StoryEditor
Rynek i trendy
09.11.2021 00:00

Składniki, które dobrze sprawdza się w jesiennej pielęgnacji

Lato za nami i mimo, że wiele z nas o tym zapomina, to oprócz zmian w garderobie powinnyśmy zrobić również przegląd kosmetyczki i sprawdzić, które z naszych ulubionych produktów sprawdzą się, gdy temperatura za oknem znacząco spadnie.

Kwas hialuronowy
Kwas ten kojarzy nam się często z medycyną estetyczną i wypełniaczami, ale nie tylko do tego on służy. Kwas hialuronowy, nie jest w zasadzie kwasem, a wielocukrem, który doskonale nawilży naszą cerę po lecie i przygotują ją na chłód, który również może wysuszyć skórę. Jego właściwości ujędrniające dodatkowo pozwolą poprawić owal twarzy i ukryć zmarszczki. Kwas hialuronowy ma jeszcze jedną unikalną właściwość… stwarza na powierzchni skóry cieniutką warstwę ochronną, która pozwala zapobiec utracie wilgoci i dlatego warto go stosować w jesiennej pielęgnacji.

Witamina C
Stosowanie kosmetyków, które zawierają dużo tej witaminy w swoim składzie pomogą znacznie zwiększyć produkcję kolagenu. Odpowiedzialne za utratę właściwości kolagenu są głównie procesy starzenia, jednak zarówno degradacja kolagenu, jak i procesy starzenia postępują pod wpływem promieni światła UV. Źle zabezpieczona latem skóra mogła mocno ucierpieć w starciu z promieniowaniem ultrafioletowym. Witamina C pomaga wyrównywać koloryt skóry, jeśli po letniej opaleniźnie pozostały jakieś ślady czy drobne przebarwienia. Składnikiem, który w nią obfituje jest np. olej z rokitnika – zastosowany w kosmetykach, pomaga nawilżać skórę i opóźnia procesy starzenia. Na rynku dostępnych jest wiele kosmetyków zawierających witaminę C w swoim składzie.

Przeczytaj również: Gdy robi się chłodniej chętnie sięgamy po perfumy [OPINIA EKSPERTA]

Papaina 
To enzym, który pochodzi z mlecznego soku papai i jest bardzo popularny w kosmetologii, ponieważ daje duże możliwości pielęgnacyjne. Papaina rozpuszcza martwe komórki i pomaga w przypadku różnych dolegliwości skórnych. Te właściwości czynią ją doskonałym składnikiem peelingów enzymatycznych, które: złuszczają martwe komórki, wzmagają odbudowę skóry, poprawiają elastyczność, wyrównują niedoskonałości oraz usuwają nadmiar sebum.

Mocznik 
Pełni funkcje nawilżające i zatrzymuje wodę w komórkach i właśnie tak często jest składnikiem wielu kosmetyków. Na rynku dostępne są kosmetyki z mocznikiem, które są przeznaczone do pielęgnacji stóp, dłoni czy też skóry twarzy, a ich działania uzależniona jest od stężenia mocznika zawartego w danym produkcie, które może wynosić od 1 do nawet 50 proc. Dla przykładu stężenie 2 proc. pobudzi naskórek do namnażania się, ale już 50 proc. ma działanie silnie złuszcza i może być stosowany tylko na receptę, np. w leczeniu łuszczycy

Retinol 
Retinol to jeden z rodzajów retinoidów, czyli pochodnych witaminy A. To jednak właśnie retinol wyróżnia się spośród innych związków tego typu. Ten składnik znajdziesz najczęściej w produktach kosmetycznych, dostępnych na drogeryjnych półkach. Ma dokładnie takie same właściwości co wyżej wymienione składniki, ale ma też jedną dodatkową, która doskonale wesprze nasza skórę jesienią i zimą. Jest doskonałym regulatorem dla gruczołów łojowych i procesu rogowacenia – dzięki temu zapobiega zaskórnikom i trądzikowi. Dobrze dobrany retinol nie tylko spłyci zmarszczki, ale również pobudzi skórę do syntezy kolagenu oraz znormalizuje stan cery. Sprawdzi się więc również w pielęgnacji cery z problemami, które wymagają uregulowania produkcji sebum.

Jesienią warto postawić na składniki, które wesprą naszą skórę i organizm w walce z chorobami. To trudny czas, zwłaszcza w okresie wciąż trwającej pandemii. Należy zadbać o siebie w sposób holistyczny pamiętając, że skóra to nasz największy organ i dlatego zasługuje na naszą szczególna uwagę. 

Przeczytaj również: Jesień to dobry czas na retinol i witaminę C
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 13:29