StoryEditor
Beauty
18.12.2016 00:00

RED LIPSTICK MONSTER

Wizażystka, która sztuki malowania uczyła się od angielskojęzycznych vlogerek. Wykształcona kosmetolog i pedagog, która nie mogąc znaleźć wymarzonej pracy, uczy sztuki makijażu w internecie. Ewa Grzelakowska-Kostoglu, twórczyni Red Lipstick Monster – najpopularniejszego kanału urodowego na polskim YouTubie.

Spotykamy się na IV Forum Branży Kosmetycznej, podczas którego Pani obecność wzbudziła ogromne zainteresowanie przedstawicieli firm kosmetycznych oraz sieci drogeryjnych. Nic dziwnego – spotkali osobę, od której zależy to, czego dziewczyny i młode kobiety poszukują w drogeriach. Na jak dużą grupę konsumentek realnie ma Pani wpływ?

Kanał Red Lipstic Monster na YouTubie subskrybuje ponad 800 tys. osób, a rekordowe filmy miały 3 mln wyświetleń]. Ponad 0,5 mln obserwuje moje treści na Facebooku i tyle samo na Instagramie. Każdego snapa ogląda ponad 100 tys. użytkowników Snapchata. To efekt mojej 4,5-letniej działalności w internecie. I chciałabym zaznaczyć, że popularność kanału i profili rosła samoistnie i stopniowo, bez jakichkolwiek zdumiewających czy tym bardziej skandalicznych wydarzeń, które mogłyby mieć wpływ na nagły przyrost tzw. followersów.                                                          

Kto ogląda te filmy i czyta wpisy, a zatem na jakich użytkowników internetu ma Pani wpływ?

Najliczniejszą grupę stanowią kobiety w wieku 18-24 lat. Następnie – 25-30. Sporo jest też dziewczyn młodszych niż 18-latki. Kobiet po trzydziestce jest mniej niż 10 proc. Wśród subskrybentów mam też 14-15-proc. grupę mężczyzn.

Co zdecydowało, że zaczęła Pani pokazywać makijaże i opowiadać o kosmetykach w internecie?

Makijażem zainteresowałam się dość późno, bo dopiero w trakcie studiów. Moimi pierwszymi kosmetykami były tusz do rzęs i przeterminowane cienie do powiek. Miałam natomiast dobre nauczycielki – vlogerki z angielskojęzycznego YouTube'a, więc szybko zaraziłam się ich pasją. Od tego momentu zgłębianiu tajników makijażu poświęcałam każdą chwilę. Dla mnie nie było to zajęcie okazjonalne, tylko codzienne próby, eksperymenty, które wykonywałam na sobie lub koleżankach.

Z czasem zaczęłam też malować modelki do sesji zdjęciowych. Gdy skończyłam studia – najpierw kosmetologię, a potem pedagogikę – czułam się już dość pewnie w zawodzie makijażystki. Miałam swoje klientki, czasem poprowadziłam jakieś szkolenie. I wtedy zamarzyłam sobie, by uczeniem makijażu zająć się zawodowo. Mieszkałam wtedy we Wrocławiu, więc szukałam pracy na tamtejszych uczelniach z kierunkami makijażowymi, w kosmetycznych szkołach policealnych, a także jako szkoleniowiec marek kosmetycznych. Nikt jednak nie był zainteresowany współpracą ze mną. Wtedy pomyślałam o YouTubie i o tym, że w jego polskojęzycznej części brakuje kogoś, kto oferowałby praktyczne porady makjiażowe. Postanowiłam, że spróbuję wypełnić tę lukę. Internet dawał mi to, czego potrzebowałam – możliwość uczenia innych, mówienia do ludzi, dzielenia się swoją pasją. Uznałam, że nic nie tracę, a zyskać mogę nowe umiejętności – tworzenia filmów, samoprezentacji, jasnego wysławiania się, mówienia o konkretach. Postanowiłam, że spróbuję, a potem zobaczę, co będzie.

Jakie były początki?

