StoryEditor
Marketing i media
09.05.2024 08:19

Dlaczego mikro influencerzy są kluczem do sukcesu marek z branży kosmetycznej?

Marta Grzesik, Territory Influence / fot. Territory Influence

W dynamicznym świecie influencer marketingu, marki na całym świecie usiłują maksymalnie wykorzystać potencjał mediów społecznościowych. Zyskujący na popularności influencer marketing stał się kluczowym elementem strategii marketingowej wielu firm. Mimo rosnącej świadomości znaczenia tego kanału, wielu marketerów wciąż zastanawia się, który rodzaj influencerów będzie najbardziej efektywny dla ich marek.

W dobie przesyconych informacjami mediów społecznościowych, gdzie konsumenci często filtrują treści, komunikaty przekazane przez zaufane osoby, takie jak influencerzy, mają większe szanse na dotarcie do odbiorców. To zjawisko skłania marki do poszukiwania twórców internetowych, którzy mogą w autentyczny sposób przekazać ich komunikaty.

W agencji TERRITORY Influence zaobserwowaliśmy, że wiele marek nadal myli wpływ z popularnością. Zamiast skupiać się na rzeczywistym wpływie influencera na jego odbiorców, marki często patrzą wyłącznie na liczbę obserwujących. To podejście może prowadzić do pomijania kluczowych aspektów, takich jak autentyczność, zaangażowanie i rzeczywisty wpływ na decyzje zakupowe.

Mikro influencerzy, czyli osoby posiadające mniejsze, ale bardziej zaangażowane społeczności obserwujących, oferują alternatywę dla tej gonitwy za liczbami. Ich obserwujący są często bardziej lojalni i aktywni niż w przypadku influencerów z dużą liczbą obserwujących. Istnieje odwrotna zależność między liczbą obserwujących a procentowym wskaźnikiem zaangażowania – mniejsza liczba obserwujących często oznacza wyższe zaangażowanie.

Niestety, mikro influencerzy są często pomijani w strategiach marketingowych, głównie z powodu obsesji za zasięgiem jako głównego wskaźnika wydajności (KPI) i złożoności związanej ze skalowaniem kampanii z mikro influencerami. Jednakże, zaangażowanie mikro influencerów może zapewnić znaczący wpływ na sprzedaż i zwrot z inwestycji, szczególnie dzięki nowoczesnym narzędziom umożliwiającym organizację kompleksowych kampanii.

 

Odkryj nowe perspektywy w branży beauty z przewodnikiem „Wpływ społeczny w branży kosmetycznej”. Zanurz się w wiedzę, która może odmienić Twoje podejście do rynku.Pobierz swój egzemplarz już dziś!

 

Porównując mikro influencerów do makro influencerów, którzy mają znacznie większą liczbę obserwujących, należy zwrócić uwagę na kilka ważnych aspektów. Współpraca z makro influencerami wiąże się z wyższymi kosztami, co wymaga od marek większych inwestycji w pojedyncze treści. Mimo szerokiego zasięgu, liczba obserwujących, którzy faktycznie dokonają zakupu, może być znacznie mniejsza, co ogranicza zwrot z inwestycji.

Dodatkowo, dostępność makro influencerów jest często ograniczona ze względu na ich popularność i duże zapotrzebowanie. Skomplikowane i długotrwałe ustalenia mogą być problematyczne dla marek, które potrzebują szybkiej reakcji na zmieniające się warunki rynkowe. Wzrost popularności influencera może również zagrozić autentyczności jego treści, ponieważ wzrasta ryzyko, że obserwujący będą postrzegać ich treści jako mniej wiarygodne i zbyt komercyjne.

W kontekście tych wyzwań, mikro influencerzy prezentują alternatywną wartość. Z mniejszą liczbą obserwujących, ale silniejszymi relacjami opartymi na zaufaniu i specjalistycznej wiedzy, mikro influencerzy mogą być nieocenionym atutem dla marek, które dążą do docierania do bardziej niszowych grup demograficznych. Skupienie się na mniejszej, ale bardziej zaangażowanej bazie odbiorców, może skutkować wyższym zwrotem z inwestycji.

