StoryEditor
Producenci
03.09.2021 00:00

Kosmetyki Ingrid TeamX jak lody Ekipa?

Jeśli ktoś zadawał sobie pytanie czy na rynku kosmetycznym można odnieść sukces na miarę lodów Ekipa, to trzeba przyznać, że próba została podjęta. Marka Ingrid nawiązała współpracę z popularnymi influencerkami z projektu TeamX, konkurenta Ekipy Friza (tej od słynnych lodów). Jej efektem jest kolekcja kosmetyków odzwierciedlająca gusty i charaktery Natsu, Patrycji, Julii i Moni. Zgodnie z założeniami ich fanki ruszyły do drogerii Hebe (które oferowały produkty), a swoimi wrażeniami ze stosowania kosmetyków podzieliły się w mediach społecznościowych. Niestety dziewczyny, które zapoznały się z ich filmikami na You Tube lub TikToku mogły usłyszeć nie tylko zachwyty. Jednak czy w związku z tym na co innego przeznaczyły swoje kieszonkowe?

Tegoroczne lato z pewnością należało do lodów Ekipa, które zostały wyposzczone przez firmę Koral we współpracy z grupą youtuberów o nazwie Ekipa Friza. „Nastolatki ruszyły w pościg za lodami Ekipa. Za papierek po nich mogą kupić akceptację i podziw rówieśników” – pisała „Polityka”. Lody podobne w smaku do innych, ale z charakterystycznym, jedynym takim napisem na opakowaniu, chciał lizać tego lata każdy dzieciak.

W miarę przystępne cenowo kosmetyki TeamX (ich ceny wahają się od 23,99 zł do 59,99 zł), stworzone przez markę Ingrid Cosmetics i konkurencyjny do Ekipy Friza TeamX (ich premiera odbyła się 11 maja tego roku), miały szansę stać się ulubionymi produktami do makijażu nastolatek. Czy tak się stało? Po obejrzeniu wielu filmów na ich temat zamieszczonych na You Tube i TikToku można odnieść wrażenie, że producent założył, że ekonomiczna półka i wiek grupy docelowej dopuszcza nienajlepszą jakość.

I choć Verona Products Professional, właściciel marki Ingrid Cosmetics zapewnia, że kosmetyki z kolekcji TeamX to „efekt wielomiesięcznej współpracy, konsultacji i różnego rodzaju działań. Wszystko po to, by dostarczyć klientom produkty możliwie najwyższej jakości”, to analiza opinii w mediach społecznościowych każe poddać w wątpliwość te słowa.

Agnieszka Grzelak Beauty i Julia Kostera w swoich filmach na You Tube zauważyły, że niektóre produkty nie pasują stylem i kolorystyką do linii, nie są nawet oznaczone logiem TeamX. Dziewczyny przypuszczają, że zostały dodane, gdy ktoś się zorientował, że zapomniano o takich podstawowych kosmetykach, jak baza czy podkład, lub zastąpiły one inne, które w ostatniej chwili z jakichś powodów zostały wycofane z serii.

To jednak niewiele zmieniło, bo „podkład nie zakrywa niedoskonałości” – ocenia Julia Kostera. Każdy kolejny użyty przez nią produkt sprawia, że jest ona coraz mniej zadowolona ze swojego makijażu. Na koniec prosi „nie piszcie jak wyglądam” i podsumowuje: „Smutek”.   

Czarę goryczy przelewa próba pomalowani ust, gdy okazuje się, że jedna z pomadek ma aplikator pozbawiony gąbeczki.

Na jakość opakowań pomadek i błyszczyków narzeka w swoim filmie na TikToku również Aga Struska. Dowiadujemy się z niego, że wiele dziewczyn ma problem z opakowaniami tych produktów pękającymi przy nakrętce.

Natomiast oliwkaamakeup oceniając podkład orzeka, że jest to najgorszy tego typu produkt jaki kiedykolwiek miała – trudny do nałożenia i rolujący się w trakcie aplikacji.

Na innym filmie ocenić chciała jeden z zapachów Team X. Niestety przy pierwszej próbie użycia z atomizera wypadł plastikowy dozownik. Po jego ponownym umieszczeniu we właściwym miejscy, działanie atomizera nadal nie było prawidłowe i uniemożliwiało rozpylenie zapachu.

Itsmadebycaro nakręciła natomiast film, w którym pokazuje cienie z palety Ember i opisuje je hasłem: „najbardziej kruszący się cień ever”.  

Wiele youtuberek podjęło się zadania skomponowania kompletnego makijażu z wykorzystaniem produktów TeamX. Dla większości zaskoczeniem był tusz do rzęs, który okazał się… niebieski. W ich filmach nie zostałoby to być może aż tak wypunktowane – bo tusz okazał się niezłej jakości – gdyby nie to, że jest to jedyna propozycja mascary w całej serii. Zwraca na to uwagę chociażby Agnieszka Grzelak Beauty, dziwiąc się takiemu rozwiązaniu. Kolejne jej zaskoczenie dotyczy m.in. braku jakiegokolwiek produktu do brwi.

