StoryEditor
Szkolenia
02.02.2018 00:00

Droga do sukcesu w biznesie drogeryjnym, czyli opowieść o dwóch Krzyśkach

Prowadząc sklep drogeryjny, mamy do wyboru wiele różnych dróg. Od tego, którą pójdziemy, zależy, czy odniesiemy sukces, czy spektakularną klęskę.

Dawno temu żył sobie Krzysiek. Był przezorny i bardzo ostrożny. Nigdy nie ryzykował, decyzje podejmował rozważnie. Nigdy też nie podejmował prób zmiany swojego życia, które trwało średnio długo i było niewyobrażalnie nudne. Dziś nie mamy pojęcia, jak się nazywał i nikt go od lat nie pamięta.

Dawno temu żył sobie drugi Krzysiek. Nigdy nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Zadawał sobie i innym mnóstwo trudnych pytań. Interesowało go wszystko, co nowe i nieznane. Podejmował bardzo ryzykowne decyzje. Żył 55 lat. Miał niewyobrażalnie ciekawe życie. 12 października 1492 roku odkrył dla nas Amerykę.

Prowadząc sklep drogeryjny, mamy do wyboru wiele różnych dróg. Ale dwie spośród nich są bardzo ważne. Prowadzą w dwóch różnych kierunkach. Jedna poprzez asortyment pewny, sprawdzony, znany, reklamowany, niewymagający wysiłku oraz specjalnej wiedzy. Ta droga to pewność, komfort, bezpieczeństwo. Na jej końcu czeka katastrofa.

Druga droga to nieustanne poszukiwanie nowości. Odkrywanie dla klientów nowych marek i nowych rozwiązań. Ta droga to ryzyko, ciężka praca, niepewność. Na jej końcu czeka sukces.

JAK STAĆ SIĘ ODKRYWCĄ NOWYCH LĄDÓW?

Jeśli chcemy pozostać na rynku (odnosząc sukces w postaci zysku), musimy stworzyć sklep odróżniający się od konkurencji, przyciągający wydających pieniądze klientów. Nasza droga będzie drogą ryzyka i nowości, jednym słowem trudna i wyboista.

Jeszcze do niedawna (a nawet dzisiaj) firmy szkolące z zakresu obsługi klienta zwracały uwagę, że sprzedawcy powinni bardzo dokładnie rozpoznać potrzeby klienta, precyzyjnie dopasować do tych potrzeb ofertę sprzedażową, umiejętnie rozwiać pojawiające się wątpliwości i zakończyć cały proces sprzedażą.

Według nowych (zdecydowanie bardziej skutecznych) technik sprzedaży powinno to wyglądać inaczej. Należy bardzo dokładnie rozpoznać potrzeby klienta, następnie pokazać mu inne potrzeby, o których do tej pory nie miał pojęcia, następnie zademonstrować produkty i rozwiązania, o których również dowie się po raz pierwszy od nas, i na koniec sprzedać mu coś nowego, innego. Odkrywamy przed nim (i dla niego) Amerykę.

Przy tej metodzie trzeba się męczyć. Musimy znać nowości. Przeszukiwać rynek niczym radar. Mieć intuicję. Ogólnie dużo trudu, ryzyka, nauki i pracy. Po co? Aby stać się nie tylko podawaczem tego, co zna i czego potrzebuje klient, ale odkrywcą nowych lądów, na których rosną nowe, nieznane wcześniej, ale jednak pyszne owoce. Aby tworzyć markę sklepu, w którym można kupić produkty inne, nowe, fascynujące, gdzie indziej niespotykane.

Jeśli jesteś gotowy otworzyć około 1200 dobrze zlokalizowanych sklepów, to możesz iść przetartą drogą, naśladować konkurencję i walczyć z nią cenowo. Jeśli Twój potencjał jest mniejszy, chcesz czy nie chcesz, musisz budować inny model biznesowy.

CZEGO CHCE KLIENT?

