StoryEditor
Salony beauty
21.05.2020 00:00

Koszty działalności salonów kosmetycznych wzrosły, ale tylko 1 na 5 podnosi ceny usług

W większości przypadków salony samodzielnie pokrywają koszt produktów do ochrony osobistej i zwiększonych środków bezpieczeństwa w miejscu pracy (maseczki lub przyłbice, a w niektórych wypadkach ścianki oddzielające usługodawcę od klienta). Tylko 1 na 8 klientów zostanie nimi w jakimś zakresie obarczonych, płacąc więcej za usługę – wynika z badania przygotowanego 20 maja 2020 r. na prośbę Ministerstwa Rozwoju przeprowadzonego przez Akademię Sztuki Piękności na grupie 1340 specjalistów i przedsiębiorców należących do inicjatywy Beauty Razem.

Z badań które przeprowadziła Akademię Sztuki Piękności na prośbę Ministerstwa Rozwoju, na próbie 1340 specjalistów i przedsiębiorców Beauty należących do ponad 30-tysięcznej grupy Beauty Razem wynika, że średnio cena zabiegu fryzjersko-kosmetycznego wzrosła o 1,80 zł brutto.

Z uzyskanych w badaniu danych wynika, że 0,1 proc. salonów obniżyło ceny usług, 79,3 proc. salonów zachowało poziom cen sprzed pandemii; 7,5 proc. podniosło ceny o ok. 5 zł; 11,8 proc. – o ok. 10 zł; 0,4 proc. – o ok. 15 zł;  0,9 proc. – o ok. 20 zł, a 0,1 proc. podniosło ceny o więcej niż 25 zł.

Oznacza to, że tylko mniej niż co ósmy klient usług kosmetyczno-fryzjerskich odczuje wzrost cen usług, co jest związane z troską o zapewnienie wysokiego poczucia bezpieczeństwa w salonach – komentuje Michał Łenczyński z Akademii Sztuki Piękności i inicjatywy Beauty Razem.

Według niego salony samodzielnie pokrywają koszt dodatkowych środków dla siedmiu na ośmiu klientów.

Zdecydowana większość salonów fryzjersko-kosmetycznych nie podnosi cen, jednocześnie zachowując najwyższy poziom bezpieczeństwa świadczonych usług zgodnie z wytycznymi opracowanymi przez Ministerstwo Rozwoju w porozumieniu z organizacjami branżowymi oraz ekspertami – zapewnia Michał Łenczyński.

Przypomina też, że bezpośrednio po wybuchu pandemii, na przełomie marca i kwietnia 2020 r., przedsiębiorcy z branży Beauty ofiarowali szpitalom własne środki dezynfekcyjne i ochronne.

Był to spontaniczny odruch serca, bez oglądania się na możliwy wzrost cen. Środki, których brakowało w służbie zdrowia, zostały uzupełnione z zapasów stylistek, kosmetyczek czy fryzjerek i bezpośrednio przełożyły się na pomoc chorym, wsparcie służby zdrowia i ratowanie ludzkiego życia. Za wsparcie kosmetyczek dziękował prezydent Andrzej Duda – przypomina przedstawiciel Akademii Sztuki Piękności, którego firma organizowała zbiórkę na rzecz Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.

Udział w takich oddolnych akcjach prowadzonych na terenie całej Polski deklarowało 33 proc. specjalistów i przedsiębiorców branży (źródło: badania w dniach 17-21 marca 2020 na próbie 1673 respondentów, Akademia Sztuki Piękności, źródło: Badania Beauty). Warto też wspomnieć, że pomimo braku w tamtym okresie zakazu, 94 proc. salonów wstrzymało działalność, nie chcąc narażać zdrowia pracowników i klientów.

