StoryEditor
Producenci
30.09.2024 13:41

Łukasz Barbacki, LaQ: Rozwijamy eksport koncentrując się na krajach europejskich

Ekspozycja polskiej marki kosmetycznej LaQ w sieci handlowej w Estonii / fot. LaQ

LaQ, polska marka specjalizująca się w wegańskich kosmetykach naturalnych, wchodzi na kolejne rynki eksportowe. Najnowszym jest Estonia. Jak mówi Łukasz Barbacki, dyrektor eksportu, firma budując zagraniczną sprzedaż obecnie koncentruje się przede wszystkim na krajach europejskich.

LaQ, polska marka specjalizująca się w naturalnych, wegańskich kosmetykach, buduje swój eksport. Ostatni rok pracy nad zagraniczną sprzedażą zaowocował wejściem na rynki Finlandii, Rumunii, Bułgarii, Estonii, Wielkiej Brytanii, Litwy, Mołdawii, do Włoch, na rynek Węgierski i do Holandii.  – Weszliśmy w ostatnim roku na kilka nowych rynków. Nasza marka znakomicie przyjęła się w Finlandii. Jest już eksponowana w jednej z sieci handlowych w Estonii. Zaczynamy przygodę ze Szwecją – mówi Łukasz Barbacki, dyrektor eksportu LaQ.

Jego strategia zakłada budowanie sprzedaży eksportowej w pierwszej kolejności na rynkach geograficznie bliskich Polsce. – Koncentruję się na krajach europejskich. Bo jest bliżej, bo mniej barier, bo mentalnie jesteśmy podobni. Wiem, że Afryka korci dynamicznie rozwijającymi się rynkami. Ale ekspansja tam wymaga wielkich zasobów, które alokowane w innym miejscu mogą dać szybsze rezultaty, czyli zysk dla firmy – mówi Łukasz Barbacki.

Zaznacza, że rynki krajów, które mają największy udział  w  światowym rynku kosmetycznym nie są łatwe do zdobycia. – Niemcy, Hiszpania, Francja, USA to kuszące kierunki, mocne gospodarki, duży popyt, ale  niestety  prawda jest taka, że są tak samo, lub nawet  bardziej, zatłoczone i oblegane jak rynek polski – dodaje Barbacki.

Zarazem przyznaje, że eksport to dziś jedyny słuszny kierunek, kiedy firma musi lub chce osiągać wzrost.

–  Polski rynek kosmetyczny jest niezwykle nasycony i nieważne czy marka jest duża czy mała, stara czy młoda – niezwykle trudno jest znaleźć na nim wolne miejsce.  W takiej sytuacji eksport staje się jedynym słusznym wyjściem. Niestety rynki wysoko rozwinięte są również nasycone i bardzo wymagające. Potrzeba na ich zdobycie dużo czasu, odpowiedniego przygotowania i pieniędzy. Rynki rozwijające się niosą ze sobą wysoki poziom ryzyka – mówi. – Wieloletnie programy dofinansowujące działania eksportowe ułatwiły polskim firmom penetrację obcych rynków. Ale być na targach i przywieźć 200 wizytówek to nie to samo co zaksięgować pieniądze na koncie. Droga od pierwszego spotkania do wystawienia faktury jest wyboista i długa – zaznacza.   

Jak uczynić z eksportu istotną część sprzedaży?

– W moim odczuciu z roku na rok ważniejszy staje się marketing i komunikacja. Nie produkty, składniki i odmieniana przez wszystkie przypadki jakość. Ważne jest to jak, komu i jakim sposobem opowiada się o swojej marce. Obserwując polskie marki kosmetyczne widzę, że z roku na rok stajemy się bardziej sprawni, pewni siebie i odważnie sięgamy po kolejne rynki. Polskie kosmetyki znajdują się w najdalszych zakątkach świata. Jednak, aby sukces trwał nadal potrzebujemy dużo pokory. Nikt na nas nie czeka. Konkurencja jest ogromna. Ja szanuję swoich polskich i zagranicznych konkurentów i wiem, jak wiele czynników wpływa na to, czy moja marka znajdzie się na pólkach zagranicznego sklepu. Czynników ode mnie zależnych, ale też tych, na które nie mam żadnego wpływu – podsumowuje Łukasz Barbacki.

LaQ to polska marka kosmetyków. Jej twórcami są Karolina i Bernard Latanowiczowie. Portfolio marki to naturalne, wegańskie kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy, ciała i włosów. Firma, mająca własne laboratorium i fabrykę, zajmuje się także produkcją kontraktową.

