
Jak wyróżniacie się na tle rosnącej konkurencji? Wegańskie kosmetyki do włosów stają się coraz popularniejsze, a na rynku pojawia się wiele nowych marek. Co sprawia, że Wasza oferta jest wyjątkowa i jak budujecie lojalność klientów?
Jesteśmy na rynku dopiero od początku roku, a już nieźle namieszaliśmy! W naszej nowej linii do włosów YOLYN Wow! połączyliśmy kilka trendów oraz potrzeb współczesnych konsumentów. Oprócz wegańskich, bogatych formuł z nowoczesnymi składnikami aktywnymi, postawiliśmy na słodyczową oprawę i intensywne, apetyczne zapachy w klimacie foodie beauty, ale przede wszystkim na spektakularne efekty. Połączenie pielęgnacji ze stylizacją, z możliwością łączenia produktów z różnych linii pod kątem swoich włosingowych rutyn lub budowanie daną linią pożądanego efektu, to nasze Wow! Dodatkowo opracowaliśmy strategię komunikacji skupioną wokół obszaru digital, który jest obecnie jednym z najskuteczniejszych narzędzi wpływających na odsprzedaż, ale też lojalność klientów. A na tym nam najbardziej zależy.
A co Twoim zdaniem najbardziej potrafi zniszczyć taką lojalność? Wiele marek jej pragnie, ale niewiele jest w stanie ją osiągnąć.
Lojalność w target grupie naszej linii jest prawdziwym wyzwaniem. Nasi konsumenci lubią testować nowości, są wrażliwi na trendy, kupują pod wpływem impulsu, cenią sobie autentyczność. Są świadomi – ekologicznie, społecznie, technologicznie. Pierwszym krokiem jest na pewno zbudować u nich zaufanie i wiarygodność, komunikować się z nimi ich językiem i być dostępnym „tu i teraz”. Powtarzalność zakupu zapewnić może jedynie jakość, a ta zdecydowanie się broni. Jeśli któryś z tych parametrów nie będzie spełniony, jeśli marka zacznie być niejasna i będzie generować szum komunikacyjny, jeśli strategia komunikacji zejdzie na niewłaściwe tory, zawiedzie jakość – wtedy mamy gotowy przepis na porażkę.Jakie strategie stosujecie, by zapewnić sobie miejsce na półkach drogerii? Zmniejszająca się przestrzeń w sklepach stacjonarnych sprawia, że walka o widoczność produktu staje się coraz trudniejsza. Jak przekonujecie dystrybutorów do współpracy?
Stosujemy wszystkie możliwe strategie, żeby osiągnąć postawiony cel. A celem jest odsprzedaż. Wiadomo, „półka nie jest z gumy”, jednak przy dobrym pomyśle na produkt udaje się znaleźć dla niego miejsce. Naszym klientom zawsze oferujemy wsparcie marketingowe, jednak finalnie to i tak konsument decyduje o tym, czy produkt utrzyma się na półce i się obroni. Działając na różnych płaszczyznach z dobrym produktem, na bieżąco analizując i reagując na słupki sprzedaży, jest szansa na sukces. Pomocnym narzędziem okazuje się analiza ROI, która jest nieodzowną częścią działań marketingowych.
Czy w obliczu tej konkurencji planujecie rozwijać sprzedaż online? Coraz więcej marek stawia na e-commerce i DTC (direct-to-consumer), aby uniezależnić się od ograniczonej przestrzeni w drogeriach. Czy to kierunek, w którym zamierzacie iść?
W e-commerce mamy świetnych partnerów biznesowych i wspólnie z nimi, od lat udaje nam się wypracować dobre wyniki sprzedażowe. Sprzedaż on-line rośnie z każdym rokiem więc jak najbardziej zamierzamy rozwijać ten kanał. Jest to także idealna przestrzeń do łączenia naszych działań digitalowych i siły dystrybucyjnej drogerii internetowych.
Czy w związku z tym, kanał sprzedaży online jest dla Was kluczowy? Czy stawiacie może na stacjonarne punkty sprzedaży?
Każdy klient jest dla nas ważny. Ale wiadomo, jeśli produkt jest dla wszystkich i do wszystkich, może okazać się, że jest dla nikogo. Dlatego tak ważne jest na początku określenie, do kogo chcemy trafiać, jakimi kanałami sprzedaży i komunikacji oraz co chcemy uzyskać. W przypadku linii YOLYN Wow!, postawiliśmy więc na kanał drogeryjny z założeniem przekierowania działań online do offline.