Wiele salonów nie ma obecnie zapasów produktów ochronnych, a ich ceny wzrosły 20-krotnie

Wiele salonów nie ma obecnie zapasów produktów ochronnych, a ich ceny wzrosły 20-krotnie. Tymczasem w związku z nowymi wytycznymi funkcjonowania, dzięki którym kosmetyczki i fryzjerzy zapewniają bezpieczeństwo usług, konieczne jest stosowanie większej ilości środków dezynfekcyjnych, higienicznych i ochronnych niż to było przed pandemią. Dlatego 21 proc. salonów zdecydowało się na zwiększenie cen usług. Średni wzrost wyniósł 8,72 zł.

Według Akademii Sztuki Piękności podaż materiałów ochronnych, higienicznych i dezynfekcyjnych nadal nie nadąża za popytem, więc można się spodziewać, że ceny tych produktów jeszcze długo będą się utrzymywać na dzisiejszym poziomie. Zatem ceny usług kosmetycznych i fryzjerskich w dłuższej perspektywie prawdopodobnie także wzrosną – średnio o kwotę zbliżoną do dzisiejszych wzrostów, czyli niemal 9 zł.

Cena maseczek ochronnych w 2019 roku wynosiła 8 groszy (źródło: Allegro, opakowanie 50 sztuk w cenie 3,99 zł, 19 czerwca 2019 r.). Obecnie cena maseczek ochronnych wynosi 1,20-1,80 zł (źródło: Allegro, opakowanie 50 sztuk w cenie 60-90 zł, 20 maja 2020 r.). Ceny maseczek wzrosły więc o ok. 1500-2250 proc.

– Analogiczne wzrosty cen obserwujemy w wypadku wszystkich środków dezynfekcyjnych, ochronnych, higienicznych, których stosowanie w trosce o bezpieczeństwo klientów jest dziś konieczne i związane z odpowiedzialnością specjalistów, a także etyką zawodową. Oznacza to, że pomimo średniego wzrostu cen o 1,80 zł, fryzjerzy i kosmetyczki ponoszą z własnej kieszeni wyższe koszty ochrony własnej i klientów, a także koszty związane z dostosowaniem salonów do nowych zaleceń sanitarnych – zwraca uwagę Michał Łenczyński.

Długi okres zamrożenia branży beauty spowodował, że obecnie salony przeżywają oblężenie 

Jak wynika z badania przeprowadzonego w dn. 19 maja br. przez inicjatywę #BeautyRazem na wizytę w salonie kosmetycznym trzeba czekać średnio 16 dni. 10,2 proc. salonów nie ma miejsc w ciągu najbliższych 7 dni. W przypadku 53 proc. na wizytę trzeba czekać ponad 14 dni. 14,4 proc. salonów ma komplet klientów na najbliższe 21 dni, 13,4 proc. – na 28 dni. 8,7 proc. salonów ma jeszcze dłuższą kolejkę. 4,2 proc. salonów nadal jest zamknięta.

Nie oznacza to jednak, że branża będzie przeżywać oblężenie nieskończenie długo. Jak wynika z badania przeprowadzonego w dn. 4-5 maja br., natychmiast po odmrożeniu branży z usług fryzjerskich chce skorzystać 53,2 proc. klientów, a z kosmetycznych 54,2 proc. (58,1 proc. wskazało na usługę manicure, a 42,5 proc. na usługi związane z rzęsami). Pozostała część wykazuje postawę zachowawczą.

Z tego samego badania wynika, że 30,2 proc. klientów akceptuje zwiększenie cen usług, a 69,8 proc. oczekuje cen jak sprzed pandemii. 44,1 proc. klientów deklarowało 4-5 maja br. ograniczenie korzystania usług w wypadku wzrostu cen.

Jak informuje inicjatywa Beauty Razem, w trakcie pierwszych trzech dni funkcjonowania salonów kosmetycznych, w przeważającej większości przypadków, nowe wytyczne, a także potencjalny nieznaczny wzrost cen, spotkały się ze zrozumieniem klientów. 

