StoryEditor
Handel
03.01.2020 00:00

Lawina upadłości i restrukturyzacji dotyka polski handel

W 2019 r. liczba upadłości i restrukturyzacji w handlu wzrosła o 8 proc. (3 proc. w handlu hurtowym, 17 proc. w handlu detalicznym). Razem z rokiem 2018 r., wzrost upadłości w całej branży wyniósł 15 proc. - wynika z raportu Coface.

Jak wyliczyła firma, w 2019 r. w upadłości lub restrukturyzacji znajdowało się 153 firm z handlu hurtowego wobec 148 rok wcześniej. Z kolei w handlu detalicznym było to 77 firm wobec 66 przedsiębiorstw w roku 2018.

W ubiegłym roku poprawę zanotowała branża produkcyjna (-2 proc.), która nadal jest liderem w ogólnej liczbie upadłości i restrukturyzacji (25,7 proc wszystkich postanowień). Goni ją jednak handel, który z powodu wzrostu postanowień stanowi już 24,7 proc. całości.

- Wysoka konkurencja, dalszy wzrost płac pracowników, rozszerzenie ograniczenia handlu w niedziele to niektóre z wielu czynników jakie branża już odczuła, a w 2020 r. mniej dynamiczny wzrost popytu, dalsze ograniczenie handlu w niedziele, wzrost akcyzy na produkty alkoholowe i tytoniowe, czy możliwe wprowadzenie podatku handlowego nie będą sprzyjały poprawie sytuacji w branży handlowej - komentuje Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface w Europie Centralnej.

Jak podkreśla, przedsiębiorstwa Przedsiębiorstwa w Polsce nadal zmagają się z brakami kadrowymi i presją na wzrost wynagrodzeń, jednak w obliczu spowolnienia gospodarczego popyt na pracę obniża się. Jednocześnie skłonność inwestycyjna firm, zwłaszcza tych mniejszych, jest dość niska, a inwestycje w automatyzację i robotyzację mogłyby zwiększyć wydajność produkcyjną na najbliższe lata w obliczu przewidywanych niekorzystnych zmian demograficznych.

Zauważa przy tym, że konsumpcja gospodarstw domowych pozostaje główną siłą napędową polskiej gospodarki, jednak nie oznacza to, że firmy uzależnione bezpośrednio od popytu wewnętrznego nie borykają się z problemami płynnościowymi. To m.in. dlatego w handlu detalicznym liczba upadłości i restrukturyzacji wzrosła o 17 proc. w 2019 r.

- Rok 2020 będzie trudniejszy dla polskiej gospodarki niż lata ubiegłe, co także znajdzie odzwierciedlenie w większej liczbie upadłości i restrukturyzacji. Prognoza Coface zakłada, że wzrost gospodarczy Polski sięgnie 3,3 proc., a upadłości i restrukturyzacje wzrosną o 6 proc. w 2020 r. Po skokowym zwiększeniu wykorzystania restrukturyzacji w poprzednich latach, ich liczba będzie się stabilizować pozostając na zbliżonym do obecnego udziału, czyli 44 proc. w łącznej liczbie postanowień - prognozuje Grzegorz Sielewicz.

Jak zauważa Barbara Kamińska, dyrektor działu oceny ryzyka w Coface, handel działa w warunkach wysokiej konkurencyjności i niskich marż. - Żądania płacowe, którym mogą podołać duże sieci handlowe stanowią często barierę nie do pokonania dla mniejszych podmiotów lub tych, których koszty obsługi długu są zbyt wysokie. W 2020 roku nastąpi dalsze zaostrzenie przepisów dotyczących zakazu handlu w niedzielę. W perspektywie pozostaje kwestia podatku handlowego, którego zasadność bada obecnie Trybunał Sprawiedliwości UE, a którego wykonanie zostało zawieszone przez rząd do czerwca 2020 roku - tłumaczy Kamińska.

W roku 2019, w całej gospodarce, ogłoszono 1019 postanowień o upadłości i restrukturyzacji firm w Polsce, o 4,5 proc. więcej niż w roku 2018 (wg danych na 27 grudnia 2019 r.). Wśród wszystkich rodzajów postępowań najwięcej ogłoszono upadłości – 574 (wzrost o 3 proc.). Stanowią one aż 56 proc. wszystkich postępowań. Łączna liczba postępowań restrukturyzacyjnych wzrosła o blisko 7 proc. W roku 2019 zanotowano ich łącznie 445, co stanowi prawie 44 proc. wszystkich postępowań.

