StoryEditor
Wywiady
31.10.2023 14:34

Paulina Modecka, Atelier Varsovie: ograniczenia w reklamach idą tak daleko, że trudno jest sprzedawać kosmetyki sexual wellness bez ukrywania, czym są

Produkty sexual wellness powinny być dostępne w drogeriach pośród innych kosmetyków do pielęgnacji. Nikt nie protestuje przecież przeciwko półkom z podpaskami, tamponami, czy płynami do higieny intymnej, mimo że te produkty służą do pielęgnowania i otaczania troską tych samych sfer ciała, co olejki intymne czy żele. Tymczasem narzucone ograniczenia w reklamach są tak daleko idące, że nadal trudno promować i sprzedawać kosmetyki, które mają służyć kobietom aktywnym seksualnie.

Trudno jest w XXI wieku promować produkty związane z seksualnością w jakikolwiek sposób, nawet kosmetyczne. Przez długi czas wszystkie reklamy naszej marki były notorycznie banowane z uwagi na zastosowane grafiki, czy użyte w opisie słowa i wyrażenia. Dużym wyzwaniem były sesje zdjęciowe, które miały działać na wyobraźnię i rezonować z tematyką produktów, a efekt końcowy miał nie stanowić problemu przy publikacji. Często dochodziło do absurdów, kiedy grafika zawierała wycinek obrazu przedstawiającego fragment ciała i tym samym była uznawana za treść naruszającą zasady publikacji w social mediach. 

Wąskie i złe zrozumienie przekazu było i jest nadal porażające. Odczytywane jest użyte słowo, a nie sens i kontekst. Poczucie piękna, komfortu i pielęgnacja to dla cenzorów dalej tylko seks, czyli coś zawartego w tzw. standardach społeczności jako temat tabu, niepożądany na platformach, mimo że de facto zakwestionowana treść nie była w jakikolwiek sposób pornograficzna. Przy tych rzekomych naruszeniach, nigdy jednak nie dostałam wyraźnego wskazania co w opisie lub w grafice stanowi problem i dlaczego publikacja jest wstrzymana. Było to zdecydowanie frustrujące i do dnia dzisiejszego zmagamy się – i na pewno nie tylko my – z problemem cenzury w reklamach. Ciężko jest promować produkty z kategorii sexual wellness, gdy obostrzenia są tak surowe i mało klarowne.

 

Co wypada?

 

image
Atelier Varsovie
Narzucone ograniczenia w reklamach są tak daleko idące, że trudno jest sprzedać kosmetyki, które mają służyć kobietom aktywnym seksualnie, ale jednocześnie daleko im do tego, co kojarzymy z półek sex shopów; produktów zapakowanych w nieestetyczne butelki ze zdjęciami nienadającymi się do publikacji w dostępnych ogólnie mediach. Nawet pisząc ten tekst zastanawiam się, jakie słowa są akceptowalne przez wydawców. Co „wypada” powiedzieć? 

Założeniem sexual wellness jest wprowadzanie na rynek produktów, które swoim działaniem przybliżą temat seksu jako elementu codzienności, który tak jak inne jej fragmenty wymaga czasem zakupu kosmetycznych lub/i pielęgnacyjnych produktów wspomagających. To produkty, które także służą kobiecości. 

Mam wrażenie, że całe lata zajął dialog dotyczący okresu u kobiet. Kiedy byłam dziewczynką, rozdawano nam w szkołach kolorowe saszetki i pudełka na podpaski i tampony, aby ukryć je w torebce. Latami dziewczyny i kobiety kryły się idąc do łazienki w pracy z tamponem w ręce. Nie pomagały również żarty dotyczące nastroju kobiet związanego z cyklem. I wciąż jeszcze temat menstruacji u kobiet jest tematem trudnym, chociaż różnica jest zauważalna na przestrzeni ostatnich lat. Chciałabym, aby podobnie zaczął być traktowany temat seksualności, który również jest czymś absolutnie naturalnym, czego nie należy się wstydzić i o czym warto rozmawiać – a co przecież jest w tak oczywisty sposób powiązane z popularyzującą się debatą o zdrowiu menstruacyjnym. 

 

Miejsce na produkty sexual wellness jest także w drogeriach

 

Chciałabym, aby postrzeganie pielęgnacji związanej z tematyką seksualności nie było kojarzone z sex shopami i produktami rodem ze stacji benzynowej, tylko aby kobieta czuła się wyjątkowo, używając kosmetyków, które mają służyć jej podczas realizowania siebie jako istoty seksualnej. To leży w interesie całej branży.

Uważam, że produkty sexual wellness powinny być dostępne pośród innych kosmetyków do pielęgnacji, a nie poszukiwane z poczuciem dyskomfortu w erotycznych butikach. Moim zdaniem, obecnie problemem jest sam podział kosmetyków na te „do seksu” lub te, które ledwie dotykają tej tematyki, oraz na codzienną pielęgnację niezwiązaną z intymnością w szerokim tego słowa znaczeniu. Najczęściej obie kategorie produktów są od siebie odizolowane. 

Tak jak warto rozmawiać i edukować w tematyce antykoncepcji, tak samo warto zacząć dialog w kontekście kosmetyków, które mogą pomóc przy suchości pochwy, czy poprawić jakość stosunków albo samej atmosfery intymnej. Komfort w intymnych sytuacjach powinien być na jak najwyższym możliwym poziomie, to po prostu powinno być normalne w XXI wieku. Nikt nie protestuje przeciwko półkom z podpaskami, tamponami, czy płynami do higieny intymnej, mimo że te produkty służą do pielęgnowania i otaczania troską tych samych sfer ciała, co olejki intymne czy żele do masażu intymnego.