– Docenili oni dodatkowe środki bezpieczeństwa, niekiedy nawet dobrowolnie wspierając salony „napiwkami” Przypadki negatywnego odbioru miały charakter incydentalny – czytamy w komunikacie.

Inicjatywa Beauty Razem zwraca uwagę, że w najtrudniejszej sytuacji nadal są wizażystki, których praca ściśle związana jest z branżą ślubną czy imprezami okolicznościowymi – czyli z sektorami, które nadal są objęte zakazem Rozporządzenia Rady Ministrów z dn. 16 maja 2020 r. Najszybszy powrót klientów deklarowany jest we fryzjerstwie i stylizacji paznokci. Według badań IMAS International „Na co czekamy po pandemii”, 58,4 proc. respondentów wskazało otwarcie salonów fryzjerskich i kosmetycznych, a 44,3 proc. respondentów zdeklarowało że fryzjer lub kosmetyczka to pierwsza usługa, z której skorzystają po zniesieniu ograniczeń (przy 21,9 proc. dla usług turystycznych), co czyni usługi branży Beauty najbardziej pożądanymi przez społeczeństwo (źródło: eska.pl).

Natomiast z badań przeprowadzonych przez Beauty Razem na klientach salonów kosmetycznych wynika jasno, że po okresie pierwszego nadpopytu, który zostanie zaspokojony w ciągu średnio 16 dni, długofalowo popyt może spaść o ok. 31-36 proc. w związku z trwającym stanem epidemii (w największym stopniu dla usług stylizacji rzęs, w najmniejszym stopniu dla usług fryzjerskich). Z tej samej informacji wynika, że przypadki usług wykonywanych w tzw. podziemiu podczas trwania zakazu ich świadczenia, ograniczyły się do ok. 4 proc. całego rynku.

Branża Beauty oczekuje zmian legislacyjnych 

Branża Beauty oczekuje zmian legislacyjnych. Jej przedstawiciele, skupieni w ponad 30-tysięcznym środowisku Beauty Razem, proponują możliwość odliczenia od podatku 50 proc. ceny środków dezynfekcyjnych, higienicznych i ochronnych oraz przeksięgowania odliczenia na zobowiązania (podatkowe, składkowe).

Dzięki temu, przedsiębiorcy będą poszukiwać bezpiecznych i wysokiej jakości środków zapewniających ochronę klientom, ale jednocześnie atrakcyjnych cenowo. Zatem dzięki dofinansowaniu, państwo zwiększy bezpieczeństwo klientów. Korzyści z działań profilaktycznych nie trzeba tłumaczyć – mówi  przedstawiciel inicjatywy.

Przedstawiciele branży proponują także wprowadzenie stawki 8 proc. VAT na usługi kosmetyczne. Od 2006 r., w klasie PKD obejmującej „fryzjerstwo i pozostałe zabiegi kosmetyczne”, obowiązuje 8 proc. stawka VAT na usługi fryzjerskie (usługa pracochłonna), natomiast usługi kosmetyczne nadal są objęte stawką 23 proc.

– Pandemia pokazała, jak te usługi są potrzebne i przydatne, i to, że w ciągu 14 lat przestały być luksusem i stały się normą. Branża proponuje obniżenie VAT na usługi kosmetyczne do 8 proc., na czym skorzystają klienci. Zastosowanie obniżonej stawki VAT pozwoli na utrzymanie cen usług, a także zrekompensowanie potencjalnego spadku popytu w perspektywie długoterminowej, co odbije się także pozytywnie na całej gospodarce – uważa Michał Łenczyński.

Beauty Razem przedstawia badania, z których wynikają korzyści z tych rozwiązań nie tylko dla sektora, ale też całej gospodarki.

