StoryEditor
Surowce
10.02.2022 00:00

Marcin Bartoszyński, PGD Polska: Lilial? Jeszcze nigdy nie widziałem takiego chaosu na rynku.

Mamy niespełna 3 tygodnie na opanowanie bałaganu, jaki powstał po tym, jak okazało się, że po 1 marca nie można już sprzedawać produktów zawierających lilial. Niektórzy producenci zadeklarowali, że sami zbiorą takie produkty ze sklepów, inni oczekują tego od nas. Cały dział handlowy jest na telefonach i mailach. Jak to możliwe, że do 28 lutego, zgodnie z prawem, można nadal wprowadzać produkty z lilialem na rynek? Jeszcze tydzień temu wjechały na nasz magazyn. To rozporządzenie to bubel prawny – mówi Marcin Bartoszyński, członek zarządu PGD Polska, największej firmy dystrybucyjnej na rynku kosmetyczno-chemicznym.

Od kilku tygodni informujemy o tym, że produkty zawierające lilial – aromat stosowany w wielu perfumach, kosmetykach, ale też środkach czystości – od 1 marca nie mogą być wprowadzane do obrotu, czyli ani sprzedawane przez producentów i dystrybutorów do sklepów, ani przez sklepy oferowane konsumentom. I słyszymy, że wywołało to ogromne zamieszanie na rynku, bo obrót takim towarem nadal trwa.

 
 
 
 
 

To prawda. Według dyrektywy unijnej produkty z lilialem do 28 lutego br. mogą być wprowadzane do obiegu, dostarczane do sklepów i sprzedawane konsumentom. A już od 1 marca br. nie mają prawa znajdować się na półkach sklepów. Ewidentnie jest to bubel prawny.

Ustawodawca nie przewidział żadnego okresu przejściowego. Rozumiem, kiedy byłaby to informacja: do 28 lutego można wprowadzać produkt do dystrybucji, do sprzedaży, a następnie mamy okres przejściowy. Ten składnik zawiera się w różnych produktach, które rotują w granicach od 30 do nawet 180 dni. Powinien być więc przynajmniej półroczny okres przejściowy na możliwością wyprzedaży tych produktów. Tymczasem, wg ustawy, po 1 marca ani my, ani sklepy, nie możemy nawet rozdać tych produktów.  

Czytaj także: Tylko do 28 lutego masz czas na wycofanie ze sprzedaży produktów z lilialem  

Według rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady nr 1223/2009 obowiązkiem dystrybutora (art. 6) jest to, aby produkty udostępniane na rynku (czyli sprzedawane w łańcuchu dostaw, w tym sprzedawane konsumentom w handlu detalicznym) były zgodne z wymaganiami. Czy to oznacza, że odpowiedzialność za zrobienie „porządku” na rynku spada na dystrybutorów?

„Definicją dystrybutora objęte są wszystkie osoby prawne lub fizyczne w handlu hurtowym, jak również detaliści sprzedający produkty bezpośrednio konsumentowi. Obowiązki dystrybutora należy zatem dostosować do właściwej roli i rodzaju działalności każdego z tych podmiotów”.

„Dystrybutor” oznacza każdą osobę fizyczną lub prawną w łańcuchu dostaw, niebędącą producentem ani importerem, która udostępnia produkt kosmetyczny na rynku Wspólnoty”.

To cytaty z przytoczonej przez Panią ustawy. Czy coś tu jest zrozumiałe? Dla mnie nie. Kto w końcu jest dystrybutorem?

Dodatkowo ustawa zawiera takie sformułowania: „Konieczne jest określenie warunków, zgodnie z którymi dystrybutor ma być postrzegany jako osoba odpowiedzialna”. „Dystrybutor jest osobą odpowiedzialną, jeżeli wprowadza produkt kosmetyczny do obrotu pod własną nazwą lub znakiem towarowym lub zmienia produkt już wprowadzony na rynek w sposób mogący mieć wpływ na zgodność z obowiązującymi wymogami”.

To nie my odpowiadamy za skład produktów, które rozprowadzamy na rynku do odbiorców detalicznych na zlecenie producentów. W świetle realiów rynkowych zapisy, które tu przytaczam, są wysoce nieprecyzyjne i tak naprawdę nie określają, kto właściwie zostaje obarczony obowiązkami, które to rozporządzenie nakłada.

Czy zajmują się tym prawnicy?