Case Study: so!flow by Vis Plantis

Jednym z przykładów, który doskonale ilustruje siłę mikro influencerów w przekazywaniu autentycznych komunikatów, jest kampania przeprowadzona dla marki so!flow by Vis Plantis, specjalizującej się w produktach do pielęgnacji włosów. Marka do kampanii aktywowała 1000 nano i mikro influencerek, które nie tylko tworzyły autentyczne treści, ale także były edukowane o kluczowych korzyściach płynących z używania produktów. Dzięki takim działaniom kampania osiągnęła imponujący zasięg na poziomie 13,26 miliona.

image
@marzeniaste w kampanii marki So!Flow by Vis Plantis
fot. Territory Influence

Case Study: John Frieda

Innym świetnym przykładem kampanii jest ta zrealizowana dla marki John Frieda w Hiszpanii, skupiająca się na liniach produktów Violet Crush i Go Blonder. Do kampanii wyselekcjonowano 75 influencerek, głównie 30-letnich kobiet z blond włosami, a kampania osiągnęła zasięg na poziomie 2,5 miliona. Po przetestowaniu produktów, aż 92,3% influencerek zadeklarowało gotowość do polecenia Go Blonder, co pokazuje, jak zaangażowanie mikro influencerek przekłada się na realne efekty. 

W erze cyfrowej, gdzie autentyczność i zaangażowanie są coraz bardziej cenione, zarówno mikro, jak i makro influencerzy mogą odgrywać ważną rolę w strategiach marketingowych marek. Wybór odpowiedniego typu influencera zależy od konkretnych celów marketingowych, budżetu i oczekiwanej interakcji z odbiorcami. W branży kosmetycznej, gdzie zaufanie i autentyczność są kluczowe, mikro influencerzy oferują unikalną szansę na budowanie głębokich, trwałych relacji z odbiorcami.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
05.12.2025 16:32
Różnorodność, inkluzywność, odwaga. Czy opłacają się w biznesie beauty?
Norbu Gyachung via Unsplash

W świecie, w którym granice pomiędzy konsumentem, a “aktywistą” coraz bardziej się zacierają, marki kosmetyczne stają przed pytaniem czy warto inwestować w działania skierowane do społeczności LGBTQIAP+? Dane pokazują, że to nie tylko kwestia wartości, ale także… realnego biznesu.Czy marki kosmetyczne powinny inwestować w marketing LGBTQIAP+?

Pride Month 2025. Więcej treści, większy zasięg, ale czy większe zaangażowanie?

Czerwiec to tradycyjnie miesiąc, w którym marki, także kosmetyczne, chętniej sięgają po tęczowe symbole. W Polsce w czerwcu 2025 roku opublikowano ponad 100 tys. wzmianek o społeczności LGBTQ+, czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej. Łączny zasięg wyniósł 722 mln odbiorców, a ekwiwalent reklamowy (AVE) 276 mln zł.

Jednak liczby pokazują paradoks: choć publikacji było więcej, zasięg i AVE wzrosły tylko nieznacznie. Dlaczego? Bo większość treści trafiała do tych samych baniek. Szczególnie na platformie X, gdzie aż 63 tys. wzmianek nie przełożyło się na wysoką wartość reklamową. Tymczasem media tradycyjne (prasa, portale, TV) generowały mniejszy wolumen, ale znacznie wyższe AVE, a więc realny wpływ na opinię publiczną.

Dla marek kosmetycznych oznacza to jedno. Nie wystarczy być głośnym. Trzeba być autentycznym i obecnym tam, gdzie konsumenci naprawdę szukają inspiracji i zaufania. Nie tylko w social mediach, ale też w mainstreamie i realnych działaniach.

Amerykański zwrot: DEI pod presją

Rok 2025 w USA to moment przełomowy. Wiele firm ogranicza publiczne wsparcie Pride Month, aż 39 proc. przedsiębiorstw wycofało się w tym roku z widocznych kampanii (rok wcześniej tylko 9 proc.). Powód? Polityczna i społeczna presja związana z działaniami administracji Donalda Trumpa przeciwko politykom DEI (Diversity, Equity & Inclusion).