Tuszem Team X zajęła się także topowa polska youtuberka, wizażystka i kosmetolożka – Red Lipstick Monster (1,5 mln subsktybentów) w swoim filmie o bublach od infliencerów, zgłoszonych przez jej obserwatorki. Jedna z nich napisała: Ingrid TeamX od Julki nie wydłuża, nie pogrubia i skleja rzęsy. Badziewie”, inna napisała „daje delikatny kolor, nic poza tym”, a kolejna: „trzeba nałożyć milion warstw żeby był efekt, osypuje się mocno”. Ewa Grzelakowska-Kostoglu z kanału RLM chwali jednak tusz za szczoteczkę, która rewelacyjnie rozczesuje rzęsy. Zadowolona jest też z efektów.

Sprawdziła również pomadkę, którą jej obserwatorki skrytykowały, za to, że „po 10 minutach zniknęła z ust” oraz „nieprzyjemnie się klei, szczególnie do zębów” a także za opakowania: „to masakra – pękają i sprawiają ze produkt się wylewa”. W opinii RLM formuła pomadek jest bardzo przyzwoita. Kolor rozkłada się równomiernie. Sprawdziła też jakość opakowania, mocno dokręcając górną jego cześć. Nic złego, nawet po takim potraktowaniu, się z nimi nie wydarzyło.

Jaka jest więc prawda o kosmetykach Ingrid stworzonych dla Team X? Jedna z fanek Red Lipstick Monster komentuje: „Zupełnie poważnie zastanawiam się, czy przynajmniej część negatywnych recenzji nie wynika z uprzedzenia: Nie lubię TeamuX, więc powiem, że ich kosmetyki też są o kant d*". Ja także, delikatnie ujmując, fanką nie jestem, dlatego świadomie zignorowałam tę kolekcję, bo wolę przeznaczyć piniondzory na inne cele, ale mimo wszystko uważam, że kosmetyki powinno oceniać się jako takie, w oderwaniu od reklamujących je nazwisk”.

No tak, ale czy to waśnie nie o te powiązania z nazwiskami chodziło? Seria Ingrid TeamX to cztery minikolekcje: Juicy należąca do Natalii Natsu Karczmarczyk (1,1 mln fanów na Instagramie), Mona autorstwa Moniki Kociołek (850 tys.), Ember Julii Żugaj (720 tys.) oraz kolekcja Miracle, którą stworzyła Patrycja Mołczanow (490 tys.). Zawierają one łącznie 16 produktów – pomadki, błyszczyki, mascarę, bazę rozświetlającą, palety do konturowania i palety cieni do powiek. Kolekcję uzupełniły cztery zapachy. Kosmetyki nawiązują do Teamowych kolorów dziewczyn

Jak zapewnia producent, pierwszą partię kolekcji kosmetyków Team X sprzedała się w niecałe 24 godziny od premiery. A jeszcze zanim kosmetyki trafiły na sklepowe półki, na stronie drogerii Hebe zanotowano znaczny wzrost wyszukiwań haseł, związanych z kolekcją. W przeddzień premiery było to ponad 100 tys. wyszukiwań.

Spodziewaliśmy się dużego popytu na tę kolekcję, ale sold-out poszczególnych produktów w ciągu 24 godzin i tak nas zaskoczył. Wciąż pracujemy nad tym, aby na bieżąco uzupełniać braki, aby wszyscy chętni fani mogli cieszyć się produktami swoich idolek – zapewnia Karina Kaliszczak, szefowa marketingu Ingrid Cosmetics.

Agnieszka Grzelak Beauty na swoim filmie przyznała, że aby zdobyć wszystkie 16 produktów, przez parę dni odwiedziła różne drogerie Hebe. Do dziś zdobycie niektórych nie jest proste. Pod koniec wakacji w drogeriach pustkami świeciły ekspozytory z paletami do konturowania i cieniami do powiek. W jednej znalazłam samotną paletę Ember. Można ją też kupić w internetowym sklepie hebe.pl. Palety Natsu, Mona i Miracle były niedostępne.

– Produkty TeamX znikają z półek zaraz p zatowarowaniu. Wciąż mamy braki. Kupują je nastolatki, samodzielnie lub ciągnąc do drogerii swoje matki. Sytuacja jest niezmienna od dnia premiery. To większy szał niż na lody Ekipa – ocenia sprzedawczyni w jednej z podwarszawskich drogerii Hebe, matka dzieci w wieku szkolnym, a więc osoba znająca temat z każdej strony.   

Bardziej dokładnych informacji z centrali sieci Hebe nie udało mi się pozyskać.

– Niestety, zgodnie z polityką firmy, nie udzielamy informacji dotyczących danych sprzedażowych poszczególnych linii produktowych i marek – poinformowało nas biuro prasowe Hebe.