Utrzymuje się ciągły, znaczący wzrost liczby przyspieszonych postępowań układowych. Ich liczba wzrosła r/r o 15 proc. i w 2019 roku ta najszybsza forma restrukturyzacji stanowiła już 67 proc. wszystkich postępowań restrukturyzacyjnych i 29 proc. ogółu postanowień sądowych. Zmalała natomiast liczba postępowań układowych i sanacyjnych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
14.07.2025 10:43
Drogerie Müller zwiększyły sprzedaż i kontynuują ekspansję – ale (na razie) nie w Polsce
3-poziomowa drogeria Müller w Palma de Mallorca
3-poziomowa drogeria Müller w Palma de Mallorca / Marzena Szulc
3-poziomowa drogeria Müller w Palma de Mallorca
/ Marzena Szulc
3-poziomowa drogeria Müller w Palma de Mallorca
/ Marzena Szulc
3-poziomowa drogeria Müller w Palma de Mallorca
/ Marzena Szulc
3-poziomowa drogeria Müller w Palma de Mallorca
3-poziomowa drogeria Müller w Palma de Mallorca
3-poziomowa drogeria Müller w Palma de Mallorca
3-poziomowa drogeria Müller w Palma de Mallorca
Gallery

Niemiecka sieć drogeryjna Müller znacząco zwiększyła sprzedaż w roku obrotowym 2023/24. Rosnące koszty odbiły się jednak na poziomie zysków, powodując ich spadek. Ekspansja sieci w Europie Wschodniej (głównie w Czechach i Słowacji) postępuje, nadal nie wiemy jednak, czy drogeryjny gigant zdecyduje się na debiut na polskim rynku.

W roku obrotowym 2023/24 grupa Müller zwiększyła sprzedaż o 8,3 proc. – do ok. 5 mld pięciu euro. Jednocześnie zysk operacyjny (EBIT) spadł o około 15,6 proc. do 259,3 mln euro, a skonsolidowany zysk netto spadł o 13,15 proc. do 185,1 mln euro – jak podała niedawno firma, cytowana przez portal lebensmittelpraxis.de.

Grupa, mająca siedzibę w Ulm na południu Niemiec przypisuje spadek swoich zysków wyższym kosztom zaopatrzenia, korektom czynszów związanym z inflacją oraz wyższym kosztom zatrudnienia. Na wynik wpłynęły również odpisy z tytułu utraty wartości w wysokości 17,7 mln euro. Z danych firmy wynika, że 3,6 mln euro z tej kwoty przypadło szwajcarskiemu sprzedawcy zabawek Franz Carl Weber, który został przejęty w 2023 roku.

Zobacz więcej: Niemieckie drogerie Müller walczą o szwajcarskich klientów

Sieć rozrosła się prawie do tysiąca sklepów 

W roku obrotowym 2023/24 liczba sklepów wzrosła netto o 35 – do 941 lokalizacji. Müller otworzył 28 nowych sklepów oraz przejął 22 lokalizacje sieci Franz Carl Weber w Szwajcarii. Jednocześnie grupa zamknęła 15 placówek. 

Powierzchnia sprzedaży zwiększyła się w sumie o 41 tys. mkw. do 1,24 mln mkw. Średnia powierzchnia sklepu to 1422 mkw. w Niemczech i 1611 mkw. w Austrii.

image
Marzena Szulc

Müller, obok znanych w Polsce Rossmanna i DM, a także popularnej na północy niemiec sieci Budni – jest obecnie jednym z czterech głównych graczy w branży drogeryjnej po tym, jak sieć Schlecker zbankrutowała w 2012 roku. 

Co ciekawe, założyciel sieci – obecnie 92-letni Erwin Müller – wciąż aktywnie działa na rzecz sieci drogerii Müller.

Od salonu fryzjerskiego po koncept drogerii

Erwin Müller, z wykształcenia fryzjer, otworzył swój pierwszy salon w 1953 roku w Unterfahlheim (Bawaria), który przeniósł do Neu-Ulm. W 1966 roku wpadł na pomysł, aby oferować w salonie również kosmetyki i artykuły drogeryjne. W 1969, po powrocie z podróży po Kanadzie i USA, Erwin Müller przywiózł pomysł na koncept drogerii – sklepu samoobsługowego, oferującego artykuły codziennego użytku. W 1973 roku otworzył swoją pierwszą “prawdziwą drogerię” w Ulm.

W ostatnim roku obrotowym liczba pracowników sieci Müller wzrosła o prawie 2 tys. osób – w sumie jest to 35 464. Z danych firmy wynika, że wskaźnik kapitału własnego wzrósł do 64,3 proc. Udział w rynku niemieckim w sektorze drogerii jest stabilny, pozostaje na poziomie 7,9, a w Austrii – 14,7 proc.

Sieć kontynuuje również ekspansję międzynarodową. Müller poinformował ostatnio wejściu na rynek słowacki, gdzie otwartych zostanie 25 sklepów. Firma utworzyła też spółkę w Czechach. W Hiszpanii Müller wybudował nowe centrum logistyczne, co ma na celu  zwiększenie obecności na tym rynku. 

Zobacz też: DM, Rossmann i Müller: jak wielka trójca niemieckich drogerii zdobyła rynek i walczy o klientów?

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
13.07.2025 21:09
Badanie: Konsumenci są coraz bardziej „smart”, a chińskie platformy tracą rozpęd
Wraz ze wzrostem liczby zamawianych produktów rośnie również poziom zwrotów – w czerwcu wyniósł 16 procWhen U Buy mat.pras.

