StoryEditor
Producenci
26.10.2020 00:00

Mydło w płynie coraz droższe, w kostce coraz tańsze

Ceny mydła w marcu i we wrześniu tego roku, czyli w momencie rozpoczęcia pierwszej oraz drugiej fali pandemii, spadły średnio o 16,5 proc. W tych okresach średnia cena mydła w płynie natomiast wzrosła średnio o 5,6 proc. To wyniki raportu agencji badawczo-analitycznej Hiper-Com Poland i Centrum Analiz Grupy AdRetail, które opublikował serwis Interia Biznes.

Analiza obejmowała marzec i wrzesień 2020 roku, czyli okresy rozpoczynające tzw. pierwszą i drugą falę pandemii. Pod uwagę wzięto ceny z dyskontów, hipermarketów, supermarketów, sieci convenience, cash&carry, hurtowni, drogerii i aptek. Produkty w płynie podrożały prawie o 6 proc., zwłaszcza w sieciach cash&carry. Natomiast produkty w kostce były tańsze o 12,5 proc., głównie za sprawą drogerii i aptek.

Wyniki zostały opracowane na podstawie obserwacji ponad dwóch tysięcy cen.

W analizowanych okresach średnia cena mydła w płynie wzrosła średnio o 5,6 proc. Popyt na ten produkt ogromnie wzrósł od marca, gdy mycie rąk uznano za najskuteczniejszy sposób walki z wirusami. Mydła w płynie mają tę przewagę, że ich dozowniki można obsłużyć nawet łokciem, są więc bardziej higieniczne niż mydła w kostce.

Zdaniem Blanki Chmurzyńskiej - Brown z Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, pandemia zakłóciła łańcuchy dostaw, a ceny są determinowane m.in. przez dostępność produktu. Poza tym przez pewien czas brakowało wielu rodzajów opakowań, co też spowodowało podwyżki. Obecnie wiele marek wchodzi też w tzw. refille czy opakowania z recyklatów, a te technologie są droższe.

Poza tym mydła w płynie są kupowane nie tylko przez gospodarstwa domowe, ale też instytucje i organizacje. Są postrzegane jako bezpieczniejsze i wydajniejsze niż kostki, zwłaszcza w miejscach z dużą liczbą osób. Pozwalają też zachować większą estetykę podczas użytkowania.

Produkt ten najbardziej podrożał w sieciach typu cash&carry - bo aż o 59,8 proc. Jego cena wyraźnie też wzrosła w drogeriach - o 29,1 proc. Ponadto analiza wykazała, że ceny mydła w płynie najbardziej spadły w sklepach convenience - o 21,8 proc., a także w dyskontach - o 18,2 proc. Zdecydowanie mniejsze wzrosty odnotowano w supermarketach - o 5 proc., w hurtowniach - o 3 proc., jak również w hipermarketach - o 1,5 proc..

I tak średnie ceny mydeł w kostce zmniejszyły się o 12,5 proc. - W pierwszej fali pandemii bardzo szybko zniknęły one ze sklepów. Od marca br. ich produkcja mogła się zwiększyć, a rynkowa podaż - wzrosnąć. To wyjaśniałoby obniżenie cen. Produkty myjące w kostkach zawsze były, są i będą tańsze niż w płynie, bo nie wymagają specjalistycznych opakowań - wyjaśniła ekspertka z Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

Natomiast, biorąc pod uwagę produkty w kostce i w płynie, łącznie zanotowano średni spadek o 16,5 proc. Z analizy wynika też, że mydło w kostce podrożało najbardziej w sieciach typu convenience o 20,8 proc., a w dyskontach - o 10 proc. Pod względem spadków cen mydeł w kostce na pierwszym miejscu są drogerie - 56,9 proc., a za nimi - supermarkety - 44,1 proc.. Następne są hipermarkety - 11,3 proc., cash&carry - 3,4 proc., a potem hurtownie - 2,7 proc. 

Przegląd prasy
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
26.11.2025 12:33
IFF wdraża inteligentnego robota dozującego, by skrócić czas tworzenia próbek
International Flavors & Fragrances inwestuje w nowego robota.Vladimir Razgulyaev

International Flavors & Fragrances (IFF) zainstalował w swoim zakładzie produkcyjnym Chin Bee w Singapurze inteligentnego robota dozującego Colibri, którego głównym celem jest przyspieszenie i zwiększenie precyzji w tworzeniu próbek zapachowych dla klientów w regionie Azji Większej. System umożliwia opracowanie partii próbek w ciągu kilku minut i – według deklaracji firmy – działa czterokrotnie szybciej niż poprzednia konfiguracja linii produkcyjnej.

Robot Colibri jest w stanie wyprodukować 200 partii próbek w osiem godzin, obsługując jednocześnie wiele składników i przeprowadzając testowe kompozycje w zaledwie kilka sekund. Takie tempo pracy znacząco skraca czas wejścia nowych kompozycji na rynek, co jest kluczowe w sektorze, w którym presja na szybkie wdrażanie innowacji systematycznie rośnie. IFF podkreśla, że automatyzacja pozwala szybciej przechodzić od wstępnych konceptów do gotowych próbek zapachów.

