StoryEditor
Apteki
16.04.2020 00:00

Ceny maseczek rosną, konsumenci skarżą się do UOKiK

Ceny maseczek ochronnych wzrosły w niektórych przypadkach nawet o 700 proc. – wynika z danych Naczelnej Izby Aptekarskiej. Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpłynęło  ponad 1500 skarg w sprawie spekulacji cenowych. Od czwartku 16 kwietnia noszenie maseczek ochronnych jest obowiązkowe. 

Maseczka jednorazowa jeszcze niedawno kosztowała 64 grosze, dziś ta cena sięga 5-6, a nawet 8 zł. Ceny są horrendalne, niczym nie uzasadnione. Maseczki jednorazowe, rękawiczki, woda utleniona , płyny do odkażania ran, termometry bezrtęciowe – to cała gama produktów, w przypadku których ceny drastycznie rosną – powiedział Tomasz Leleno, rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej w radiowej „Trójce”.

Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpłynęło  ponad 1500 skarg w sprawie spekulacji cenowych. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny wyjaśnia, że nie ma rozporządzenia  o cenach minimalnych i maksymalnych, dlatego urząd nie może bezpośrednio karać za takie praktyki, ale kontrolerzy mogą sprawdzić sprzedawców, na których są skargi, np. ze względu na… złe oznakowanie produktów. – Tutaj na przykład, jeżeli chodzi o prawidłowość oznakowania cenami produktów, kary są przewidziane do wysokości 20 tys. zł, w przypadku recydywy – do 40 tys. zł – powiedział prezes UOKiK na antenie 3 programu Polskiego Radia.

Od czwartku 16 kwietnia noszenie osłony na nos i usta jest obowiązkowe, dlatego jest obawa o to, że ceny maseczek ochronnych będą nadal rosły.

W wywiadzie dla interia.pl Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej, powiedział, że izba apeluje do rządu, żeby ten wprowadził sztywne ceny na niektóre produkty. –  Bardzo mocno apelujemy do rządu, żeby skorzystał z uprawnień specustawy i wyznaczył sztywne ceny. Bo przecież może to zrobić! Gdyby brakowało leków, przykładowo przeciwgorączkowych, ich cena wzrośnie. Oczekujemy, że w takiej sytuacji ceny zostaną uregulowane. To kwestia jednego obwieszczenia Ministerstwa Zdrowia – powiedział Tomków.

Dodał, że dziś farmaceuci są  niesłusznie oskarżani o podnoszenie cen, podczas gdy ceny, jego zdaniem, podnoszą producenci. – Takie zabiegi widać w niewielu przypadkach, ale są one odczuwalne dla pacjentów. Chodzi o maseczki, żele, leki przeciwwirusowe. Wielu z nas, podejmując świadome decyzje w tej trudnej sytuacji, sprzedaje różne produkty bez marży. Nikt nie chce być dzisiaj postrzegany jako droga apteka. Nikt normalny nie próbuje się na siłę dorabiać – stwierdził Marek Tomków. – Kupując nawet w ciągu jednego dnia, dostajemy różne ceny. Nie możemy sprzedawać leków taniej, niż sami za nie płacimy, bo to prosta droga do bankructwa – dodał.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Apteki
20.06.2025 18:19
Czy apteki w Polsce będą mogły się reklamować? Jest wyrok TSUE!
Zgodnie z orzeczeniem TSUE nie tylko polscy farmaceuci, ale także ci prowadzący działalność w innych krajach UE mają prawo promować swoje usługi także na rynku polskimShutterstock

Polski zakaz reklamy aptek, obowiązujący od ponad dekady, został zakwestionowany przez TSUE – Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zdaniem sędziów, przepisy te naruszają unijne swobody i dyrektywę o handlu elektronicznym. Wyrok TSUE nie pozostawia pola do interpretacji: polski zakaz reklamy aptek narusza unijne prawo. Kraj musi teraz dostosować przepisy, aby umożliwić farmaceutom prowadzenie działań informacyjno-promocyjnych, zgodnych z unijnymi dyrektywami.

Od 2012 roku w Polsce obowiązuje całkowity zakaz reklamy aptek, punktów aptecznych oraz ich działalności. Zgodnie z tą regulacją, farmaceuci mogą publicznie udostępniać jedynie podstawowe informacje – jak adres i godziny otwarcia. Wszelkie inne działania promocyjne są surowo zakazane i podlegają karom pieniężnym – opisuje portal wiadomoscihandlowe.pl.

Jednak stoi to, zdaniem TSUE, w sprzeczności z prawem wspólnotowym. Zakaz, który w założeniu miał służyć ochronie zdrowia publicznego i niezależności zawodowej farmaceutów, okazał się niezgodny z zasadami funkcjonowania rynku UE.