Czytaj także: Marka LaQ mówi o seksie i biznesie, a rynki eksportowe to kupują  

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
08.10.2024 20:40
Marka Solverx wezwana przez Ecocert do usunięcia znaku certyfikacji z opakowań kosmetyków
Logo Ecocert na kosmetykach marki Solverx. Kadr z profilu @naturalnieproste Dominiki Chirek.fot. @naturalnieproste

Marka Solverx posługuje się na opakowaniach swoich produktów logo Ecocert. Żaden produkt marki nie uzyskał jednak tego certyfikatu i firma Empire Pharma, do której należy marka, została wezwana przez Ecocert do usunięcia logo certyfikacji – informuje prawniczka i influencerka Dominika Chirek. Firma uważa, że może używać znaku Ecocert, ale usunie go z opakowań.

Dominika Chirek, prawniczka specjalizująca się w tropieniu fałszywych oświadczeń środowiskowych i dotyczących kosmetyków naturalnych, w mediach społecznościowych działająca jako @naturalnieproste (a zarazem dyrektor ds. komunikacji i PR w Federacji Przedsiębiorców Polskich), już w sierpniu br. informowała, że marka Solverx nie jest klientem Ecocert i używa logo certyfikacji w sposób nieuprawniony.

Jak pisała wówczas: Każdy może to sprawdzić na stronie certyfikatu, nie przeprowadzono niezależnego audytu, nie zweryfikowano listy składników. Te kosmetyki nie spełniają kryteriów Ecocert, żeby móc używać ich logo. Spodziewam się, że za jakiś czas zostaną zmienione opakowania i ta kłamliwa deklaracja marketingowa zniknie razem z logo Ecocert. Tylko ile osób widząc to logo kupiło te produkty w przekonaniu, że kupują kosmetyki naturalne?

Producent pewnie będzie się bronił, że przecież mamy konserwanty Ecocert i o tym mówimy. To tak nie działa. Wielu konsumentów poszukujących kosmetyków naturalnych, widząc logo Ecocert zakłada, że właśnie z takimi kosmetykami ma do czynienia.

Kolejna informacja na profilu @naturalnie proste pojawiła się 7 października br.. Dominika Chirek pojawia się w nagraniu i potwierdza, że marka Solverx nie może używać certyfikatu Ecocert i została oficjalnie wezwana przez jednostkę certyfikującą do usunięcia naruszeń:

Żaden produkt firmy Solverx nie uzyskał certyfikatu Ecocert. Jeżeli firma nie usunie logo Ecocert ze swoich opakowań, zostanie wciągnięta na tzw. czarną listę podmiotów, które wprowadzają konsumentów w błąd, bo nie mają certyfikatu.

Sprawa odbiła się szerokim echem nie tylko wśród obserwujących profil @naturalnieproste, ale także w branży kosmetycznej, która stale broni się przed zarzutami o greenwashing i takie zdarzenia nie działają na jej korzyść.

O odniesienie się do sytuacji poprosiliśmy producenta marki Solverx, któremu zarzucono wprost wprowadzanie konsumentów w błąd, a komentujący przypadek internauci zastanawiają się, czy takimi przypadkami jak ten nie powinien zainteresować się UOKiK.

Oto oświadczenie prezesa zarządu firmy Empire Pharma, które publikujemy w całości:

Znak Ecocert zamieszczony na opakowaniu 2 produktów marki SOLVERX® (balsam co ciała Sensitive Skin oraz balsam do ciała Atopic Skin) zgodnie z komunikacją na opakowaniu odnosi się do składników zastosowanych w kosmetyku posiadających certyfikat Ecocert.

W związku z czym informacje zawarte na opakowaniu są zgodne ze stanem faktycznym. Mając na uwadze nieprecyzyjne informacje rozpowszechniane głównie w social mediach, podjęliśmy decyzję o niewykorzystywaniu znaku Ecocert w odniesieniu do składników kosmetyku. Znak pojawia się na starych partiach. Obecne projekty nie są opatrzone znakiem Ecocert.

Jednocześnie informujemy, że z firmą Ecocert Deutschland GmbH jesteśmy w stałym kontakcie i sytuacja jest wyjaśniona.

Prezes Zarządu

Daniel Jan Palonek

 

Ecocert jest międzynarodową firmą z siedzibą we Francji. Od 2002 r. prowadzi kontrolę nad kosmetykami ekologicznymi oraz ich certyfikację. Zdobycie certyfikatu Ecocert wiąże się ze spełnieniem ściśle określonych warunków. Dla potrzeb certyfikacji wyróżnia dwa rodzaje kosmetyków:

1. Kosmetyk naturalny (natural cosmetic) – jest to minimum 95% składników pochodzenia naturalnego, oraz maksymalnie 5% zawartości składników syntetycznych.

2. Kosmetyk naturalny i ekologiczny (natural and organic cosmetic) – jest to minimum 95% składników pochodzenia naturalnego oraz przynajmniej 50% surowców naturalnych musi pochodzić z upraw ekologicznych, maksymalna zawartość składników syntetycznych. to 5%.

