
Bartosz Bolecki, analityk handlu detalicznego w firmie PMR, ubiegłoroczny wzrost rynku wiąże ze sprzyjającym dotąd otoczeniem makroekonomicznym. – Mowa m.in. o rosnących płacach, malejącym bezrobociu, ale też rozszerzeniu programów socjalnych, dzięki którym portfele Polaków stały się zasobniejsze, jak 500 plus na pierwsze dziecko czy 13 emerytura – wyjaśnia dla „Dziennika Gazety Prawnej”.
Przyszłość branży nie jest jednak aż tak optymistyczna. DGP, powołując się na prognozy PMR, donosi, że ubiegły rok był ostatnim, w którym dynamika sprzedaży była na stosunkowo wysokim poziomie. Kolejne lata przyniosą bowiem sukcesywny jej spadek, do niespotykanego dawno poziomu poniżej 3 proc.
– Nie można w nieskończoność kupować więcej mydła czy szamponu. Rynek nasycił się kosmetykami. Więcej konsumenci są w stanie wydać tylko na określony asortyment, jak produkty do pielęgnacji ciała czy perfumy. Podstawowe produkty chcą kupować tanio, co jest domeną nie tylko Polski, ale też krajów zachodnich. Efektem jest wysoki udział marek własnych sieci w sprzedaży kosmetyków – mówi Bartosz Bolecki.