Case Bud Light i Target pokazują, jak bardzo zarządy obawiają się bojkotu. Po krótkiej współpracy z transpłciową influencerką Dylan Mulvaney Bud Light doświadczył nie tylko prawicowego bojkotu, ale także odpływu lojalnych klientów z liberalnych stanów. Firma straciła nawet miliard dolarów. Ale jeszcze większy cios wizerunkowy przyszedł, gdy marka zaczęła się wycofywać, tracąc zaufanie obu stron.

image

Transfobiczni internauci nawołują do bojkotu Maybelline w związku ze współpracą z Dylan Mulvaney

Co to znaczy dla branży kosmetycznej? Że półśrodki nie działają. Konsumenci oczekują autentyczności i spójności działań. Rainbow-washing, czyli jednorazowe, powierzchowne kampanie, dziś bardziej szkodzą niż pomagają.

Europa i Polska: wciąż odważniej

Na tle USA, Europa wygląda zupełnie inaczej. Wiele marek nadal aktywnie wspiera Pride Month i działania inkluzywne. W Polsce w czerwcu 2025 roku swoje kampanie prowadziły m.in. CD Projekt Red, Many Mornings, Tatuum czy Kubota. Branża beauty również coraz częściej sięga po inkluzywne rozwiązania, od kampanii reklamowych z udziałem drag queens i osób transpłciowych, po wprowadzanie gender-neutral linii produktów.

Według raportu ABSL, aż 98,8 proc. firm w Polsce deklaruje, że różnorodność jest częścią ich strategii, a 53 proc. wdraża konkretne inicjatywy równościowe. Co więcej, 38 proc. Polaków nie przyjęłoby pracy w firmie, której wartości są sprzeczne z zasadą równości. To sygnał: różnorodność przestała być tematem niszowym, stała się biznesową koniecznością.

Beauty + ESG = naturalne połączenie

W kontekście ESG (Environmental, Social, Governance) działania na rzecz społeczności LGBTQIAP+ wpisują się w filar S – Social. Firmy kosmetyczne, które od lat budują swoje DNA wokół ciała, piękna i samoakceptacji, mają tu szczególną rolę.

image

Monika Czaplicka, Priders: Osoby LGBT nie przestają robić zakupów z końcem Pride, nie ignoruj ich w święta

Przykłady:

●  MAC Cosmetics od lat wspiera kampanie edukacyjne i badania nad HIV/AIDS, przekazując miliony dolarów na walkę ze stygmatyzacją.

●  Sephora prowadzi programy wspierające osoby transpłciowe w procesie tranzycji społecznej i zawodowej.

●  Fenty Beauty Rihanny od początku buduje markę na różnorodności – od szerokiej gamy odcieni podkładów po inkluzywną komunikację.

Dla branży beauty to nie tylko CSR, ale także przewaga konkurencyjna, bo konsumenci, szczególnie Gen Z i millenialsi, coraz częściej wybierają marki zgodne z ich wartościami.

Ile warta jest tęczowa złotówka?

Raport Priders.pl “Ile warta jest tęczowa złotówka?” z 2024 pokazał coś, co powinno szczególnie zainteresować branżę beauty. Społeczność LGBTQIAP+ ma znaczącą siłę nabywczą, a kosmetyki są ważnym elementem jej konsumpcji.

●  Najczęściej kupowane są jedzenie i napoje (56,5 proc.), książki (47 proc.) oraz odzież i obuwie (45 proc.).

●  Produkty do pielęgnacji twarzy i ciała znalazły się w ścisłej czołówce i wybiera je 35 proc. osób badanych.

●  Podobny wynik (35,5 proc.) mają środki czystości i higieny, a naturalne i zdrowe jedzenie – 34,5 proc.

