StoryEditor
Rynek i trendy
07.08.2017 00:00

Trwa sezon na pasty do zębów dla dzieci

Segment past do zębów dla dzieci rośnie o 6,7 proc. rok do roku. To kategoria, którą warto mieć w sklepie. Urozmaica asortyment, przyciąga nowych nabywców i jest wysoko marżowa. Właśnie teraz jest czas na uzupełnienie półek – sprzedaż dziecięcych past wzrasta pod koniec wakacji, kiedy zaczyna się kompletowanie wyprawek do szkół i przedszkoli.

Według danych Nielsena segment past do zębów dla dzieci rośnie o 6,7 proc rok do roku (Nielsen, cała Polska, wartość sprzedaży, 12 MMT,  kwiecień 2017). Drogerie, obok dyskontów, to kanały, w których ten wzrost jest najbardziej widoczny. Cały czas jest potencjał do zwiększania sprzedaży także w innych typach sklepów.

 

Pasty dla dzieci to ważny asortyment z perspektywy detalistów. Wprowadzając je na półki, rozszerzamy ofertę produktów, po które sięgają rodzice. A ta grupa konsumentów z reguły w sklepach wydaje więcej na towary FMCG niż osoby samotne. Odpowiadamy również na potrzeby osób poszukujących past coraz bardziej dopasowanych do ich potrzeb. Takich konsumentów jest zdecydowanie coraz więcej. Sprzedaż specjalistycznych past do zębów rośnie kosztem past bazowych, tradycyjnych. Od lat ich dynamika wzrostu utrzymuje się na poziomie 6 proc.

W odniesieniu do past dla dzieci mówi się także o premiumizacji kategorii – w przeliczeniu na mililitry są one droższe w stosunku do standardowych past niespecjalistycznych. Sklep zarabia na nich więcej niż na tradycyjnych pastach.

 

Produkty do pielęgnacji jamy ustnej sprzedają się przez cały rok. Tak jest również w przypadku past dla dzieci, ale widoczna jest pewna sezonowość. – Zainteresowanie tą kategorią rośnie przed rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy zaczyna się kompletowanie wyprawek do szkół i przedszkoli. Do plecaków trafiają, oprócz książek, zeszytów, nowego piórnika, również pasty do zębów i szczoteczki dostosowane do wieku dzieci i potrzeb mlecznych zębów – mówi Kamil Trąbiński, shopper activation manager marki Aquafresh w GlaxoSmithKline Consumer Healthcare (GSK).

 

Należy pamiętać o atrakcyjnej ekspozycji artykułów do higieny jamy ustnej dla dzieci. Kolorowe szczoteczki, atrakcyjna grafika past do zębów przykuwają uwagę najmłodszych konsumentów. Szczególnie szczoteczki są przez nich traktowane nie tylko jako praktyczny przedmiot, ale też modny gadżet. Warto więc, aby były w zasięgu ich wzroku i swobodnie dostępne na półce. Kiedy dziecko zainteresowane podejdzie do półki, jest duża szansa, że rodzic kupi szczoteczkę i pastę nie tylko dla niego, ale i dla siebie.

 

Polska zajmuje drugie miejsce pod względem rozwoju próchnicy w Europie. Według danych Ministerstwa Zdrowia, na które powołują się media, próchnicę zębów ma blisko 90 proc. 7-latków. Cierpi na nią niemal każdy 40-latek. To pokazuje, jak ważna jest profilaktyka i wyrabianie odpowiednich nawyków od najmłodszych lat. – Zęby mleczne, tak samo jak stałe, powinny być szczotkowane przynajmniej dwa razy dziennie. W ten sposób zwiększa się szansę, że stałe zęby, których zawiązki znajdują się pod mlecznymi, będą wyrzynać się prosto, będą zdrowe i silne – tłumaczy Kamil Trabiński.

