StoryEditor
Rynek i trendy
08.03.2022 00:00

PMR: Wojna za wschodnią granicą wpłynie na pogorszenie nastrojów konsumentów w Polsce

Inwazja Rosji na Ukrainę i trwająca tam wojna będzie miała negatywny wpływ na wynik polskiej gospodarki w 2022 roku. Jednym z następstw będzie ograniczenie popytu wewnętrznego – uważa Maciej Gazda, dyrektor działu prognoz i modelowania ekonometrycznego w firmie PMR.

Według analizy przygotowanej przez Macieja Gazdę, dyrektora działu prognoz i modelowania ekonometrycznego w firmie PMR, jednym z możliwych ze skutków trwającej wojny w Ukrainie będzie pogorszenie nastrojów konsumentów w Polsce. Za tym pójdzie zwiększona przezorność oraz zmiana w koszyku zakupowym polegająca na wzroście udziału wydatków na towary najbardziej podstawowe. To wydaje się być dobrą wiadomością dla marek higienicznych i kosmetycznych (może za wyjątkiem tych z kategorii makijaż i zapachy).

Analiza przygotowana przez PMR 1 marca wskazywała też, że konsumenci będą podejmować świadome decyzje o niekupowaniu towarów pochodzących z Rosji i Białorusi, z czym rzeczywiście mamy aktualnie do czynienia. Do bojkotu dołączyły się także detaliści – sieci spożywcze (np. Biedronka), drogeryjne (Rossmann, Kontigo, Natura, Hebe, Vica )i apteczne (Super-Pharm, Dr.Max, Gemini, Cosmedica, Ziko oraz DOZ).

Inne skutki wojny za wschodnią granica dla polskiej gospodarki to osłabienie złotego, wzrost cen surowców energetycznych i inflacji raz ograniczenie importu z Ukrainy (zboża i żelazo) oraz Rosji (paliwa, aluminium i drewno).

– Szczególnie odczuwalnym wstrząsem makroekonomicznym może okazać się zatrzymanie przesyłu gazu do Polski i Europy. Spowodowałoby to bardzo silny wzrost cen, zahamowało europejski przemysł oraz zdusiło konsumpcję oraz inwestycje – obawia się Maciej Gazda.

Spadek odnotuje tez eksport do Rosji, która zajmuje siódme miejsce na liście polskich partnerów eksportowych, z udziałem na poziomie około 3 proc. oraz z istotnym udziałem m.in. w sektorze chemicznym i maszynowym.

– Ograniczenie polskiego eksportu do Rosji i Ukrainy spowoduje spowolnienie wzrostu PKB, nawet pomimo tego, że producenci będą poszukiwać innych rynków zbytu – czytamy w analizie PMR.

Wojna w Ukrainie wpłynie też na nastroje inwestorów i postrzeganie Polski, co przełoży się na  na wyższy koszt obsługi polskiego długu i ograniczenie bezpośrednich inwestycji zagranicznych.

Ograniczone też zostaną inwestycje wewnętrzne. Wskutek zwiększonych wydatków państwa i samorządów (m.in. na pomoc uchodźcom wojennym, pomoc humanitarną i militarną Ukrainie, potencjalnie zwiększone wydatki na obronność) możliwe jest ograniczenie przynajmniej części wydatków inwestycyjnych, co ograniczy tempo wzrostu gospodarczego.

Są jednak też dobre prognozy.

– Wzmożona migracja napływ uchodźców wojennych może skutkować osiedleniem się ich części w Polsce na dłuższy czas. Podniosłoby to potencjał siły roboczej, wsparło wzrost PKB i ograniczyło presję płacową i inflacyjną – uważa Maciej Gazda.

