza tych w szklanych buteleczkach. Kamuflaże kolorystyczne, korektory o konsystencji stałej i pomadki mam w kasetce z przegródkami, żeby przyspieszyć pracę i nie tracić czasu na przerzucanie tuzina opakowań. Część palet rozmontowuję i przekładam cienie czy pudry do lżejszych magnetycznych (ale tylko te, które wiem, że umiem rozmontować i nie zniszczę kosmetyku).

Najczęstsza reakcja, z jaką się spotykam, to "wow, jak sprytnie", "wygląda jak paleta malarska", a nigdy "o boże, czym mnie pani maluje".

Dzięki zawodowym znajomościom w branży beauty i mediom im poświęconych mogłam zorientować się w polskim przemyśle makijażowym i zrozumieć, jak wiele świetnych produktów powstaje u nas w kraju. Również nasze wizażystki tworzą swoje marki i polegają na rodzimej produkcji, czemu absolutnie się nie dziwię. Chętnie korzystam z ich bogatej oferty i polecam ją zarówno koleżankom po fachu, jak i klientkom. Przez ostatnie 7-8 lat asortyment bardzo się zmienił, liczba marek i jakościowych produktów się wielokrotnie pomnożyła. Nachalny marketing w internecie i ciągle rosnące ceny tych samych produktów to codzienność wizażystów, którzy boją się wypaść z obiegu i przegrać z coraz liczniejszą konkurencją.

Problem w tym, że nawet najbardziej luksusowe kosmetyki nie malują same. Muszą zostać nałożone wprawną ręką, a wprawa wymaga czasu i wysiłku. Czyli czegoś o wiele trudniejszego niż polowanie na super magiczny rozświetlacz z Diora czy bronzer Gucci. Przemysł beauty gubi nie tylko nasze klientki, ale też i same wizażystki. Wmawia nam, że kolejny drogi zakup rozwiąże problem techniczny, z którym się zmagamy w naszych makijażach. Tymczasem warto postawić sobie kilka niewygodnych pytań, aby spojrzeć na cały temat z szerszej perspektywy. Ile luksusowych kosmetyków leży w moim kufrze nieużywanych? Ile mnie kosztowały? Jak mogłabym lepiej wydać te pieniądze na rozwój siebie i swojego biznesu, gdyby te pieniądze mogły do mnie wrócić?

Im więcej wiem o tym, jak działa przemysł beauty, tym mniej mam ochotę wydawać ciężko zarobione pieniądze na produkty koncernów, które wyzyskują ludzi i środowisko, a większość "starych" luksusowych marek do tych koncernów należy. Skoro już mamy tak wielki wybór, to warto świadomie z niego korzystać, zamiast powielać stare schematy.

Najważniejsze zostawiłam na koniec: do malowania klientek i modelek używam przede wszystkim MÓZGU. O ile wizaż potrafi być zajęciem bardzo kreatywnym, to gruntowna znajomość kolorystyki i proporcji, wyczucie estetyki, uważność w procesie makijażu i krytyczne myślenie jest najcenniejszą rzeczą, jaką wizażysta może zaoferować klientowi. Właśnie za to doceniają mnie klientki: indywidualne podejście i robienie makijażu w sposób, który bez mojego warsztatu i unikatowego spojrzenia nie będzie osiągalny dla laika. I tym jest dla mnie luksus.

Czytaj także: Czy czeka nas nowa chłopomania? "Chłopi" i potencjał trendowy dla branży beauty

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
19.05.2025 09:00
Zmysły, emocje i skuteczność – o tym, jak budujemy markę PheroStrong
Zmysły, emocje i skuteczność – o tym, jak budujemy markę PheroStrongMateriał Partnera

Rozmowa z Tomaszem Leśniakiem, CEO PheroStrong

PheroStrong to marka dość nietypowa jak na rynek kosmetyczny. Skąd pomysł, by zająć się właśnie feromonami?

Od początku chciałem stworzyć markę, która nie będzie tylko kosmetyczna, ale przede wszystkim transformacyjna. Feromony to temat fascynujący – działają poza świadomością, ale realnie wpływają na nasze emocje, postrzeganie siebie i innych. Dla mnie to nie tylko zapach, ale narzędzie wpływu i samoświadomości. 

Tak narodził się koncept PheroStrong – jako marki, która działa na głębszym poziomie niż typowe perfumy.

Co wyróżnia markę na tle innych?

Przede wszystkim funkcjonalność i skuteczność. My nie sprzedajemy tylko zapachu – sprzedajemy emocje. Feromony, których używamy, są testowane w realnych warunkach. Nasze kompozycje nie mają tylko pachnieć – mają wzmacniać poczucie pewności siebie, wpływać na interakcje międzyludzkie i wspierać w kluczowych momentach.

Dla kogo stworzyliście PheroStrong?

