StoryEditor
Prawo
20.05.2025 16:56

Pistacja na topie. Czy każdy przedsiębiorca może używać określeń takich jak „czekolada dubajska” lub „Dubaj”?

Na rynku pojawiła się nie tylko ”dubajska czekolada”, ale też inspirowane ”Dubajem” i pistacjami kosmetyki / shutterstock

Jakie ryzyka prawne mogą wiązać się z używaniem wspomnianych zwrotów? Na co w związku z tym powinni uważać przedsiębiorcy, w tym z branży beauty? – pisze dla Wiadomości Kosmetycznych Natalia Basałaj, radca prawny, Kancelaria Hansberry Tomkiel. No i jak sprzedaż "dubajskich czekolad" skończyła się dla sieci Aldi i Lidl?

Wielu pewnie słyszało o viralowej „czekoladzie dubajskiej”, czyli ręcznie robionej tabliczce czekolady z nadzieniem z ciasta kadayif, pistacjami i pastą tahini. Czekolada ta rzeczywiście pochodzi z Dubaju i została stworzona przez Fix Dessert Chocolatier (dalej: „Fix”) i jest oferowana pod marką „Can‘t Get Knafeh of It”.

Podobno jej smak wymyśliła w 2021 roku założycielka Fix, Sarah Hamouda, zainspirowana swoimi zachciankami ciążowymi. Czekolada ta zyskała popularność w 2024 roku dzięki promowaniu przez influencerów, zwłaszcza na platformie społecznościowej TikTok. Produkt ten stał się tak popularny, że miał nawet w szczytowym momencie doprowadzić do globalnego kryzysu na rynku pistacji.

Aktualnie opisany powyżej oryginalny wyrób czekoladowy można kupić za pośrednictwem nieoficjalnych dystrybutorów również w Polsce, choć nie należy do najtańszych – na portalu Allegro znalazłam ją w cenie 179 zł za tabliczkę.

Co z kosmetykami z „Dubajem” w nazwie?

W branży kosmetycznej coraz większą popularność zyskują słodkie nuty zapachowe oraz produkty, których nazwy zawierają orientalne zwroty.

Na polskim rynku mamy perfumy AnfarPistachio Kunafa Dubai Chocolate”, żel pod prysznic GARDEN „Dubajska Czekolada i Pistacje „Dubai Senses”, czy „Balsam do ciała i rąk "Czekolada dubajska” Soap&Friends.

W Unijnym Urzędzie ds. Własności Intelektualnej został zgłoszony np. znak towarowy słowny „DUBAI IN A BOTTLE” (EUTM 019181938) przez Huda Beauty Limited, przeznaczony m.in. dla perfum i mgiełek do ciała.

Czytaj też: Beautyworld Saudi Arabia 2025: Targi z rekordową frekwencją

Czy można bezpiecznie używać zwrotu „czekolada dubajska” i „Dubaj” w nazwie kosmetyku i na jego opakowaniu?

Określenie „czekolada dubajska” bardzo szybko zaczęło funkcjonować jako potoczna nazwa konkretnego typu produktu, a nie jako oznaczenie rzeczywistego pochodzenia geograficznego. To oznacza, że co do zasady każdy może posługiwać się tym zwrotem w obrocie gospodarczym, np. w nazwie serii kosmetyków o takim zapachu, na ich opakowaniu czy w reklamie.

Jednak ważne jest, w jaki sposób opisowy zwrot zostanie użyty. Jeśli jego forma graficzna, kontekst lub inne elementy (np. kolorystyka, ilustracje, obcojęzyczne zwroty) mogą wzbudzać u odbiorców przekonanie, że produkt faktycznie pochodzi z Dubaju, może to zostać uznane za wprowadzające w błąd co do pochodzenia geograficznego towaru. Dlatego też należy unikać używania sformułowań bezpośrednio wskazujących na pochodzenie, takich jak „z Dubaju”, jeśli produkt nie ma rzeczywistego związku z tym miastem.

Spory sądowe z inicjatywy Fix, Aldi Süd ukarany

W dniu 6 stycznia 2025 roku Sąd Rejonowy w Kolonii na wniosek Andreasa Wilmersa – niemieckiego importera oryginalnej dubajskiej czekolady marki Fix (dalej: „Wnioskodawca”), zakazał sieci supermarketów Aldi Süd sprzedaży i promowania czekolady oznaczonej jako „Alyan Dubai Chocolate”. Sąd przyznał rację Wnioskodawcy, wskazując na ryzyko wprowadzenia w błąd konsumenta co do pochodzenia tych towarów oraz naruszenie zasad uczciwej konkurencji. Za każde przyszłe naruszenie sieci Aldi grozi m.in. kara grzywny do 250 tys. euro. 

