StoryEditor
Rynek i trendy
08.05.2023 00:00

Promocji w gazetkach reklamowych szukają coraz bogatsi konsumenci

Wzrost zainteresowania okazjami zakupowymi z pewnością jest też rezultatem rozwoju technologii i zwiększenia dostępności gazetek w formie cyfrowej / fot. shutterstock
Inflacja przycisnęła najlepiej zarabiających Polaków, co sprawia, że coraz częściej angażują się w przeglądanie gazetek reklamowych. Poszukiwanie promocji przestało więc być domeną najuboższych Polaków – wynika z badania zrealizowanego na potrzeby projektu branżowego „Blix Awards – Wybór Konsumentów”. W odpowiedzi na ten trend sieci handlowe zmieniają strukturę gazetek. Produkty premium nie są już pokazywane na końcu publikacji, tylko są mocno eksponowane na pierwszych stronach.

Przeglądanie gazetek z promocjami zdarza się aż 90,3 proc. konsumentom. Tak wynika z badania zrealizowanego na potrzeby projektu branżowego „Blix Awards – Wybór Konsumentów”. Sondaż został przeprowadzony wśród ponad tysiąca dorosłych Polaków.

– Wyniki badania wyraźnie świadczą o szerokim zainteresowaniu okazjami cenowymi. Pokazują też, że treść gazetek wpływa na decyzje zakupowe konsumentów. A ponadto mówią o rosnącej konkurencji na rynku handlowym i o potrzebie oszczędzania – stwierdza prof. Andrzej Szymkowiak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Według Marcina Lenkiewicza z Grupy Blix, Polacy tradycyjnie są uważani za oszczędnych. Do tego ich zainteresowanie okazjami zakupowymi wzrosło w ostatnich latach.

– Mogło to być rezultatem rozwoju technologii i zwiększenia dostępności gazetek w formie cyfrowej. E-publikacje można łatwo przeglądać niemal w każdej chwili – dodaje prof. Szymkowiak.

– Polscy konsumenci są coraz bardziej świadomi i wymagający. Wysoka inflacja zachęca do uważniejszego zarządzania domowym budżetem, a więc również do studiowania gazetek i znajdowania w nich atrakcyjnych ofert – przekonuje Maciej Ptaszyński z Polskiej Izby Handlu (PIH).

Kto najczęściej sprawdza oferty?

Gazetki przeglądają przeważnie Polacy zarabiający 7000-8999 zł lub 5000-6999 zł netto miesięcznie.

– Zasobni konsumenci mają zazwyczaj najbardziej wypełnione koszyki. Kierując się aktualnymi ofertami promocyjnymi, realnie mogą najwięcej zaoszczędzić przy zakupie dużej ilości produktów. Osoby te gotowe są kupić wiele artykułów na zapas, jeśli tylko są na nie rabaty – wyjaśnia dr Krzysztof Łuczak, wieloletni ekspert rynku retailowego.

Autorzy badania zwracają uwagę na to, że przeglądanie gazetek coraz bardziej angażuje Polaków zarabiających ponad średnią krajową. Jeszcze 3-4 lata temu przyznawały się do tego głównie osoby, które miesięczne uzyskiwały 1000-2999 zł na rękę lub nawet mniej. A ostatnio ten pułap wyraźnie wzrósł. To może świadczyć o tym, że poszukiwanie towarów w promocjach przestało być już domeną mniej zamożnych Polaków.

– Dla sieci handlowych to swego rodzaju wyzwanie, bo lepiej sytuowany konsument oczekuje promocji na produkty z wyższej i średniej półki. A do tej pory artykuły premium były rzadko eksponowane w gazetkach. Jednak to też się zmienia na rynku, bo sieci handlowe dostosowują się do obecnych realiów. Widać to po gazetkach, w których szybko przybywa najwyższej jakości produktów – zaznacza Marcin Lenkiewicz.

Ponadto z badania wynika, że kobiety są aktywniejsze od mężczyzn w przeglądaniu gazetek. Najczęściej zajmują się tym rodacy w wieku 35-44 lat, 25-34 lat i 45-54 lat. – Z moich obserwacji wynika, że najbardziej aktywne pod tym względem są osoby, które wychowują dzieci. Dla nich oszczędzanie na zakupach ma szczególnie duże znaczenie. Wysokie zaangażowanie kobiet w wieku 35-44 lat wynika z faktu, że często to one zarządzają domowym budżetem i podejmują decyzje zakupowe – mówi dr Szymkowiak.