Sprawa trafiła do TSUE za sprawą Komisji Europejskiej, która złożyła przeciwko Polsce skargę o uchybienie zobowiązaniom państwa członkowskiego. Trybunał w pełni ją uwzględnił, stwierdzając, że Polska złamała unijne prawo. Wyrok podkreśla, że obowiązująca w Polsce ustawa prowadzi do „ogólnego i całkowitego zakazu wszelkiej reklamy”, co jest sprzeczne z dyrektywą o handlu elektronicznym. Dyrektywa ta umożliwia przedstawicielom zawodów regulowanych – w tym farmaceutom – korzystanie z informacji handlowych on-line do promowania swojej działalności.

W orzeczeniu można przeczytać, że "dyrektywa zezwala wszystkim farmaceutom na samodzielne reklamowanie się. W związku z tym nie można jej obejść przez zakazy dotyczące tylko niektórych farmaceutów lub niektórych rodzajów prowadzonej przez nich działalności."

Oznacza to ni mniej ni więcej, że nie tylko polscy farmaceuci, ale także ci prowadzący działalność w innych krajach UE, mają prawo promować swoje usługi także na rynku polskim. Obowiązujące ograniczenia są sprzeczne zarówno z swobodą świadczenia usług, jak i swobodą przedsiębiorczości.

Zobacz też: IQVIA: Farmacja online osiąga znacznie wyższą dynamikę wzrostu niż farmacja offline — co dalej z aptekami stacjonarnymi?

TSUE jasno wskazał, że Polska powinna jak najszybciej dostosować swoje przepisy do prawa unijnego. Jeśli tego nie zrobi, Komisja Europejska może złożyć kolejną skargę i domagać się nałożenia kar finansowych.

Trybunał zaznaczył również, że zakaz ten ogranicza farmaceutom, w szczególności mającym siedzibę w innych państwach członkowskich, możliwość zaprezentowania się potencjalnym klientom i promowania usług, które zamierzają im oferować.

Zakaz ten, według TSUE, również utrudnia dostęp do polskiego rynku osobom chcącym otworzyć aptekę, a prowadzącym działalność w innych państwach członkowskich. Co istotne, Polska nie przedstawiła dowodów na to, że takie ograniczenia są rzeczywiście konieczne do ochrony zdrowia publicznego.

Zobacz też: Allegro: Dermokosmetyki zyskują na znaczeniu. Polacy coraz chętniej sięgają po specjalistyczną pielęgnację

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Apteki
09.04.2025 13:38
Zmiany w zarządzie Super-Pharm: nowi członkowie z doświadczeniem w branży FMCG i technologii
Super-Pharm

Zgodnie z najnowszym wpisem opublikowanym w Krajowym Rejestrze Sądowym, w spółce Super-Pharm doszło do znaczących zmian personalnych na szczeblu zarządczym. Ze składu zarządu wykreślono Michała Przybysza, który pełnił funkcję członka zarządu. To oznacza zakończenie jego kadencji i istotne przetasowanie w strukturze kierowniczej firmy.

W miejsce Michała Przybysza do zarządu powołano dwóch nowych członków – Tomasza Mietułkę oraz Tomasza Stryczyńskiego. Tomasz Mietułka posiada wieloletnie doświadczenie w branży FMCG, zdobyte m.in. w takich firmach jak Upfield, Makro oraz Unilever. Z kolei Tomasz Stryczyński związany był wcześniej z sektorem technologicznym, pracując w firmie eFitness, co może wskazywać na kierunek rozwoju kompetencji zarządu Super-Pharm.

Zmiany zostały formalnie zarejestrowane przez sąd, co oznacza ich oficjalne obowiązywanie. Tym samym, struktura zarządu spółki została poszerzona o dwóch nowych członków, co może mieć istotny wpływ na strategię operacyjną i dalszy rozwój sieci. Super-Pharm, jako znana sieć aptek i drogerii, funkcjonuje na rynku polskim od lat, a zmiany w kadrze zarządzającej mogą świadczyć o planowanych nowych kierunkach działania.

Obecna decyzja zarządcza wpisuje się w szerszy kontekst zmian organizacyjnych, jakie zachodzą w branży detalicznej i zdrowotnej. Rosnąca konkurencja i postępująca digitalizacja wymagają od spółek elastyczności i dostosowania kompetencji kadry zarządzającej. Nowi członkowie zarządu Super-Pharm mają doświadczenie zarówno w dużych korporacjach międzynarodowych, jak i w środowiskach technologicznych, co może przynieść firmie nowe impulsy rozwojowe.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
01. lipiec 2025 03:42