StoryEditor
Marketing i media
24.02.2025 14:27

Badanie: 65 proc. marketingowców uważa współpracę z influencerami za ryzykowną

Coraz częściej internauci krytycznie przyglądają się działaniom influencerów oraz oczekują od nich większej transparentności i etycznego postępowania / Shutterstock

Marketingowcy, pracujący z twórcami internetowymi i influencerami, w większości uważają ten kanał komunikacji za „raczej ryzykowny” lub nawet „bardzo ryzykowny” – wynika z raportu „Influencerzy pod lupą: etyka w social mediach”. Wielu obawia się, że kryzys wizerunkowy influencera przełoży się negatywnie na markę.

Jaką opinię na temat influencerów mają Polacy i czego nie tolerują w działaniach twórców internetowych?  O tym właśnie mówi raport, przygotowany przez ekspertów z Wavemaker, GroupM i Choreograph, a który omówił portal rp.pl.

Eksperci przypominają, że coraz większa liczba i popularność osób publikujących treści w mediach społecznościowych spowodowała dynamiczny rozwój obszaru influencer marketingu. Eksperci działający w branży medialnej postanowili sprawdzić, jaki jest stosunek Polaków do twórców internetowych oraz jakie działania influencerów budzą sprzeciw.

W badaniu wzięło udział kilkadziesiąt osób, zawodowo działających w marketingu marek, a ponadto reprezentatywna grupa ponad tysiąca konsumentów.

Dlaczego ufamy influencerom?

Polacy z roku na rok w coraz większym stopniu korzystają z mediów społecznościowych, a wpływ treści publikowanych przez influencerów nie maleje. 72 proc. ankietowanych przyznało, że o istnieniu jakiejś nowej marki dowiedziało się za sprawą rekomendacji influencera. W przypadku pokolenia Z odsetek ten wzrasta nawet do 87 proc. 

Social media to również drugi – tuż po telewizji – najskuteczniejszy kanał, który wpływa na decyzje zakupowe konsumentów. Dotyczy to zwłaszcza takich kategorii produktów jak jedzenie, moda i kosmetyki. Twórcy publikacji zwracają uwagę, że najbardziej podatne na wpływ social mediów są osoby młode – do 35 roku życia.

Jak wynika z badania, średnio obserwujemy w mediach społecznościowych 122 konta, w tym 47 influencerów.

Sytuacja wygląda inaczej, gdy przyjrzymy się poszczególnym grupom wiekowym:

  • osoby w przedziale 15-24 lat obserwują średnio 265 profili i nawet 102 influencerów, 
  • osoby około 45 roku życia i starsze – 35 kont i 9 influencerów.

Eksperci przeprowadzający badanie podkreślają, że przy badaniu wpływu influencerów na nasze decyzje zakupowe należy rozgraniczyć obserwowanie profilu od zaufania do jego twórcy. Okazuje się bowiem, że ufamy stosunkowo niewielkiej części obserwowanych kont w social mediach. Wśród Polaków średnio jedynie 1 na 6 influencerów cieszy się uznaniem i zaufaniem – dowiadujemy się z raportu.

Jak zwracają uwagę eksperci, choć popularność twórców internetowych nie maleje, to w ostatnich latach grupa ta spotyka się z większą krytyką ze strony odbiorców. Coraz częściej internauci krytycznie przyglądają się działaniom influencerów oraz oczekują od nich większej transparentności i etycznego postępowania. 

Jak wynika z badania, Polacy są zdania, że większość rekomendacji produktowych od influencerów nie jest szczera, a blisko połowa z nich oceniana jest jako „nachalna”.

Za co infuencer dostanie "unfollow"?

W badaniu eksperci starali się również sprawdzić, jakie działania influencerów nie spotykają się z aprobatą odbiorców. Okazuje się, że przede wszystkim jest to duża liczba współprac reklamowych, która według większości ankietowanych stawia pod znakiem zapytania szczerość tych rekomendacji. Sporo osób deklarowało, że nieakceptowalna jest dla nich także duża liczba wulgaryzmów, która pojawia się w publikowanych treściach. 

Jednak najwięcej najwięcej negatywnych emocji wśród Polaków wywołują zachowania influencerów, w których dochodzi do łamania przepisów ruchu drogowego, nadużywania alkoholu, promowania hazardu czy dyskryminacji różnych grup społecznych.

Okazuje się, że internauci dość stanowczo reagują na działania influencerów, które nie wzbudzają ich sympatii. „Przycisk »unfollow« kliknęło w takiej sytuacji 55 uczestników badania. Zawężając grono respondentów do przedstawicieli pokoleń Z i Y, odsetek ten wzrasta nawet do 63 proc.” – czytamy na rp.pl.