Wiadomo też, że głównymi odbiorcami gazetek są konsumenci z miast liczących 200-499 tys. ludności oraz 5-19 tys. mieszkańców.

– W dużych i średnich miastach Polacy mają dostęp do większej liczby placówek różnych sieci handlowych, więc przeglądanie gazetek służy nie tylko szukaniu konkretnych artykułów w promocjach, ale też jako pomoc w wyborze jak najtańszego sklepu. Mając do wyboru kilka dyskontów, hipermarketów i supermarketów, można wybrać tego retailera, który w danym momencie przedstawia najkorzystniejszą ofertę – zauważa Yves Frerot z Hiper-Com Poland.

Wiarygodne źródło informacji

Z sondażu wynika też, że aż 85,7 proc. Polaków uważa gazetki za wiarygodne źródło informacji o cenach. Przeciwnego zdania jest tylko 7,7 proc. rodaków, a zaledwie 6,6 proc. jest niezdecydowanych. Jak przypomina ekspert z PIH-u, gazetki stanowią oficjalną informację o cenowej polityce danej sieci handlowej. Budzą więc uzasadnione zaufanie.

– Polacy darzą większym zaufaniem gazetki niż inne źródła informacji o promocjach, tj. reklamy w telewizji, radiu czy w Internecie. Cena podana w takiej publikacji obowiązuje w sklepach danej sieci i konsument ma prawo powołać się na nią przy kasie. Nie za bardzo może to zrobić na podstawie oferty widzianej w telewizji czy usłyszanej w radiu, gdyż nie ma na to dowodu podczas zakupów – zauważa dr Łuczak.

Zaufanie do gazetek deklarują głównie Polacy w wieku 65-74 lat i 35-44 lat. Najczęściej informują o nim konsumenci z miast liczących 20-49 tys. mieszkańców oraz 50-99 tys. ludności. – Tego typu publikacje są często rozprowadzane w sklepach stacjonarnych. Korzystanie z nich jest wygodne i są postrzegane jako wiarygodne zwłaszcza przez osoby starsze, mieszkające w małych miastach. Zwykle mają one mniejsze zaufanie do informacji pochodzących z Internetu – podkreśla Julita Pryzmont, ekspertka rynku retailowego z Hiper-Com Poland.

W wielu sklepach w Polsce gazetki były dostępne już w latach 90. XX wieku. Budzą więc duże zaufanie zwłaszcza wśród starszych konsumentów, którzy przeglądają tego typu materiały już od blisko 30 lat – zapewnia Marcin Lenkiewicz.

Bogatsi częściej szukają promocji

Badanie wykazało również, że Polacy najczęściej przeglądają gazetki z promocjami 2-3 razy w tygodniu – 37,3 proc.. Raz na 7 dni sięga po nie 27,6 proc. rodaków. Zaledwie 2-3 razy w miesiącu wertuje publikacje 12,6 proc. ankietowanych. Natomiast codziennie analizuje oferty gazetkowe 11 proc. shopperów. Z kolei 5,1 proc. konsumentów robi to raz w miesiącu. Rzadziej zajmuje się tym 2,1 proc. respondentów, a okazyjnie – 3,7 proc.. Tylko 0,6 proc. badanych nie potrafi się określić lub nie pamięta, jak często zagląda do gazetek.

– Częstotliwość przeglądania gazetek wiąże się z regularnością odwiedzin w placówkach handlowych. W sektorze FMCG i DIY firmy już dawno odeszły od kosztownej dystrybucji papierowych materiałów. Dostępne są one w sklepach. W tym obszarze dominują dyskonty, które zazwyczaj są odwiedzane właśnie 2-3 razy w tygodniu. Paralela zdarzeń jest ewidentna – stwierdza Andrzej Wojciechowicz, wieloletni ekspert rynku retailowego.

Aż 2-3 razy w tygodniu, czyli najczęściej jak jest to wskazywane, przeglądają gazetki głównie Polacy w wieku 75-80 lat oraz 35-44 lat. Zwykle deklarują to konsumenci z miast liczących 100-199 tys. mieszkańców lub 20-49 tyś. ludności. Przeważnie mówią o tym rodacy, którzy zarabiają ponad 9000 zł na rękę lub 3000-4999 zł netto miesięcznie.