 

Dzieci powinny używać past do zębów przeznaczonych specjalnie dla nich. – Szkliwo zębów dzieci jest o 50 proc. cieńsze od szkliwa zębów dorosłych, przez co zęby dzieci są bardziej wrażliwe na uszkodzenia – podkreśla Kamil Trąbiński. – Dlatego w pastach Aquafresh dla dzieci wprowadziliśmy specjalną formułę, która zapobiega próchnicy – dodaje. Marka Aquafresh to liczący się gracz wśród past dla dzieci. Jej udział rynkowy w tym segmencie wynosi 14 proc. (Nielsen, udział wartościowy w rynku tradycyjnym, MAT kwiecień 2017 r.).

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
12.11.2025 10:33
Zakupy online najważniejszym powodem korzystania z internetu – wyniki badania „Internet marzeń”
W tym, jak obecnie funkcjonują e-zakupy, nie widzimy wielu wad. Tylko 11 proc. internautów dostrzega tu pole do poprawy. Tak pozytywna ocena zakupów online jest w dużym kontraście z powodem zajmującym drugie miejsce — czyli z dostępem do aktualnych wiadomości — twierdzi Karol Chilimoniuk z World.Karolina Grabowska Kaboompics

Ponad połowa Polaków korzysta z internetu głównie po to, aby robić zakupy online – wynika z badania „Internet marzeń” przeprowadzonego przez SW Research na zlecenie World w dniach 8–14 października 2025 r. Dla 53 proc. respondentów e-zakupy są najważniejszym powodem korzystania z sieci. Kolejne miejsca zajmują dostęp do aktualnych wiadomości (47 proc.) oraz narzędzia ułatwiające organizację codziennych obowiązków (43 proc.). Badanie objęło 1020 dorosłych Polaków i zostało zrealizowane metodą CAWI.

Wyniki wskazują, że internet postrzegany jest przede wszystkim jako narzędzie praktyczne, a nie społecznościowe. Tylko 10 proc. badanych deklaruje chęć wyrażania siebie w sieci, przy czym odsetek ten jest wyższy wśród kobiet (10,4 proc.) niż mężczyzn (8,6 proc.). Jeszcze rzadziej internauci wskazują na potrzebę wchodzenia w interakcje z innymi użytkownikami – jedynie 13 proc. respondentów postrzega internet jako przestrzeń relacyjnego kontaktu.

E-zakupy oceniane są przez Polaków wyjątkowo pozytywnie. Jedynie 11 proc. internautów widzi w tym obszarze elementy wymagające pilnej poprawy. Dla porównania, aż 38 proc. dorosłych Polaków wskazuje na konieczność poprawy jakości i wiarygodności informacji w sieci. Do sieci zaglądamy, by zrobić zakupy i nasze doświadczenie jest tu z gruntu pozytywne. Zaglądamy też, by poczytać newsy, ale te oceniamy jako niskiej jakości i niewiarygodne, jak podsumowuje wyniki Karol Chilimoniuk z World.

Pozytywne oceny e-commerce dominują wśród respondentów – 66 proc. deklaruje, że zakupy online działają dobrze lub bardzo dobrze. Lepiej postrzegają je kobiety (69 proc.) niż mężczyźni (61 proc.), a także osoby starsze (70 proc. w grupie 60+ wobec 58 proc. w wieku 18–29 lat). Zidentyfikowane obszary wymagające poprawy dotyczą m.in. przeciwdziałania fałszywym informacjom, które wskazało 18 proc. badanych.

Rosnące zagrożenia dla wiarygodności e-commerce wiążą się przede wszystkim z manipulacją opiniami. Obecnie 98 proc. konsumentów czyta recenzje produktów przed zakupem, a 88 proc. ufa im na poziomie osobistych rekomendacji. Jednocześnie około 40 proc. polskich internautów zetknęło się z fałszywymi recenzjami. Do wyzwań należą również działania zautomatyzowanych systemów wykupujących bilety lub limitowane kolekcje. Rozwiązaniem tych problemów może być wdrażanie technologii proof-of-human, która umożliwia wystawianie opinii i dokonywanie zakupów tylko prawdziwym użytkownikom, jak wskazuje Chilimoniuk.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
12.11.2025 10:08
Pokolenie Z kocha perfumy – a koncerny kosmetyczne idą za tym trendem
Perfumy są segmentem produktów, który daje konsumentom poczucie prestiżu, jakości i statusumedia