Do tej pory pamiętam stres związany z kręceniem pierwszego filmu, a potem z jego udostępnieniem. Równocześnie było to ogromnie emocjonujące – czekanie na to, jaki będzie odzew, ile osób obejrzy film, kto go skomentuje i jakie to będą komentarze. Te emocje, a także potrzeba dzielenia się swoimi umiejętnościami spowodowały, że na jednym filmie się nie skończyło. Chciałam robić to nadal, choć miałam świadomość, że sposób przekazu nie jest doskonały. Teraz wiem, że na początku popełniłam tyle błędów, ile tylko się dało. Na szczęście zarząd YouTube'a dostrzegł w tych moich staraniach jakiś potencjał, bo zaprosił mnie na szkolenie z realizacji filmów do swojej centrali w Londynie. Moje materiały miały to, co na YouTubie najcenniejsze, czyli osobę z pasją. Umiejętności dzielenia się nią czyli realizacji filmów postanowili mnie nauczyć. Nadal, z każdym kolejnym odcinkiem, udoskonalam swoje umiejętności w tej dziedzinie. Ostatnio bardzo pomaga mi mój mąż.

A tematy filmów? Czy po tylu latach konwencja porad makijażowych się nie wyczerpała?

O nie! Na każdy temat wykorzystany do zrealizowania filmu przypada 10 innych, które pozostały w fazie pomysłu lub musiały czekać na swój moment. Makijaż to moja prawdziwa pasja, uwielbiam się nim zajmować, testować nowe produkty, dlatego wciąż pojawiają się jakieś koncepcje kolejnych odcinków. Niezwykle inspirujący są też moi widzowie. To dla nich kręcę te filmy, dlatego wiele z nich jest odpowiedzią na ich potrzeby, zapytania czy wątpliwości.

Czy pokazując makijaż, zawsze mówi Pani o tym, jakimi produktami został wykonany?

Tak, a jeśli któryś bym przez przeoczenie pominęła, bardzo szybko zostałabym o niego zapytana. Moi subskrybenci to bardzo wnikliwi obserwatorzy. Chcą wiedzieć wszystko. Podaję więc marki produktów oraz ich dokładne nazwy, a także informuję, gdzie je można kupić. Robię to nie dlatego, że to mi się finansowo opłaca. Wymuszają to moi widzowie, którzy nie tylko chcą poznać daną technikę makijażową, chcą też dowiedzieć się, dzięki jakim konkretnym produktom można dany efekt osiągnąć.

Jakie kosmetyki Pani lubi i poleca?

Produkt musi mnie czymś zainteresować, musi być wyjątkowy z jakiegoś powodu. Uwielbiam wyszukiwać takie kosmetyki, które są w dobrej cenie, ale przy tym świetne jakościowo. Nie unikam tych z wyższej półki, za których jakość trzeba zapłacić konkretną kwotę. Robię filmy dla różnych widzów, o różnych potrzebach i portfelach. Sama, gdy wybieram kosmetyki dla siebie, lubię czasem zainwestować w coś bardziej luksusowego. Innym razem chcę mieć ogromny wybór kolorów i nie wydać za dużo pieniędzy. Tak samo postępują Polki. Pozostaje cieszyć się, że to, co lubię i wybieram, pokrywa się z zapotrzebowaniem moich widzów.

Czy kreuje Pani trendy czy podąża za nimi? I jaki jest ten najmocniejszy trend sezonu, a co będzie nim w przyszłości?

Czasem mówię o świeżym, ale już znaczącym trendzie, a czasami pokazuję coś, co szerszym trendem ma szansę stać się dopiero niebawem. A co do najmocniejszych trendów sezonu – z pewnością mat na ustach. To już trwa od jakiegoś czasu, ale obecnie mamy do czynienia z wersją zmaksymalizowaną – w ruch idą płynne matowe pomadki i wszystkie inne matowe formuły do stosowania na ustach. A przy tym – dla odmiany, jako kontrast z matem na ustach – skóra ma pozostać naturalna i rozświetlona. A więc mat ust w połączeniu z blaskiem cery! Mocnym trendem są też brwi – mocne, wyraźnie zaznaczone. Myślę, że w przyszłości będziemy iść w stronę delikatniejszego ich podkreślenia, ale z większą paletą rozmaitych rozwiązań makijażowych. Kobiety dopiero zaczynają zdawać sobie sprawę z licznych możliwości stylizacji brwi. A dają je produkty, których coraz więcej pojawia się na rynku. Już niedługo będziemy chciały mieć ich kilka, nie tylko ten jeden, którym można zrobić brew podstawową. W końcu będzie można zaszaleć (śmiech). Tymczasem na razie kobiety myślą, że bawić się można jedynie makijażem na powiekach – zagrać kolorem, kreską – czy ewentualnie poszaleć z makijażem ust. Niebawem przyjdzie pora na brwi.

