StoryEditor

Amazon Go pojawi się w Polsce? Przyszłość handlu to sklepy autonomiczne

Do połowy 2020 roku Take&Go planuje uruchomić w Polsce ponad 20 autonomicznych placówek. Za 2-3 lata może pojawić się też Amazon Go. Klienci zyskają szeroki dostęp do sklepów, w których nie ma kas. Będą mogli robić zakupy we wszystkie niedziele czy święta. Brak kolejek i płatności u kasjerów znacznie skróci wizyty i trzeba dodać, że tego typu transakcje będą całkowicie bezpieczne.

Minusem może być mniejszy wybór produktów niż w sieci convenience. Na początku trzeba też liczyć się z nieco wyższymi cenami. Z czasem przybędzie takich obiektów. Sukcesy pionierów zachęcą kolejnych retailerów do tej formy. Ale to będzie się działo w dużo wolniejszym tempie niż na Zachodzie. 

Coraz bliżej Ameryki 

W USA sklep autonomiczny Amazon Go jest nowością, podobnie jak u nas – Take&Go. Tam wystarczy ściągnąć aplikację i zalogować się poprzez konto na Amazonie, aby zrobić zakupy bez płatności u kasjera. Wyświetla się jedynie kod QR, z którego w trakcie wizyty może korzystać jednocześnie kilka osób, np. rodzina lub grupa przyjaciół. Po przyłożeniu go do czytnika bramki się otwierają. Podobnie jest w Take&Go. Też trzeba pobrać aplikację. Dodatkowo wymagana jest autoryzacja.

Jednak różnica polega na tym, że w Stanach Zjednoczonych Amazon wykorzystuje inteligentne półki i śledzi klientów za pomocą kamer. A tutejszy Take&Go stosuje specjalne etykiety RFID, które umieszcza na każdym produkcie. Skanowanie następuje przy wyjściu ze sklepu. Oczywiście oba systemy mają swoje plusy i minusy. 
Chipy RFID są zdecydowanie prostszym rozwiązaniem i wymagają mniejszej inwigilacji klientów. Koszty ich stosowania byłyby niższe, gdyby wytwórcy wprowadzali je do towarów już na etapie produkcji, a retailerzy powszechnie stosowali do rozliczeń i inwentaryzacji. Dlatego sporym problemem pozostaje skalowalność biznesu. Technologie rozwijane przez Amazon są bardziej uniwersalne i nie potrzebują zmiany sposobu pakowania produktów, a zatem mogą być użyte praktycznie wszędzie. 

Nowe możliwości

Trzeba przyznać, że wnętrze amerykańskiego sklepu tak naprawdę niewiele różni się od polskiej placówki convenience. Jest tylko mniej towarów. I są one wyraźnie pogrupowane na półkach. Produkty można swobodnie wybierać i odkładać. Nie da się tylko na bieżąco sprawdzać, czy wszystko poprawnie się nalicza. Jednak Amazon Go może wkrótce ulepszyć ten system.  

Największą zaletą jest automatyczne finalizowanie zakupów. Nie trzeba niczego skanować, potwierdzać ani sprawdzać. Nie ma kasy i tym samym – kolejki. Klient szybko wychodzi ze sklepu, a po paru minutach aplikacja udostępnia mu rachunek, zawierający zdjęcia produktów, ich nazwy i ceny. Takie rozwiązanie szczególnie docenią konsumenci, którzy szanują swój czas. Oczekiwanie na potwierdzenie wynika z tego, że system wciąż jest udoskonalany.  

Brak podglądu aktualnego koszyka w aplikacji może być z początku irytujący, zwłaszcza dla uważnych osób. Jednak ci, którzy przekonają się do tej formy handlu, przestaną na to zwracać uwagę. Ewentualny błąd w rozliczeniu klient zgłosi w ramach reklamacji, która zostanie pozytywnie rozpatrzona na podstawie nagrań. Wraz z rozwojem technologicznym takie incydenty będą coraz rzadsze. Należy jasno podkreślić, że ten rodzaj zakupów jest całkowicie bezpieczny, bo aplikacja generuje jednorazowy kod dla klienta.

