StoryEditor
Apteki
26.03.2021 00:00

Czy kosmetyki powrócą do aptek po pandemii? [ANALIZA]

W powszechnie panującej opinii, pandemia to złoty okres dla aptek. Jednak rzeczywistość jest inna. Apteki mocno ucierpiały. W związku z tymi problemami niektóre marki dermokosmetyczne zaczęły szukać innych kanałów zbytu, m.in. w drogeriach. Artur Schab, managing director w Pharmaceutical Consulting, przestrzega przed takimi decyzjami i zaleca konsekwencję. – Kosmetyki apteczne powinny pozostać w aptece. Nadganianie strat obecnością w innych kanałach może zniechęcić farmaceutów do oferowania danej marki – mówi ekspert.

– COVID-19 przyniósł gigantyczne wahnięcie popytu podczas pierwszej fali pandemii. Marzec ubiegłego roku był miesiącem, jakiego polskie apteki nigdy wcześniej nie przeżyły. Pacjenci ruszyli po to, aby zrobić zapasy leków na dłuższy czas. Było to ogromne wyzwanie dla placówek aptecznych oraz hurtu. Dzięki ich wysiłkom leków w aptekach nie zabrakło. Dostęp do nich był zapewniony, także dla osób najbardziej potrzebujących, czyli chorych przewlekle – mówił Artur Schab podczas swojego wystąpienia na Forum Branży Kosmetycznej 2020, zatytułowanego "Przyszłość rynku aptek w Polsce, potencjał kanału dla sprzedaży kosmetyków".

Jednak wzrost wartości sprzedaży liczony do września 2020 r. wyniósł zaledwie 1,2 proc. To niewiele, bowiem wcześniejsze szacunki mówiły o wzrostach na poziomie 4-5 proc. Okazało się, że sprzedaż mierzona liczbą sprzedanych opakowań produktów spadła o 5,4 proc.

– Wartościowe wzrosty zostały więc wypracowane przez ceny, które poszły w górę średnio o ok. 7 proc. – zwrócił uwagę prelegent. Według niego niektórzy producenci podnosili ceny 2-3 razy w ciągu roku, aby nadrobić straty spowodowane zmniejszeniem popytu. – Taka sytuacja na rynku farmaceutycznym zdarzała się po raz pierwszy – zaznaczył Artur Schab.

Najwyraźniej wzrosty wartości sprzedaży widać było w kategorii leków OTC – tam wyniosły one 3,2 proc. 

Największym motorem tych wzrostów były leki okołocovidowe – preparaty odpornościowe, witamina C, produkty do dezynfekcji – zwrócił uwagę Artur Schab.

Apteki odnotowały wzrost 1,2 proc. w lekach refundowanych i 1,9 proc. w nierefundowanych. Bardzo spadła natomiast wartość sprzedaży kosmetyków – aż o 6,5 proc. Okazały się one najbardziej dotkniętą skutkami kryzysu kategorią rynku aptecznego podczas COVID-19.

Mniej wizyt, ale większe wydatki

Liczba klientów w aptekach spadła w czasie pandemii o 4 proc. Jednak choć pacjenci przychodzili rzadziej, to wydawali więcej przy każdej wizycie. Wartość koszyka zakupowego wzrosła do 62 zł w 2020 r. z 56 zł w 2019 r. Marża apteczna utrzymała się natomiast na stałym poziomie i wynosiła 19,5-20 proc. (tyle apteka zarabia średnio na każdym oferowanym u siebie produkcie).

Warto zwrócić uwagę, że podczas pandemii koszty prowadzenia apteki wzrosły o 15 proc. Był to skutek rosnących wydatków na pensje dla personelu oraz konieczności dostosowania obsługi klientów do nowej rzeczywistości (osłony, zabezpieczenia, płyny dezynfekujące).

– W związku z tym, że koszty prowadzenia apteki wzrosły, a marża apteczna utrzymała się na stałym poziomie, to przy sprzedaży, która w praktyce również zachowała constans, zyskowność aptek w roku covidowym poszła w dół – tłumaczył Artur Schab.

To przeczy powszechnie panującej opinii, że apteki mają się teraz świetnie. W związku z tą sytuacją pojawiają się też pierwsze duże ucieczki z rynku – w III kwartale roku z prowadzenia aptek wycofała się sieć Hebe, która miała prawie 50 placówek.