Publikując vlogi, trzeba być gotowym na to, że komunikacja odbywa się w obie strony i że ma Pani być może wpływ nie tylko na czyjś makijaż, ale i życie. To duża odpowiedzialność?

Owszem, ale dla mnie to nic kłopotliwego. Tego właśnie pragnęłam, marząc o uczeniu innych. Odpowiedzialność za to, co mówię, czuję cały czas – od pierwszego followersa i nie zmieniło się to ani trochę, gdy jest ich teraz tak wielu. Jestem w stałym kontakcie z widzami moich filmów, zawsze odpowiadam na pytania, które pojawiają się w komentarzach. Tego wymaga bycie rzetelnym i prawdziwym, dla mnie to naturalne. Cieszę się, że ludzie mi ufają, ale wynika to z tego, że nigdy nikogo nie okłamałam, nie namawiałam do czegoś, co nie spełniało oczekiwań, standardów. Czuję odpowiedzialność za każde słowo i myślę, że to dzięki temu zapewniłam sobie taką pozycję.

O co pytają widzowie kanału Red Lipstick Monster?

Z reguły odnoszą się do tematu filmu, ale dużo jest także pytań niezwiązanych z opublikowanym materiałem. Często są one inspiracją do moich kolejnych filmów. Są też takie, które pojawiają się wciąż na nowo – o to, jaki korektor wybrać, by zatuszować cienie pod oczami, jaki krem stosować, by skóra się nie świeciła, jak dobrać podkład do odcienia skóry. Bywa, że pytania są bardzo konkretne, o to, co sądzę o produkcie i czy będzie on odpowiedni w danym przypadku.

A czy zdarzają się pytania osobiste? Jest Pani popularną postacią vlogosfery, a do tego bardzo wyrazistą, za czym z pewnością idzie zainteresowanie Pani prywatnością.

Jest grupa osób, którym chętnie opowiadam o tym, co u mnie słychać, gdyż jesteśmy sobie bliscy. Jednak dla ogromnej rzeszy moich obserwatorów pewne sprawy muszą pozostać tajemnicą. Ale nie, nie denerwuje mnie to, że kogoś interesuje moja prywatność. Tak to już jest i tyle.

Cena popularności? Czuje się Pani celebrytką?

Być może jestem przez niektórych tak postrzegana, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Nie wpływa to na to, co robię i jak podchodzę do rozmaitych rzeczy. Nadal robię to, co kocham, i w taki sposób, jaki wydaje mi się słuszny.

Rozmawiamy tuż przed premierą Pani drugiej książki. Pierwsza dotyczyła makijażu i była najlepiej sprzedającym się poradnikiem 2015 roku. Jaka jest tematyka nowego dzieła?

„Tajniki DIY” to 50 przepisów na samodzielne wykonanie różnych rzeczy. W większości są to proste do zrobienia, ale przydatne kosmetyki. Bardzo ważne jest to, że do ich przygotowania wystarczą łatwo dostępne składniki. Większość z nich mamy zwyczajnie w domach, a jeśli nie, to wystarczy wizyta w pobliskim sklepie lub w dowolnej aptece. Z doświadczenia wiem, że nie ma nic gorszego niż przepis na coś, co bardzo chcesz zrobić, bo wygląda pięknie i zachęcająco, a lista składników, których połowy nie znasz nawet z nazwy, sprawia, że musisz zrezygnować.

Jest Pani pozytywną i energetyczną osobą, więc to pewnie nie koniec pomysłów na realizację różnorodnych zainteresowań?

Rzeczywiście mam pewne plany, nawet dość odważne. Ale na razie nie mogę nic zdradzić, gdyż są na bardzo początkowym etapie koncepcyjnym.