Zacytuję dwóch panów z kontynentu odkrytego przez Kolumba – Dixona i Adamsona [Matthew Dixon jest dyrektorem wykonawczym, a Brent Adamson – dyrektorem zarządzającym firmy doradczej CEB – red.]: „Jeśli Twoją strategią sprzedaży jest bycie dostępnym dla klienta i zaspokajanie wszystkich jego potrzeb, to jesteś na prostej drodze do katastrofy”. Dziwne? Dziwne, ale prawdziwe. To Ty masz odkryć przed klientem nowe potrzeby, nowe produkty, nowe lądy.

Dziś wiemy, że przekonanie o tym, że klient zna swoje potrzeby, często jest błędnym założeniem, a już na pewno nie pomaga w sprzedaży. Bardzo często największą potrzebą klienta jest dowiedzenie się, czego tak naprawdę chce.

Zgadzam się, że nie jest to droga łatwa, prosta i przyjemna. Można zawsze iść drogą przetartą, starając się, na ile to możliwe, naśladować konkurencję i walczyć z nią cenowo. Mówiąc o polskim rynku, jeśli jesteś gotowy otworzyć około 1200 dobrze zlokalizowanych sklepów, to oczywiście możesz poważnie pomyśleć o tym sposobie walki o rynek.

Jeśli jednak twój potencjał jest obecnie mniejszy, chcesz czy nie chcesz, musisz budować inny model biznesowy. I znowu wrócę do dwóch guru sprzedaży ze Stanów Zjednoczonych – Dixona i Adamsona: „Jeśli dzisiaj klient chce wybrać najtańszy wariant, kierując się tylko ceną, to bardzo prawdopodobne, że jutro także będzie kierował się tym czynnikiem. Raz może wybrać ciebie, a raz kogoś innego”. I w tym cały kłopot, że walcząc za pomocą ceny, nie mamy szans na osiągnięcie trwałej przewagi nad naszymi konkurentami ani na utrzymanie satysfakcjonującej marży handlowej.

To, czy produkt przypadnie do gustu sprzedawcom, nie ma większego znaczenia przy podejmowaniu decyzji o dołączeniu go do asortymentu sklepu. Czy jeśli personel sklepu spożywczego nie lubi owoców morza, to właściciel usuwa z oferty świetnie marżowane krewetki? Nie sądzę.

DLACZEGO JESTEŚ "NA NIE"?

Jako pracujący w terenie trener sprzedaży odwiedzam setki sklepów. Spotykam właścicieli, którzy widząc zaskakującą nowość, reagują tak:

– Tego nikt nie zna, więc ja nie będę tego pokazywał, bo się nie sprzeda (tu następuje moja uwaga, że nic samo się nie sprzedaje, a jeśli produkt nie wymaga pracy i klient sam po niego sięga, to z pewnością nie daje wysokiej marży).

Albo tak: – Nigdzie i u nikogo tego nie widziałem (to chyba dobrze, a jest wymieniane jako czynnik negatywny).

A w końcu najgorsze, co może być: – Proszę dać to moim sprzedawczyniom i one powiedzą, czy chcą to sprzedawać i czy to jest dobre. 

To zawsze budzi moje zdziwienie. Budowanie portfolio nowości w ofercie sklepu to kluczowy czynnik sukcesu. Jak można, prowadząc własny biznes, powierzać w pełni takie decyzje personelowi sprzedażowemu? Czy osoby pracujące w sklepie na pewno mają odpowiednią wiedzę i intuicję? To, czy produkt przypadnie do gustu sprzedawcom, nie ma większego znaczenia przy podejmowaniu decyzji o dołączeniu go do asortymentu sklepu. Czy jeśli personel sklepu spożywczego nie lubi owoców morza, to właściciel usuwa z oferty świetnie marżowane krewetki? Nie sądzę.

Zamiast odsyłać producenta do sprzedawczyń, można je od razu zapytać: „Czy wolicie uczyć się o nowym produkcie, przekonywać do niego klientów, poświęcać temu czas, energię, wykazywać się pomysłami, trudzić i odkrywać Amerykę? Czy wolicie mieć, pewny, reklamowany, znany produkt, który sam się sprzedaje z półki bez waszego wysiłku, trudu i poświęcenia. Czasem trzeba go podać lub wskazać, gdzie znajduje się w sklepie”.

Jak myślicie, jaka będzie odpowiedź?