Oczywiście zasięgnęliśmy opinii prawnej. Prosimy też producentów o ich interpretację przepisów na piśmie, bo wiemy, że detaliści mają w tym zakresie ograniczone możliwości, a my nie chcemy zostawiać ich z problemem.

Skoro o detalistach mowa, co oni mają zrobić?

Detaliści są w jeszcze trudniejszej sytuacji niż hurt. Dostęp do informacji był wysoce niewystarczający nawet dla nas. A do 100 tys. zł grzywny grozi temu, kto udostępnia produkty z zakazanym składnikiem na półkach. Dystrybutorzy nie będą w stanie odbierać towaru. To byłyby dla nas gigantyczne koszty. Koszty zwrotów ze sklepów – wystawiania korekt, liczenia, gromadzenia, konfekcji, odsyłania – są 6-krotnie wyższe niż koszty sprzedaży produktu do punktu sprzedaży detalicznej. Nie wiem, kto miałby je pokryć. Jeśli któryś z dostawców będzie chciał wynająć taką usługę, my ją wycenimy i ewentualnie wykonamy. Ale wizja jest przerażająca. Mielibyśmy niespełna 3 tygodnie na opanowanie tego bałaganu.

Czytaj także: Za sprzedaż niedozwolonych kosmetyków odpowiedzialność spada także na hurtownie i sklepy

Jakie są propozycje producentów?

Z całym działem kupieckim jesteśmy cały czas na telefonach, na mailach.

Niektórzy dostawcy wysyłają do nas, do hurtowników, listy z produktami, które zawierają lilial, które mogą go zawierać oraz takich, które mają zmienione receptury w przeciągu ostatnich miesięcy i wymagają, aby nasi ludzie chodzili po magazynie i sprawdzali numery partii, składy. To oznaczałoby konieczność sprawdzenia tysięcy produktów i jest praktycznie niewykonalne.

Niektórzy producenci mówią wprost: przeceńcie to sobie o 30 proc., my wam to zrefundujemy, ale wy bierzecie odpowiedzialność za te produkty, co jest kuriozalną propozycją, oczywiście nie do przyjęcia.

Niektórzy producenci już zadeklarowali, że biorą za to odpowiedzialność i będą osobiście jeździli po sklepach, i zbierali towar. Jednak, mówiąc szczerze, nie wyobrażam sobie tego. Co zrobią ci, którzy nie docierają wszędzie ze swoimi handlowcami? Przecież wiemy, że producenci tak mocno okroili swoje siły sprzedaży, że docierają do połowy placówek, do których docierali jeszcze 2-3 lata temu. A tam te produkty mogą być, bo niektóre mają termin przydatności nawet 30 miesięcy. Co np. z jakimś małym sklepem, który gdzieś sobie kupił taki produkt, np. w hurtowni cash&carry i ma go nadal na półce? Nie wiem.

Jakie rozwiązanie byłoby więc najbardziej korzystne w tej sytuacji?

Najbardziej korzystne byłoby wprowadzenie okresu przejściowego, czyli buforu, który dałby możliwość odsprzedaży tych produktów. Zwykle tak to było robione w przeszłości.

Ale na to już jest za późno.

To producenci poniosą bardzo duże koszty. Jeżeli rzeczywiście jest tak, że wiedzieli dużo wcześniej o tej zmianie powinni wcześniej poinformować dystrybutorów, detalistów. Chyba że nie wiedzieli... ?

Więc, co dalej?

Dalej? Pytanie, jak do tego podejdą służby kontrolne. Czy już pierwszego dnia wejdą do sklepów, tak jak to było swojego czasu z produktami antybakteryjnymi, gdy wzmogli bardzo kontrole i pomimo niejasnych przepisów prawnych nakazywali odbiór towaru lub jego utylizację, ponieważ brakowało jakiegoś oznaczenia na opakowaniach. Też musieliśmy wtedy walczyć o to, żeby producenci pomagali nam rozwiązywać te problemy.

Co ciekawe mam informację z rynków zagranicznych i sytuacja wygląda inaczej. Tam nie ma wprawdzie takiej dystrybucji jak w Polsce, rynek jest bardziej zsieciowany, nie ma rynku tradycyjnego, ale producenci podchodzą do sprawy spokojnie. Założyli sobie, że będą zmieniali receptury, a to, co jeszcze jest na półkach, zostanie normalnie wysprzedane.

To się wydaje logiczne. Czy nie byłoby więc najlepiej jak najszybciej przecenić produkty z tym składnikiem, wystawić za najniższą możliwą cenę i je wysprzedać, żeby minimalizować straty? Produkty z lilialem były na rynku, konsumenci je mają i będą nadal używać, aż im się skończą. 