Zainteresowanych musimy więc odesłać na YouTube, Facebook, Instagram i Snapchat, aby na bieżąco śledzili Pani poczynania.

Będziemy w kontakcie – to mogę obiecać (śmiech).

Zatem do zobaczenia.

Rozmawiała Anna Zawadzka-Szewczyk

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
19.04.2024 12:10
Marka Inglot weszła w kategorię lakierów hybrydowych
Inglot wypuścił na rynek swoją pierwszą kolekcję lakierów hybrydowychInglot
Inglot – jedna z najmocniejszych polskich marek makijażowych o światowym zasięgu – zdecydowała się na wejście w kategorię lakierów hybrydowych. Właśnie pojawiła się pierwsza kolekcja.

Marki, które zasłynęły z lakierów hybrydowych, jak Semilac czy NeoNail, pod wpływem zmieniających się trendów rynkowych dodały do swoich kolekcji lakiery tradycyjne. Marka Inglot – odwrotnie. Właśnie teraz zdecydowała się na wypuszczenie hybryd. Informacja ta zaskoczyła klientki marki, czemu dały wyraz w komentarzach w mediach społecznościowych, kiedy Inglot po raz pierwszy odkrył karty:

Czyżby hybrydy  A kiedyś pytałam ekspedientki i mówiła że nigdy nie wypuścicie Hybryd bo jesteście za naturą.

Ja nawet jako ówczesny pracownik byłam przekonywana przez makijażystkę regionalną, że Inglot nigdy nie wprowadzi hybryd, bo nie po to ma lakiery „oddychające”, żeby hybrydy wprowadzać do oferty.

Ale nie zabrakło oczywiście głosów entuzjastycznych i osób chętnych, żeby nowość natychmiast wypróbować:

Czad! Chyba czas abym powróciła do hybryd! 

No w końcu!

Przepiękne kolory!

Producent odniósł się do komentarzy:

Wprowadzenie do sprzedaży lakierów hybrydowych jest odpowiedzią na liczne pytania ze strony klientów. Nowa linia lakierów do paznokci wolnych od składników Hema i di-Hema, to połączenie trwałego manicure ze składem, który zmniejsza ryzyko wystąpienia alergii i innych podrażnień.

Przeważającą liczbę w naszej ofercie dalej stanowią lakiery klasyczne, w tym seria Natural Origin, zawierająca 77% składników pochodzenia naturalnego oraz lakiery z linii O2M przepuszczające tlen i wodę. Wierzymy, że każdy znajdzie produkt dla siebie.

Nowa kolekcja lakierów hybrydowych Inglot utrzymana jest w stylistyce, którą marka obrała jakiś czas temu odchodząc od charakterystycznej dla siebie czerni. Opakowania produktów są pastelowe. Oszczędne w formie, naturalne są także materiały promocyjne i visuale związane z marką.

Na kolekcję składa się 20 odcieni lakierów, 2 bazy i top. Obecnie lakiery są dostępne w salonach Inglota oraz na stronie internetowej producenta.

Rynek lakierów hybrydowych w Polsce od lat rozwija się bardzo dynamicznie. W grupie liderów znajdują się takie marki jak Semilac (Nesperta), NeoNail (Cosmo Group) oraz Indigo, jednak oprócz nich bardzo wiele marek profesjonalnych i masowych produkuje lakiery hybrydowe. 

Czytaj także: Jeśli manicure, to hybrydowy [RAPORT]

Produkty do manicure to kategoria, która w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie, na rynku działa wiele salonów zajmujących się stylizacją paznokci i usługi są prowadzone na bardzo wysokim poziomie. Polki słyną także ze swojego zamiłowania do pięknych paznokci i z umiejętności ich stylizacji w domowych warunkach. Stąd też przestrzeń do wprowadzania na rynek ciągle nowych marek i wariantów lakierów, zarówno klasycznych, jak i hybrydowych.