Zapachy stały się ulubioną kategorią zakupów beauty dla Pokolenia Z – globalnie to ta grupa nabywców rośnie najdynamiczniej. Na tym trendzie chcą skorzystać koncerny Estee Lauder, L‘Oréal i Coty – właściciele takich marek perfum jak Le Labo, Tom Ford, Valentino, Yves Saint Laurent, Emporio Armani. Firmy te zgodnie deklarują, że planują większe inwestycje w kategorię perfum, które stały się głównym motorem napędowym ich sprzedaży.

Perfumy, mgiełki zapachowe, perfumy do włosów – kiedyś kategoria zapachów była traktowana jako luksusowa przyjemność, jednak obecnie zapachy stały się priorytetem dla młodych konsumentów, którzy chcą w ten sposób wyrazić swój styl oraz poprawić sobie nastrój w obliczu niepewności ekonomicznej. Analitycy twierdzą, że perfumy to „efekt czerwonej szminki” w nowym wydaniu – odnosząc się do teorii ekonomicznej, sugerującej, że konsumenci kupują drobne luksusowe przedmioty zamiast drogich w sytuacji, gdy gospodarka nie ma się najlepiej.

Na sytuacji tej korzystają Estee Lauder, L‘Oréal i Coty, które w ostatnim czasie zadeklarowały, że chcą dokonać większych inwestycji w sprzedawane przez siebie perfumy, które są obecnie największym motorem ich sprzedaży. 

Coty przedstawiło w ubiegłym tygodniu optymistyczne prognozy, licząc na dalszy wzrost popytu na perfumy marek ze swojego portfolio (m.in. Calvin Klein i Hugo Boss).

Z danych Circana wynika, że około 38 proc. całkowitych wydatków na perfumy w ciągu pierwszego półrocza 2025 pochodziło z gospodarstw domowych, w których jest przedstawiciel Pokolenia Z.

Estee Lauder, właściciel marki Jo Malone, również potwierdziło wzrost w swoim segmencie perfum, co pomogło zrównoważyć koncernowi słabszy popyt na kosmetyki do makijażu. W kwartale zakończonym we wrześniu segment perfum zwiększył się o 14 proc. Analitycy wskazują, że duże firmy kosmetyczne zwiększają swoje portfolio zapachów – najczęściej poprzez przejęcia lub likwidację słabszych jednostek biznesowych, aby zwolnić przepływy pieniężne na inwestycje w perfumy.

Zapachy przeżywają swój kulturowy moment – powiedziała w rozmowie z Reutersem Kendal Ascher z zarządu Estee Lauder. – Rosnący dochód rozporządzalny i ekspansja klasy średniej w Chinach, Indiach i na Bliskim Wschodzie napędzają stały wzrost w tej kategorii – potwierdziła.

W tym roku Estee Lauder otworzyło około 40 nowych, niezależnych butików z perfumami na całym świecie, w tym nowe flagowe sklepy w Nowym Jorku i Paryżu. Ascher podkreśliła, że firma zainwestowała w narzędzia oparte na AI, które tłumaczą, jak konsumenci mówią o zapachach. Na podstawie tych danych tworzony jest content na TikToku, który przyciąga klientów z pokolenia Z.

W ubiegłym roku globalny wzrost sprzedaży perfum przewyższył wzrost sprzedaży kosmetyków do makijażu i pielęgnacji skóry – wynika z danych Circana. Sprzedaż perfum premium wzrosła o 6 proc. do 3,9 mld dolarów w pierwszej połowie 2025 roku, podczas gdy sprzedaż kosmetyków premium wzrosła o 1 proc., a sprzedaż produktów premium do pielęgnacji skóry spadła o 1 proc. w tym samym okresie.

W opinii ekspertów perfumy są segmentem produktów, który daje konsumentom poczucie prestiżu, jakości i statusu – bez konieczności wydawania dużych pieniędzy na “pełnoprawne” dobra premium i luksusowe.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
16. listopad 2025 15:02