Tak, można tak zrobić. Nie wiem, jak do tego podejdą sklepy. Jeśli chodzi o PGD, jeżeli producent zrefunduje nam koszt przeceny, to przecenimy. Dystrybutorzy w Polsce pracują na marżach zbliżonych do błędu statystycznego. Żadnego dystrybutora nie stać na przecenę towaru, który nie jest jego własnością, czyli niebędącego jego marką lub wyłączną dystrybucją. Jeżeli producent powie – przecenić to o 99 proc. – my nie mamy z tym żadnego problemu, przecenimy, wyślemy taką informację do sklepów i dostarczymy.

Tylko, że mamy dzisiaj 10 lutego. Zostało nam 18 dni kalendarzowych, a handlowych jeszcze mniej, żeby przecenione produkty trafiły do sklepu i żeby sklep je wysprzedał. Bo po 1 marca nie można produktów zawierających lilial dostarczać do sklepów, sklepy nie mogą ich sprzedawać, a nawet rozdawać. Myślę, że przy rotacji w rynku tradycyjnym jest to zupełna abstrakcja. Możemy to rozdawać. Producenci i tak poniosą tego koszty.

Od 1 marca nie będzie można sprzedawać także produktów z pirytionianem cynku. To składnik, który można znaleźć w szamponach przeciwłupieżowych.

Tu na szczęście skala zjawiska jest o wiele mniejsza. Mamy też jednak i takie produkty w magazynie. Czekamy na decyzję dostawców, co dalej. 

***

Lilial (Butylphenyl Methylpropional) jest popularnym, otrzymywanym syntetycznie, aromatem o zapachu białych kwiatów. Był stosowany  w wielu kategoriach produktów kosmetycznych, m.in. pielęgnacyjnych, myjących oraz w perfumach.

Zakaz stosowania lilialu w kosmetykach (nie dotyczy detergentów) wynika z jego klasyfikacji jako substancji CMR 1B, czyli działającej szkodliwie na rozrodczość, w oparciu o dane pochodzące z badań na zwierzętach (działanie reprotoksyczne, Repr. 1B). Dossier toksykologiczne składnika, które oceniał Komitet ds. Oceny Ryzyka (RAC), nie zawierało danych z badań na ludziach w odniesieniu do działania szkodliwego na rozrodczość („No human data on reproductive toxicity is available”). Oznacza to, że nie ma danych potwierdzających takie działanie w przypadku człowieka (wówczas substancja miałaby klasyfikację Repr. 1A). Produkty kosmetyczne zawierające lilial nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia konsumentów.

W rozporządzeniu kosmetycznym (art. 15) istnieje automatyczny zakaz stosowania substancji klasyfikowanych jako CMR (rakotwórcze, mutagenne lub działające szkodliwie na rozrodczość) kat. 1A i 1B. Istnieje jednak procedura ubiegania się o odstępstwo od zakazu, przy czym wskazane są warunki, jakie należy spełnić, aby Komisja Europejska mogła je ustanowić. Jeżeli przemysł (czyli producenci substancji sklasyfikowanej jako CMR) byłby zainteresowany dalszym stosowaniem substancji, powinien opracować pełne dossier toksykologiczne.

W przypadku lilialu takie dossier nie zostało opracowane – przemysł się tego nie podjął. Nie została więc przedstawiona wystarczająca ilość odpowiednich danych naukowych w celu jego obrony. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Cosmetics Europe sektor kosmetyczny nie bronił tego składnika, ponieważ główni dostawcy tej substancji nie byli tym zainteresowani. źródło: kosmetyczni.pl 

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
29.12.2025 14:02
Kalifornia: nowe regulacje dla dwutlenku tytanu, substancji zapachowych typu musk oraz składników prostujących włosy
W Kaliforni została przyjęta ustawa SB-236 (C.U.R.L. Act), której celem jest zakaz produkcji oraz sprzedaży produktów przeznaczonych do chemicznego prostowania włosówGratisography

W kalifornijskiej legislacji kosmetycznej trwa intensywny okres zmian obejmujący szeroki zakres składników kosmetycznych. Ustalone zostały poziomy braku istotnego ryzyka (NSRL) dla tlenku tytanu, zaktualizowano listę składników wymagających zgłoszenia, a także wprowadzono zakazy dotyczące nowych substancji zapachowych i składników stosowanych w produktach do prostowania włosów.