Przy wyborze wariantu drugiego (produkty znane, reklamowane i ogólnie dostępne na rynku) utrzymanie wysokiego zysku netto (a niejednokrotnie utrzymanie zysku w ogóle) może okazać się trudnym wyzwaniem. Pomysł budowania biznesu na upodobnieniu oferty do konkurencji jest w długofalowej perspektywie biznesowej nie tylko ryzykowny, ale wręcz katastrofalny.

Taka strategia zmusi nas do walki cenowej (produkt, który jest u nas, jest też wszędzie i tylko lepsza cena będzie nas wyróżniać na tle konkurencji). A walka cenowa zdewastuje naszą marżę. Pracując na produktach masowych, tanich i niewymagających kompetencji sprzedażowych, stracimy niezwykle atrakcyjną grupę klientów, którzy są gotowi wydać znacznie więcej.

PRZYSTOSUJ SIĘ I WYGRAJ!

Sprzedaż produktów drogich, niszowych i specjalistycznych jest niewątpliwie sztuką. Przekonanie klienta do wyboru nie tylko przez pryzmat ceny i przyzwyczajenia do wydania znacznie większej kwoty niż dotychczas wymaga doskonałej wiedzy o produkcie, umiejętności sprzedażowych i znacznie więcej energii. Ale to jest przyszłość tradycyjnych sklepów drogeryjnych. Tak jak w ciągu ostatnich lat powoli znikała podstawowa chemia gospodarcza z oferty większości sklepów kosmetyczno-perfumeryjnych, tak będą znikać produkty masowe i nisko marżowe. Rosnące w siłę międzynarodowe sieci i efekt skali przez nie osiągany zmusi polskie sklepy do szukania rozwiązań. Ale głowa do góry, historia nas uczy, że czasem mały może wygrać. To małe i niepozorne ssaki przetrwały i rządzą dziś na planecie Ziemia. Wygrały walkę o przetrwanie z gigantycznymi dinozaurami. Dlaczego wygrały? Potrafiły się przystosować do niekorzystnych i zmieniających się warunków.

„Ja tam panie Ameryki odkrywać nie będę. Tu sprzedaje się to, co jest znane i reklamowane”. Można i tak, ale wtedy nie nazywajmy naszych ludzi sprzedawcami. Sprzedawca sprzedaje, nie podaje. Może lepiej nazwać ich kelnerami? Podają klientowi wybrany z menu towar.

Jak twierdzą praktycy sprzedaży Dixon i Adamson: „Najlepsi sprzedawcy wygrywają dziś nie dlatego, że potrafią odkryć potrzeby klienta, o których on sam już od dawna wie, ale dlatego, że pokazują mu zupełnie nowy punkt widzenia”.

Proces sprzedaży nowości wymaga tego, czego zdecydowana większość z nas nie lubi, czyli wyjścia ze strefy komfortu. Trzeba klientowi pokazać nowe obszary, potrzeby, produkty. Nowe lądy.

Wiatru w żaglach życzę.

Łukasz Barbacki, właściciel firmy szkoleniowej pracującej dla firm rynku kosmetycznego, dostarczającej praktycznych szkoleń z zakresu sprzedaży www.barbacki-consulting.pl

W materiale wykorzystano cytaty z książki „Sprzedawaj jak Challenger. Strategie kontroli komunikacji z klientem”, M. Dixon i B. Adamson. Wyd. Helion, Gliwice.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Szkolenia
26.06.2023 00:00
Komunikacja w procesie sprzedaży w kanale tradycyjnym
fot. materiał partnera
O sytuację na tradycyjnym rynku kosmetycznym zapytaliśmy Jarosława Pawelca dyrektora handlowego firmy Venita.

J. Pawelec: Tradycyjny rynek jest pod presją wobec rosnącej konkurencji sieci handlowych i e-commerce. Sytuacja wymusza na właścicielach drogerii podjęcie rozmaitych działań w celu utrzymania rentowności biznesu. Zarządzający drogeriami starają się przyciągnąć klientów przez programy lojalnościowe, promocje, eventy, porady, podążanie za trendami aby mieć w ofercie nowe modne i poszukiwane produkty.

Do oczekiwań rynku muszą dostosować się producenci ze swoją ofertą produktową i promocją.