Zmieniające się nawyki konsumentów w polskim e-commerce coraz wyraźniej pokazują, że kluczem do sukcesu nie jest już wyłącznie niska cena. Coraz bardziej liczy się całościowe doświadczenie zakupowe. Z danych aplikacji When U Buy wynika, że choć kupujemy coraz więcej, to produkty te są coraz tańsze, a preferencje względem płatności i dostawy zaczynają przesuwać się w nowych kierunkach.

Średnia wartość koszyka zakupowego w czerwcu wyniosła 167 zł – jest to o 11 proc. mniej, niż w maju. Nie oznacza to jednak, że Polacy kupują mniej. Jest bowiem wręcz przeciwnie – liczba produktów w koszyku wzrosła z 2 do 2,6, a wydatki na użytkownika poszły w górę. To efekt rosnącej popularności tańszych produktów – średnia cena pojedynczego przedmiotu spadła o 20 proc. w ciągu miesiąca (z 80 zł do 64 zł), co kontynuuje trend zauważalny już od początku roku. Innymi słowy – konsumenci kupują więcej, ale szukają oszczędności.

Wraz ze wzrostem liczby zamawianych produktów rośnie również poziom zwrotów – w czerwcu wyniósł 16 proc., podczas gdy w maju było to 11 proc. Może to świadczyć o bardziej impulsywnych zakupach, a także o większym zaufaniu do elastycznych polityk zwrotów, które oferują zarówno globalne platformy, jak i polskie e-sklepy.

Niższe koszyki, wyższe wydatki

W przypadku Allegro średnia wartość koszyka spadła aż o 27 proc. w porównaniu do czerwca 2024 roku i wyniosła 113 zł. Jednocześnie wzrosły miesięczne wydatki na użytkownika (o 9 proc. m/m), co wskazuje na wzrost częstotliwości zakupów. Średnia cena pojedynczego produktu to 61 zł – niemal identycznie jak w maju, ale aż o 30 proc. mniej niż rok wcześniej. Wzrósł też poziom zwrotów – z 8 do 11 proc. 

Ciekawie prezentują się dane dotyczące płatności. Allegro Pay odpowiada za 32 proc. transakcji, Apple Pay – za 20 proc., natomiast Blik – za 23 proc. Karta kredytowa traci na znaczeniu – w czerwcu jej udział spadł do 13 proc., co oznacza spadek o 7 p.p. w ciągu roku. 

Temu utrzymuje wyższy średni koszyk (162 zł) niż Allegro, ale i tu widać spadek o 9 proc. miesiąc do miesiąca. Choć użytkownicy dodają do koszyków więcej produktów niż gdziekolwiek indziej, miesięczne wydatki są blisko dwa razy niższe niż na Allegro, co pokazuje, że zakupy na chińskich platformach wciąż mają charakter okazjonalny, a nie systematyczny. Zwroty utrzymują się na stabilnym poziomie 4 proc., co wciąż jest jednym z najniższych wyników na rynku.

Logistyka i płatności

Automaty paczkowe wciąż dominują, stanowiąc 52 proc. wszystkich dostaw, ale rynek dostawców się zmienia. Orlen dynamicznie zwiększył udział z 2 do 7 proc. rok do roku, a DHL z 3 do 8 proc. DPD pozostaje stabilny (11 proc.). Mimo delikatnego spadku udziału, InPost nadal jest bezkonkurencyjny jako główny operator przesyłek w Polsce. 

Na rynku płatności Blik pozostaje liderem, choć jego udział spada – w czerwcu wyniósł 25,2 proc., co oznacza spadek o 20 proc. r/r. Apple Pay zyskuje na popularności, a w czerwcu jego udział przekroczył 34 proc., wyprzedzając kartę kredytową, której znaczenie stopniowo maleje.

image
Ewa Kraińska, właścicielka When U Buy
When U Buy mat.pras.

Czerwcowe dane potwierdzają, że konsumenci stają się coraz bardziej „smart”: poszukują okazji, porównują ceny i świadomie wybierają metody dostawy i płatności. Wzrost liczby produktów w koszyku, przy jednoczesnym spadku ich ceny jednostkowej i wyższym poziomie zwrotów, pokazuje większą odwagę w eksplorowaniu ofert, ale też większe oczekiwania wobec e-sklepów. Dla branży to sygnał, że prosta promocja cenowa nie wystarczy. Liczy się jakość obsługi, elastyczność procesów i umiejętność odpowiadania na potrzeby coraz bardziej doświadczonych klientów – komentuje Ewa Kraińska, właścicielka When U Buy.

Choć chińskie platformy nadal cieszą się dużym zainteresowaniem, to stabilizacja ich koszyków i spadające ceny mogą sugerować, że ich okres największej ekspansji powoli się kończy. Tym samym pojawia się przestrzeń dla polskich e-sklepów – o ile zrozumieją, że dziś „więcej” nie zawsze znaczy „drożej”, a elastyczność i doświadczenie użytkownika mają większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
14. lipiec 2025 23:49