Szanse na polskim rynku

W naszym kraju konsumenci szybko przyzwyczają się do tego typu sklepów. W Polsce wyjątkowo łatwo przyjmują się innowacje, które ułatwiają codzienne życie. Przykładem tego jest Uber. Podobnie też było z płatnościami zbliżeniowymi. A sklepy autonomiczne są oparte właśnie na takiej technologii, która jest projektowana z myślą o szybkiej adaptacji w społeczeństwie. Klienci zyskają wygodę i czas wolny, ale wciąż będą mogli kupować produkty w tradycyjny sposób. I to pozwoli największym sceptykom stopniowo oswoić się ze zmianą.

Co ciekawe, wąski asortyment też może przekonać Polaków do nowej formy handlu. Wielkopowierzchniowe placówki z kilkoma tys. produktów tracą zainteresowanie konsumentów. Zatłoczone dyskonty również działają zniechęcająco na klientów. Coraz popularniejsze stają się sieci convenience, które oferują do 3 tys. artykułów. Autonomiczny sklep z trzy razy mniejszym asortymentem, lecz dobrze dobranym do kilku głównych misji zakupowych, będzie idealnym rozwiązaniem na krajowym rynku. 

Dodatkowo niedziele bez handlu będą sprzyjały sklepom bez kasjerów. Przysłużą się też im święta kalendarzowe i nocne godziny, w których konsumenci będą potrzebowali zrobić uzupełniające zakupy. W Polsce dużym minusem będzie tylko to, że sklepy autonomiczne nie zaoferują alkoholu, bo sprzedaż wymaga weryfikacji pełnoletniości i trzeźwości klienta. I w tym nie prześcigną stacji benzynowych, dopóki technologia nie poradzi sobie z takim wyzwaniem. A to będzie tylko kwestią czasu.

W Polsce tego typu projekty będą rozwijać się wolniej niż na Zachodzie. Należy tak zakładać, ponieważ płace wciąż są u nas dużo niższe. Z kolei wrażliwość cenowa klientów jest wyższa. We wrześniu br. Take&Go uruchomił dopiero pierwszą placówkę autonomiczną. Do połowy przyszłego roku zamierza otworzyć ich ponad 20. Amazon Go może wejść na nasz rynek w ciągu 2-3 lat. Zapewne na początku będzie obserwował ruch w paru placówkach, zanim zainwestuje w większą liczbę punktów sprzedaży. Wcześniej skoncentruje swoją uwagę na zamożniejszych krajach Europy – Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Francji.

Cenna wiedza

Pierwsi właściciele sklepów autonomicznych zyskają unikalną wiedzę, która stanie się bardzo cenna. Za kilka lat, gdy konsumenci całkowicie przekonają się do tej formy handlu, niektóre tradycyjnie działające sieci będą chciały kupować gotowe modele od pionierów. Take&Go może być zainteresowany sprzedażą swojego konceptu, gdy napotka na problem ze skalowaniem biznesu. Wykorzystując efekt rzadkiego dobra, będzie miał szansę wynegocjować wysoką ceną. Trzeba pamiętać o tym, że jest to startup. Jego inwestorzy mogą po kilku latach oczekiwać konkretnych zysków. 

Chociaż koszty zatrudnienia pracowników są u nas niższe niż na Zachodzie, to jednak stale rosną. Tymczasem zaawansowana technologia tanieje i staje się coraz dokładniejsza. Autonomiczne sklepy wymagają znacznie mniejszej liczby pracowników niż tradycyjne. Za kilkanaście lat mycie podłóg, czyszczenie półek i wykładanie towarów zostanie zautomatyzowane. I wtedy pracownik będzie przyjeżdżać do placówki np. w celu kontroli lub w przypadku awarii. 

Tego typu biznes będzie dobrze wpisywał się w nadchodzące trendy. Klienci coraz częściej będą zamawiać duże zakupy do domów i tylko uzupełniać je w autonomicznych sklepach. Nowe nawyki będą się utrwalały przez kilkanaście lat, ale pomocne rozwiązania z całą pewnością się upowszechnią. Ludzie będą oczekiwali coraz większej wygody, by móc skoncentrować się na przyjemniejszych formach spędzania wolnego czasu.
Kasy samoobsługowe dosyć szybko odejdą do lamusa, bo skanowanie kilku produktów wymaga zaangażowania ze strony klienta. W pełni autonomicznie podliczane zakupy będą standardem. Dla sieci to będzie całkowicie bezpieczna forma handlu. Trudno wyobrazić sobie, żeby komuś udało się ukraść coś z obiektu posiadającego mnóstwo czujników i pełen monitoring wraz z mocno zaawansowaną analityką komputerową. 