– Jesteśmy przekonani, że stanowiłyby impuls i wzmocnienie branży, która zapewnia około 300 tys. miejsc pracy, a która jest obecnie szczególnie dotknięta przez ograniczenia związane z koronawirusem – dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
28.06.2025 09:00
Doda ujawniła, że solarium doprowadziło ją do czerniaka. Branża beauty: to nagonka, ktoś jej za to zapłacił
Instagram @dodaqueen

Dorota Rabczewska, znana szerzej jako Doda, opublikowała w swoich mediach społecznościowych poruszającą relację, w której poinformowała, że na początku 2025 roku zdiagnozowano u niej złośliwego czerniaka skóry. Do tej pory o jej chorobie wiedzieli wyłącznie najbliżsi, teraz artystka zdecydowała się ujawnić szczegóły swojej walki z nowotworem. W obszernej relacji wideo pokazała kolejne etapy leczenia, w tym zdjęcia z poradni onkologicznej oraz dokumentację medyczną.

W emocjonalnych słowach opisała lęk, niepewność i potrzebę działania, które towarzyszyły jej w ostatnich miesiącach. Jej decyzja, by mówić publicznie o diagnozie, może mieć szerokie społeczne konsekwencje – od zwiększenia świadomości na temat czerniaka po wzmożenie kontroli nad solariami.

W swoim apelu Doda szczególną uwagę zwróciła na zgubne skutki wieloletniego korzystania z solarium. Przyznała, że jako nastolatka była wręcz uzależniona od sztucznego opalania – przez co najmniej osiem lat odwiedzała solarium codziennie, spędzając za każdym razem około 20 minut pod lampą UV. Oznacza to ekspozycję sięgającą niemal 1000 godzin silnego promieniowania, które – jak podkreślają dermatolodzy – wielokrotnie zwiększa ryzyko rozwoju czerniaka i innych nowotworów skóry. Artystka przyznała, że była wtedy pozbawiona wiedzy i świadomości zagrożeń, a dziś płaci wysoką cenę za młodzieńczą lekkomyślność. „Jest to cena, którą płacę za swoją głupotę, brak świadomości, naiwność, brak elementarnej wiedzy. [...] Nie korzystajcie z solarium!” – zaapelowała do obserwatorów.

Branża broni się: „Ktoś jej zapłacił”

Doda zapowiedziała, że zamierza aktywnie działać na rzecz edukacji społeczeństwa w zakresie profilaktyki nowotworów skóry. Planuje nagłaśniać temat szkodliwości promieniowania UV i promować regularne badania dermatoskopowe znamion. Jej zdaniem w każdym miejscu, gdzie oferuje się opalanie w solarium, powinny znajdować się wyraźne ostrzeżenia – podobne do tych na opakowaniach papierosów – informujące o rakotwórczym działaniu promieniowania. Rabczewska wyraziła też opinię, że usługa opalania powinna być dostępna wyłącznie dla osób pełnoletnich, a klient powinien być świadomy, że robi to na własną odpowiedzialność. Jej apel zyskał szeroki rozgłos i wywołał debatę o skuteczności dotychczasowych regulacji.

W branży beauty zawrzało po opublikowaniu tych wyznań. Wypowiedzi osób działających w tym sektorze (pisownia oryginalna) w sieci rozpięte są od pochwalnych aż do ganiących i bagatelizujących problem: “Wgl przestańmy oddychać proponuję” komentuje jedna z członkiń grupy Beauty Razem, organizacji branżowej zrzeszającej m.in. osoby zajmujące się kosmetologią, stylizacją paznokci, wizażem czy usługami opalania właśnie. ”Moja koleżanka dostała czerniaka, a nigdy nie opalała się na solarium. Kolejna nagonka na branżę solaryjną”, twierdzi inna. ”Ktoś tutaj świetnie wykorzystał sytuację i dobrze jej zapłacił, aby rozpocząć kolejną nagonkę na solarię, bo ostatnia już trochę ucichła” wtóruje koleżance inna internautka, za to kolejna wskazuje, że „Mnie przeraża ile tu jest osób,które piszą szkodliwe komentarze nie mając nawet podstawowej wiedzy z zakresu dermatologii”. Inna jeszcze osoba kwituje: “Ale w czym przegięła? W mowieniu prawdy popartej naukowo”.