Rynek idzie w kierunku produktów delikatniejszych dla płytki paznokcia i eliminowania składników mogących powodować podrażnienia. Dostępne są lakiery wegańskie a ostatnio kolejne marki wprowadzają hybrydowe naklejki na paznokcie, które osobom miej wprawnym umożliwiają również zrobienie trwałej stylizacji paznokci w oparciu o gotowe szablony.

Czytaj także: Wegańskie lakiery do paznokci - trend czy nowy standard?

Według danych PMR lakiery do paznokci są kategorią beauty z największym udziałem sprzedaży internetowej, co wynika z popularności lakierów hybrydowych, które były dostępne na początku i przez długi czas tylko w internecie. 

 

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Dziecko
19.04.2024 09:00
Jak wybrać pierwszą szczoteczkę soniczną dla Twojego dziecka? Przewodnik po szczoteczkach sonicznych
Jak wybrać pierwszą szczoteczkę soniczną dla Twojego dziecka? Przewodnik po szczoteczkach sonicznychMateriał Partnera
Chcesz zadbać o ząbki swojej pociechy w najlepszy możliwy sposób? Wybierz szczoteczkę soniczną, która znana jest ze swojego skutecznego i jednocześnie bezpiecznego działania. Jakie cechy powinna posiadać pierwsza szczoteczka soniczna dla dziecka? Kiedy można po nią sięgnąć? Odpowiedzi na zadane pytania znajdziesz poniżej.

Szczoteczka soniczna to urządzenie zaliczane do grupy szczoteczek elektrycznych z uwagi na to, że wyposażona jest w silniczek. Służy do pielęgnacji jamy ustnej, a w swojej pracy wykorzystuje technologię fal dźwiękowych o częstotliwości 260 Hz. Dzięki temu jest w stanie wykonać 96 000 ruchów sonicznych na minutę, czyli 48 000 ruchów wymiatających. Taka prędkość z pewnością wpływa na skuteczność działania szczoteczek sonicznych. Użytkownik takiego urządzenia ma do wyboru najczęściej kilka trybów pracy oraz kilka końcówek wymiennych. W dodatku, aby zapewnić sobie komfort szczotkowania, może posłużyć się przydatnymi funkcjami, takimi jak timery, czujnik siły nacisku, wskaźnik zużycia włosia, aplikacja mobilna itd.

Jak działa szczoteczka soniczna?

W trakcie pracy szczoteczki sonicznej mamy do czynienia z interesującym zjawiskiem. Cząsteczki pasty do zębów, wody i śliny mieszają się ze sobą, w wyniku czego powstają malutkie bąbelki, które rozchodzą się po całej jamie ustnej, a następnie oczyszczają ją z różnych bakterii, osadów i resztek pokarmowych. Dodatkowo warto nadmienić, że drgania generowane przez główkę urządzenia trafiają na odległość kilku milimetrów od zakończenia włosia, dzięki czemu ryzyko zniszczenia szkliwa czy podrażnienia dziąseł zostaje wyeliminowane.

Kto może stosować szczoteczkę soniczną?

Po szczoteczkę soniczną sięgnąć może właściwie każdy. Na rynku znajdziesz modele przeznaczone zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Najczęściej rekomendowana jest osobom cierpiącym na nadwrażliwość zębów i dziąseł, a także posiadaczom aparatów ortodontycznych, implantów, mostów, koron oraz protezy. Sprawdzi się u każdego, komu zależy na najlepszej pielęgnacji jamy ustnej.

Szukasz odpowiedniej szczoteczki sonicznej dla swojego dziecka? Pamiętaj, że musi ona różnić się od szczoteczki sonicznej dla dorosłych, m.in. pod względem swojego rozmiaru, stopnia twardości włókien, prędkości działania czy designu.

Jaka powinna być pierwsza szczoteczka soniczna dla dziecka?

Zastanawiasz się, jaka powinna być pierwsza szczoteczka soniczna dla dziecka? Szukasz takiego urządzenia dla swojej pociechy? Spieszymy z wyjaśnieniem!