Aktualizacja listy składników podlegających zgłoszeniu w Kalifornii

Na stronie internetowej CSCP (ang. California Safe Cosmetics Program) opublikowano aktualizację wykazu składników podlegających obowiązkowi zgłoszenia zgodnie z California Safe Cosmetics Act oraz Cosmetic Fragrance and Flavor Ingredient Right to Know Act of 2020. Nowa lista obejmuje między innymi:

  • Methyl trimethicone (Numer CAS: 17928-28-8) - wymaga zgłoszenia, jeśli jest stosowany jako składnik zapachowy lub smakowy, nowa pozycja na liście, stwarza ryzyko bioakumulacji i może długo utrzymywać się w środowisku,
  • Tetrasiloxane (Numer CAS: 141-62-8) - wymaga zgłoszenia, jeśli jest stosowany jako składnik zapachowy lub smakowy, nowa pozycja na liście, stwarza ryzyko bioakumulacji i może długo utrzymywać się w środowisku,
  • Methylene Di-t-Butylcresol (Numer CAS: 119-47-1) - wymaga zgłoszenia, jeśli jest stosowany jako składnik zapachowy lub smakowy, stwarza ryzyko wystąpienia toksyczności reprotoksycznej, dodano nazwę INCI do kolumny Synonimy na liście,
  • Rtęć i jej związki (Numer CAS: 7439-97-6) – wymaga zgłoszenia bez względu na przeznaczenie składnika w produkcie, stwarza zagrożenie: bioakumulacji, rakotwórczości, toksyczności dla układu sercowo-naczyniowego, toksyczności skórnej oraz rozwojowej, długotrwałego utrzymywania się w środowisku, nefrotoksyczności, toksyczności reprotoksycznej, dodano nazwę INCI do kolumny Synonimy na liście,
  • Sodium perborate (Numer CAS: 7632-04-4) - wymaga zgłoszenia, jeśli jest stosowany jako składnik zapachowy lub smakowy, stwarza ryzyko wystąpienia toksyczności reprotoksycznej, dodano nazwę INCI do kolumny Synonimy na liście. 

Szczegółowe informacje oraz pełna lista składników podlegających zgłoszeniu (Reportable Ingredient List) dostępne są na stronie internetowej California Department of Public Health (CDPH). W udostępnionym pliku Excel na wspomnianej stronie CDPH znajduje się zakładka,,Summary of Updates”, w której wyszczególnione zostały wprowadzone zmiany.

Przyjęcie nowych wartości NSRL dla dwutlenku tytanu w Kalifornii

30 września 2025 roku Biuro Oceny zagrożeń dla zdrowia środowiskowego stanu Kalifornia (ang. Office of Environmental Health Hazard Assessment – OEHHA) przyjęło poziomy braku istotnego ryzyka (ang. No Significant Risk Levels – NSRL) dla dwutlenku tytanu w postaci cząstek unoszących się w powietrzu, o rozmiarach umożliwiających wdychanie. Szczegółowe informacje dotyczące NSRL są dostępne na oficjalnej  stronie internetowej stanu Kalifornii.

Zgodnie z regulacjami, które weszły w życie 1 października 2025 roku, za wartości niepowodujących istotnego ryzyka dla zdrowia uznaje się dzienne narażenie równe lub niższe od:

  • 440 µg/dzień – dla cząstek unoszących się w powietrzu o średnicy 10 µm lub mniejszej,
  • 44 µg/dzień – dla cząstek unoszących się w powietrzu o średnicy 0,8 µm lub mniejszej.

Po wpisaniu dwutlenku tytanu na listę substancji niebezpiecznych, odnotowano ponad 500 zgłoszeń naruszeń oraz liczne postępowania sądowe, głównie wobec producentów oraz dystrybutorów kosmetyków. W odpowiedzi na obawy branży i w celu ograniczenia ryzyka sporów prawnych, w 2024 r. Personal Care Products Council (PCPC) złożyła skargę oraz wystąpiła do OEHHA o określenie dopuszczalnych wartości narażenia.

Dzięki przyjętym regulacjom przedsiębiorstwa zyskały większą pewność prawną w swoich działaniach – produkty, w których poziom narażenia nie przekracza ustalonych wartości NSRL, nie będą wymagały umieszczania ostrzeżeń zgodnych z wymogami ustawy Proposition 65.