Stan prawny stanem prawnym, a karawana jedzie dalej

Warto jednak przypomnieć, że Polska już w 2018 roku wprowadziła przepisy ograniczające dostęp do solariów. Zgodnie z Ustawą z dnia 15 września 2017 r. o ochronie zdrowia przed następstwami korzystania z solarium, która obowiązuje od 16 lutego 2018 r., obowiązuje całkowity zakaz udostępniania solariów osobom niepełnoletnim. W przypadku wątpliwości co do wieku klienta, przedsiębiorca ma obowiązek poprosić o dokument tożsamości – w razie jego braku musi odmówić wykonania usługi. Ponadto ustawa zakazuje reklamy i promocji solariów, w tym w telewizji, prasie, radiu, internecie oraz materiałach drukowanych. Dozwolone są jedynie neutralne informacje niezbędne do prowadzenia działalności, jak nazwa firmy, godziny otwarcia czy cennik.

image

DermTech: millenialsi i pokolenie X nie przestrzegają nawyków bezpiecznego opalania

Obowiązki przedsiębiorców prowadzących solaria obejmują również zamieszczenie w widocznym miejscu odpowiednich informacji o zagrożeniach. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 18 stycznia 2018 r. precyzuje, że w każdym punkcie oferującym solarium musi znajdować się czytelny komunikat: „Zakaz udostępniania solarium osobom, które nie ukończyły 18. roku życia (art. 5 ust. 1 ustawy z dnia 15 września 2017 r. o ochronie zdrowia przed następstwami korzystania z solarium)”, a także ostrzeżenie o ryzyku związanym z promieniowaniem UV. Przedsiębiorcy, którzy nie stosują się do przepisów, mogą podlegać surowym sankcjom.

Nadzór nad przestrzeganiem przepisów sprawuje Państwowa Inspekcja Sanitarna. W przypadku wykrycia nieprawidłowości – np. braku wymaganych informacji, reklamy solarium lub udostępnienia usługi osobie niepełnoletniej – Sanepid może nałożyć karę finansową w wysokości od 1 000 zł do nawet 50 000 zł. Choć przepisy obowiązują od ponad sześciu lat, ich egzekwowanie bywa niesystematyczne.

I co dalej?

Publiczne ujawnienie przez Dodę diagnozy czerniaka oraz jej apel o unikanie solariów mogą wywołać istotne skutki dla branży kosmetycznej. Po pierwsze, spodziewany jest spadek popularności usług opalania – zarówno solariów, jak i opalania natryskowego – szczególnie wśród młodszych konsumentek. Wzrost świadomości zagrożeń związanych z promieniowaniem UV może też przyczynić się do zmiany preferencji estetycznych: odchodzenia od „opalonego looku” na rzecz naturalnej, chronionej skóry. To z kolei może przełożyć się na większy popyt na produkty ochronne – zwłaszcza kosmetyki z wysokim SPF, dermokosmetyki dla skóry wrażliwej oraz odzież z filtrem UV. Marki z tego segmentu mogą zyskać, jeśli odpowiednio zareagują komunikacyjnie i edukacyjnie.

image

Drogerio, edukuj klientki o filtrach UV także wiosną!