Dla wszystkich, którzy chcą świadomie zarządzać swoim wizerunkiem i relacjami. Oczywiście nasze produkty sprawdzają się w kontekście randek czy spotkań towarzyskich, ale coraz więcej klientów używa ich przed spotkaniami biznesowymi, rozmowami kwalifikacyjnymi czy wystąpieniami publicznymi. To produkt dla nowoczesnej kobiety i mężczyzny, którzy chcą być zapamiętani – nie krzykliwie, tylko naturalnie.

Jak wygląda proces tworzenia nowych produktów?

Zawsze zaczynamy od idei – emocji, którą dany produkt ma wzmacniać. Później dobieramy odpowiednie związki feromonowe, nuty zapachowe i tworzymy kompozycję, która pasuje do tej emocji. Testujemy nie tylko trwałość czy projekcję, ale również to, jak produkt wpływa na interakcje – w sprzedaży, pracy, relacjach. Mamy zespół ludzi, którzy codziennie są w kontakcie z rynkiem i przekładają realne potrzeby klientów na formuły.

Czy planujecie wejść do dużych sieci sprzedaży stacjonarnej?

Tak. E-commerce to nasza baza, duże sieci sprzedaży stacjonarnej są naturalnym kierunkiem rozwoju. To nie tylko szansa na skalę, ale też na edukację rynku – chcemy, żeby feromony przestały być tematem tabu i stały się narzędziem wspierającym samoświadomość. 

Jesteśmy gotowi na ten krok – produktowo, marketingowo i logistycznie.

Czego Pana nauczyło prowadzenie takiej marki?

Pokory i odwagi jednocześnie. Pokory wobec rynku, który często bywa nieprzewidywalny, i odwagi, by iść swoją drogą, nawet jeśli na początku nikt w nią nie wierzy. PheroStrong to nie tylko marka – to komunikat: możesz być silny, zmysłowy, zauważalny – na własnych zasadach. I to przesłanie staram się nieść nie tylko jako CEO, ale jako człowiek.

I na koniec – co dalej?

Pracujemy nad poszerzeniem kategorii sexual wellness – o suplementy, kremy intymne, produkty wzmacniające komfort i pewność siebie. Rozwijamy też eksport, bo wierzymy, że PheroStrong ma potencjał globalny. 

Przyszłość? Więcej odważnych produktów, więcej świadomych ludzi i jeszcze większy wpływ – emocjonalny, zapachowy i biznesowy.

Zobacz produkty PheroStrong: https://pherostrong.pl

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
16.05.2025 16:42
Adrian Adamczyk, Avon: Wierzymy, że siła naszej marki tkwi w relacjach – a Konsultantki są ich sercem
Avon wchodzi do galerii handlowych — a zaczyna od warszawskiego Wola Parku.Agata Grysiak

Avon wchodzi w nowy etap rozwoju w Polsce – firma otworzyła swoją pierwszą wyspę franczyzową w warszawskim Wola Parku. To element strategii wielokanałowej, która ma na celu zbliżenie marki do konsumentów i wzmocnienie relacji z klientkami. Jak opowiada nam Adrian Adamczyk, Head of Omnichannel, nowy model, przetestowany już z sukcesem na rynkach zagranicznych, łączy sprzedaż bezpośrednią z obecnością stacjonarną, odpowiadając na rosnące oczekiwania dotyczące dostępności produktów i bezpośredniego kontaktu z ekspertami.

Dlaczego właśnie teraz Avon zdecydował się na otwarcie pierwszej franczyzy w Polsce?

Decyzja o uruchomieniu pierwszej franczyzy Avon w Polsce to efekt naszej strategii rozwoju wielokanałowego, która wynika z obserwacji zmieniających się oczekiwań konsumentów i rosnącego zainteresowania bezpośrednim kontaktem z marką.

Rozumiemy, że klienci cenią sobie możliwość przetestowania produktów na miejscu, rozmowy z ekspertką lub ekspertem oraz możliwość zakupów w dogodnej lokalizacji. Franczyza, podobnie jak wcześniejsze wejście do drogerii Rossmann, pozwala nam odpowiedzieć na te potrzeby w nowoczesny i elastyczny sposób. Sprawdziliśmy to podejście na innych rynkach, gdzie do tej pory otworzyliśmy niemal 100 punktów.  Model działa i daje realną wartość zarówno klientom, jak i partnerom biznesowym, dlatego wprowadzamy go również w Polsce. Wierzymy, że nowe kanały sprzedaży mogą funkcjonować w synergii z naszym głównym modelem – sprzedażą bezpośrednią – wzmacniając jego potencjał i zasięg. Właśnie tak rozumiemy nowoczesny direct selling.

Czy może Pan opowiedzieć, jak wyglądało przygotowanie do uruchomienia pierwszej wyspy Avon w Wola Park i dlaczego wybrano ten format oraz lokalizację?