Artur Schab przypuszcza, że będą następni. Rynek obecnie jest bardzo trudny, zwłaszcza w polskich realiach, w których przepisy ustawy zwanej Apteką dla aptekarza uniemożliwiają aptekom reklamowanie się i rozbudowę sieci.

W detalu silny wzrost e-commerce

Niezależnie od pandemii, liczba aptek i punktów aptecznych spada rocznie o ok. 500 placówek, co jest następstwem stawy zwanej Apteką dla aptekarza. W tej chwili dane wskazują, że na rynku pozostało ok. 13,5 tys. placówek aptecznych.

Mimo tych spadków w liczbie aptek, dynamicznie rośnie sprzedaż w jednym z formatów. Są to tzw. sieci wirtualne, czyli placówki franczyzowe i grupy zakupowe.

– Wartość sprzedaży w tym kanale wzrosła o 23 proc. i jest to wzrost wygenerowany przez to, że wciąż nowe placówki zasilają ten segment. Coraz więcej farmaceutów dostrzega, że samodzielne prowadzenie apteki jest niemożliwe ekonomicznie – wyjaśnił prelegent.

Spada natomiast sprzedaż w aptekach niezależnych (z powodu odpływu placówek z tego kanału) – o 3 proc. i nieznacznie w sieciowych (tu placówki znikają z rynku np. po utracie pozwolenia na prowadzenie apteki) – o 0,1 proc.

Bardzo silnie rozwija się natomiast kanał e-commerce. Jego wartość w pierwszych dziewięciu miesiącach wzrosła o 32 proc. i wynosi obecnie ok. 800 mln zł. Wliczone są tu zarówno apteki świadczące sprzedaż wysyłkową, jaki i te działające w model click and colect, w którym leki zarezerwowane przez internet odbierane są w aptece.

Sprzedaż kosmetyków w aptekach napotkała wiele ograniczeń

Już na samym początku pandemii apteki fizycznie odgrodziły się od pacjentów. Ich obsługa była prowadzona przez okienka do sprzedaży nocnej lub zza szczelnie ofoliowanej lady. W takich warunkach o zakupie kosmetyków nie było mowy. Farmaceucie odmawiali wychodzenia zza swoich osłon, by podać coś ze strefy z kosmetykami. Oczekiwali wyrozumiałości, a w mediach pojawiły się apele od pracowników aptek, którzy prosili aby pacjenci nie przychodzili do nich po odżywkę do rzęs. Chcieli skupić się na wydawaniu leków.

Nic więc dziwnego, że sprzedaż kosmetyków w aptekach mocno spadła. Sytuacja uległa lekkiej poprawie w lipcu i sierpniu, gdy Polacy poszli do aptek po w środki ochrony przeciwsłonecznej. Jednak ostatecznie po dziewięciu miesiącach 2020 roku wartość sprzedaży kosmetyków spadła o 6,6 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

– Jeszcze do niedawna marki oferujące dermokosmetyki oraz apteki darzyły się wzajemną miłością. Trzeba jednak mieć świadomość, że uczucie to zostało wystawione na próbę, bo sprzedaż kosmetyków w aptece spotyka się obecnie z wieloma ograniczeniami – mówił Artur Schab.

Wyjaśnił, że jednym z ograniczeń jest marża na kosmetykach, która jest o wiele niższa niż średnia dla innych produktów sprzedawanych w aptece. Wynosi 16,5-17 proc. (średnia marża, którą apteka osiąga w ogóle to niemal 20 proc.). Natomiast koszty związane z tą kategorią (głównie magazynowe) są zdecydowanie większe niż przeciętna dla apteki. Kosmetyki zwykle stoją na półce przez ponad 100 dni. A średnia dla asortymentu aptecznego mieści się między 50 a 60 dniami.

Z uwagi na swoją niską marżę i wysokie koszty utrzymania kategorii, kosmetyki są w aptece asortymentem trudnym ekonomicznie. Jednak za utrzymaniem ich w tym kanale zbytu przemawia wysoka wartość produktów. Nawet niżej ustawiona marża daje dobry zysk na pojedynczym opakowaniu.

Artur Schab zwrócił też uwagę na ograniczenia dotyczące samego rynku aptecznego, które nawet nie są związane z pandemią, ale z aktualnymi regulacjami prawnymi.

– System prawny nie sprzyja kosmetykom w aptece. Apteki mają zakaz reklamowania się, co dotyczy także oferowanych produktów. Nie można przeprowadzić dla nich żadnych akcji promocyjnych typu: kup krem, a płyn micelarny dostaniesz gratis. Nie można wywiesić żadnej wizualnej zachęty do kupienia produktu – usłyszeliśmy podczas prelekcji.