– Wyniki te nie są zaskoczeniem. Seniorzy zwykle rozsądnie gospodarują pieniędzmi. Z kolei osoby w średnim wieku mogą mieć zobowiązania finansowe mocno obciążające ich budżety, jak np. kredyty czy opłaty związane z edukacją dzieci. Natomiast mieszkańcy małych i średnich miast często mają mniej dostępnych opcji zakupowych, co może je skłaniać do szukania okazji w gazetkach. Polacy o wyższym statusie ekonomicznym zazwyczaj są świadomi cen i chętnie korzystają z każdej promocji – komentuje Katarzyna Grochowska z Hiper-Com Poland.

Zdaniem ekspertów z Grupy Blix, najciekawszym wnioskiem z badania jest to, że najczęściej przyznają się do przeglądania publikacji promocyjnych 2-3 razy w tygodniu konsumenci zarabiający powyżej 9000 zł na rękę. Obecnie to jedna z najbardziej aktywnych grup czytelników tego typu publikacji.

– Uważam, że sieci handlowe są tego świadome, bo wyraźnie zmieniły strukturę gazetek. Produkty premium nie są już pokazywane na końcu publikacji, jak to było kiedyś. Tylko są mocno eksponowane na pierwszych stronach. A to z kolei świadczy o tym, że zamożny klient już może robić codzienne zakupy z dużymi rabatami. I w mojej ocenie, to szybko się nie zmieni. Nawet gdy dynamika wzrostu cen w sklepach zacznie spadać, to powyższy trend i tak z nami pozostanie, bo nie zmienią się przecież oczekiwania zasobnych konsumentów – podsumowuje Marcin Lenkiewicz. 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
17.11.2025 10:37
Japońscy pracodawcy łagodzą przepisy: pracownicy mogą już farbować włosy i malować paznokcie
Najnowsze zmiany dotyczące koloru włosów, lakieru do paznokci i dodatków dotyczą głównie mniejszych firm, które borykają się z poważniejszymi niedoborami kadrowymiShutterstock

Coraz więcej japońskich firm łagodzi przepisy w obliczu kryzysu demograficznego na rynku pracy – opisuje Reuters. Sieć dyskontów spożywczo-przemysłowo-drogeryjnych Don Quijote już trzy lata temu złagodziła przepisy, dotyczące zakazu farbowania włosów i zdobienia paznokci przez pracowników. Efekt? Obecnie prawie jedna czwarta pracowników sieci ma już kolorowe włosy, a ponad połowa (55 proc.) ma włosy inne niż czarne.

Inny przykład to sieć drogerii Fuji Yakuhin, która zniosła wiele obostrzeń wobec  pracowników, nie będących farmaceutami. Teraz zezwala ona na dowolny kolor włosów, zdobienie paznokci, mocny makijaż, a także wszelkiego rodzaju pierścionki, podczas gdy wcześniej dozwolone były wyłącznie obrączki ślubne. Podobnie operator supermarketów Tokyu Store złagodził ograniczenia dotyczące kolorów włosów, fryzur, akcesoriów, lakierów do paznokci i piercingu.

Najnowsze zmiany dotyczące koloru włosów, lakieru do paznokci i dodatków dotyczą głównie mniejszych firm, które borykają się z poważniejszymi niedoborami kadrowymi niż większe przedsiębiorstwa i nie mają tak dużego pola manewru w oferowaniu konkurencyjnych wynagrodzeń.

Również niektóre duże firmy giełdowe złagodziły w tym roku zasady ubioru. W zeszłym tygodniu Japan Airlines dołączyły do ​​operatora metra Tokyo Metro i krajowych tanich linii lotniczych Skymark Airlines, zezwalając pracownikom na noszenie obuwia sportowego w pracy.

Z danych OECD wynika, że Japonia – kraj szybko starzejący się, z ograniczoną imigracją – odnotowała spadek liczby ludności w wieku produkcyjnym o 16 proc. od 1995 roku. To wywołało ostrą walkę o pracowników.

Dwie trzecie japońskich firm potwierdziło, że niedobór siły roboczej ma poważny wpływ na funkcjonowanie biznesu – było to głównym powodem bankructw w Japonii w okresie kwiecień-wrzesień, a liczba upadłości w pierwszym półroczu osiągnęła najwyższy poziom od 12 lat (wg danych Tokyo Shoko Research).

To z kolei daje młodym ludziom większą swobodę, szczególnie w odniesieniu do pracy w niepełnym wymiarze godzin. Dwie trzecie studentów uważa, że ​​powinni mieć możliwość decydowania o swoim wyglądzie przy pracy w niepełnym wymiarze godzin. Jedna trzecia natomiast stwierdziła, że ​​wycofała aplikacje o pracę z powodu dress code‘u, obowiązującego u potencjalnych pracodawców.

