StoryEditor
Prawo
03.01.2022 00:00

UOKiK powinien się przyjrzeć influencerom-pseudoekspertom

Branża kosmetyczna od dawna ma narzędzia pozwalające jej zachować odpowiednie standardy współpracy z influencerami – uważa Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego. Organizacja nie widzi potrzeby wprowadzania twardych regulacji w tym obszarze. Działania UOKiK uznaje jednak za potrzebne. – Jako branża bardzo cieszymy się, że nadzór zaczął przyglądać się praktykom influencerów. Szczególnie warto zwrócić uwagę na rozrastającą się wśród influencerów grupa „pseudoekspertów” – komentuje dla wiadomoscikosmetyczne.pl Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Związku.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów rozpoczął w ubiegłym roku działania mające na celu zapobiec kryptoreklamie w mediach społecznościowych. We wrześniu prezes UOKiK poinformował, że rozpoczyna postępowanie wyjaśniające, w którym sprawdzi współpracę influencerów z markami i agencjami reklamowymi. Tę reakcję wywołały niejasne, zdaniem urzędu, zasady promowania produktów przez influencerów i brak informacji, że są to działania reklamowe.   

Czytaj więcej: UOKiK bierze na cel inflencerów i współpracujące z nimi marki  

Pod koniec roku media zelektryzowała wiadomość, że prezes UOKiK rozpoczął konkretne działania w sprawie czworga influencerów Julii Kuczyńskiej „Maffashion”, Marleny Sojki „Marley”, Marcina Dubiela „MD” oraz Marka Kruszela „Kruszwila”, którzy nie udzielili wymaganych informacji na temat współpracy z markami. – Nie wykluczamy kolejnych tego rodzaju działań – zarówno względem przedsiębiorców, którzy nie udzielają informacji w postępowaniu dotyczącym kryptoreklamy, jak i tzw. scamu – zapowiedział wówczas Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. A kary mogą być bardzo dotkliwe, bo za nieudzielenie informacji żądanych przez prezesa UOKiK w toku postępowania wyjaśniającego lub za przekazanie informacji wprowadzających w błąd grozi kara aż do 50 mln euro.

Czytaj: Pierwsze postępowania UOKiK przeciwko influencerom  

POTĘŻNE INWESTYCJE W TWORCÓW INTERNETOWYCH

Dla branży kosmetycznej influencer marketing jest obecnie najważniejszym narzędziem promocyjnym. Według działu analiz Brand24, tylko w listopadzie 2021 roku marki kosmetyczne zainwestowały ponad 5 milionów złotych netto w wynagrodzenia dla influencerów w ramach prowadzonych działań marketingowych. Najwięcej wydają na influencerów marki drogeryjne, bo aż 76,8 proc. wszystkich budżetów reklamowych.

Czytaj: Ile firmy kosmetyczne wydają na influencerów?  

Dane z rocznego raportu marketingowego Nielsena z 2021 r. pokazują, że marketerzy planują zwiększyć wydatki na media społecznościowe i wydać więcej niż na jakikolwiek inny kanał, w tym na wideo online i podcasty.

Czytaj: Wydatki na influencerów będą rosły

ZASADY WSPÓŁPRACY Z INFLUENCERAMI SĄ BRANŻY DOBRZE ZNANE

Blanka Chmurzyńska Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, przyznaje, że współpraca z influencerami w branży kosmetycznej to dziś codzienność.  

–  Producenci często korzystają z tej formy reklamy, bo marketing rekomendacji jest niewątpliwie jedną z najbardziej skutecznych metod promocji produktów – mówi. Zaznacza, że dobre praktyki współpracy z influencerami powinny być znane firmom od lat.  –  W Polskim Związku Przemysłu Kosmetycznego projekty takie jak „Etyczna komunikacja” i „Dobre Praktyki Reklamy Kosmetyków” realizowane są od ponad 12 lat. To jeden z obszarów, w których nasz sektor bardzo się angażuje i aktywnie działa na rzecz samoregulacji – przypomina.