Analityk PMR zastrzega, że skala wpływu wojny za wschodnią granicą Polski jest obecnie trudna do określenia. Zależy przede wszystkim od dalszego przebiegu wojny, nakładanych w jej trakcie sankcji oraz czasu ich obowiązywania, jak i innych decyzji polityczno-militarnych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
12.11.2025 10:33
Zakupy online najważniejszym powodem korzystania z internetu – wyniki badania „Internet marzeń”
W tym, jak obecnie funkcjonują e-zakupy, nie widzimy wielu wad. Tylko 11 proc. internautów dostrzega tu pole do poprawy. Tak pozytywna ocena zakupów online jest w dużym kontraście z powodem zajmującym drugie miejsce — czyli z dostępem do aktualnych wiadomości — twierdzi Karol Chilimoniuk z World.Karolina Grabowska Kaboompics

Ponad połowa Polaków korzysta z internetu głównie po to, aby robić zakupy online – wynika z badania „Internet marzeń” przeprowadzonego przez SW Research na zlecenie World w dniach 8–14 października 2025 r. Dla 53 proc. respondentów e-zakupy są najważniejszym powodem korzystania z sieci. Kolejne miejsca zajmują dostęp do aktualnych wiadomości (47 proc.) oraz narzędzia ułatwiające organizację codziennych obowiązków (43 proc.). Badanie objęło 1020 dorosłych Polaków i zostało zrealizowane metodą CAWI.

Wyniki wskazują, że internet postrzegany jest przede wszystkim jako narzędzie praktyczne, a nie społecznościowe. Tylko 10 proc. badanych deklaruje chęć wyrażania siebie w sieci, przy czym odsetek ten jest wyższy wśród kobiet (10,4 proc.) niż mężczyzn (8,6 proc.). Jeszcze rzadziej internauci wskazują na potrzebę wchodzenia w interakcje z innymi użytkownikami – jedynie 13 proc. respondentów postrzega internet jako przestrzeń relacyjnego kontaktu.

E-zakupy oceniane są przez Polaków wyjątkowo pozytywnie. Jedynie 11 proc. internautów widzi w tym obszarze elementy wymagające pilnej poprawy. Dla porównania, aż 38 proc. dorosłych Polaków wskazuje na konieczność poprawy jakości i wiarygodności informacji w sieci. Do sieci zaglądamy, by zrobić zakupy i nasze doświadczenie jest tu z gruntu pozytywne. Zaglądamy też, by poczytać newsy, ale te oceniamy jako niskiej jakości i niewiarygodne, jak podsumowuje wyniki Karol Chilimoniuk z World.

Pozytywne oceny e-commerce dominują wśród respondentów – 66 proc. deklaruje, że zakupy online działają dobrze lub bardzo dobrze. Lepiej postrzegają je kobiety (69 proc.) niż mężczyźni (61 proc.), a także osoby starsze (70 proc. w grupie 60+ wobec 58 proc. w wieku 18–29 lat). Zidentyfikowane obszary wymagające poprawy dotyczą m.in. przeciwdziałania fałszywym informacjom, które wskazało 18 proc. badanych.

Rosnące zagrożenia dla wiarygodności e-commerce wiążą się przede wszystkim z manipulacją opiniami. Obecnie 98 proc. konsumentów czyta recenzje produktów przed zakupem, a 88 proc. ufa im na poziomie osobistych rekomendacji. Jednocześnie około 40 proc. polskich internautów zetknęło się z fałszywymi recenzjami. Do wyzwań należą również działania zautomatyzowanych systemów wykupujących bilety lub limitowane kolekcje. Rozwiązaniem tych problemów może być wdrażanie technologii proof-of-human, która umożliwia wystawianie opinii i dokonywanie zakupów tylko prawdziwym użytkownikom, jak wskazuje Chilimoniuk.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
12.11.2025 10:08
Pokolenie Z kocha perfumy – a koncerny kosmetyczne idą za tym trendem
Perfumy są segmentem produktów, który daje konsumentom poczucie prestiżu, jakości i statusumedia

Zapachy stały się ulubioną kategorią zakupów beauty dla Pokolenia Z – globalnie to ta grupa nabywców rośnie najdynamiczniej. Na tym trendzie chcą skorzystać koncerny Estee Lauder, L‘Oréal i Coty – właściciele takich marek perfum jak Le Labo, Tom Ford, Valentino, Yves Saint Laurent, Emporio Armani. Firmy te zgodnie deklarują, że planują większe inwestycje w kategorię perfum, które stały się głównym motorem napędowym ich sprzedaży.