Wśród powodów, dla których respondenci podejmowali decyzję o usunięciu jakiegoś konta z listy obserwowanych, najczęściej pojawiały się: 

  • dyskryminujące wypowiedzi, 
  • wulgaryzmy  
  • treści o charakterze seksualnym. 

Eksperci zwracają uwagę, że to, jakie powody wpływały na decyzję o zaprzestaniu obserwowania danego twórcy, różnicuje się w konkretnych grupach wiekowych. 

„Pokolenie Z najczęściej wskazywało na dyskryminację grup społecznych, milenialsi – na treści nacechowane seksualnie, a osoby w wieku powyżej 45 roku życia – na wulgaryzmy” – dowiadujemy się z raportu.

Obawa przed kryzysem wizerunkowym

Podczas badania zapytano uczestników również o to, czy komercyjna współpraca z influencerami może być zagrożeniem dla marek. Okazuje się, że w tym przypadku można zaobserwować wyraźną różnicę zdań, jeśli chodzi o perspektywę konsumentów oraz marketingowców.

Jak czytamy, 40 proc. ankietowanych konsumentów uznało, że influencer marketing to „raczej bezpieczny” kanał komunikacji dla marek. Zupełnie inaczej patrzą na to jednak marketingowcy pracujący z twórcami internetowymi. 65 proc. z nich ocenia ten kanał komunikacji jako „raczej ryzykowny” lub nawet „bardzo ryzykowny”. Jak podkreślali, chodzi przede wszystkim o ryzyko wywołania kryzysów wizerunkowych – na tę obawę wskazało 82 proc. ankietowanych osób z branży.

Czytaj też: Legalny marketing kosmetyków w social mediach. Jak prowadzić kampanie internetowe zgodne z prawem?

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
03.07.2025 13:36
Trump idzie za perfumiarskim ciosem z nowymi zapachami. Analitycy: To znosi powagę urzędu
45. i 47. prezydent USA rozpoczyna kolejną turę sprzedaży swojego merchu.Trump Fragrances

Pierwszy dzień lipca 2025 r. przyniósł premierę nowego produktu sygnowanego nazwiskiem urzędującego prezydenta USA. Donald Trump zaprezentował na swojej platformie Truth Social ekskluzywne perfumy Victory 45-47, wycenione na 249 dolarów za flakon. Złota butelka w kształcie sylwetki prezydenta ma podkreślać dwojaką symbolikę nazwy: numer 45, który odnosi się do jego pierwszej kadencji, oraz 47, oznaczający obecną.

Perfumy stanowią pierwszy element linii „Trump Fragrances” i występują w dwóch wariantach. Wersja dla mężczyzn łączy nuty oakmoss (mech dębowy), kardamonu i drewna, natomiast damska kompozycja opiera się na wanilii, truskawce i cytrusach. Producent podkreśla, że oba zapachy są uniseks, jednak wyraźnie różnią się akcentami aromatycznymi, aby „trafić do szerokiego grona odbiorców”.

W materiałach promocyjnych perfumy określono hasłami „Winning, Strength and Success”. Kampania ogranicza się na razie do mediów należących do Trumpa, lecz mimo tego cała pierwsza partia została wyprzedana online w ciągu kilkunastu godzin. Strategia łączenia widoczności głowy państwa z prywatnym brandingiem, która w poprzednich latach objęła m.in. karty kolekcjonerskie NFT, ponownie okazała się skuteczna w mobilizowaniu elektoratu i generowaniu sprzedaży.

image

Trzy zapachy Donalda Trumpa nominowane do nagrody Fragrantica za najgorszy marketing w 2024 roku

Szybki sukces handlowy spotkał się jednak z krytyką ze strony ekspertów etycznych oraz części polityków. Senatorowie Mark Warner i Peter Welch nazwali w swoich oświadczeniach przedsięwzięcie „nieodpowiednim” i „skrajnie prywatnym” wykorzystaniem urzędu. Ich zdaniem prezydent, promując towar o wartości 249 dolarów z bezpiecznego gniazda w Białym Domu, zaciera granicę między pełnioną funkcją publiczną a interesem osobistym, co rodzi pytania o konflikt interesów i standardy prowadzenia polityki.

Perfumeryjne przedsięwzięcie Donalda Trumpa – nie pierwsze w jego karierze biznesowej – stanowi kolejny przykład stopniowego splebeizowania urzędu prezydenckiego w Stanach Zjednoczonych. Wprowadzanie na rynek dóbr luksusowych pod marką własnego nazwiska w czasie sprawowania najwyższego urzędu państwowego rozmywa granice między sferą publiczną a prywatnym interesem. Krytycy wskazują, że działania takie obniżają prestiż prezydentury, przekształcając ją w platformę autopromocji i sprzedaży, zamiast w urząd reprezentujący konstytucyjne wartości i dobro wspólne. Symboliczne połączenie funkcji głowy państwa z komercyjnym wizerunkiem celebryty staje się elementem kultury masowej, w której polityka coraz częściej ustępuje miejsca marketingowi.