Podkreśla, że branża kosmetyczna już teraz posiada szereg narzędzi, które podnoszą standardy w obszarze influencer marketingu. Jednym z nich jest KARTA I ZASADY PRZEWODNIE ODPOWIEDZIALNEJ REKLAMY I KOMUNIKACJI MARKETINGOWEJ STOWARZYSZENIA COSMETICS EUROPE. Związek jest jej sygnatariuszem. – Aktywnie pracowaliśmy przy tworzeniu tego dokumentu, jak też przy ostatniej aktualizacji w czerwcu 2020 r., w której zaadresowano problem dynamicznie rozwijającego się środowiska cyfrowego, w tym influencer marketingu właśnie. Od strony branżowej problem wydaje się być dobrze zagospodarowany. Karta wprowadza definicję influencera i influencer marketingu oraz – co najważniejsze – określa zasady i odpowiedzialności przy takiej współpracy w systemie branżowej samoregulacji. Nie widzimy potrzeby twardych regulacji w tym obszarze – podkreśla szefowa Związku.

W Karcie i zasadach przewodnich odpowiedzialnej reklamy i komunikacji marketingowej Stowarzyszenia Cosmetics Europe, w rozdziale dotyczącym rekomendacji influencerów, czytamy:

Treści tworzone przez influencerów są oglądane i śledzone przez wielu konsumentów i często stanowią integralną część codziennego życia, a także ważne źródło informacji. Ważne jest rozróżnienie między prawdziwymi, bezstronnymi opiniami wyrażanymi przez influencerów, a opiniami, które mają charakter marketingowy. Szczegółowe wytyczne można znaleźć w EASA Best Practice Recommendation on influencer marketing [Zalecenie EASA dotyczące najlepszych praktyk w zakresie influencer marketingu] (2018 r.).

Komunikat przekazywany przez influencera nie powinien być wykorzystywany przez sprzedawcę jako ukryty sposób reklamowania produktu kosmetycznego.

Komunikat taki może zostać uznany za reklamę, za którą odpowiedzialny jest sprzedawca i która podlega przepisom dotyczącym reklamy, jeżeli sprzedawca produktu kosmetycznego:

a) zapłacił influencerowi lub dokonał z nim innych wzajemnych uzgodnień; i/lub

b) miał „kontrolę” redakcyjną nad treścią, która może polegać jedynie na ostatecznym zatwierdzeniu komunikatu; i/lub

c) celowo zamieścił link, wyraził aprobatę, uwzględnił, rozpowszechniał lub promował bezpłatny komunikat influencera w celach reklamowych w swoich komunikatach marketingowych.

W takim przypadku zastosowanie będą miały ogólne wymagania dotyczące reklamy, w tym m.in.:

• konieczność zamieszczenia wyraźnej informacji o tym, że jest to reklama,

• zakaz wprowadzania w błąd (np. przedstawienie stosownych dowodów).

1. Dokonanie zapłaty/wzajemnych uzgodnień lub istotne powiązanie zdefiniowane jest jako sytuacja, w której:

• influencer otrzymuje określoną kwotę pieniędzy za stworzenie i/lub zamieszczenie treści,

• istnieją inne rodzaje relacji handlowych z influencerem, w tym otrzymywanie zapłaty za występowanie w charakterze ambasadora marki,

• influencer otrzymuje za darmo produkt kosmetyczny, który lansuje,

• influencer otrzymuje za darmo produkty kosmetyczne, prezenty, usługi itp.,

• influencer ma powiązania biznesowe, powiązania rodzinne lub inne bliskie powiązania ze sprzedawcą, który jest znany reklamodawcy, chyba że zostanie udowodnione inaczej.

Jest to więc niemal dokładnie to, czego wymaga od marek współpracujących z influencerami UOKIK. Publikowane treści, które są reklamą i promocją dla produktów czy usług, ponieważ twórca opublikował je na zlecenie i pobrał za to wynagrodzenie (niekoniecznie finansowe), muszą być wyraźnie oznaczane w zrozumiały dla konsumenta sposób.