Co istotne, wydatki te mocno różnią się w zależności od zasobności portfela i tożsamości respondentów. Osoby zamożniejsze chętniej inwestują w odzież i dobra luksusowe, a osoby o mniejszych dochodach – w pielęgnację, książki i środki czystości.

image
Sephora od lat aktywnie wspiera różnorodność i uczestniczy także w działaniach w ramach Miesiąca Dumy. 
fot. LinkedIn Sephora

Z perspektywy beauty widać wyraźnie, że kosmetyki to nie tylko towar, to inwestycja w tożsamość, samoakceptację i hobby. Wydatki na pielęgnację nie znikają nawet przy niższych dochodach, co pokazuje, że branża ma wiernych i lojalnych klientów w tęczowej społeczności.

Homofobia jako straszak? Dane mówią co innego

Marki często obawiają się, że wsparcie społeczności LGBTQIAP+ wywoła kryzys. Ale badania pokazują, że realne straty są rzadkością.

●  W kampanii Swarovski z parami jednopłciowymi aż 73 proc. Polaków oceniło reklamy pozytywnie lub neutralnie, ale dużo z wiele z nich uznało, że inni ocenią kreacje marketingowe negatywnie, gdy liczba była bardzo niska.

●  Po kampanii IKEA z parą jednopłciową sprzedaż… nie spadła. Wręcz przeciwnie, marka zyskała na autentyczności.

●  Kampania Yes! po kampanii rainbow-washingowej stracił zaufanie osób LGBTQIAP+ i przysporzył sobie kryzysu w mediach społecznościowych. Marka zrehabilitowała się rok później, zostając głównym partnerem Parady Równości w Warszawie i pokazując prawdziwe zaangażowanie w kwestie LGBTQIAP+.

Homofobia w biznesie to często głośny, ale mało liczny margines. Prawdziwe ryzyko kryje się w bierności i braku autentycznego wsparcia, bo to prowadzi do utraty klientów i talentów.

Pokolenia zmieniają zasady gry

Według IPSOS 2024, aż 20 proc. dorosłych z pokolenia Z identyfikuje się jako LGBTQ+. To nie tylko grupa konsumentów, ale także przyszli pracownicy i inwestorzy.

image

Priders: tęczowa złotówka rośnie w siłę, a rynek ją ignoruje

Co istotne:

●  40 proc. Gen Z i 36 proc. millenialsów LGBTQ+ zrezygnowało z pracy, w której nie czuli się akceptowani.

●  Firmy, które nie inwestują w różnorodność, mogą do 2030 roku stracić dostęp do nawet 10 mln talentów.Dla branży kosmetycznej, w której innowacja, kreatywność i trendsetting są istotne, a brak inkluzywności to ryzyko dużo poważniejsze, niż kilka negatywnych komentarzy w sieci.

Czy marki kosmetyczne powinny inwestować w marketing LGBTQIAP+?

Tak, ale pod warunkiem, że robią to mądrze, autentycznie i konsekwentnie. Dane z raportu Priders.pl “Ile warta jest tęczowa złotówka?” są jednoznaczne. Aż 57 proc. respondentów chętniej kupuje od firm inkluzywnych i przedkłada to nad cenę. 

Wśród osób LGBTQIAP+ geje wyróżniają się największym poparciem dla firm inkluzywnych (63 proc.). Lesbijki, osoby biseksualne i osoby heteroseksualne mają zbliżone odsetki w odpowiedziach. 56-57 proc. z nich deklaruje wsparcie dla firm inkluzywnych.

Lojalność zakupowa trwa po zakończeniu tęczowych kampanii dla prawie połowy osób badanych. Osoby LGBTQIAP+ są też skore do zaprzestawania kupowania w firmach, które uważają za homofobiczne i do dzielenia się tą wiedzą z innymi. Osoby sojusznicze nie są aż tak zaangażowane w walkę z homofobią, ale nadal są przeciwne nietolerancji.