Jednocześnie nagłośnienie tematu może skłonić organy nadzoru, jak Sanepid, do intensyfikacji kontroli solariów – pod kątem przestrzegania zakazu reklamy, obsługi niepełnoletnich czy odpowiedniego oznakowania lokali. Branża beauty może być zmuszona do przeglądu swoich procedur, a także do bardziej odpowiedzialnej komunikacji w obszarze estetyki skóry i działań profilaktycznych. To także szansa dla producentów kosmetyków na wzmocnienie przekazu prozdrowotnego – np. poprzez kampanie CSR, promowanie badań znamion czy współpracę z dermatologami. Działanie Dody może więc nie tylko zmienić postawy konsumenckie, ale też wymusić większą odpowiedzialność komunikacyjną i operacyjną w całym sektorze.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
18.06.2025 13:44
Błędy w budżetowaniu i optymalizacji kosztów działalności makijażystów: jak nie przepalać budżetu?
Kosmetyki kupowane impulsywnie to najprostsza droga do zniszczenia balansu wydatków.Olga Kriger

W pracy makijażysty kluczowe znaczenie ma nie tylko talent artystyczny i umiejętności techniczne, ale także umiejętność gospodarowania budżetem. W dobie natłoku trendów z TikToka i Instagrama coraz łatwiej ulec pokusie kolejnego „must have”, który rzekomo odmieni każde portfolio. Tymczasem brak planowania i nadmierna impulsywność w zakupach mogą prowadzić nie tylko do zatorów finansowych, ale również do gorszej jakości pracy. Jakie błędy najczęściej popełniają makijażyści i wizażystki w zarządzaniu kosztami swojej działalności?

Nieuważne inwestowanie w narzędzia pracy

Wielu początkujących makijażystów skupia się głównie na kosmetykach – szminkach, paletach, pigmentach – zaniedbując przy tym równie istotne narzędzia, które służą latami. Mowa tu m.in. o pędzlach, akcesoriach wielokrotnego użytku, paletach magnetycznych czy profesjonalnych walizkach i organizerach. Inwestycja w wysokiej jakości narzędzia może wydawać się kosztowna na początku, ale to wydatek rozłożony w czasie – często na kilka lat pracy. Tymczasem wiele osób odkłada ten zakup, wybierając tańsze zamienniki, które szybko się niszczą, co w dłuższej perspektywie podnosi całkowity koszt działalności. Dobre narzędzia nie mają daty ważności, a ich cena rośnie wraz z inflacją – warto więc potraktować je jak inwestycję.

Pułapka limitowanych kolekcji

Współczesny rynek beauty żyje limitowanymi kolekcjami – nie tylko wielkie marki, ale również niszowe firmy wypuszczają każdego roku coś „na chwilę”. Dla makijażysty pokusa, by kupić na zapas lub „bo już więcej nie będzie” bywa niezwykle trudna do pohamowania. Problem polega na tym, że większość takich produktów nie trafia później do regularnego użytku: nie pasuje kolorystycznie, nie sprawdza się w pracy z klientkami albo po prostu przegrywa z ulubieńcem, którego już mamy w kufrze. Często dochodzi również do kompulsywnego poszukiwania tańszych odpowiedników tych limitowanych hitów – i wtedy pojawiają się kolejne nietrafione zakupy, które pochłaniają dostępny budżet. Zamiast kupować pięć produktów „na próbę”, lepiej postawić na jeden sprawdzony, niezawodny kosmetyk.

Brak rozeznania w składach i jakości produktów

Kosmetyki nie zawsze są warte swojej ceny – a cena nie zawsze oznacza jakość. Bardzo często ten sam skład, pigment czy efekt można uzyskać korzystając z produktów kilkukrotnie tańszych, jeśli tylko poświęcimy chwilę na ich wyszukanie. Dobrym przykładem są róże – popularne formuły luksusowych marek często mają tańsze odpowiedniki o niemal identycznym składzie i działaniu. Za kwotę jednego „instagramowego” różu od prestiżowej marki można kupić nie tylko jego zamiennik, ale również dodatkowe produkty niezbędne w pracy, np. podkład w różnych odcieniach. Niestety, często górę bierze presja społeczna i potrzeba bycia „na czasie”, co kończy się przepłacaniem i gromadzeniem produktów, które nie przekładają się na jakość pracy.

