StoryEditor
Twarz
21.04.2017 00:00

Wybielające pasty najpopularniejsze

Dla tych, którzy szczególną wagę przykładają do estetyki swojego wyglądu, ważne jest, aby zęby były… No właśnie, jakie? Mocne, zdrowe, równe? To też, jednak jak pokazuje Google Analitycs, jedną z najczęściej wyszukiwanych przez polskich internautów fraz związanych z higieną jamy ustnej jest wybielanie zębów. Poszukiwane są bezpieczne, skuteczne, szybkie i korzystne cenowo metody wybielania zębów.

To samo widać na zakupach. Według badań Nielsena, wybierając produkty do higieny jamy ustnej, konsumenci najczęściej decydują się na te z kategorii wybielających. Zęby mają więc być białe! Jak potwierdzają rozmaite analizy, od koloru zębów zależy samoocena, pewność siebie oraz sposób, w jaki postrzega się atrakcyjność fizyczną innych osób. Szary odcień zębów lub po prostu przebarwione zęby zdecydowanie te oceny zaniżają.

Po herbacie

W walce o śnieżnobiały uśmiech pomocne mogą być nie tylko wybielające pasty, ale i specjalne  szczoteczki, płyny do płukania ust, żele, sztyfty czy paski. Oferta rynkowa jest coraz bardziej rozbudowana. Skuteczność produktów zależy jednak od rodzaju przebarwień. Najłatwiej pozbyć się tych pochodzących z zewnątrz, które powstają na skutek odkładania się na zębach barwników występujących w jedzeniu oraz napojach. Zęby ciemnieją nie tylko od czerwonego wina czy kawy, ale też od każdego rodzaju herbaty. Poza czarną mocny barwnik ma też herbata zielona, biała czy jaśminowa. Zębom nie służą też ziołowe płukanki i przyprawy (m.in. curry, sos sojowy), a także palenie papierosów.

Śnieżna biel nie dla wszystkich

Nie ma co walczyć z barwą zębów, jeśli wynika ona z genetyki. To geny decydują o grubości szkliwa, gęstości zębiny i rodzaju miazgi, a od tych czynników zależy, czy będą śnieżnobiałe, czy ciemniejsze. Trzeba mieć też świadomość, że zęby zmieniają kolor wraz z wiekiem. Z upływem lat ściera się szkliwo i bardziej widoczna staje się substancja zębiny, która jest żółta. Starając się usilnie wybielić takie zęby, nie uzyska się oczekiwanych rezultatów. Za to można sobie zaszkodzić, dodatkowo ścierając i tak cienką i delikatną warstwę szkliwa.

Zęby mogą też ciemnieć na skutek chorób (np. fluoraza, czyli nadmiar fluoru, powoduje kredowobiałe lub żółte pasma i plamy, które z czasem ciemnieją) lub stosowania niektórych leków, zwłaszcza antybiotyków (wszelkie tetracykliny). W tym ostatnim przypadku przebarwienia pojawiają się w momencie, gdy zęby się kształtują z zawiązków wewnątrz kości. Nie grożą więc zębom już istniejącym. Tworzą się jedynie na tej części tkanki, która powstała w czasie stosowania leku. Efektem są ciemniejsze pasma mające różną szerokość i pojawiające się na różnej wysokości korony zęba. Mamy wtedy do czynienia z przebarwieniami wewnątrzpochodnymi, co oznacza, że cząsteczki barwników są wbudowywane w wewnętrzne struktury zęba. Powierzchniowe wybielanie, nawet przeprowadzone w gabinetach z użyciem profesjonalnych preparatów, nie przyniesie efektów. Stomatolodzy polecają w tym przypadku porcelanowe nakładki na zęby, tzw. licówki. 

Pamiętaj! Wszelkie preparaty wybielające uwrażliwiają szkliwo, dlatego nie wolno ich stosować dłużej i częściej, niż zaznaczono we wskazaniach. Dotyczy to również wybielających past do zębów, których nie należy używać non stop, a jedynie od czasu do czasu, zwykle myjąc zęby tradycyjnymi pastami.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
13.10.2025 09:17
Sekrety K-beauty i J-beauty: od glass skin do mochi skin
Hebe mat.pras.

Azjatycka pielęgnacja od kilku lat podbija światowe rynki beauty i inspiruje do zmiany codziennych rytuałów pielęgnacyjnych. Choć koreańskie i japońskie podejście do dbania o skórę różnią się stylem i intensywnością, łączy je wspólna filozofia – pielęgnacja rozumiana jako troska o zdrowie i piękno w długofalowej perspektywie. Co sprawia, że są tak wyjątkowe i popularne na całym świecie – wyjaśniają eksperci z Hebe.

Zarówno K-beauty, jak i J-beauty traktują pielęgnację nie jako obowiązek, ale jako rytuał, moment uważności i dbania o siebie. W obu przypadkach ogromną wagę przywiązuje się do jakości składników i delikatnego podejścia do skóry – bez agresywnych zabiegów, za to z naciskiem na profilaktykę i codzienną regularność. W kosmetykach obecne są naturalne ekstrakty roślinne, fermenty czy algi, a celem jest zdrowa, promienna i wypielęgnowana cera.  

K-beauty – innowacja i efekt „glass skin”

Koreańska pielęgnacja słynie z wieloetapowych rytuałów, które mogą liczyć nawet do dziesięciu kroków. To właśnie stąd wywodzą się maski w płachcie, kremy BB czy esencje, które szybko zdobyły globalną popularność. 