Perfumy, mgiełki zapachowe, perfumy do włosów – kiedyś kategoria zapachów była traktowana jako luksusowa przyjemność, jednak obecnie zapachy stały się priorytetem dla młodych konsumentów, którzy chcą w ten sposób wyrazić swój styl oraz poprawić sobie nastrój w obliczu niepewności ekonomicznej. Analitycy twierdzą, że perfumy to „efekt czerwonej szminki” w nowym wydaniu – odnosząc się do teorii ekonomicznej, sugerującej, że konsumenci kupują drobne luksusowe przedmioty zamiast drogich w sytuacji, gdy gospodarka nie ma się najlepiej.

Na sytuacji tej korzystają Estee Lauder, L‘Oréal i Coty, które w ostatnim czasie zadeklarowały, że chcą dokonać większych inwestycji w sprzedawane przez siebie perfumy, które są obecnie największym motorem ich sprzedaży. 

Coty przedstawiło w ubiegłym tygodniu optymistyczne prognozy, licząc na dalszy wzrost popytu na perfumy marek ze swojego portfolio (m.in. Calvin Klein i Hugo Boss).

Z danych Circana wynika, że około 38 proc. całkowitych wydatków na perfumy w ciągu pierwszego półrocza 2025 pochodziło z gospodarstw domowych, w których jest przedstawiciel Pokolenia Z.

Estee Lauder, właściciel marki Jo Malone, również potwierdziło wzrost w swoim segmencie perfum, co pomogło zrównoważyć koncernowi słabszy popyt na kosmetyki do makijażu. W kwartale zakończonym we wrześniu segment perfum zwiększył się o 14 proc. Analitycy wskazują, że duże firmy kosmetyczne zwiększają swoje portfolio zapachów – najczęściej poprzez przejęcia lub likwidację słabszych jednostek biznesowych, aby zwolnić przepływy pieniężne na inwestycje w perfumy.

Zapachy przeżywają swój kulturowy moment – powiedziała w rozmowie z Reutersem Kendal Ascher z zarządu Estee Lauder. – Rosnący dochód rozporządzalny i ekspansja klasy średniej w Chinach, Indiach i na Bliskim Wschodzie napędzają stały wzrost w tej kategorii – potwierdziła.

W tym roku Estee Lauder otworzyło około 40 nowych, niezależnych butików z perfumami na całym świecie, w tym nowe flagowe sklepy w Nowym Jorku i Paryżu. Ascher podkreśliła, że firma zainwestowała w narzędzia oparte na AI, które tłumaczą, jak konsumenci mówią o zapachach. Na podstawie tych danych tworzony jest content na TikToku, który przyciąga klientów z pokolenia Z.

W ubiegłym roku globalny wzrost sprzedaży perfum przewyższył wzrost sprzedaży kosmetyków do makijażu i pielęgnacji skóry – wynika z danych Circana. Sprzedaż perfum premium wzrosła o 6 proc. do 3,9 mld dolarów w pierwszej połowie 2025 roku, podczas gdy sprzedaż kosmetyków premium wzrosła o 1 proc., a sprzedaż produktów premium do pielęgnacji skóry spadła o 1 proc. w tym samym okresie.

W opinii ekspertów perfumy są segmentem produktów, który daje konsumentom poczucie prestiżu, jakości i statusu – bez konieczności wydawania dużych pieniędzy na “pełnoprawne” dobra premium i luksusowe.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
15. listopad 2025 22:43