Impulsywny dobór kolorów

Makijażyści to osoby wrażliwe na piękno i często dają się uwieść intensywnym błyskom, wielowymiarowym topperom do powiek czy opalizującym pigmentom. Choć te produkty świetnie wyglądają na zdjęciach, w rzeczywistości często okazują się bezużyteczne w pracy komercyjnej. Tymczasem podstawą w kuferku wizażysty powinny być kolory uniwersalne – beże, brązy, czerń, stonowane róże i brzoskwinie. To właśnie z ich pomocą można wykonać profesjonalny makijaż ślubny, biznesowy czy do sesji wizerunkowej. Zbyt duża liczba „efektownych”, ale niepraktycznych produktów oznacza nie tylko stratę pieniędzy, ale i miejsca w kufrze oraz chaos w pracy.

Zaniedbanie klasyków na rzecz nowinek

Nowości kosmetyczne kuszą obietnicą przełomowych formuł i spektakularnych efektów, ale rzeczywistość pokazuje, że trzon kuferka makijażysty od lat pozostaje bez zmian. Tusze do rzęs, pudry matujące, utrwalacze, kredki do brwi, eyelinery – to produkty, które rzadko się zmieniają i mają wielu wiernych użytkowników wśród profesjonalistów. Doświadczeni wizażyści niejednokrotnie od lat używają tych samych kosmetyków i nie widzą potrzeby ich wymiany – a jeśli już, to w bardzo konkretnych sytuacjach. Tymczasem mniej doświadczeni makijażyści często wpadają w pułapkę testowania nowości „dla sportu”, co kończy się generowaniem niepotrzebnych kosztów i brakiem stabilności w pracy.

Brak planowania budżetu i strategii zakupowej

Podstawowym błędem wielu osób pracujących w zawodzie wizażysty jest brak planu zakupowego. Większość produktów kupowana jest pod wpływem emocji, z myślą, że na pewno się przyda. Tymczasem profesjonalna działalność wymaga podejścia jak do każdego innego biznesu: warto ustalić roczny lub kwartalny budżet na uzupełnianie zapasów, planować zakupy z wyprzedzeniem (np. Rozsądnie korzystając z sezonowych promocji) i regularnie robić przegląd kuferka. Warto także wyznaczyć sobie progi wydatków na konkretne kategorie: np. określić, ile jesteśmy w stanie wydać na pielęgnację, produkty bazowe, pędzle czy środki higieniczne. Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której 70 proc. budżetu pochłaniają kolorowe cienie, a zabraknie pieniędzy na niezbędny płyn do dezynfekcji.

Kosmetyczna amnezja, czyli zapominanie o tym, co już mamy

Częstym problemem wizażystów – zwłaszcza tych aktywnych w mediach społecznościowych – jest brak nawyku rotowania i zużywania posiadanych już produktów. Zamiast regularnie pracować z zawartością kuferka, testować różne konfiguracje i wypracowywać własne techniki, sięgają oni po kolejne nowości. Efekt? Zmarnowane produkty, które tracą ważność, pękają w przechowywaniu lub po prostu zajmują miejsce. Tymczasem odpowiednie zorganizowanie przestrzeni roboczej, tworzenie zestawów „rotacyjnych” i regularna selekcja mogą przynieść nie tylko oszczędności, ale też realne usprawnienie pracy.

Artyzm i rozsądek mogą iść w parze

Makijaż to sztuka – ale działalność makijażysty to także biznes, który wymaga rozsądnego zarządzania budżetem. Rezygnacja z zakupów pod wpływem impulsu, inwestowanie w trwałe narzędzia, skupienie na uniwersalnych produktach oraz planowanie wydatków to podstawy, które pozwolą uniknąć finansowych pułapek. Im szybciej makijażyści potraktują swoją pracę jak profesjonalne przedsięwzięcie, tym łatwiej będzie im osiągnąć stabilność, rentowność i rozwój.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
01. lipiec 2025 01:22