Od samego początku współpracowaliśmy blisko z naszą partnerką – wieloletnią Konsultantką Avon. Wspólnie przeanalizowaliśmy potencjalne lokalizacje, projektowaliśmy przestrzeń sprzedażową i dopracowywaliśmy ofertę produktową. Zależało nam na tym, aby stworzyć miejsce nowoczesne, zachęcające i dające przyjemne doświadczenie zakupowe.

Wola Park to lokalizacja, która naturalnie wpisuje się w tę koncepcję, dlatego wierzymy, że połączenie przemyślanej lokalizacji, naszego wsparcia z zaangażowaniem Anety (właścicielki pierwszej wyspy) pozwolą nam na wspólną satysfakcję biznesową z tego przedsięwzięcia.

image
Wyspa w centrum handlowym Wola Park.
Avon Polska
Jakie wsparcie oferuje Avon Konsultantkom lub przedsiębiorcom, którzy zdecydują się na prowadzenie franczyzy?

Kompleksowe. Zapewniamy pomoc na każdym etapie – od analizy potencjalnych lokalizacji i negocjacji warunków najmu, po szkolenia sprzedażowe i marketingowe dla właścicieli punktów. Sukces franczyzobiorcy to również sukces całej organizacji w Polsce.

Dodatkowo, zarówno Konsultantki, jak i inni przedsiębiorcy mogą liczyć na nasze wsparcie przy organizacji wydarzenia otwierającego – w tym dedykowany budżet promocyjny oraz specjalne działania marketingowe, które pomagają wyróżnić miejsce i zachęcić pierwszych klientów. Naszym celem jest stworzenie silnego partnerstwa z nowymi franczyzobiorcami.

Jakie znaczenie dla marki ma utrzymanie silnej roli Konsultantek w dobie rosnącej sprzedaży online i obecności w drogeriach stacjonarnych?

W Avon wierzymy, że siła naszej marki tkwi w relacjach – a Konsultantki są ich sercem. Choć sprzedaż online i obecność w drogeriach stacjonarnych otwierają przed nami nowe możliwości dotarcia do klientek, to Konsultantki nadają naszej marce wyjątkowy, ludzki wymiar. Ich wiedza, zaangażowanie i osobisty kontakt z klientkami budują zaufanie, którego nie zastąpi żadna platforma e-commerce. Dlatego rozwijając kanały sprzedaży, nie tylko nie rezygnujemy z roli Konsultantek – my ją wzmacniamy. Chcemy, by były one ambasadorkami marki w każdym kanale, łącząc świat cyfrowy z tym, co najważniejsze – autentyczną relacją i troską o potrzeby klientek.

Czy planowane są kolejne otwarcia franczyzowych punktów Avon w Polsce i jakie są warunki współpracy dla zainteresowanych?

Prowadzimy rozmowy dotyczące kolejnych punktów w innych miejscowościach, są to głównie uznane galerie handlowe. 

Warunki współpracy ustalamy indywidualnie, dopasowując je do możliwości i potrzeb potencjalnych partnerów. Osoby zainteresowane franczyzą mogą skontaktować się z nami mailowo lub przez formularz dostępny na stronie avon.pl/franczyza. Po jego wypełnieniu umawiamy się na spotkanie, podczas którego omawiamy ramowe założenia współpracy i odpowiadamy na wszystkie pytania.

Jakie produkty zostały wybrane do sprzedaży na wyspie i czym kierowano się przy ich selekcji?

Na wyspie w Wola Parku oferujemy 425 skutecznych produktów z kluczowych kategorii: zapachów, makijażu, pielęgnacji twarzy oraz higieny. Nie jest to pełne portfolio Avon, ale zadbaliśmy o to, aby oferta była kompleksowa i odpowiadała na codzienne potrzeby klientów – od bestsellerów, przez nowości, aż po nasze najbardziej innowacyjne i jakościowe formuły.

image
Stand Avon w Rossmannie w centrum handlowym Złote Tarasy.

Z rynku wracały do naszej redakcji głosy w rodzaju ‘chyba zaraz się skończy Avon stacjonarny‘ po tym, jak konsumentki i konsumenci stykali się w drogeriach Rossmann  z wyczyszczonymi z produktów standami. Czy franczyza w Wola Parku to przedłużenie strategii pojawiania się ‘na mieście‘, czy też zwrot jej kierunku?

Obecność Avon w przestrzeni stacjonarnej to element naszej nowej globalnej strategii wielokanałowej, która zakłada obecność marki tam, gdzie są nasi klienci – zarówno online, jak i offline. Otwarcie wyspy w Wola Parku to kolejny krok w realizacji tej wizji. Franczyza nie jest zwrotem, lecz naturalnym rozszerzeniem naszej obecności „na mieście”, które pozwala nam być bliżej konsumentek i konsumentów w nowoczesny, angażujący sposób.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
19. maj 2025 20:56