DZIAŁANIA UOKiK SĄ POTRZEBNE

Blanka Chmurzyńska-Brown uważa jednak, że pomimo samoregulacji, jakie narzuca sobie branża kosmetyczna w zakresie influencer marketingu, działania UOKiK są potrzebne.

Jako branża bardzo cieszymy się, że nadzór zaczął przyglądać się praktykom influencerów. Bo, jak wielu z nas wie – współpraca z nimi to miecz obosieczny. Z jednej strony generuje rzeszę nowych potencjalnych klientów, ale z drugiej to najliczniejsza grupa szerząca zbyt dobrze nam znane mity konsumenckie – stwierdza.  – W materiałach dotyczących. naszej branży często widać zupełne niezrozumienie sposobu oceny bezpieczeństwa zarówno samych składników, jak i produktu gotowego. Szerzone są niepełne lub nieprawdziwe informacje na temat składników, zupełnie pomijana jest kwestia różnic pomiędzy ryzykiem i zagrożeniem, która w toksykologii ma ogromne znaczenie. W ten sposób nierzadko influencerzy wzbudzają w konsumentach nieuzasadniony strach. Mamy nadzieję, że większa kontrola skłoni to środowisko do lepszego weryfikowania swoich treści, opierania ich na faktach i nauce – zaznacza.

Również przedstawiciele firm i marek kosmetycznych uważają, że aktywność UOKiK przyczyni się do uregulowania działań promocyjnych i reklamowych w blogosferze.  

– Wiarygodność przekazu reklamowego jest istotna nie tylko z perspektywy branży beauty, powinno to dotyczyć całego rynku i wszystkich działań reklamowych. W przypadku mediów tradycyjnych zasady te są określone i respektowane przez marketerów. Zasady współpracy pomiędzy markami i influencerami powinny być uregulowane, aby odbiorcy mediów społecznościowych mieli jasny komunikat czy jest to współpraca Influencera z daną marką czy na przykład przegląd produktów z danej kategorii. Musimy też pamiętać, że coraz częściej influencerzy  dbają o swój wizerunek w sieci i komunikując się ze swoimi odbiorcami współpracują tylko z markami, których produkty sprawdzili, przetestowali i na podstawie tego wyrażają zgodę na to, aby je zarekomendować. Odpowiedzialność za odpowiednie oznaczenie materiałów powinny ponosić obie strony – komentuje Jolanta Górska, manager ds. mediów i PR w firmie Eurus. 

Treści tworzone przez influencerów są w obecnych czasach oglądane przez tysiące osób, będąc ważnym źródłem informacji o produktach czy usługach, mają także ogromny wpływ na decyzje zakupowe społeczności skupionej wokół profilu tej osoby. Regulacje dotyczące współpracy z influencerami uznajemy za porządek wynikający z postępu i dynamiki wzrostu tworzonych i reklamowanych w internecie treści. Odbiorca treści powinien być świadomy, że promocja odbywa się na zasadach współpracy reklamowej, a kodeks dobrych praktyk dla influencerów pomoże rozwiać wiele wątpliwości, dotyczących na przykład współpracy barterowej. Oznaczanie współprac może pozytywnie wpłynąć na autentyczność oraz transparentność działań zarówno po stronie influencera, jak i współpracującej z nim marki, na co jako NEONAIL i NEO MAKE UP bardzo zwracamy uwagę – mówi Agnieszka Dobrowolska, communication & digital manager w firmie Cosmo Group.  

PSEUDOEKSPERCI SZKODZĄ CAŁEJ BRANŻY

Według dyrektor Blanki Chmurzyńskiej-Brown, istotnym zjawiskiem, któremu nadzór powinien się przyjrzeć, jest rozrastająca się wśród influencerów grupa „pseudoekspertów”.