źródło: MondayNews

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Veoli Botanica otwiera swoje pierwsze laboratorium badawczo-rozwojowe
Na czele zespołu R&D w nowym laboratorium Veoli Botanica stoją: dr Marta Majszyk-Świątek, mgr inż. Natalia Pela, inż. Aleksandra ZielińskaMigdał Studio/Veoli Botanica

Prawdziwe piękno pochodzi z równowagi pomiędzy tym, co daje nam natura, a tym, co odkrywa nauka – podkreślają przedstawiciele Veoli Botanica, opowiadając o otwarciu swojego pierwszego laboratorium, które ma stać się centrum innowacji w dziedzinie pielęgnacji skóry w duchu clean beauty.

Miejsce to, czyli LAB by Veoli Botanica – cechuje się wyjątkowym designem. Będą tam pracować eksperci z działu R&D, mający wieloletnie doświadczenie. Misją laboratorium ma być tworzenie spersonalizowanych produktów kosmetycznych, idealnie dopasowanych do zróżnicowanych potrzeb skóry. Powstające tu innowacje będą szły w parze z troską o skórę konsumentek oraz środowisko.

Managerem zespołu R&D w laboratorium Veoli Botanica jest dr Marta Majszyk-Świątek, a managerem – mgr inż. Natalia Pela, młodszy technolog R&D i specjalistka ds. dokumentacji produktowej. Inż. Aleksandra Zielińska pełni funkcję młodszego technologa R&D i specjalistki ds. kontroli jakości produktu gotowego.

Laboratorium w znaczący sposób zwiększa kontrolę nad procesem wdrażania każdego produktu – od początkowej idei po finalne wprowadzenie na rynek. Dzięki temu możliwa jest precyzyjna reakcja na potrzeby zgłaszane przez klientów, co pozwala na tworzenie produktów idealnie dopasowanych do ich oczekiwań – wyjaśnia dr Marta Majszyk-Świątek.

Nowe formuły w nurcie clean beuty

Marka ma ambicję tworzenia nowych, przełomowych formuł, które staną się odpowiedzią na najnowsze trendy rynkowe i będą tym samym spełniać oczekiwania konsumentów. W laboratorium będa ponadto udoskonalane dotychczasowe, autorskie receptury marki. Zadaniem laboratorium będzie też poszukiwanie, testowanie i ocenianie najnowocześniejszych składników aktywnych – ze szczególnym uwzględnieniem nurtu clean beauty. 

Priorytetem jest dla nas wybór surowców o udowodnionym działaniu, pochodzących ze zrównoważonych źródeł, bezpiecznych dla skóry i środowiska – wyliczają eksperci z Veoli Botanica. Przy tworzeniu autorskich receptur istotne jest też dopasowanie parametrów sensorycznych, takich jak tekstura, zapach czy aplikacja – tak, aby konsument otrzymał kosmetyk nie tylko skuteczny, ale dający komfort podczas użytkowania.

Zobacz też: Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki

Testy i analizy na każdym etapie

Rygorystyczne testy i analizy produktów są przeprowadzane na każdym etapie produkcji: od surowców po gotowy produkt – tak, aby mieć pewność zgodności z normami, gwarancję bezpieczeństwa i naturalnej skuteczności. Przeprowadzane reformulacje i optymalizacje istniejących już produktów mają na celu ich udoskonalenie, adaptację do zmieniających się wymogów rynkowych lub poprawę parametrów jakościowych i użytkowych.

Nowe laboratorium wykonuje zaawansowane badania laboratoryjne, w tym: badania mikrobiologiczne (dające pewność czystości mikrobiologicznej produktów), badania konserwacji masy (oceniające skuteczność systemu konserwującego w produkcie), badania stabilności (monitorujące stabilność fizykochemiczną produktu w czasie i w różnych warunkach), a także badania kompatybilności z opakowaniem, gdzie ocenie poddaje się interakcję między produktem a opakowaniem, zapewniając ich wzajemną neutralność.

Certyfikacja i zgodność z etyką

Zadaniem laboratorium jest także przeprowadzanie testów aplikacyjnych (ocena subiektywna przez panel testerów) oraz aparaturowych (obiektywny pomiar wybranych parametrów na skórze przed i po zastosowaniu kosmetyku za pomocą specjalistycznej aparatury). Działania te są podejmowane także we współpracy z niezależnymi laboratoriami – dla wszystkich formuł kosmetycznych, aby potwierdzić ich skuteczność i działanie. 