Sąd uznał, że prezentacja produktu na opakowaniu i w reklamie może wprowadzać konsumentów w błąd co do pochodzenia produktu, który faktycznie produkowano w Turcji. Sąd uznał, że nazwa, opakowanie (arabskie napisy, widoczne budynki) i reklama (użyto określenia takie jak "ta czekolada przynosi magię Dubaju bezpośrednio do twojego domu", "z odrobiną Dubaju" lub "Smak Dubaju”) sugerują pochodzenie z Dubaju. 

Argument spółki Aldi, że faktyczne pochodzenie jest wskazane niewielkim drukiem na odwrocie opakowania, nie przekonał sądu.

Lidl zrobił czekoladę lepiej

Natomiast 21 stycznia 2025 roku Sąd Rejonowy we Frankfurcie oddalił wniosek Wilmersa przeciwko sieci supermarketów Lidl, uznając, że opakowanie określonej czekolady z pistacjami nie sugeruje pochodzenia z Dubaju (na takim rozstrzygnięciu zaważyła wyraźnie widoczna marka własna tej sieci, napisy wyłącznie po niemiecku, czemu towarzyszyła prosta grafika z ilustracją czekolady z pistacjami). W uzasadnieniu podkreślono, że w tej sprawie określenie „czekolada dubajska” jest odbierane raczej jako nazwa rodzaju produktu, a nie wskazanie jego pochodzenia – choć wrażenie takie mogłoby powstać przy określonej szacie graficznej lub reklamie.

Moim zdaniem, mimo licznych głosów krytycznych, powyższe orzeczenia niemieckich sądów są spójne. Opierają się na przepisach analogicznych do polskich regulacji dotyczących znaków towarowych i nieuczciwej konkurencji. Zgadzam się z tymi sądami, że użycie zwyczajowo używanego dla rodzaju produktu określenia „czekolada dubajska” nie musi wprowadzać konsumenta w błąd – decyduje sposób prezentacji określonego towaru.

Szczegóły i kontekst mają znaczenie

  • Kontekst ma znaczenie. Samo użycie określenia „czekolada dubajska” i jego odmiany nie zawsze będzie problematyczne – kluczowe jest, jak produkt i jego opakowanie są prezentowane, w tym w reklamie.
  • Sugestie dotyczące pochodzenia towaru. Zwrot „z Dubaju” czy elementy takie jak arabskie napisy, ilustracje Burj Khalifa czy inne motywy kojarzące się z Dubajem mogą wprowadzać konsumentów w błąd i naruszać przepisy o znakach towarowych lub uczciwej konkurencji.
  • Konsekwencje mogą obejmować m.in. odmowę rejestracji znaku, jego unieważnienie, a nawet zakaz sprzedaży produktu.

Rekomenduję używanie nazw marek, najlepiej fantazyjnych o silnej zdolności odróżniającej, z dodatkiem bezpiecznych sformułowań, dla przykładu: „inspirowane czekoladą dubajską”, „w stylu czekolady dubajskiej” lub „o zapachu czekolady dubajskiej” czy po prostu „czekolady z pistacjami”. To pozwala zachować marketingową atrakcyjność i jednocześnie ogranicza ryzyko prawne.

Dobrym przykładem jest spółka Lindt. Renomowany szwajcarski producent czekolady wprowadziła linię „Lindt Dubai Style Chocolate”, która, powinna stanowić kompromis między chwytliwą komunikacją a zgodnością z prawem.

Autor: Natalia Basałaj, radca prawny, Kancelaria Hansberry Tomkiel

Podstawa prawna:

  • Art. 7 i 8 Rozporządzenia UE 2017/1001 z 14 czerwca 2017 r. w sprawie znaku towarowego Unii Europejskiej;
  • Art. 120-132, art. 129¹ ust. 1 pkt 1, art. 131 ust. 2 pkt 1, art. 296 i, art. 164 i 165 ustawy z 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (Dz.U.2017.776);
  • Art. 8 i 18 Ustawy z 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz.U.2022.1233).
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
14.10.2025 13:18
Gucci, Chloé i Loewe ukarane przez Komisję Europejską za naruszanie zasad konkurencji
Trzy znane marki dosięgła unijna sprawiedliwość.Edwin Chen via Unsplash

Komisja Europejska nałożyła łączne kary finansowe w wysokości 157 mln euro na trzy luksusowe domy mody – Gucci, Chloé i Loewe – za praktyki cenowe naruszające unijne prawo konkurencji. Dochodzenie wykazało, że firmy ingerowały w politykę cenową swoich niezależnych sprzedawców detalicznych, ograniczając im możliwość samodzielnego ustalania cen produktów oferowanych zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i online. W ocenie Komisji działania te stanowiły próbę utrzymania wysokich cen detalicznych na rynku dóbr luksusowych.

