StoryEditor
Rynek i trendy
06.09.2017 00:00

Polakom podobają się promocje marek kosmetycznych

Z danych prezentowanych w raporcie „Smart Okazje – zwyczaje zakupowe Polaków 2017” wynika, że klienci oceniają ogólnodostępne promocje na mocną 4, w skali od 0 do 5. Ponadto, badanie zrealizowane przez Mobile Institute na zlecenie Sieci AdRetail, wykazało, że najwyżej notowane są okazje w segmencie Zdrowie/Uroda. Zyskały one 3,91 punktów.

– Dobra ocena promocji z kategorii Zdrowie/Uroda wynika z tego, że marki kosmetyczne są dość kreatywne, jeśli chodzi o stosowane modele rabatów – mówi Katarzyna Czuchaj-Łagód, dyrektor zarządzająca z firmy badawczej Mobile Institute. Według niej dobrze odbierane są nie tylko obniżki cen, ale także liczne konkursy, wydarzenia, próbki produktów czy różnego rodzaju akcje społeczne. Przykładem tego może być angażowanie się firmy kosmetycznej czy farmaceutycznej w informowanie Polaków o potrzebie wykonywania regularnych badań. – To buduje pozytywny wizerunek wszystkich marek z tej kategorii jako otwartych na potrzeby i problemy konsumentów – podsumowuje Katarzyna Czuchaj-Łagód.

Sebastian Starzyński, prezes instytutu badawczego ABR SESTA dodaje, że kategorie kosmetyczne są wysokomarżowe, a produkty stosunkowo drogie. Dlatego promocje mogą być bardzo atrakcyjne. Zdaniem eksperta, to właśnie jest kluczem do satysfakcji konsumentów. Mogą oni kupić produkty z wyższej półki, mieszcząc się w swoim budżecie. To z kolei wpływa na podwyższenie własnej samooceny kupującego. Jest on zadowolony z tego, że nabywa artykuł lepszej jakości. Liczy się dla niego nie tylko sam fakt „upolowania okazji”, ale też radość ze stosowania luksusowego kosmetyku.

Promocje na produkty innych branż zostały ocenione nieznacznie niżej niż kategorie zdrowie i uroda. Akcje dotyczące produktów spożywczych uzyskały ocenę 3,81, a elektronika zdobyła 3,79 punktów. Najsłabiej wypadła kategoria dom. Respondenci przyznali jej ocenę 3,7.

– Ogólna ocena promocji pokazuje, że sieci i marki coraz lepiej znają oczekiwania konsumentów. Tę wiedzę stale poszerza rozwój technologii. Dzięki niemu, wskaźnik zadowolenia z rabatów powinien stale rosnąć. Jednocześnie będą pojawiały się nowe sposoby zachęcania ludzi do zakupów, nieoparte na obniżkach cen. W ciągu najbliższych 10 lat rola zniżek przestanie być tak ważna, jak obecnie. Istotniejsze stanie się oferowanie klientowi np. pełnej informacji o produkcie w postaci tekstu, wideo czy animacji. Ponadto kupujący będzie oczekiwał większej pomocy w wyborze artykułu i prezentacji alternatywnych produktów, które spełnią jego wymagania – mówi Michał Rosiak z Sieci AdRetail.

Tymczasem Sebastian Starzyński twierdzi, że nadal będą dominować znane obecnie techniki promocyjne, tj. m.in. obniżki, powiększenie opakowań przy zachowaniu starej ceny, dołączanie gratisów, a także wielopaki, w których produkty kosztują mniej, niż sprzedawane pojedynczo. Sieci i marki wciąż będą organizowały konkursy i loterie oraz tworzyły programy lojalnościowe. Zmieniają się technologie realizacji okazji zakupowych, ale zasady działania pozostaną te same. Za kilka lat coraz bardziej widoczne będzie nastawienie na ekologię i naturalność produktów.

Badanie „Smart Okazje – zwyczaje zakupowe Polaków 2017”, zostało przeprowadzone przez Mobile Institute na zlecanie Sieci AdRetail. Partnerem przedsięwzięcia był Polski Standard Płatności, operator systemu BLIK. Dane zostały zebrane metodą CAWI, czyli za pomocą elektronicznych, responsywnych ankiet emitowanych w Internecie, na przełomie lipca i sierpnia br. W badaniu wzięło udział ponad 2800 osób w wieku powyżej 15 roku życia, w tym 40 proc. kobiet i 60 proc. mężczyzn.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 10:58