Istotną rolę J.Pawelec upatruje w budowaniu relacji klient-sprzedawca: „Sprzedawczyni mająca długą przyjacielską wręcz więź ze swoją klientką z łatwością zarekomenduje jej nowe produkty”.  
 
J.Pawelec: Firmy kosmetyczne starają się włączyć w proces komunikacji producent-sprzedawca-klientka, aby ułatwić wprowadzanie nowych produktów i zwiększać sprzedaż.

Ważnym działaniem są konkursy sprzedażowe dla personelu, gdzie często nagrodę stanowią produkty producenta. Dzięki temu sprzedawczyni może przetestować produkt i znając jego zalety rekomendować go, swoim klientkom, pełniąc rolę konsultantki”. 

Kolejnym działaniem, według J. Pawelca są akcje promocyjne producenta nastawione bezpośrednio na konsumenta o treści: "kup produkty firmy za kwotę X i odbierz produkt gratis"

Promocje dają bezpośrednią korzyść dla wszystkich stron procesu: 

- klientki uzyskują korzyści w postaci produktów gratis, drogerie korzystają, ponieważ akcje przyciągają nowe klientki i podtrzymują zainteresowanie stałych klientek tworząc program lojalnościowy, producent ponosi koszt promocji, ale w zamian uzyskuje wyższą sprzedaż i buduje dobre relacje z drogeriami co przekłada się m.in. na łatwość we wprowadzaniu nowości i silniejszą pozycję względem konkurencji.

Ekspert Venity podsumowuje: Aby rozwijać pozycję marki na rynku należy pozyskać lojalnego klienta. Służą temu aktywne działania dające dodatkowe korzyści wszystkim uczestnikom procesu komunikacji. Doceniamy w firmie korzyści płynące z prowadzenia działań promocyjnych nastawionych na budowę relacji i będziemy się w nie angażować. 

Uważamy, ze rynek tradycyjny jest ważny nie tylko dla uzyskania sprzedaży, ale również dla budowy wizerunku firmy w świadomości konsumentów. Venita utrzymuje i zwiększa swoje zaangażowanie w tym kanale sprzedaży. Obecnie firma rekrutuje na stanowisko przedstawiciela handlowego w regionach śląskim i pomorskim. Osoby zainteresowane zachęcamy do kontaktu: sprzedaż[email protected]

Venita jest wiodącym polskim producentem kosmetyków do koloryzacji i pielęgnacji włosów.

Firma eksportuje swoje produkty do ponad 40 krajów na całym świecie.

Dzięki ponad 30-letniemu doświadczeniu  na rynku oferujemy produkty wysokiej jakości wpisujące się w najnowsze trendy na rynku kosmetycznym. 

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Szkolenia
14.06.2023 00:00
DM promuje swoją politykę cenową i pokazuje klientom, jak oszczędzać na zakupach
W ramach promocji swojej polityki cenowej DM wprowadziła dodatkowe oznaczania POS w  drogeriach oraz odświeżyła system komunikacjifot. materiały prasowe
Sieć DM od początku obecności na polskim rynku wychodzi z założenia, że od szukania promocji lepsze jest kupowanie w zawsze korzystnych cenach. Obecnie we wszystkich drogeriach widoczne są woblery, standy i bannery z hasłami – Oszczędzaj dzięki trwałym cenom, Dziś korzystnie, jutro korzystnie, zawsze korzystnie. Kampania promująca korzyści wynikające z nietypowego w Polsce podejścia do cen, promowana jest też poprzez sklep online.

W polskich drogeriach DM znajduje się ponad 13 tys. produktów, zaś w sklepie online ponad 11,5 tys. W swoim portfolio DM ma łącznie 28 marek własnych, pod którymi występuje kilka tysięcy produktów we wszystkich kategoriach. Zgodnie ze swoją polityką cenową od początku obecności w Polsce, czyli od ponad roku, niezależnie od inflacji i innych czynników zewnętrznych, DM nie podniosła ceny sprzedaży na ponad 2 tys. produktów.

– Chcesz kupować zawsze korzystnie, zamiast gonić za okazyjnymi ofertami? – pyta marka i wyjaśnia, że właśnie dzięki gwarancji trwałej ceny w DM to możliwe.