Ważną rzeczą jest też również prowadzenie przez laboratorium kompleksowego procesu przygotowania produktów do certyfikacji. Przykładem jest certyfikat „Znak V” Fundacji Viva!, który potwierdza, że produkty nie zawierają składników odzwierzęcych, nie były testowane na zwierzętach i nie wykorzystywały takich składników w procesie produkcji, a także nie zawierają oleju palmowego (z wyjątkiem certyfikowanych upraw, gdzie jest to niezbędne dla emulgatorów/emolientów).

Jak podkreśla Veoli Botanica, jest to świadectwem głębokiego zaangażowania w etykę i poszanowanie zwierząt.

Zobacz też: Avon uhonorowany tytułem Best Cruelty-Free Brand 2025. To kamień milowy w drodze do etycznego piękna

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eurofragance zainwestowało 10 mln euro w rozbudowę i robotyzację swojego zakładu – to potroi moce produkcyjne!
Rozbudowa zakładu produkcyjnego Eurofragrance o ponad 2 tys. mkw. obejmuje przebudowane biura i laboratoriaShutterstock

Eurofragrance, hiszpański producent perfum i kompozycji zapachowych do kosmetyków, zakończył rozbudowę swojej bazy produkcyjnej w Rubí w rejonie Barcelony. W proces ten zainwestowano 10 mln euro. Nowe roboty dozujące mają wg zapowiedzi firmy potroić moce produkcyjne unowocześnionej fabryki.

Zakład produkcyjny w Rubí będzie teraz w stanie obsłużyć połowę z rocznej, globalnej produkcji firmy. A to pozwoli grupie na sprostanie rosnącemu zapotrzebowaniu klientów na rynkach EAT (Europa, Afryka i Turcja) i Bliskiego Wschodu.

Eurofragrance podkreślił przy tym, że rozbudowa zakładu produkcyjnego umożliwi lepszą obsługę kategorii, które wymagają większych wolumenów produkcji, niż luksusowe perfumy (np. kosmetyki do pielęgnacji domu i kosmetyki osobiste).

Odnowienie naszego flagowego zakładu wraz z przeprojektowaną przestrzenią roboczą i nową robotyką pozwalają nam potroić nasze zdolności produkcyjne. Rozszerzenie naszego zakładu produkcyjnego o ponad 2 tys. mkw. obejmuje przebudowane biura i laboratoria, aby zapewnić większą ergonomię i zwiększyć zadowolenie pracowników. Dzięki innowacyjnemu podejściu i naszemu zaangażowaniu w zrównoważony rozwój poprawiliśmy wykorzystanie dostępnej przestrzeni, a jednocześnie stworzyliśmy bardziej nowoczesne, wydajne i przyjemne środowisko pracy — podkreśla Clara Mena, dyrektor ds. operacyjnych w Eurofragrance.

Wraz z rozbudową zakładu, Eurofragrance zainwestowało w najnowocześniejsze technologie. Dzięki temu zautomatyzowane będzie teraz aż 80 proc. operacji. – Pozwala nam to poprawić niezawodność naszych procesów oraz zwiększyć jakość naszych zapachów — wskazuje Santiago Giménez, Global Plant Engineering Manager.

Wprowadzono w zakładzie również systemy optymalizacji zasobów, takie jak wykorzystanie paneli słonecznych, generujących ponad jedną trzecią zapotrzebowania fabryki na energię. Firma postawiła ponadto na strategiczne rozwiązania własne, pozwalające zapewnić  ciągłość procesu produkcyjnego w przypadku nieoczekiwanych sytuacji.

Inauguracja rozbudowanej fabryki w Rubí zbiega się z 35. rocznicą istnienia Eurofragrance. Firma ta, założona w Barcelonie w czerwcu 1990 roku, osiągnęła w ubiegłym roku sprzedaż na poziomie 180 mln euro, co stanowi wzrost o 27 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Eurofragance obecnie zatrudnia globalnie ponad 550 specjalistów.

Zobacz więcej na ten temat: Eurofragrance odnotowuje rekordowe wyniki – 180 mln euro przychodu w 2024 roku

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
19. lipiec 2025 00:37