Osoby podające się np. za kosmetologów czy lekarzy, które bez odpowiedniej wiedzy szerzą niestworzone teorie, podważają bezpieczeństwo dostępnych na rynku produktów, a za zaprzestanie swych działań wobec danej marki żądają umów o współpracy. Na szczęście, jak widzimy po ostatnich wyrokach sądowych – zwłaszcza w głośnej sprawie jednego z youtuberów – i ten wątek powoli jest regulowany – dodaje.

Czytaj: Sąd utrzymał wyrok dla youtubera Kacpra L za zniesławienie Skin79 

Branżową odpowiedzią między innymi na ten  problem był relaunch portalu Kosmopedia.org. Konsumenci mogą tu sprawdzić mity, z którymi spotykają się w sieci, zweryfikować informacje o składnikach i poczytać o bieżących branżowych zagadnieniach. Portal otrzymał niedawno patronat UOKiK, a wkrótce zadebiutuje także jako aplikacja mobilna, z bazą blisko 30 tys. składników dostępną w każdym telefonie.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
19.12.2025 10:17
NIVEA vs. NIVELIUM: jak nie wpaść w pułapkę przesadnej inspiracji cudzą marką?
ai

W niniejszym artykule omawiam ryzyko związane z wyborem nazwy lub logo dla produktu, które nawiązują do oznaczeń znanych marek. Przedsiębiorcy powinni mieć świadomość, że znaki towarowe o ugruntowanej renomie – takie jak „NIVEA” – korzystają z rozszerzonej ochrony prawnej, obejmującej również oznaczenia wywołujące jedynie skojarzenia z ich charakterystycznymi elementami.

Sprawa sprzeciwu do zgłoszenia znaku towarowego „NIVELIUM” w Polsce 

29 sierpnia 2017 roku niemiecka spółka Beiersdorf, powołując się na swoje prawa ochronne do znaków towarowych „NIVEA”, wniosła sprzeciw wobec zgłoszenia w Urzędzie Patentowym RP (dalej: „UPRP”) słownego znaku towarowego „NIVELIUM”, zgłoszonego przez polską spółkę AFLOFARM FARMACJA POLSKA m.in. dla kosmetyków. 

Wnosząca sprzeciw powołała się na:

  • wprowadzające w błąd podobieństwo do jej oznaczeń przeznaczonych dla identycznych towarów, a także na 
  • podobieństwo do jej renomowanych znaków towarowych, które może szkodzić odróżniającemu charakterowi oznaczeń „NIVEA”. 

UPRP uwzględnił sprzeciw w całości. Aflofarm złożył wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy przez UPRP, a następnie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Oba organy podtrzymały decyzję UPRP o uwzględnieniu sprzeciwu. Ostatecznie, po wniesieniu przez Aflofarm skargi kasacyjnej, Naczelny Sąd Administracyjny wyrokiem z 17 września 2025 r. (II GSK 312/22) oddalił tę skargę.

Zgodnie z utrzymanym w mocy wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 14 września 2021 r. (VI SA/Wa 742/21), mimo niskiego ogólnego podobieństwa znaków, ze względu na ich identyczny początek („NIVE-”), identyczność towarów oraz udowodnioną renomę wcześniejszego oznaczenia, sprzeciw należało uwzględnić.

Beiersdorf przywołała historię spółki sięgającą 1882 roku. Pierwsza rejestracja znaku towarowego „NIVEA” w Polsce została dokonana w 1933 roku, natomiast rejestracja unijna pochodzi z 1996 roku. Towary oznaczane tym znakiem są kierowane do szerokiej grupy odbiorców i dostępne zarówno w dużych sieciach handlowych, jak i w mniejszych sklepach lokalnych. Produkty te są powszechnie dostępne i stosunkowo niedrogie, co sprawia, że konsumenci mogą poświęcać ograniczoną uwagę przy ich wyborze. W takich warunkach nawet umiarkowane podobieństwo oznaczeń może zwiększać ryzyko ich skojarzenia lub pomylenia przez nabywców.