Według ustaleń KE, przedsiębiorstwa w różnym stopniu, lecz w podobnym okresie, stosowały praktyki ograniczające konkurencję, które naruszały art. 101 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) oraz art. 53 Porozumienia o Europejskim Obszarze Gospodarczym (EOG). Przepisy te zabraniają zawierania porozumień lub podejmowania działań, które mogą zakłócać handel wewnątrzunijny i ograniczać konkurencję na jednolitym rynku.

Komisja podkreśliła, że trzy domy mody – choć działały niezależnie od siebie – w praktyce stosowały zbliżone mechanizmy nacisku wobec detalistów. Co istotne, wielu z objętych śledztwem sprzedawców oferowało jednocześnie produkty wszystkich trzech marek, co potęgowało negatywny wpływ na konkurencję. Organy unijne zaznaczyły, że działania te miały charakter długotrwały i systemowy, a ich celem było utrzymanie wizerunku marek jako ekskluzywnych poprzez kontrolę poziomu cen detalicznych.

Komisja Europejska obniżyła ostateczną wysokość kar dzięki współpracy firm podczas dochodzenia. Łączna sankcja w wysokości 157 mln euro ma być jednak – jak podkreślono w komunikacie – czytelnym sygnałem dla całej branży modowej, że UE nie będzie tolerować żadnych działań naruszających zasady wolnej konkurencji, niezależnie od pozycji rynkowej i prestiżu marek.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
13.10.2025 15:37
Parlament Europejski ogranicza zakres dyrektywy CSDDD: mniej firm objętych obowiązkiem monitorowania łańcuchów dostaw
Zmiany w dyrektywie CSDDD na horyzoncie.Shutterstock

Parlament Europejski osiągnął porozumienie polityczne w sprawie złagodzenia unijnej dyrektywy dotyczącej należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju (Corporate Sustainability Due Diligence Directive – CSDDD). Nowe ustalenia znacząco ograniczają liczbę firm zobowiązanych do monitorowania i zapobiegania naruszeniom praw człowieka oraz negatywnym skutkom środowiskowym w ich łańcuchach dostaw.

Zgodnie z najnowszą propozycją, dyrektywa CSDDD miałaby obejmować jedynie przedsiębiorstwa zatrudniające co najmniej 5 000 pracowników i osiągające obrót minimum 1,5 mld euro rocznie. To istotne podniesienie progu w stosunku do pierwotnej wersji dokumentu z 2023 roku, która przewidywała objęcie przepisami firm zatrudniających powyżej 1 000 osób i osiągających obrót od 450 mln euro. W efekcie liczba spółek objętych regulacją może spaść nawet o kilkadziesiąt procent w stosunku do pierwotnych założeń.

Pierwotna wersja CSDDD miała wprowadzić obowiązek aktywnego przeciwdziałania szkodom społecznym i środowiskowym, a za niewywiązywanie się z tego obowiązku przewidywała kary finansowe sięgające 5% globalnego obrotu. Nowe, złagodzone zapisy zmniejszają zakres odpowiedzialności korporacji i przesuwają ciężar odpowiedzialności z szerokiego sektora dużych firm na wąską grupę największych koncernów europejskich.

Kompromis polityczny został wypracowany pomiędzy Europejską Partią Ludową (EPP), socjalistami oraz liberałami z grupy Renew, po silnej presji ze strony niektórych państw członkowskich – w tym Niemiec i Francji – oraz intensywnym lobbingu międzynarodowych koncernów, takich jak ExxonMobil. Decyzja ta spotkała się z krytyką części europosłów; holenderska socjalistka Lara Wolters zrezygnowała z funkcji sprawozdawcy w proteście przeciwko – jak to określiła – „osłabieniu europejskich standardów odpowiedzialności korporacyjnej”.

Ostateczne głosowanie nad zmienionym tekstem dyrektywy ma odbyć się jeszcze w październiku, po czym rozpoczną się formalne negocjacje z państwami członkowskimi. W przypadku przyjęcia nowych przepisów, CSDDD miałaby wejść w życie w 2027 roku, jednak w znacznie ograniczonym zakresie niż pierwotnie zakładano.

Zdaniem krytyków, rewizja dyrektywy stanowi symptom szerszego odwrotu od ambitnej agendy ESG i Zielonego Ładu w Europie. Zmiany mają na celu złagodzenie obciążeń regulacyjnych wobec przedsiębiorstw w warunkach spowolnienia gospodarczego, lecz – jak ostrzegają eksperci – mogą podważyć wiarygodność UE w zakresie promowania etycznych i zrównoważonych łańcuchów dostaw oraz utrudnić osiągnięcie długofalowych celów klimatycznych i społecznych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
15. październik 2025 03:21