K-beauty zachęca do eksperymentowania, odkrywania nowych formuł i czerpania radości z dbania o siebie. 

W centrum tego nurtu stoi efekt „glass skin” – cera promienna, gładka i pełna blasku. Koreańskie marki nieustannie udoskonalają swoje technologie, wprowadzając innowacje takie jak egzosomy, PDRN czy fermentacja 2.0, które wspierają regenerację skóry na poziomie komórkowym.

Popularność zyskują też produkty hybrydowe „make-care”, łączące makijaż i pielęgnację, oraz trend pro-aging, który celebruje naturalne piękno na każdym etapie życia. 

K-beauty czerpie również z popkultury – estetyka inspirowana K-popem zachęca do zabawy kolorami i wyrażania siebie poprzez makijaż i pielęgnację. 

J-beauty – minimalizm, harmonia i „mochi skin”

W przeciwieństwie do rozbudowanej koreańskiej pielęgnacji, J-beauty stawia na prostotę i równowagę. Zwykle obejmuje trzy do pięciu kroków, skupiając się nie na ilości, lecz na jakości i skuteczności produktów. 

W japońskich formułach dominują naturalne składniki – ryż, olej kameliowy, matcha, żeń-szeń czy houttuynia cordata. Trendy takie jak skinimalizm zachęcają do ograniczenia liczby kosmetyków, by wspierać naturalną regenerację skóry. Popularne są też kuracje nocne oraz formuły bezwodne, które zapewniają skuteczność przy mniejszym zużyciu zasobów. 

Ważnym elementem japońskiej pielęgnacji jest wabi-sabi – podejście, które celebruje naturalne piękno, prostotę i niedoskonałość. Zamiast dążyć do idealnie gładkiego efektu, promuje subtelny, zdrowy blask zwany tsuyadama, symbolizujący harmonię i wewnętrzny spokój. 

Efektem takiej pielęgnacji jest „mochi skin” – miękka, jędrna i elastyczna cera o naturalnym blasku. 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
22.09.2025 08:00
Fluff Faces – pierwsze „blind boxy” w polskiej branży kosmetycznej trafiły do sprzedaży!
Fluff Faces – pierwsze „blind boxy” w polskiej branży kosmetycznej trafiły do sprzedaży!materiał sponsorowany

Polska marka Fluff po raz kolejny wyznacza trendy, łącząc świat pielęgnacji z doświadczeniem zabawy. Najnowszy projekt Fluff Faces to kolekcja mleczek do twarzy sprzedawanych w formie blind boxów, do tej pory kojarzących się głównie z gadżetami czy figurkami kolekcjonerskimi.

Mechanizm blind boxów od lat z sukcesem wykorzystują globalne marki takie jak Sonny Angels, Mini Brands, Labubu czy LEGO Minifigures. Idea jest prosta: klient kupuje produkt nie wiedząc, którą wersję znajdzie w środku. To element niespodzianki, budujący emocje, pobudzający ciekawość i zachęcający do ponownych zakupów. Fluff jako pierwsza marka kosmetyczna w Polsce wprowadza ten model sprzedaży na rynek beauty.

– Fluff Faces to nasza odpowiedź na rosnącą popularność produktów-niespodzianek. Chcieliśmy pokazać, że pielęgnacja również może być zabawą. To coś, czego jeszcze nikt w tej branży w Polsce nie zrobił – podkreśla Mikołaj Jojczyk, Brand Manager marki Fluff.

Kolekcja Fluff Faces obejmuje sześć limitowanych wariantów mleczek do twarzy

Każdy z nich wyróżnia się niepowtarzalnym zapachem i oprawą wizualną. W ofercie znalazły się m.in. nuty soczystej brzoskwini w wersji Lait de Peche, świeżo wypieczonej cytrynowej tarty w Lemon Hug czy owocowej galaretki w Jelly Berry. Miłośnicy oryginalnych propozycji mogą sięgnąć po pistacjowe Pista Bonita, natomiast fani słodkości polubią karmelizowane aromaty Dream Cream inspirowane crème brûlée. Całość dopełnia Oh Mangood! pachnące jak egzotyczne mango.

Wszystkie produkty mają charakter kolekcjonerski – wyróżniają się kolorystyką i graficznymi buźkami, wpisujących się w kulturę social mediów. Element niespodzianki oraz chęć zebrania całej serii sprawiają, że koncept doskonale odpowiada na potrzeby generacji Z i młodych dorosłych.

Dla sprzedawców hurtowych i detalicznych oznacza to nowe możliwości: produkt angażuje emocjonalnie, zwiększając prawdopodobieństwo ponownych zakupów. To także przykład, jak można wykorzystać popularne globalnie mechanizmy sprzedaży i przenieść je do segmentu kosmetyków pielęgnacyjnych.

Fluff już wcześniej udowadniał, że nie boi się nowatorskich rozwiązań. Jednak Fluff Faces idzie o krok dalej, pokazując jak rynek beauty może rozwijać się poprzez innowacyjne, emocjonujące koncepty sprzedażowe. Hasło „Smells like a surprise” jasno komunikuje przesłanie linii: w tym przypadku pielęgnacja zaczyna się od odkrycia niespodzianki.

Całą kolekcję mleczek Fluff Faces można znaleźć we wszystkich drogeriach Rossmann. Limitowana seria dostępna będzie do wyczerpania zapasów.

 

 

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. październik 2025 20:52