Oceniając renomę Sąd oparł się na metodzie ilościowej, czyli biorąc pod uwagę przedstawione dowody i okoliczności ustalił, że znaki „NIVEA” cechują się bardzo wysoką rozpoznawalnością na Polskim rynku kosmetycznym i silnym charakterem odróżniającym, wynikającymi m.in. z długotrwałego używania, intensywnej promocji oraz szerokiej dystrybucji.

Sąd podkreślił również, że dla stwierdzenia naruszenia renomy nie jest konieczne wykazanie rzeczywistej szkody i wystarczy samo prawdopodobieństwo jej wystąpienia, w szczególności ryzyko osłabienia charakteru odróżniającego wcześniejszego znaku lub uzyskania przez zgłaszającego nienależnej korzyści. 

Zwrócono uwagę, że naruszenie renomy może polegać na tzw. rozmyciu znaku, czyli stopniowej utracie jego rozpoznawalności, gdy na rynku pojawiają się podobne oznaczenia. Takie naruszenie również nie wymaga wykazania konkretnej szkody.

Komentarz ekspercki

Moim zdaniem podobieństwo oznaczeń „NIVELIUM” i „NIVEA” nie jest wysokie ani na płaszczyźnie słownej, ani fonetycznej, a oba znaki towarowe mają dla przeciętnego polskiego odbiorcy charakter fantazyjny. Jak trafnie wskazał UPRP, a następnie potwierdził WSA, mogą one jedynie budzić skojarzenia z językiem łacińskim ze względu na charakterystyczne zakończenia „-ae” oraz „-lium”.

Zgłaszająca próbowała też wykazać opisowy charakter zbieżnego elementu „NIVE”, odwołując się do łacińskiego rzeczownika nix („śnieg”), jednak argument ten nie został uwzględniony. Co do zasady elementy opisowe lub słabo odróżniające korzystają z węższego zakresu ochrony, a ich właściciel musi tolerować współistnienie na rynku innych oznaczeń zawierających podobne elementy. W niniejszej sprawie oznaczenia uznano jednak za fantazyjne dla przeciętnego konsumenta, nabywającego produkty kosmetyczne.

Decydujące znaczenie miała więc dobrze udokumentowana renoma znaku „NIVEA”, która pozwoliła organom uznać, że nawet niewielkie podobieństwo pomiędzy abstrakcyjnymi oznaczeniami, przeznaczonymi dla identycznych towarów, może prowadzić do powstania niedopuszczalnych skojarzeń z wcześniejszym, silnie rozpoznawalnym znakiem towarowym.

Co dalej z używaniem w obrocie dermokosmetyków „NIVELIUM”?

Na polskim rynku nadal dostępne są kosmetyki oferowane pod nazwą „NIVELIUM” z jasnofioletową kolorystyką etykiet. Powstaje więc pytanie, czy Beiersdorf zdecyduje się na dalsze działania przed sądem, np. występując o zakaz używania oznaczenia, usunięcie skutków naruszenia, odszkodowanie lub wydanie bezpodstawnie uzyskanych korzyści. Niewykluczone jest również rozwiązanie polubowne. Wydaje się, że istnieje przestrzeń do wypracowania ugody, w ramach której strony mogłyby uzgodnić odmienną kolorystykę, inne kroje pisma lub dodatkowe elementy graficzne, tak aby zminimalizować możliwość skojarzeń z marką „NIVEA”. Taka ugoda mogłaby także obejmować zasady postępowania w razie ewentualnych wątpliwości w przyszłości.