Jakie są Wasze plany dotyczące innowacji produktowych? Konsumenci coraz częściej poszukują nie tylko wegańskich, ale także multifunkcyjnych, ekologicznych i personalizowanych rozwiązań. Jak dostosowujecie się do tych trendów?
Staramy się nie tylko podążać za konsumentem, ale być krok przed nim i kreować jego potrzeby. Odbiorcy są wciąż otwarci na nowości. Lubią testować, sprawdzać, porównywać. Chcemy dawać im to, czego potrzebują, ale też to, czego jeszcze nie wiedzą, że chcą, jednak sięgną po to w momencie, gdy to zobaczą. I takie są produkty w naszym kalendarzu wdrożeń na najbliższy czas – natychmiastowe, widoczne działanie, multifunkcyjność, naturalność, niezmiennie w nowoczesnej oprawie, na bazie nowoczesnej formuły.
Czy nie obawiasz się, że multifunkcyjność produktów może zmniejszyć zainteresowanie rutynami włosingowymi? Jeśli jeden kosmetyk może być 3, 4 czy 5w1, to po co konsumentowi reszta?
To zależy. Oczywiście, przy włosingowych rutynach chodzi o cały rutuał pielęgnacyjny więc im więcej, tym lepiej. Jednak mutifunkcyjność może wyglądać inaczej, niż łączyć co najmniej dwa produkty w jeden. Może dawać dodatkowe wartości produktom, bez konieczności skracania rutyny. Na przykład serum wygładzające do włosów, może posiadać jako wartość funkcję termooochronną. Łączymy funkcje, a nie stricte produkty. Taka multifunkcyjność daje przewagę konkurencyjną. Zaspokaja też daną potrzebę włosów. Jeśli chcesz efekt budować – sięgasz po pozostałe produkty z linii, a jeśli nie, to już jeden produkt jest w stanie spełnić oczekiwania.
Czy współpracujecie z influencerami i ekspertami, by zwiększyć rozpoznawalność marki? W dobie silnej konkurencji marketing szeptany i rekomendacje od znanych osób mogą decydować o wyborach konsumentów. Jak budujecie świadomość marki wśród klientów?
Oczywiście. To niezbędne narzędzie, które dominuje w naszej strategii komunikacji. Szczególnie, że marka YOLYN swoją grupę docelową ma w głównej mierze właśnie w internecie. Niedawno podjęliśmy współpracę m.in. z Maffashion (1,4 MLN obserwujących), z której jesteśmy bardzo zadowoleni. Regularnie działamy także z włosomaniaczkami oraz influencerami różnego zasięgu. Równolegle budujemy ciekawy content, angażujemy się w działania z zakresu public relations oraz wykorzystujemy performance marketing. SoMe są dla nas kluczowe, jednak to siła działań daje efekt. W komunikacji też stawiamy na Wow!, i mam nadzieję, że właśnie taki odbiór będzie miał cały brand YOLYN.Czy uważasz YOLYN Wow! za swój osobisty sukces? Jak długo pracowaliście nad projektem? Co okazało się największym wyzwaniem i jaki jest główny cel?
Cały koncept YOLYN Wow! wyszedł spod mojej ręki. Celowo używam tu słowa koncept, bo taki jest teraz rynek – nie sprzedajemy produktu, tylko szeroką skalę działań. Osobiście dopracowywałam zagadnienia związane z NPD oraz stworzyłam całą strategię komunikacji, która jest teraz realizowana i za którą odpowiadam. Każdy szczegół był i jest dla mnie bardzo istotny. Seria powstała w zaledwie kilka miesięcy. Jakość zagwarantował nam nasz R&D, a wraz z grafikiem i socialowcem stworzyliśmy wyróżniający się koncept.
Pierwsze miesiące pokazują nam, że mamy sukces. W strategii sprzedaży postawiliśmy na kanał drogeryjny, więc mam nadzieję, że to będzie także sukces naszych klientów. Pełna oferta dostępna jest w sieci Drogerii Hebe i wspólnie wypracowujemy miarodajne wyniki. We współpracy zawsze wyznajemy zasadę win-win. A jeśli chodzi o wyzwania, to stoją one przed nami każdego dnia. Rynek FMC jest dynamiczny, więc trzeba działać szybko i skutecznie. Moje cele to zdecydowanie osiągnięcie założonych targetów, brand awareness, zbudowanie lojalności konsumentów i osiągnięcie znaczącej pozycji w określonym segmencie kosmetycznym.