Społeczność LGBTQIAP+ to lojalna i świadoma grupa konsumentów, która regularnie inwestuje w kosmetyki i pielęgnację. Konsumenci oczekują różnorodności, młode pokolenia nie wybaczają rainbow-washingu, a homofobia jako bariera biznesowa jest mocno przeceniana. Branża beauty ma tu szczególną rolę, bo to właśnie kosmetyki są narzędziem ekspresji, odwagi i wolności. W świecie, gdzie „beauty” oznacza coraz częściej „bycie sobą”, inwestycja w inkluzywny marketing nie jest opcją. To konieczność, zarówno etyczna, jak i biznesowa.

Praktyczne wskazówki dla marek beauty

1. Autentyczność ponad wszystko – jednorazowa tęczowa edycja produktu nie wystarczy. Konsumenci oczekują długofalowych działań i konsekwencji.

2. Słuchaj społeczności – zaangażuj osoby LGBTQIAP+ w proces twórczy, od kampanii po rozwój produktów.

3. Wspieraj lokalnie – współpracuj z organizacjami społecznymi, finansuj marsze, warsztaty, programy edukacyjne.

4. Edukacja pracowników i pracowniczek – inkluzywność musi działać także wewnątrz firmy, nie tylko w reklamie.

5. Odważ się – lepiej być marką wyrazistą i wspieraną przez lojalnych klientów i klientki niż marką nijaką, która nie ryzykuje nic i nie zyskuje nic.

Osoby autorskie: Monika Czaplicka, Grzegorz Miecznikowski

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Marketing i media
26.11.2025 10:59
Nowa era beauty marketingu? Prawne aspekty współpracy z AI influencerami
lilmiquela IG

Coraz więcej producentów kosmetyków sięga po usługi marketingowe influencerów generowanych przez sztuczną inteligencję. Wirtualni ambasadorzy potrafią skutecznie promować produkty i budować zaangażowanie odbiorców, działając w sposób zbliżony do „ludzkich” celebrytów. Dla branży beauty jest to kuszące rozwiązanie – z wielu względów.

AI influencerzy zawsze wyglądają doskonale, są dostępni przez całą dobę, w pełni kontrolowani przez markę (brak ryzyka skandalu obyczajowego), a ich wynagrodzenie zwykle jest niższe niż w przypadku tradycyjnych współprac. Jednocześnie przyciągają duże grono potencjalnych klientów. 

image
lilmiquela IG

Dla przykładu Lil Miquelę, którą obserwuje na Instagramie ponad 2,3 mln użytkowników i która współpracowała m.in. z Pradą czy Calvinem Kleinem. Nic dziwnego, że branża beauty uznała to za kuszącą opcję.

Co ciekawe, według badań HypeAuditor, wirtualni influencerzy generują prawie trzykrotnie większe zaangażowanie niż „prawdziwi” influencerzy. 

Przykład sieci Douglas pokazuje, że wykorzystanie wielojęzycznych wirtualnych twarzy może zwiększać zaangażowanie i obniżać koszty kampanii. Marka łączy współpracę z prawdziwymi twórcami oraz influencerami AI. W 2024 roku po raz pierwszy w Polsce do promocji maskary Mini Maxi Douglas Collection zaangażowano wirtualną influencerkę – Meta_Queen, znaną m.in. z TikToka.

Z drugiej strony marka Dove deklaruje, że nigdy nie użyje AI do tworzenia lub zniekształcania wizerunku kobiet, uznając ją za zagrożenie dla autentycznego wizerunku piękna i kontynuując 20-letnią misję kampanii Real Beauty: „Dziś, wkraczając w erę, w której przewiduje się, że do 2025 roku 90 proc. treści będzie generowanych przez sztuczną inteligencję, nasze przesłanie wciąż jest aktualne: piękno musi być prawdziwe” – deklaruje marka.

Jak taka współpraca wygląda od strony prawnej?

AI influencerzy są nowym zjawiskiem, które nie zostało jeszcze w pełni uregulowane ani przez UE, ani przez polskie przepisy. Dlatego współpraca z nimi (a w zasadzie z ich operatorami czy twórcami) wymaga szczególnej ostrożności, zwłaszcza w zakresie nieuczciwej konkurencji, praw autorskich i odpowiednio skonstruowanych umów.