Mimo częściowego poluzowania dotychczasowych zasad, dotyczących dress code’u pracowników w Japonii, to niektóre aspekty wyglądu, które stały się powszechne na Zachodzie (np. liczne kolczyki, piercing twarzy) wciąż stanowią dla wielu firm zbyt trudny tematy. Pracownicy z tatuażami – sztuką tradycyjnie kojarzoną w Japonii z yakuzą – są zazwyczaj proszeni o ich zakrywanie, aby nie onieśmielać klientów.

Najnowsze zmiany nie dotarły też jeszcze do wielu tradycyjnych, dużych japońskich firm, takich jak banki – mimo że nie ma tam polityki dotyczącej farbowania włosów czy używania lakieru do paznokci, wśród pracowników panuje przekonanie, że ich wygląd nie powinien wzbudzać sensacji i przyciągać uwagi.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
12.11.2025 10:33
Zakupy online najważniejszym powodem korzystania z internetu – wyniki badania „Internet marzeń”
W tym, jak obecnie funkcjonują e-zakupy, nie widzimy wielu wad. Tylko 11 proc. internautów dostrzega tu pole do poprawy. Tak pozytywna ocena zakupów online jest w dużym kontraście z powodem zajmującym drugie miejsce — czyli z dostępem do aktualnych wiadomości — twierdzi Karol Chilimoniuk z World.Karolina Grabowska Kaboompics

Ponad połowa Polaków korzysta z internetu głównie po to, aby robić zakupy online – wynika z badania „Internet marzeń” przeprowadzonego przez SW Research na zlecenie World w dniach 8–14 października 2025 r. Dla 53 proc. respondentów e-zakupy są najważniejszym powodem korzystania z sieci. Kolejne miejsca zajmują dostęp do aktualnych wiadomości (47 proc.) oraz narzędzia ułatwiające organizację codziennych obowiązków (43 proc.). Badanie objęło 1020 dorosłych Polaków i zostało zrealizowane metodą CAWI.

Wyniki wskazują, że internet postrzegany jest przede wszystkim jako narzędzie praktyczne, a nie społecznościowe. Tylko 10 proc. badanych deklaruje chęć wyrażania siebie w sieci, przy czym odsetek ten jest wyższy wśród kobiet (10,4 proc.) niż mężczyzn (8,6 proc.). Jeszcze rzadziej internauci wskazują na potrzebę wchodzenia w interakcje z innymi użytkownikami – jedynie 13 proc. respondentów postrzega internet jako przestrzeń relacyjnego kontaktu.

E-zakupy oceniane są przez Polaków wyjątkowo pozytywnie. Jedynie 11 proc. internautów widzi w tym obszarze elementy wymagające pilnej poprawy. Dla porównania, aż 38 proc. dorosłych Polaków wskazuje na konieczność poprawy jakości i wiarygodności informacji w sieci. Do sieci zaglądamy, by zrobić zakupy i nasze doświadczenie jest tu z gruntu pozytywne. Zaglądamy też, by poczytać newsy, ale te oceniamy jako niskiej jakości i niewiarygodne, jak podsumowuje wyniki Karol Chilimoniuk z World.

Pozytywne oceny e-commerce dominują wśród respondentów – 66 proc. deklaruje, że zakupy online działają dobrze lub bardzo dobrze. Lepiej postrzegają je kobiety (69 proc.) niż mężczyźni (61 proc.), a także osoby starsze (70 proc. w grupie 60+ wobec 58 proc. w wieku 18–29 lat). Zidentyfikowane obszary wymagające poprawy dotyczą m.in. przeciwdziałania fałszywym informacjom, które wskazało 18 proc. badanych.

Rosnące zagrożenia dla wiarygodności e-commerce wiążą się przede wszystkim z manipulacją opiniami. Obecnie 98 proc. konsumentów czyta recenzje produktów przed zakupem, a 88 proc. ufa im na poziomie osobistych rekomendacji. Jednocześnie około 40 proc. polskich internautów zetknęło się z fałszywymi recenzjami. Do wyzwań należą również działania zautomatyzowanych systemów wykupujących bilety lub limitowane kolekcje. Rozwiązaniem tych problemów może być wdrażanie technologii proof-of-human, która umożliwia wystawianie opinii i dokonywanie zakupów tylko prawdziwym użytkownikom, jak wskazuje Chilimoniuk.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
18. listopad 2025 07:30