Mimo silnego powiązania nowego produktu z wizerunkiem prezydenta USA, drobnym drukiem na stronie internetowej zaznaczono, że „Trump Fragrances nie są projektowane, produkowane, dystrybuowane ani sprzedawane przez Donalda J. Trumpa”. Perfumy powstały w ramach umowy licencyjnej na użycie nazwiska, a za ich wprowadzenie na rynek odpowiada zewnętrzny podmiot komercyjny. 

image

Donald Trump startuje z kolejnym biznesem; w ofercie buty sportowe i zapachy

Sprzedawca podkreśla, że jego działalność „nie ma charakteru politycznego i nie jest związana z żadną kampanią wyborczą”, mimo że sama marka opiera się na spuściźnie politycznej Trumpa i odwołaniach do jego prezydentury.

Kontrowersje wokół projektu pogłębia fakt, że Donald Trump jako prezydent nie podpisał zobowiązania etycznego, co w przeszłości uczyniła większość jego poprzedników. Krytycy wskazują, że brak formalnych ograniczeń ułatwia mu łączenie funkcji publicznej z osobistymi interesami majątkowymi. Dziennikarz Aaron Rupar określił sytuację jako „nowe granice żerowania na urzędzie”, natomiast lewicowy publicysta Mehdi Hasan skomentował na platformie X: „Jak to w ogóle może być legalne?”.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
16.06.2025 12:45
Rossmann w nowej ofercie proponuje klientom “więcej”. Czyli co?
W najnowszej kampanii Rossmann położył nacisk na relacyjność i nawiązania do autentycznej bliskościfot. Marzena Szulc

Rossmann daje klientom więcej. Nie tylko dosłownie: nowa kampania “Mam Więcej” to wyraźny kontrapunkt wobec komunikacji z udziałem gwiazd i influencerów, a zarazem dopełniające ją, przemyślane rozwinięcie. Rossmann inspiruje i wyznacza trendy beauty i pielęgnacyjne, ale także zaprasza do nawiązania relacji, oferując wsparcie i zaspakajanie potrzeb – przekonuje sieć drogerii w swoim komunikacie.

Produkty cieszące się największą popularnością są obecnie dostępne w Rossmannie w wyjątkowych wersjach, jakich nie kupi się nigdzie indziej. Są one oznaczone zarówno na półkach sklepów stacjonarnych, jak i w aplikacji zakupowej specjalnym oznaczeniem “Mam Więcej”. 

Oznaczono w ten sposób trzy rodzaje edycji produktów:

1. Większa pojemność: wiele kosmetyków z tzw. “codziennego niezbędnika” będzie można nabyć teraz w Rossmannie w pojemności większej nawet o 50 proc., płacąc tyle samo, co za zwykłą wersję.

2. Gratis: w ramach kampanii “Mam Więcej” do części produktów Rossmann dodaje gadżet, który uprzyjemni korzystanie z kosmetyku i ułatwi skomponowanie, wzbogacenie pielęgnacyjnego rytuału.

3. Zapas: wybierając produkty, które można uzupełnić korzystając z opcji refill, teraz w ramach “Mam Więcej” pojawią się dwupaki, złożone z kosmetyku i zapasu w cenie samego kosmetyku.

Jak podkreśla Rossmann, w najnowszej kampanii położono nacisk na relacyjność i nawiązania do autentycznej bliskości. W komunikacji można też zauważyć tropy zachęty do samoakceptacji i celebrowania siebie, wybrzmiewające w spotach z Mają Ostaszewską, Kubą Błaszczykowskim i Sarą James. 

Zobacz też: Sara James twarzą najnowszej kampanii Rossmanna o samoakceptacji

Motyw self-love wydaje się być w “MAM WIĘCEJ” konsekwentnie rozwijany. Pozytyw płynący z tego, że kocham siebie i m.in. świadomie celebruję łazienkowe rytuały wpływa na dobre relacje z otoczeniem. Dobre wspólnotowe relacje (tutaj w obrębie rodziny) jeszcze łatwiej budować, gdy mam więcej i mam czym się podzielić – uzasadnia Rossmann.

Kampania wystartowała na początku czerwca i planowana jest do końca lipca.

Zobacz też: “Album Piękna” – wspólna inicjatywa Dove i Rossmanna, wspierająca naturalne piękno

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
07. lipiec 2025 02:09