Pierwsza szczoteczka soniczna dla dzieci powinna posiadać małą główkę, która dopasowana jest do równie małej jamy ustnej. Odpowiednim rozmiarem musi wyróżniać się też jej rękojeść, aby dobrze leżała w dziecięcej dłoni. Ponadto włókna końcówki czyszczącej powinny być miękkie, gdyż w przeciwnym razie mogą podrażniać wrażliwe dziąsła. Oprócz tego pierwsze urządzenie soniczne dla dzieci może być wyposażone w czujnik siły nacisku, który uaktywni się wówczas, gdy nasza pociecha włoży zbyt duży siły w szczotkowanie zębów. Taka funkcja zapobiega występowaniu ubytków oraz krwawienia dziąseł.

Ponadto szczoteczki dla dzieci często oferują specjalne timery, które nauczą Twojego malucha myć zęby przed odpowiednio długi czas. Z kolei nieco bardziej zaawansowane technologicznie szczoteczki soniczne można połączyć za pomocą aplikacji mobilnej ze smartfonem, co daje nam możliwość monitorowania całego procesu mycia zębów oraz wprowadzenia zmian związanych z dotychczasowymi nawykami higienicznymi.

Kiedy sięgnąć po pierwszą szczoteczką soniczną dla dziecka?

Nie wiesz, kiedy należy sięgnąć po pierwszą szczoteczkę soniczną dla swojego dziecka? Mimo tego, że wielu specjalistów zaleca stosowanie szczoteczki sonicznej od 3. roku życia, to producenci tego typu urządzeń coraz częściej oferują modele przeznaczone dla jeszcze młodszych użytkowników. Takie szczoteczki soniczne mogą być stosowane już od momentu wyrznięcia się pierwszego ząbka. Oczywistym jest, że nasza pociecha na początku nie będzie w stanie samodzielnie wyczyścić swojego uzębienia, dlatego też przez pierwsze lata szczotkowania konieczna będzie pomoc rodziców.

Czy szczoteczka soniczna jest bezpieczna dla dzieci? Oczywiście, że tak! Nie należy jednak umieszczać na niej końcówek przeznaczonych dla dorosłych. Warto też unikać zbyt mocnego nacisku główki na powierzchnię szkliwa zębowego.

Przewodnik po szczoteczkach sonicznych dla dzieci

Szukasz pierwszej szczoteczki sonicznej dla dziecka, które skończyło trzy latka? Z czystym sumieniem możemy polecić model, który posiada wszystkie wcześniej wymienione cechy urządzenia dla dzieci.

Jest to szczoteczka soniczna Smilesonic KIDS, która charakteryzuje się mniejszą główką czyszczącą, miękkimi włóknami końcówek oraz atrakcyjnym designem, który zachęca malucha do częstego szczotkowania ząbków. Model ten znajdziemy na stronie https://smilesonic.com/pl/produkt/smilesonic-kids/ Urządzenie oferuje dwa tryby pracy: Clean (dla starszych dzieci) oraz Sensitive (dla młodszych dzieci), w których pracuje z prędkością odpowiednio 62 000 i 52 000 ruchów na minutę. Jego obsługa jest bardzo prosta, gdyż wyposażono je tylko w jeden przycisk. Dodatkowo bardzo wydajny akumulator pozwala nawet na dwa miesiące pracy bez konieczności podłączania do ładowarki. Szczoteczka soniczna Smilesonic KIDS posiada również bardzo przydatne timery, które odmierzają dwie minuty, niezbędne do dokładnego umycia zębów, a co pół minuty przypominają o konieczności zmiany szczotkowanej strefy uzębienia. Dzięki nim Twoja pociecha nauczy się prawidłowych nawyków higienicznych związanych z czasem mycia ząbków. Warto dodać, że do zestawu ze szczoteczką dołączany jest specjalny kalendarz z naklejkami. Cena szczoteczki sonicznej Smilesonic KIDS wynosi około 220 złotych. Do wyboru masz dwie wersje kolorystyczne: niebiesko-czerwoną, której bohaterem jest Dino, a także różową, którą ozdabia sympatyczny jednorożec.

A może wolisz wybierać z szerszej oferty produktów? Jeśli tak, zapoznaj się z takimi produktami jak Philips Sonicare For Kids, SEYSSO Junior, SEYSSO Baby Penguin, Brush-Baby Babysonic Pro czy też Brush-Baby KidzSonic.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
23. kwiecień 2024 15:27