StoryEditor
Rynek i trendy
07.01.2025 11:15

Wyzwanie dla branży kosmetycznej: być częścią rozwiązania, a nie problemu [Raport IPSOS dla WK]

Magdalena Piwkowska, Associate, NielsenIQ / mat.prasowe

Branża kosmetyczna, jak wiele innych gałęzi przemysłu, stoi obecnie przed wyzwaniami, które z jednej strony stanowią zagrożenie, z drugiej stwarzają szansę na pozytywny wpływ i niwelowanie problemów współczesnego świata – uważa Magdalena Piwkowska, senior project manager w zespole Innovation, Ipsos Poland.

Prawie w każdym z omawianych przez nas kryzysów jest miejsce na wybór, jaką rolę branża kosmetyczna może przyjąć. Szczególnie ważna jest ta w promowaniu idei, które wspierają konsumentów bez wzbudzania oczekiwań nie do spełnienia. Dotyczy to m.in. tematu długowieczności, w którym branża ma szansę promować ideę pozytywnego starzenia się, opartego na samoakceptacji i zdrowym stylu życia – niezależnie od wieku, a nie tylko walce ze zmarszczkami. 

Analogicznie jest w temacie różnorodnych wzorców piękna, w których promowaniu branża kosmetyczna już robi bardzo dużo. Po latach pokazywania w reklamach osób o różnym kolorze skóry, wieku czy budowie ciała nie ma już powrotu do jednego idealnego piękna. A już szczególnie tego wygenerowanego przez AI. 

Na pewno sektor kosmetyczny nie rozwiąże problemów dobrostanu psychicznego Polaków, ale brak presji idealnego piękna może komfort psychiczny poprawiać. Podobnie jak rutyna pielęgnacyjna, która może stać się formą dbania o siebie (self-care), czyniąc marki kosmetyczne towarzyszami w dbaniu o swój dobrostan.

Kolejne wyzwania, w których firmy kosmetyczne mogą być pozytywnymi bohaterami, to bycie zaufanym strażnikiem danych i prywatności w dobie dynamicznego rozwoju sztucznej inteligencji. Z jednej strony AI otwiera przed branżą ogromne możliwości. Z drugiej konsumenci obawiają się o bezpieczeństwo swoich danych i prywatność. Marki muszą działać transparentnie i etycznie, aby chronić dane konsumentów.

Wreszcie, kryzys autorytetów w dobie fake newsów, ale także samozwańczych ekspertów z mediów społecznościowych sprawia, że konsumenci poszukują wiarygodnych źródeł informacji. Branża kosmetyczna ma tu swoje asy w rękawie: badania laboratoryjne, restrykcyjne normy, bazowanie na aktualnej wiedzy i wykształceni w swoich dziedzinach eksperci. 

Nie są to może najbardziej klikalne treści do mediów społecznościowych, ale ekspertyza branży to jedyna droga, aby w kryzysie zaufania być wiarygodnym, budując długofalowe relacje oparte na zaufaniu. Skala problemów – a szczególnie siły katastrofy klimatycznej – uniemożliwia przygotowanie się na nie jednostkowo.

Przed wszystkimi, w tym przed branżą kosmetyczną, czas wspólnej pracy i rozwiązań na poziomie systemowym. Ale polska branża kosmetyczna niejednokrotnie pokazała, że potrafi być skonsolidowana i umie działać wspólnie, adaptując się do zmian. I jeśli miałabym wymienić jeden najmocniejszy czynnik budujący odporność na kryzysy, to byłaby nim właśnie wspólnotowość: branżowa a jeszcze bardziej ludzka.

– podsumowuje Magdalena Piwkowska, Senior Project Manager w zespole Innovation, Ipsos Poland

 

Powyższy materiał jest fragmentem szerszej analizy IPSOS Poland “Czas polikryzysów. O wpływie kryzysów na branżę kosmetyczną oraz wpływie branży kosmetycznej na kryzysy”, który ukazał się pod koniec grudnia 2024 w drukowanym roczniku Wiadomości Kosmetycznych "Przyszłość rynku beauty 2025".  

Egzemplarze rocznika można zamawiać tutaj

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 12:10