Ekspert dodał, że nie są to martwe przepisy, bo inspekcja farmceutyczna jest bardzo aktywna w śledzeniu takich wykroczeń i nakładaniu kar finansowych.

Rozwój rynku dermokosmetycznego hamuje też prawo antykoncentrcyjne i ustawa zwana Apteką dla aptekarza.

– Sieci apteczne nie mogą się rozwijać. A właśnie one zawsze były podmiotami, które najbardziej ceniły sobie asortyment kosmetyczny i to na nim starały się budować swoje marże. Niekorzystne zapisy dla tego formatu sklepów, najbardziej zainteresowanych rozwojem asortymentu kosmetycznego, zawiera też wprowadzona niedawno ustawa o zawodzie farmaceuty – zwrócił uwagę Artur Schab.

Nie porzucajcie aptek

W związku z problemami, z którymi obecnie borykają się apteki, niektóre marki dermokosmetyczne zaczęły szukać innych kanałów zbytu, m.in. w drogeriach. Jednak Artur Schab zaleca konsekwencję.

– Kosmetyki apteczne powinny pozostać w aptece. Nadganianie strat obecnością w innych kanałach może zniechęcić farmaceutów do oferowania danej marki – przestrzega.

W jego opinii należy liczyć na to, że apteki będą coraz silniejsze. Wtedy z pewnością wrócą do inwestowania w asortyment kosmetyczny, ponieważ daje im on możliwość budowania przewagi konkurencyjnej względem innych aptek. Również konsumenci cenią sobie zakupy kosmetyków w aptekach.

– Jeśli producenci zrezygnują z kanału aptecznego to stracą to, po co przyszli. Dzięki obecności w aptekach zyskali profesjonalne doradztwo fachowców. W internecie konsumenci tego nie mają – zwraca uwagę Schab.

I dodaje, że optymistyczne jest z pewnością także i to, że preferencje konsumentów idą w stronę zdrowia, ekologii, naturalności. – Apteka jest po drodze na tej ścieżce poszukiwania dobrych rozwiązań – wyjaśnia.

Podpowiada też, że warto zastanowić się nad możliwością zarejestrowania niektórych produktów, np. emolientów, jako wyroby medyczne. Dzięki temu są one objęte 8 proc. stawką VAT zamiast 23 proc. obwiązującą w przypadku kosmetyków.

Zatem segment kosmetyków w aptece ma szanse dalej się rozwijać. Pomimo tego, że w tej chwili, oprócz COVID-u, hamulcem jest prawo, które utrudnia rozwój rynku aptecznego. Dlatego Artur Schab nawołuje, by wspierać organizacje, które usiłują przekonać ustawodawców do poluzowania rynkowych regulacji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Apteki
09.12.2024 14:48
Dr.Max uruchomił holistyczny koncept, łączący sklep, usługi kosmetyczne i well-being
Oferta salonu Bjut by Dr. Max to nie tylko ​​luksusowe kosmetyki i perfumy, ale też profesjonalna opieka i doradztwomat.pras.

Bjut by Dr. Max to nowy koncept, zaprezentowany przez lidera europejskiego rynku farmaceutycznego – wywodzącej się z Czech sieci Dr.Max. Pierwszy salon otwarto w Pradze 1 grudnia.

Jestem dumny, że mogę podzielić się wprowadzeniem na rynek Bjut by Dr.Max, rewolucyjnej koncepcji w dziedzinie zdrowia i urody” - pochwalił się we wpisie na LinkedIn Miguel Martins da Silva, dyrektor ds. łańcucha dostaw Grupy Dr. Max.

W sieci aptek Dr.Max wierzymy, że piękno i zdrowie są nierozłączne. Bjut by Dr.Max łączy najwyższej klasy produkty i usługi kosmetyczne z naszą specjalistyczną wiedzą w dziedzinie farmacji i zdrowia, aby stworzyć nowy standard: piękno napędzane takimi wartościami, jak well-being i długowieczność” – dodał dyrektor, zaznaczając, że koncept ma ambicję być czymś znacznie więcej, niż drogerią czy sklepem z kosmetykami. 

image
Oferta Bjut by Dr. Max to m.in. profesjonalne usługi kompleksowej analizy włosów oraz skóry
mat.pras,

Zdaniem da Silvy Bjut by Dr. Max ma stać się przestrzenią, będącej miejscem spotkania nauki i dbałości o siebie (self-care) – miejscem, gdzie klientki i klienci znajdą dobrane przez specjalistów produkty oraz usługi, skoncentrowane na pięknie, poprawie zdrowia i samopoczucia.  