Danych na temat sprzedaży nie przekazał nam również producent.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
10.12.2025 12:08
L‘Oreal zwiększa swoje udziały w Galdermie
Cetaphil mat.pras.

Francuski koncern L‘Oreal zwiększa swoje udziały w szwajcarskiej marce dermatologicznej Galderma z około 10 proc. do 20 proc. – potwierdziła szwajcarska firma. Kwota transakcji nie została ujawniona.

L‘Oreal zakupił udziały od szwedzkiego konsorcjum private equity EQT, w skład której wchodzą m.in. Abu Dhabi Investment Authority. Transakcja ma zostać sfinalizowana w pierwszym kwartale 2026 roku. 

W wyniku tych zmian Galderma rozważa zastąpienie członków zarządu reprezentujących konsorcjum dwoma niezależnymi kandydatami z L‘Oreal już na najbliższym walnym zgromadzeniu spółki w 2026 roku.

Galderma nadal zapewnia imponujący wzrost, silną innowacyjność i pozycję lidera w swojej szerokiej, opartej na badaniach naukowych ofercie dermatologicznej – oświadczył w komunikacie prasowym Flemming Ørnskov, prezes Galdermy. – Dzięki wzmocnionej strategii komercyjnej, ciągłej ekspansji platformy i portfolio oraz coraz mocniej zorientowanemu na konsumenta podejściu do innowacji, szybko stajemy się potęgą w dziedzinie dermatologii. Cieszymy się ze zwiększonych inwestycji L‘Oréal, które potwierdzają kierunek naszych działań. Wkraczając w rok 2026, nadal w pełni koncentrujemy się na naszej zintegrowanej strategii dermatologicznej i obsłudze naszych klientów, konsumentów i pacjentów – dodał prezes szwajcarskiej firmy.

Rozważane są dodatkowe projekty badań naukowych będące przedmiotem wspólnego zainteresowania, koncentrujące się na pielęgnacji i zdrowiu skóry, innowacjach i długoterminowym rozwoju. Galderma pierwotnie powstała jako spółka joint venture między Nestle i L‘Oréal.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
09.12.2025 09:32
Chappell Roan nową globalną ambasadorką MAC Cosmetics
Piosenkarka dołączyła do zacnego grona ambasadorek MAC.MAC Cosmetics

MAC Cosmetics ogłosił, że od 2026 roku nową globalną ambasadorką marki zostanie Chappell Roan, laureatka nagrody Grammy i jedna z najgłośniejszych artystek młodego pokolenia. Piosenkarka będzie twarzą kampanii prowadzonych na wszystkich kluczowych rynkach, co oznacza znaczące wzmocnienie globalnego wizerunku marki i dalsze inwestycje w segment celebryckich partnerstw, które w ostatnich latach generują rosnący udział w sprzedaży wielu koncernów kosmetycznych.

Artystka podkreśliła, że współpraca z MAC ma dla niej wymiar symboliczny. Jak powiedziała, marka „od zawsze robiła miejsce dla takich osób jak ona”, wspierając sztukę, queerowość, drag i ekspresję własną. Wypowiedź Roan wpisuje się w strategię firmy, która od początku lat 90. buduje swoją tożsamość wokół inkluzywności i społeczności LGBTQIA+, m.in. poprzez programy charytatywne i aktywacje w przestrzeni kultury popularnej.

Nicola Formichetti, globalny dyrektor kreatywny MAC, zwrócił uwagę na skalę wpływu artystki na młode pokolenie. Jak podkreślił, Roan reprezentuje generację ceniącą autentyczność i „queer joy”, co idealnie współgra z misją marki „All Ages, All Races, All Genders”. Podkreślenie tych wartości wskazuje, że partnerstwo będzie miało nie tylko wymiar komercyjny, lecz także wizerunkowy, wzmacniający długoletnie zaangażowanie MAC w tematy równościowe.

Według Aïdy Moudachirou-Rebois, wiceprezeski i globalnej dyrektor zarządzającej MAC, współpraca z artystką zaczęła się jeszcze przed jej międzynarodowym sukcesem. Marka wspierała makijaż i koncepcje wizualne wokół kilku kluczowych momentów jej kariery, co przełożyło się na decyzję o długoterminowym partnerstwie. Moudachirou-Rebois oceniła, że historia Roan – oparta na determinacji i konsekwencji – wzmacnia autentyczność komunikacji marki.

Debiut artystki w kampaniach zaplanowany na 2026 rok sugeruje, że projekty są już w przygotowaniu, a MAC zamierza wykorzystać rosnący zasięg piosenkarki. W 2024 i 2025 roku jej obecność w mediach społecznościowych i na listach przebojów rosła w tempie dwucyfrowym, a koncerty regularnie przyciągały dziesiątki tysięcy fanów. Dla marki oznacza to potencjalnie znaczące wzmocnienie przekazu i dotarcie do nowych grup odbiorców.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
11. grudzień 2025 13:42