Już na samym początku obecności w Polsce siec założyła, że będzie ją wyróżniać polityka cenowa. Do dziś gwarantuje atrakcyjną i trwałą cenę półkową, która nie jest podwyższana przez co najmniej cztery miesiące lub dłużej, od daty ostatniej podwyżki widocznej przy każdym produkcie. Dzięki temu ceny półkowe DM są trwale niższe.

Sieć tłumaczy, że wyszła z założenia, że nie należy sztucznie zawyżać cen, by potem obniżać je na krótki okres, zmuszając klienta do kupowania produktów na promocjach, na zapas, a nie wtedy, kiedy faktycznie ich potrzebuje. Kieruje się filozofią, która mówi: drogi kliencie, możesz polegać na cenach, jakie widzisz na półkach. Możesz w dowolnej chwili przyjść i kupić produkt w korzystnej cenie, kiedy rzeczywiście go potrzebujesz.

Jednak znając przywiązanie polskich klientów do promocji,  DM oferuje kupony rabatowe w aplikacji „Mój DM”. Są one elementem strategii omnichannelowej oraz czynnikiem wzmacniającym lojalizację klientów. Zachęcają do pobierania aplikacji, bo tylko za jej pomocą możliwa jest aktywacja zniżek. Same kupony można wykorzystać we wszystkich kanałach – zarówno podczas zakupów przez aplikację, w sklepie internetowym, jak i w drogeriach stacjonarnych. Każdego miesiąca oferowanych jest około dwudziestu różnego rodzaju kuponów.

– Polscy klienci są ze wszystkich stron bodźcowani promocjami i czasowe obniżki cen produktów są dla nich jednym z mocniejszych impulsów zakupowych, choć nie zawsze korzystnym. Zdajemy sobie z tego sprawę i od początku pracujemy nad percepcją postrzegania naszych cen. Wiemy, że zwłaszcza dziś, kiedy światowa gospodarka jest zachwiana, a inflacja szaleje, kwestia oszczędności jest jeszcze ważniejsza niż kiedykolwiek – mówi Henri Hampe, dyrektor sprzedaży DM.

Dlatego sieć zdecydowała się na dodatkową komunikację wokół swoich cen, by pokazać klientom wszystkie korzyści płynące z zakupów w sklepach DM i dać im możliwość świadomego wyboru i oszczędzania.

 – Wiemy, że dzięki naszym trwałym cenom klienci mogą zaoszczędzić, bo regularnie prowadzimy na własny użytek porównania koszyków zakupowych w obrębie wybranego asortymentu. Wynika z nich, że ogólna oferta cenowa DM jest korzystniejsza, nawet jak uwzględniamy okresowe promocje wybranych produktów u konkurencji – dodaje Hampe.

W ramach promocji swojej polityki cenowej DM wprowadziła dodatkowe oznaczania POS w  drogeriach oraz odświeżyła system komunikacji. Woblery, standy i bannery z hasłami – Oszczędzaj dzięki trwałym cenom, Dziś korzystnie, jutro korzystnie, zawsze korzystnie pojawiły się we wszystkich drogeriach oraz sklepie internetowym.

Czytaj też: Carrefour tworzy Strefy Niskich Cen. Stanęły w nich kosmetyki i chemia marki własnej

Sieć DM-drogerie markt weszła do Polski w kwietniu 2021 r. Polski oddział ma swoją siedzibę we Wrocławiu i tam została otwarta pierwsza drogeria DM. Do tej pory sieć otworzyła w Polsce 14 stacjonarnych placówek, wszystkie w zachodnio-południowej Polsce i obecnie ten kierunek jest kontynuowany. DM chcą zamknąć 2023 r. z liczbą 23 stacjonarnych drogerii i na ekspansję w tym roku przeznaczą 60 mln zł. 

Czytaj więcej: 

DM-drogerie markt do końca 2023 r. wydadzą na ekspansję w Polsce 60 mln zł 

Hubert Iwanowski, DM-drogerie markt Polska: Stawiamy na partnerstwo. Z producentami budujemy asortyment i kategorie

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
19. kwiecień 2024 04:11