Instalacja systemu w Singapurze wpisuje się w szerszą strategię inwestycyjną IFF w regionie Azji, obejmującą m.in. otwarcie wartego 30 mln dolarów Singapore Innovation Center. Obiekt Chin Bee dołącza do zakładów IFF w Neuilly (Francja) i Hilversum (Holandia), gdzie technologia Colibri jest już stosowana. Firma wskazuje, że modernizacja procesów perfumeryjnych jest odpowiedzią na globalne trendy, w których tradycyjne, wielomiesięczne cykle rozwoju produktów przestają nadążać za rynkiem.

Znaczenie automatyzacji potwierdzają dane z raportu Atelier i Accenture, według których niechęć firm do modernizacji procesów operacyjnych powoduje utratę nawet 86 mld dolarów potencjalnych przychodów. Jednocześnie liczba „net-new” premier produktowych w segmencie beauty spadła z 63 proc. w 2015 r. do 46 proc. na początku 2024 r., co wskazuje na rosnącą presję na skracanie cykli projektowych. Aż 64 proc. konsumentów oczekuje od marek szybszego reagowania na ich potrzeby.

Eksperci zwracają uwagę, że wiele firm beauty wciąż funkcjonuje w oparciu o przestarzałe modele i relacje, które – choć skuteczne dwie dekady temu – obecnie spowalniają rozwój. Cykl tworzenia nowych produktów często przekracza rok, co rozmija się z dynamiką współczesnego rynku. Robot Colibri, jako przykład inteligentnej automatyzacji, ma pomóc IFF oraz jego klientom w skuteczniejszym odpowiadaniu na rosnące i coraz szybsze oczekiwania konsumentów.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
24.11.2025 14:39
Nivea zmaga się z kryzysem, Beiersdorf szuka rozwiązań

Przez lata marka Nivea funkcjonowała jak szwajcarski zegarek – sprawnie i bezbłędnie. W tym roku sprzedaż zauważalnie spada. Powód? Podwyżki cen produktów i walka ze szwajcarskim detalistą Migrosem, która jeszcze przed wakacjami oparła się o dochodzenie w COMCO – szwajcarskim urzędzie ds. konkurencji. Detalista zarzucił niemieckiemu producentowi, firmie Beiersdorf, narzucanie niewspółmiernie wysokich cen kosmetyków w porównaniu do innych rynków.

Niemiecko-szwajcarski spór o Niveę rozpoczął się wiosną, kiedy to menedżerowie szwajcarskiej sieci supermarketów Migros zaprotestowali przeciwko zbyt wysokim cenom, jakie Grupa Beiersdorf wyznaczyła dla rynku szwajcarskiego. Jak wskazywały media, klient sieci Migros musiał zapłacić za dezodorant w sztyfcie równowartość 2,62 euro za dezodorant w sztyfcie – czyli więcej niż konsumenci w Niemczech, gdzie analogiczny kosmetyk kosztował 2,25 euro. Wobec braku odzewu z centrali Beiersdorf, Migros pozwał niemieckiego producenta i wszczęto dochodzenie przed COMCO.

“Sprawa ta jest przykładem zarzutów, z jakim spotykają się producenci markowych produktów, w szczególności Beiersdorf: że wykorzystali inflację ostatnich lat do nadmiernych podwyżek cen i kontynuują tę strategię również teraz, gdy inflacja już dawno spadła do zwykłego poziomu” – komentuje dziennik biznesowy “Wirtschaftswoche”.

image

Szwajcarsko-niemiecka wojna cenowa, w centrum – marka Nivea

Przedstawiciele Beiersdorf, którzy do tej pory udawali, że nie widzą problemu, teraz zaczynają przyznawać, że powinni jednak uważać na to, by nie zepsuć swojej renomy marki, która gwarantuje dobry stosunek jakości do ceny. Bo to właśnie ta przystępność cenowa zawsze była jedną z mocnych stron marki, budując jej wizerunek.  

Powodem tej reakcji są prawdopodobnie najnowsze dane biznesowe Beiersdorf. Po latach szybkiego wzrostu, generowanego przez kluczową markę jaką jest dla koncernu Nivea, trend ten odwrócił się w tym roku. 

– W trzecim kwartale 2025 roku zaobserwowaliśmy dalsze osłabienie rynku pielęgnacji skóry, zwłaszcza na rynkach wschodzących – poinformował w październiku prezes Beiersdorfa, Vincent Warnery. – W związku z tym oczekujemy obecnie organicznego wzrostu sprzedaży o około 2,5 proc. w naszym segmencie konsumenckim w całym roku”.

image

Uważny konsument w erze promocji. Jak i gdzie Polacy kupują kosmetyki?

Już w sierpniu Beiersdorf obniżył swoją prognozę, wciąż prognozując wzrost o 3-4 proc. dla tego działu. Marka Nivea, która sama odpowiada za ponad połowę sprzedaży grupy, wynoszącej blisko 10 mld euro, osiągnęła wzrost na poziomie zaledwie 0,6 proc. w ciągu pierwszych trzech kwartałów 2025.

Dla porównania: jeszcze w 2024 roku Beiersdorf odnotował 8-procentowy wzrost sprzedaży, a w 2023 roku – 15-procentowy. Jednak obecnie tłuste lata zdają się dobiegać końca – i to w momencie, kiedy firma z wielką pompą świętowała setną rocznicę niebieskiej puszki z kremem Nivea. Beiersdorf spodziewa się poprawy sytuacji przez wprowadzenie na rynek kilku nowych produktów do pielęgnacji skóry pod marką Nivea, a także rozbudowanie kategorii poza pielęgnacją twarzy, jak np. dezodoranty.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
26. listopad 2025 12:40