Opublikowano nowe zakazane składniki zapachowe typu musk

7 października 2025 roku w Kalifornii podpisano ustawę Musk Reduction Act (AB-60), która rozszerza listę substancji zakazanych w produktach kosmetycznych. W wykazie znalazły się:

  • Musk ambrette (Numer CAS: 83-66-9),
  • Musk tibetene (Numer CAS: 145-39-1),
  • Musk moskene (Numer CAS: 116-66-5),
  • Musk xylene (Numer CAS: 81-15-2).

Dodatkowo wprowadzone zostały również limity stosowania dla Musk ketone (Numer CAS: 81-14-1):

  • w kompozycjach zapachowych (fine fragrance) - 1,4 proc.,
  • w pozostałych produktach – 0,042 proc.,

W produktach przeznaczonych do jamy ustnej stosowanie składnika Musk Ketone jest całkowicie zabronione. Od 1 stycznia 2027 roku wytwarzanie oraz wprowadzanie na rynek produktów niezgodnych z nowymi regulacjami będzie niedozwolone.

Opublikowane przepisy, dostępne na stronie internetowej California legislative information stanowią kontynuację kalifornijskiej polityki eliminowania substancji trwałych, bioakumulujących się oraz toksycznych w produktach kosmetycznych.

Nowe regulacje dla produktów kosmetycznych przeznaczonych do prostowania włosów

11 października 2025 roku została przyjęta ustawa SB-236 (C.U.R.L. Act), której celem jest zakaz produkcji oraz sprzedaży produktów przeznaczonych do chemicznego prostowania włosów, działających poprzez rozrywanie wiązań disiarczkowych, zawierających następujące substancje:

  • Formaldehyde (Numer CAS: 50-00-0),
  • Isobutylparaben (Numer CAS: 4247-02-3),
  • Isopropylparaben (Numer CAS: 4191-73-5),
  • Cyclohexylamine (Numer CAS: 108-91-8)
  • Cyclotetrasiloxane (Numer CAS: 556-67-2),
  • Diethanolamine perfluorooctane sulfonate (Numer CAS: 70225-14-8),
  • Dibutyl phthalate (Numer CAS: 84-74-2),
  • Diethylhexyl phthalate (117-81-7),
  • Lily aldehyde (Numer CAS: 80-54-6).

Wszystkie wymienione substancje, opublikowane na stronie internetowej California legislative information są jednocześnie zabronione do stosowania w Unii Europejskiej zgodnie z Załącznikiem II Wykaz substancji zakazanych w produktach kosmetycznych do Rozporządzenia Kosmetycznego 1223/2009/WE. Niniejsza ustawa stanowi nowy rozdział w California Health and Safety Code i powierza Department of Toxic Substances Control opracowanie metod badań oraz nadzoru nad rynkiem, zapewniając kontrolę nad przestrzeganiem zakazów.  

Kalifornijskie regulacje a producenci z Unii Europejskiej

Dla europejskich producentów kosmetyków planujących wejście na rynek kalifornijski nowe regulacje niosą ze sobą szereg konsekwencji. W związku z aktualizacjami legislacyjnymi konieczne może być dostosowanie formuł produktów przeznaczonych do prostowania włosów, a także przegląd pozostałych receptur pod kątem obecności nowych substancji zapachowych typu musk oraz przyjętych wartości NSRL dla dwutlenku tytanu. Ponadto aktualizacja wykazu składników podlegających zgłoszeniu w Kalifornii nakłada na producentów dodatkowe obowiązki.

W praktyce warto przyjrzeć się recepturom w celu weryfikacji formuł oraz zaplanowania działań zapewniających zgodność z kalifornijskimi przepisami. Uwzględnienie tych zmian, pozwala przedsiębiorcom planujących wejście na rynek USA ograniczyć ryzyko sankcji prawnych oraz utraty zaufania konsumentów.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
29.12.2025 08:02
Brokat – aktualizacja przewodnika przypadków Borderline przez ECHA
Aktualizacja przewodnika dla glitterów wyjaśnia wątpliwości zakresie rozróżnienia między rodzajami brokatu oraz ich konkretnymi zastosowaniamiGratisography

W grudniu opublikowano zaktualizowany dokument „Catalogue of borderline cases between articles and substances/mixtures”, który stanowi ważne źródło wiedzy dla producentów i importerów produktów kosmetycznych. Każdy opisany przypadek został oceniony zgodnie z „Wytycznymi dotyczącymi wymagań dla substancji w wyrobach” opracowanymi w ramach rozporządzenia REACH.