Czym jest influencer marketing i influencer AI? 

Influencer marketing to rodzaj promocji produktów, opierający się na współpracy reklamodawców z influencerami (ang. influencers), czyli twórcami treści internetowych posiadających wpływ (ang. influence) na swoich odbiorców. 

AI influencerzy to osoby lub przedsiębiorcy, którzy tworzą i publikują treści w Internecie przy użyciu wirtualnych postaci generowanych przez sztuczną inteligencję. Takie postacie zachowują się jak prawdziwi ludzie, tj. mają własny styl, osobowość i sposób komunikacji.

Działalność AI influencera w świetle prawa nieuczciwej konkurencji

Prawo nie określa wprost, jak oznaczać reklamy w mediach społecznościowych, jednak obowiązuje fundamentalna zasada: treści o charakterze reklamowym nie mogą wprowadzać konsumenta w błąd. Konsument musi wiedzieć, że ogląda reklamę lub treść sponsorowaną. Taka informacja musi być czytelna, jednoznaczna i łatwa do zrozumienia.

Niezgodne z prawem jest brak wyróżnienia materiałów reklamowych i nieodróżnianie ich od tych niekomercyjnych, ale także oznaczenie tych materiałów w sposób niejasny (np. ukrycie znaczników o reklamie/ współpracy sponsorowanej w nazwie profilu albo dopisanie oznaczeń później).

Zwracam uwagę, że za kryptoreklamę mogą odpowiadać zarówno influencerzy, jak i przedsiębiorcy, którzy zlecili opublikowanie reklamy. Prezes UOKiK może nałożyć na przedsiębiorcę karę do 10 proc. jego rocznego obrotu, nakazać zaprzestanie nieuczciwej praktyki, zobowiązać do usunięcia jej skutków (np. sprostowania reklamy), a także opublikować decyzję na koszt przedsiębiorcy.

Przykład ukaranych polskich influencerów 

W marcu 2025 r. Prezes UOKiK nałożył kary na trzech znanych influencerów (Filipa Chajzera, Dodę oraz Małgorzatę Rozenek-Majdan) za niewłaściwe oznaczanie treści reklamowych. Łączna wysokość kar wyniosła ok. 500 tys. zł. Decyzja ta potwierdza, że brak oznaczenia lub nieczytelne oznaczenie materiałów promocyjnych może zostać uznane za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów.

Przykładowo, Dorota Rabczewska (Doda) realizowała liczne płatne współprace, m.in. dla marki kosmetycznej Sodore. Treści reklamowe oznaczała jednak najczęściej jedynie poprzez wskazanie nazwy przedsiębiorcy albo dodanie hashtagu #współpraca, który był widoczny dopiero po rozwinięciu opisu posta.

Uniwersalne wytyczne Prezesa UOKiK

W 2022 r. Prezes UOKiK opublikował nadal aktualne wytyczne pt. „Rekomendacje dotyczące oznaczania treści reklamowych przez influencerów”, których celem jest zapobieganie wprowadzaniu konsumentów w błąd. Zasady te, choć skierowane do realnych twórców,  mogą być stosowane analogicznie do influencerów wirtualnych. 

Poniżej wybrane kluczowe rekomendacje UOKiK, które wprost można odnieść do AI influencerów:

  • podwójne oznaczenie materiału (funkcja platformy + opis posta),
  • używanie jednoznacznych tagów, np. #reklama, #MateriałReklamowy, #PostSponsorowany,
  • zakaz stosowania nieczytelnych lub obcojęzycznych skrótów, takich jak #ad,
  • obowiązek wskazania marki, której produkt jest promowany,
  • umieszczanie oznaczeń w widocznym miejscu – najlepiej na początku opisu lub nagrania,
  • oznaczenia powinny być wyraźne, czytelne i odróżniać się od pozostałej treści,
  • stosowane w języku polskim, o ile profil jest prowadzony po polsku.

Jak zgodnie z prawem ujawniać użycie AI?