A może wygenerować oznaczenie przez AI? Konkluzje

Sprawa pokazuje, jak szeroką ochroną cieszą się renomowane znaki towarowe i jak ostrożnie należy podchodzić do wyboru nazwy lub oprawy wizualnej produktu. Warto też zwrócić szczególną uwagę na wysokie ryzyko związane z generowaniem nazw marek przy wykorzystaniu modeli językowych AI, które mogą nieświadomie tworzyć oznaczenia zbliżone do znanych znaków, zarówno pod względem brzmienia, wyglądu, jak i ogólnego skojarzenia. Przed zgłoszeniem takiego oznaczenia do ochrony lub rozpoczęciem jego używania na rynku rekomenduję sprawdzenie jego zdolności rejestracyjnej oraz bezpieczeństwa stosowania w obrocie.

Natalia Basałaj, radca prawny, Kancelaria Hansberry Tomkiel

Podstawa prawna:

1. Art. 1321 ust. 1 pkt 3 i 4, art. 245 ust. 1 pkt 1 ustawy z 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (Dz.U.2017.776).

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
17.12.2025 13:10
Opracowano nowy draft normy ISO/PWI 24913 dotyczącej oznaczania 1,4-dioxane w kosmetykach
shutterstock

Międzynarodowa Organizacja Normalizacyjna (ISO) pracuje nad nową normą dotyczącą bezpieczeństwa kosmetyków. Draft dokumentu ISO/PWI 24913 ma na celu precyzyjne wykrywanie i oznaczanie 1,4-dioksanu, potencjalnie szkodliwej substancji chemicznej, w produktach kosmetycznych. Norma planowo ma obejmować szampony, płyny do mycia ciała, kremy, pasty do zębów, mydła i balsamy. Projekt przewiduje szczegółowe procedury analityczne, obliczenia i walidację wyników, a jego publikacja planowana jest na listopad 2027 roku.

1,4-Dioksan w kosmetykach: czym jest i czy jest groźny?

1,4-Dioksan jest bezbarwną, lotną cieczą o słabym, eterycznym zapachu, szeroko wykorzystywana w przemyśle chemicznym przede wszystkim jako rozpuszczalnik. Substancja ta może podrażniać oczy oraz błony śluzowe, a w przypadku narażenia na wysokie stężenia może wpływać na funkcjonowanie nerek i wątroby. Ze względu na wyniki badań laboratoryjnych na zwierzętach, Międzynarodowa Agencja ds. Badań nad Rakiem (IARC) sklasyfikowała 1,4-dioksan jako „możliwie rakotwórczy dla ludzi” (grupa 2B). Warto jednak podkreślić, że dotychczas nie udowodniono działania rakotwórczego tej substancji u ludzi, a obserwacje dotyczą głównie eksperymentów przeprowadzanych przy bardzo wysokich dawkach.

W organizmie człowieka 1,4-dioksan nie kumuluje się – jest szybko metabolizowany i wydalany, a dodatkowo nie wykazuje właściwości genotoksycznych, czyli nie uszkadza DNA.

Chociaż 1,4-dioksan jest zakazany w kosmetykach na terenie Unii Europejskiej, w praktyce śladowe ilości tej substancji mogą pojawiać się w produktach jako niezamierzony produkt uboczny procesu produkcji. Najczęściej dotyczy to składników pianotwórczych, detergentów lub emulgatorów oznaczanych w INCI terminami takimi jak „-eth-”, „PEG-”, „-oxynol-” czy „Polyoxyethylene”.

Na szczęście większość 1,4-dioksanu odparowuje podczas wytwarzania tych składników dzięki swojej wysokiej lotności, a w gotowych kosmetykach pozostają jego jedynie bardzo minimalne ilości. Według Amerykańskiej Agencji Leków (FDA) poziomy te nie stanowią zagrożenia dla zdrowia. Co więcej, badania wykazały, że substancja ta szybko odparowuje również z powierzchni skóry, co znacząco ogranicza jej wchłanianie.