Brokaty (glittery) jako nowa pozycja przypadków z kategorii przypadków z pogranicza

Zaktualizowana wersja dokumentu „Catalogue of borderline cases between articles and substances/mixtures” została opublikowana na stronie internetowej Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA). Katalog jest źródłem informacji dla producentów, importerów oraz regulatorów, ułatwiając ustalenie, czy dany produkt powinien być klasyfikowany jako wyrób, czy jako substancja/mieszanina w rozumieniu przepisów rozporządzenia REACH.

W przewodniku szczegółowo zostały omówione przypadki produktów pogranicza (borderline products), czyli takich, które znajdują się na granicy klasyfikacji pomiędzy wyrobami, a substancjami lub mieszaninami chemicznymi. Aktualizacja obejmowała drobne poprawki redakcyjne w kilku pozycjach, a także wprowadzono sześć nowych wpisów, w tym także dodano glitter.

image

Nie wszystko brokat co się świeci. Krajobraz branży po zakazie używania mikroplastików

W dokumencie poruszono m.in. zagadnienie: „Czy kształt/powierzchnia/projekt są ważniejsze dla funkcji przedmiotu niż jego skład chemiczny?”. W przypadku brokatu ustalono, że kształt cząstek ma istotny wpływ na efekt błysku i połysku, ponieważ determinuje odbicie, rozpraszanie oraz potencjalnie inne efekty świetlne. Jednak skład chemiczny odgrywa decydującą rolę w funkcjonowaniu produktu, ponieważ wszystkie efekty świetlne mogą być osiągnięte wyłącznie dzięki określonym kombinacjom chemicznym, wynikającym z właściwości optycznych poszczególnych komponentów, takich jak indeks refrakcji, będący fizyczną właściwością medium optycznego.

Na podstawie zawartych w przewodniku wytycznych brokat został zakwalifikowany jako substancja/mieszanina, co oznacza, że produkty zawierające brokat powinny być oceniane pod kątem wymagań chemicznych przewidzianych w rozporządzeniu REACH. Opublikowana klasyfikacja pozwala producentom na jednoznaczne określenie obowiązków zapewnienia zgodności z przepisami, uwzględniając właściwości fizyczne i chemiczne brokatu.

Kontrowersje dotyczące glitterów

W październiku 2023 roku opublikowane Rozporządzenie 2023/2055 w sprawie mikroplastików wywołało wątpliwości w branży kosmetycznej, a także kreatywnej dotyczące statusu glitterów. Dokument wprowadził zakaz sprzedaży nierozkładalnych, nierozpuszczalnych mikroplastików w określonych zastosowaniach, co zaprowadziło do pytania, czy brokat powinien być klasyfikowany jako wyrób, który nie podlega ograniczeniom, czy jako substancja/mieszanina, objęta zakazami.

W odpowiedzi na obecne nieścisłości Komisja Europejska 25 września 2023 roku opublikowała komunikat prasowy, w którym szczegółowo wyjaśniła status glitterów. Jednocześnie na stronie internetowej Komisji Europejskiej udostępniono przewodnik, doprecyzowujący regulacyjną sytuację brokatu. Dokument odnosił się m.in. do klasyfikacji brokatu jako wyrobu lub jako mieszaniny/substancji chemicznej. Komisja przyjęła ostatecznie interpretację, że brokat należy traktować jako mieszaninę/substancję.

Przypadki borderline a wskazówki dla producentów kosmetyków

Aktualizacja przewodnika dla glitterów wyjaśnia wątpliwości zakresie rozróżnienia między rodzajami brokatu oraz ich konkretnymi zastosowaniami. Mimo, iż pierwsze doniesienia o glitterach w kontekście mikroplastików pojawiły się już w 2023 roku, to dwa lata później wciąż konieczne były kolejne postanowienia doprecyzowujące ich status prawny.

image

Produkty Borderline – z nową wersją przewodnika KE

Przykład ten pokazuje, jak ważna jest współpraca między producentami kosmetyków a Komisją Europejską, która reaguje na potrzeby rynku, wprowadzając interpretacje i wytyczne w sytuacjach, gdy przepisy pozostawiają wątpliwości.

W świetle tych doniesień producenci powinni na bieżąco śledzić komunikaty Komisji Europejskiej, aktualizacje przewodników oraz katalogów przypadków borderline publikowanych przez ECHA, a w razie wątpliwości kontaktować się z odpowiednimi organami. Takie podejście pozwala minimalizować ryzyko prawne, utrzymać zgodność z regulacjami oraz zapewnić bezpieczeństwo konsumentom, jednocześnie wspierając odpowiedzialne wprowadzanie produktów na rynek.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
29. grudzień 2025 20:34