Koncept Bjut w założeniu stawia na holistyczne podejście, gdzie piękno to coś znacznie szerszego, niż tylko skóra – chodzi też o witalność i pewność siebie” – podkreśla da Silva.

Oferta salonu Bjut by Dr. Max to obecnie nie tylko ​​luksusowe kosmetyki i perfumy, ale też profesjonalna opieka i doradztwo, usługi kompleksowej analizy włosów oraz skóry, a także zabiegi pielęgnacyjne. Koncept zakłada indywidualne podejście do potrzeb swoich klientów i długoterminową opiekę nad nimi.

image
Pierwszy salon Bjut by Dr. Max otwarto w stolicy Czech
mat.pras.

Dr.Max Polska to jedna z najbardziej rozpoznawalnych sieci franczyzowych aptek także w naszym kraju. Należy do międzynarodowego holdingu Dr.Max – lidera na rynku farmaceutycznym w Czechach i na Słowacji, działającego w kilku europejskich krajach. Poza Czechami, Słowacją i Polską sieć skupia się głównie na takich rynkach, jak Rumunia, Serbia czy Włochy.

Czytaj też: Sieć aptek Dr.Max uruchomiła e-drogerię

W Polsce w ramach sieci franczyzowej Dr.Max działa blisko 550 aptek, a także apteka internetowa.

Warto przypomnieć, że również z Czech wywodzi się jeden z największych działających w Polsce sklepów internetowych z perfumami i kosmetykami – Notino.

Czytaj też: Dr.Max, Top Estetic i Notino cieszą się największym zaufaniem kupujących kosmetyki przez internet

 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Apteki
28.10.2024 09:30
Super-Pharm alarmuje o wycieku danych osobowych swoich klientów
Super-Pharm w Galerii Mokotów, Warszawa. Nowy koncept 2021Super-Pharm

W ubiegłą sobotę do zainteresowanych osób została rozesłana informacja, że 21 października 2024 roku doszło do naruszenia ochrony danych w serwisie internetowym Super-Pharm, spowodowanego atakiem hakerskim. W wyniku incydentu potencjalnie wyciekły dane osobowe klientów, a firma natychmiast podjęła działania mające na celu zabezpieczenie systemów i ochronę użytkowników.

Atak hakerski, który miał miejsce 21 października 2024 roku, wykorzystał lukę w oprogramowaniu sklepu internetowego Adobe Commerce (Magento), obsługiwanym przez zewnętrznego dostawcę. Skutkiem incydentu był potencjalny wyciek danych klientów serwisu Super-Pharm, obejmujący imię, nazwisko, adres e-mail oraz hash hasła do konta. W przypadku części użytkowników mogły również zostać pobrane informacje takie jak data urodzenia i płeć. Firma zapewnia, że hasła były zabezpieczone za pomocą kryptograficznego haszowania, co utrudnia ich nieautoryzowane wykorzystanie.

W odpowiedzi na incydent Super-Pharm podjęło natychmiastowe działania w celu zabezpieczenia systemu oraz ochrony danych klientów. Firma zablokowała dostęp do systemu atakującemu i we współpracy z dostawcą usunęła lukę, która umożliwiła przeprowadzenie ataku. Dodatkowo wzmocniono zabezpieczenia oraz wdrożono narzędzia mające na celu ochronę przed podobnymi zdarzeniami w przyszłości. Incydent został zgłoszony do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, policji oraz CERT Polska – zespołu reagującego na zdarzenia naruszające bezpieczeństwo w Internecie.

Super-Pharm apeluje do swoich klientów o zachowanie ostrożności i zaleca zmianę haseł używanych w serwisie oraz w innych miejscach w Internecie, gdzie stosowane były te same dane uwierzytelniające. Firma sugeruje również szczególną uwagę na podejrzane wiadomości e-mail, które mogą zawierać próby phishingu. Klienci mogą kontaktować się z Biurem Obsługi Klienta lub inspektorem ochrony danych w celu uzyskania dodatkowych informacji na temat incydentu.

Czytaj także: Ayden Retail: Polskie firmy na celowniku cyberprzestępców – 87 miliardów zł strat w 2023 roku

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
13. grudzień 2024 12:20