Rozporządzenie o sztucznej inteligencji (AI Act) wprowadza tzw. obowiązek przejrzystości dla twórców i użytkowników systemów sztucznej inteligencji generujących lub istotnie modyfikujących obrazy, dźwięk czy wideo. Takie treści muszą być wyraźnie oznaczone jako wygenerowane przez AI, chyba że zmiany mają charakter jedynie techniczny i nie wpływają istotnie na znaczenie oryginału, np. poprawa koloru tła.

Dla producentów kosmetyków działających lub reklamujących się w UE oznacza to, że materiały generowane lub w znacznym stopniu edytowane przez sztuczną inteligencję powinny zawierać widoczne informacje lub informacje na poziomie metadanych (np. znacznik „wygenerowane przy pomocy sztucznej inteligencji”) o tym, że dana postać i jej posty zostały wygenerowane przez narzędzia generatywnej AI. 

Za naruszenie przepisów o przejrzystości grożą kary do 15 mln euro lub 3 proc. globalnego obrotu przedsiębiorcy. Obowiązek dotyczy nie tylko twórców systemów AI, ale również marek, agencji i studiów publikujących treści wygenerowane czy zmodyfikowane przez AI.

W praktyce producent kosmetyczny powinien:

•    wprowadzić w umowach z wykonawcami obowiązek oznaczania treści generowanych przez AI i co jakiś czas weryfikować czy tak w praktyce jest;

•    regularnie aktualizować procedury dotyczące korzystania z narzędzi AI w jego przedsiębiorstwie – przegląd i aktualizacja tych regulaminów (np. kwartalnie) pozwala śledzić zmiany w przepisach i wytycznych zarówno na poziomie unijnym, jak i krajowym.

Ochrona wizerunku postaci wygenerowanych przez AI

Influencerzy AI (w przeciwieństwie do osób fizycznych) nie posiadają praw osobistych, w tym prawa do ochrony wizerunku. Wszystkie prawa przysługują twórcy, operatorowi lub podmiotowi, który nabył ogół praw do danej wirtualnej postaci.

Przykładem jest influencerka AI Lil Miquela, stworzona przez spółkę Brud, której twórcy posiadają pełen pakiet praw własności intelektualnej (IP): prawa autorskie do wyglądu, zarejestrowane znaki towarowe dla imienia, podpisów i innych elementów wizualnych.

W praktyce „podobizna” wirtualnej osoby stanowi zestaw praw własności intelektualnej, które – podobnie jak utwór czy znak towarowy – mogą być przedmiotem przeniesienia, licencjonowania lub sprzedaży. Dlatego przedsiębiorcy powinni precyzyjnie uregulować w umowie z ambasadorem zasady przeniesienia lub  korzystania z praw IP, które powstaną w toku współpracy.

WNIOSKI:

Przyszłość wirtualnych influencerów zapowiada się kolorowo, zwłaszcza w świetle dynamicznego rozwoju technologii i nowych sposobów jej wykorzystania. Marki beauty coraz częściej angażują twórców AI, a hybrydowe kampanie łączące influencerów ludzkich i wirtualnych stają się standardem. Takie działania poszerzają zasięgi, wzmacniają wizerunek marki oraz umożliwiają tworzenie wysoce spersonalizowanych treści.

Przedsiębiorcy współpracujący z wirtualnym ambasadorem powinni jednak zadbać o precyzyjne uregulowanie w umowie zasad publikacji materiałów, sposobu ich oznaczania, w tym zgodności z wytycznymi Prezesa UOKiK i zasadą transparentności. Z kolei twórcy influencerów AI powinni zabezpieczać ich tożsamość poprzez rejestrację odpowiednich znaków towarowych (takich jak nazwa, pseudonim, logo czy cechy charakterystyczne).

W konsekwencji współpraca z wirtualnym influencerem może stanowić istotną szansę dla marek kosmetycznych – pod warunkiem dopasowania koncepcyjnego i zachowania pełnej zgodności z obowiązującymi przepisami.

Natalia Basałaj, radca prawny, Kancelaria Hansberry Tomkiel

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
06. grudzień 2025 11:26