Dlatego obecność 1,4-dioksanu w kosmetykach nie wynika z celowego dodania, lecz jest nieuniknionym efektem ubocznym procesów technologicznych stosowanych przy produkcji niektórych składników. Z punktu widzenia bezpieczeństwa konsumenta, śladowe ilości tej substancji w kosmetykach są uznawane za neutralne.

image

„Ingredients”, czyli KE prostuje ujednolicenie oznaczania składników

ISO ogłasza nowy projekt normy dotyczącej 1,4-dioksanu w kosmetykach

Na początku sierpnia 2025 roku Międzynarodowa Organizacja Normalizacyjna (ISO) zarejestrowała nowy projekt normy ISO/AWI 24913, opracowany przez Komitet Techniczny ISO/TC 217. Projekt ten ma na celu wprowadzenie jednolitej, precyzyjnej metody wykrywania i ilościowego oznaczania 1,4-dioksanu w produktach kosmetycznych przy użyciu automatycznej chromatografii gazowej z detekcją masową (HS-GC-MS).

Projekt ma obejmować szeroki zakres produktów kosmetycznych, między innymi:

·       szampony,

·       płyny do mycia ciała,

·       kremy do twarzy,

·       pasty do zębów,

·       mydła w płynie i w formie kostki,

·       balsamy.

1,4-Dioksan został sklasyfikowany przez Agencję Ochrony Środowiska USA (EPA) jako potencjalny czynnik rakotwórczy dla ludzi. W związku z tym opracowanie tej normy odpowiada na rosnące potrzeby w zakresie bezpieczeństwa konsumentów oraz zapewnienia zgodności z regulacjami międzynarodowymi.

Projekt normy przewiduje szczegółowe procedury analityczne, w tym:

·       precyzyjne definicje używanych terminów,

·       wyznaczanie limitów oznaczalności substancji,

·       protokoły walidacyjne, które mają zagwarantować dokładność i powtarzalność wyników pomiarów.

Draft normy będzie musiał przejść kolejne etapy opracowywania i konsultacji w ramach prac ISO. Wstępne konsultacje w Komitecie Technicznym przewidziano na 31 marca 2026 roku, a etap DIS submission (przegląd i akceptacja przez członków ISO) planowany jest prawdopodobnie na 30 czerwca 2026 roku. Wstępna data publikacji ostatecznej normy przewidziana jest na 30 listopada 2027 roku.

Cykl rozwoju normy ISO/AWI 24913 można śledzić na stronie internetowej Międzynarodowej Organizacji Normalizacyjnej, co pozwala producentom i ekspertom branżowym monitorować postępy prac oraz przygotować się do wdrożenia nowych wymagań.

Nowa norma ISO dla kosmetyków – szanse i wyzwania dla laboratoriów badawczych oraz branży kosmetycznej

Wdrożenie normy ISO/AWI 24913 będzie miało istotne znaczenie dla producentów kosmetyków. Firmy będą musiały dostosować swoje procedury kontroli jakości, zaktualizować standardy testowe, a w niektórych przypadkach, także zmodernizować laboratoria i wdrożyć nowe metody analityczne. Dzięki temu producenci będą mogli skuteczniej zarządzać ryzykiem, wzmocnić zgodność z regulacjami prawnymi oraz zwiększyć zaufanie konsumentów do bezpieczeństwa swoich produktów.

Norma jest szczególnie istotna dla zespołów ds. regulacji, specjalistów ds. jakości, analityków laboratoryjnych oraz menedżerów ds. zgodności. Już teraz powinni oni ocenić możliwości testowe swoich laboratoriów i zaplanować dostosowanie procesów produkcyjnych i kontroli jakości do wymagań nowej normy ISO.

Dla laboratoriów badawczych wdrożenie ISO/AWI 24913 stanowi szansę na rozszerzenie portfolio oferowanych badań dla branży kosmetycznej. Warto więc rozpocząć przygotowania, w tym opracowanie metod badawczych, szkolenia personelu oraz inwestycje w odpowiedni sprzęt laboratoryjny. Takie działania pozwolą laboratorium nie tylko sprostać nowym wymaganiom, ale również zaoferować producentom profesjonalne wsparcie w zakresie bezpieczeństwa i jakości produktów.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. grudzień 2025 01:14