Minister zdrowia Łukasz Szumowski podkreślał dziś rano w rozmowie z money.pl, że ewentualne zamknięcie szkół z pewnością wywoła perturbacje, m.in. w usługach i transporcie. Zaznaczył, że mimo zagrożenia wirusem, ludzie muszą kupować chleb, świadczyć sobie usługi, podpisywać dokumenty księgowe, itd.
Szef resortu zdrowia przyznał w money.pl, że martwi się o kolejne dni, dlatego że musi przygotować wszystko na gwałtowny wzrost liczby przypadków – „bo tak jest wszędzie”. Szumowski akcentował, że za chwilę będziemy mieli 60, potem 140, a następnie 300 przypadków koronawirusa – „tak po prostu będzie”. Minister zwrócił uwagę, że istotne jest jakie będą odstępy czasowe pomiędzy tymi etapami.
W money.pl Szumowski powiedział, że rozważane jest zamknięcie szkół i uniwersytetów. – Uruchomiliśmy policję do kontroli kwarantanny, po to, żeby nie było takiej sytuacji jak we Włoszech, gdzie kwarantanna oznaczała wakacje i ferie. (…) To naprawdę nie jest zabawa, ani czas wolny, żeby pójść do galerii, sklepu czy kina. To jest kwarantanna, mamy siedzieć w domu – przekonywał minister zdrowia.
Więcej na money.pl