  • Wspólne wytyczne dla obu kategorii kosmetyków obejmują:
  • zakaz stosowania surowców modyfikowanych genetycznie;
  • surowce pochodzenia zwierzęcego mogą być pozyskiwane wyłącznie ze zwierząt żywych (np. mleko, miód);
  • zakaz testowania produktu końcowego na zwierzętach;
  • rezygnacja z syntetycznych substancji zapachowych i barwiących;
  • zakaz stosowania sztucznych tłuszczy, olejów, silikonów, parafiny i innych substancji uzyskiwanych przy destylacji ropy naftowej;
  • zakaz stosowania emulgatorów PEG (Polyethylene glycol, glikol polietylenowy);
  • jako konserwanty dozwolone są m.in. następujące substancje: kwas benzoesowy, kwas mrówkowy, kwas sorbinowy, salicylowy i ich sole;
  • sterylizacja surowców i gotowego kosmetyku w drodze radioaktywnego naświetlania jest niedozwolona.

Ecocert wymaga, aby na każdym certyfikowanym produkcie podana była ilość składników pochodzenia naturalnego oraz ilość składników pochodzących z kontrolowanych upraw ekologicznych (źródło:.

Ekologiczne, naturalne kosmetyki oparte na certyfikowanych składnikach postrzegane są przez konsumentów jako te, które dają dodatkową wartość. Dlatego tak wiele firm składa deklaracje o naturalności produktów,  ekologiczności opakowań, czy dotyczące odpowiedzialnej, zrównoważonej produkcji, jednak nie zawsze są to deklaracje poparte faktami, a konsument nie może zweryfikować ich prawdziwości.

Czytaj też: Greenwashing problemem w branży kosmetycznej. Jak z nim walczyć radzi ekspertka z NATRUE 

Unia Europejska wydała wojnę greenwashingowi. Częścią wprowadzanego Zielonego Ładu jest dyrektywa Green Claims oraz dyrektywa, która ma na celu wzmocnienie pozycji konsumentów w procesie ekologicznej transformacji, poprzez zapewnienie lepszej ochrony przed nieuczciwymi praktykami oraz skuteczniejszej  informacji.

Czytaj więcej: Koniec z greenwashingiem. Jakie obowiązki nakłada na producentów unijne prawo wzmacniające pozycję konsumentów przy podejmowaniu decyzji zakupowych? 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
08.10.2024 12:25
Różowy Październik: Avon i Cleo w walce o zdrowie piersi Polek
Avon

W ramach tegorocznego Różowego Października, Avon wraz z Cleo stawiają na edukację i samobadanie piersi. Program “Normalne, że ich dotykam” dociera do tysięcy nastolatek w Polsce, ucząc je, jak dbać o swoje zdrowie. Dane pokazują, że edukacja w tej dziedzinie jest niezbędna, a regularne badania mogą zmienić przyszłość.

Avon we współpracy z Cleo, znaną piosenkarką i ambasadorką programu “Normalne, że ich dotykam”, kontynuuje kampanię edukacyjną mającą na celu zachęcenie kobiet do samobadania piersi. Z danych wynika, że 22 proc. Polek nie czuje się komfortowo rozmawiając na temat zdrowia piersi, a 19 proc. nigdy nie było uczona, jak samodzielnie przeprowadzać to badanie. Program, który w tym roku zagości w 100 szkołach, ma na celu przełamanie tego tabu i edukację młodych kobiet, by samobadanie stało się naturalną częścią ich codziennej rutyny.

Z badań Boob Census 2024 wynika, że ponad 12 proc. Polek nigdy nie badało swoich piersi, a 17 proc. wykonuje to rzadziej niż raz na pół roku. Najczęstszymi powodami są zapomnienie (42 proc.) oraz brak wiedzy na temat tego, na co zwracać uwagę (35 proc.). Avon i Cleo chcą zmienić te statystyki, przekonując kobiety, że regularne badanie piersi nie musi być obowiązkiem, ale przyjemnym elementem pielęgnacji, podobnie jak dbanie o cerę czy włosy.

Avon, wspólnie z partnerami, organizuje 17. edycję akcji “Gabinetów z Różową Wstążką”, która startuje już 16 października. W jej ramach tysiące kobiet będą miały dostęp do dofinansowanych badań USG piersi. Do tej pory Avon wsparł już 71 tysięcy takich badań. Środki na te działania pochodzą ze sprzedaży produktów Avon z Różową Wstążką, z których 100 proc. zysku przeznaczane jest na profilaktykę raka piersi.

Czytaj także: Olivia Garden ponownie wesprze fundację Amazonki z okazji Miesiąca Różowej Wstążki

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
09. październik 2024 07:40