Jako przedstawicielka młodej marki, która nie prowadzi jeszcze sprzedaży poza Polską, nie mogę się wypowiadać w kontekście tego, jak marketing wygląda poza naszym krajem, jednak jestem pełna optymizmu i wiary, że temat sexual wellness przestanie szokować i być wstydliwy, a stanie się normalnym tematem związanym z ludzką egzystencją i fizycznością. Natomiast Polska jest gotowa na rewolucję zarówno w standardach społeczności social mediów, jak i na drogeryjnych półkach. 

Czytaj także: Kolejna marka sexual wellness, Lelo, wkracza do segmentu makijażowego

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
19.04.2024 11:29
Karolina Szałas, PMR: E-commerce będzie rósł, ale mniej dynamicznie. Kosmetyki pozostają największą kategorią w internetowym rynku FMCG
Karolina Szałas, senior analyst, PMRfot. PMR
Rynek e-commerce w Polsce nadal rośnie, jednak dynamika wzrostu staje się mniejsza przez niesprzyjające czynniki gospodarcze. Jest to już także rynek dojrzały. W najbliższych latach najszybciej będzie rosła sprzedaż online biżuterii, produktów dla zwierząt oraz produktów OTC. Natomiast kosmetyki mają już 48 proc. udziału w sprzedaży internetowej rynku – mówi dla wiadomoscikosmetyczne.pl Karolina Szałas, senior analyst w firmie badawczej PMR.

Jaka będzie wartość rynku e-commerce w Polsce w najbliższych latach?

Jak wynika z najnowszych prognoz PMR, w 2024 r. wartość rynku e-commerce przekroczy 100 mld zł, wzrastając zarówno nominalnie i realnie względem 2023 roku. Do 2029 r. prognozujemy, ze wartość rynku zbliży się do 150 mld zł, odnotowując średnioroczne tempo wzrostu (CAGR) na poziomie 7 proc. w latach 2025-2029.

To wzrost, ale mniej dynamiczny niż w minionych latach. Co na to wpływa?

W 2024 r. odbudowa popytu, wraz z obniżającą się, choć dalej pozostającą na podwyższonym poziomie, inflacją i nadal silnie rosnącymi nominalnie wynagrodzeniami, będzie kontynuowana, co wesprze wzrost polskiego PKB.

Silniejszy wzrost gospodarczy będzie natomiast ograniczany poprzez gorsze perspektywy dla inwestycji, związane m.in. z cyklem wyborczym oraz mniejszym niż w 2023 r. napływem środków unijnych, a także nadal ograniczonymi perspektywami dla eksportu w związku z sytuacją gospodarczą w strefie euro.

Czytaj także: PMR: Rynek kosmetyczny w Polsce będzie rósł średnio o 5 proc. rocznie

Należy pamiętać także, że rynek internetowy w Polsce jest rynkiem dojrzałym, a udział sprzedaży internetowej w sprzedaży detalicznej ogółem jest już wysoki. Większość dużych firm działających w poszczególnych segmentach posiada już sklepy internetowe i nie pojawiają się gracze, którzy mogliby wpłynąć znacząco na dynamikę rynku.

Dodatkowo, po ustąpieniu ograniczeń pandemicznych, widoczny był powrót konsumentów do kanałów stacjonarnych, przykładowo w kategoriach takich jak odzież i obuwie czy artykuły spożywcze. Również konsumenci, którzy w okresie pandemii nie przeszli do tego kanału, raczej już tego nie zrobią. W efekcie powyższych czynników, prognozujemy, że rynek internetowy będzie rósł w kolejnych latach, jednak jego dynamika będzie hamować z roku na rok.

Jakie kategorie produktów mogą liczyć na dobry wzrost w sprzedaży online?

Kategoriami, które najszybciej będą rosły w najbliższych latach są biżuteria, produkty dla zwierząt  oraz produkty OTC. Wszystkie te kategorie osiągną dwucyfrowe średnioroczne tempo wzrostu w latach 2025-2029.

W naszej ocenie są to jedne z kategorii produktowych – z wyjątkiem produktów dla zwierząt – o najniższym stopniu penetracji sprzedaży internetowej, jak również pozostają jednymi z najmniejszych kategorii produktowych spośród omawianych w naszym najnowszym raporcie dotyczącym handlu internetowego w Polsce, co będzie stymulować wzrost wynikający ze stosunkowo niskiej bazy.

Jak zachowa się w tych warunkach kategoria kosmetyczna?

Sam internetowy rynek artykułów kosmetycznych w 2024 r. osiągnie wartość prawie 6 mld zł, z dwucyfrową dynamiką wzrostu r/r. Kosmetyki pozostają największą kategorią produktową w segmencie internetowego rynku FMCG, z udziałem na poziomie 48 proc.

A jego dynamika?

W ostatnich latach internetowy rynek artykułów kosmetycznych bardzo szybko rósł, odnotowując dwucyfrowe wzrosty, w latach 2020-2023 średniorocznie przekraczały one 18 proc. W kolejnych latach objętych prognozą  2025-2029 kanał ten będzie wciąż rósł w tempie zbliżonym do całego rynku internetowego, czyli średniorocznie o około 7 proc. 

Więcej informacji w raporcie: Handel internetowy w Polsce. Analiza rynku e-commerce i prognozy rozwoju na lata 2023-2028

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
11.04.2024 15:02
Mirosława Skiba, Sylveco: Nie wystarczy mieć dobry, naturalny produkt, by wybić się wśród konkurencji [Cosmoprof Bolonia 2024]
Stoisko Sylveco na targach Cosmoprof Worldwide Bologna 2024Sylveco
W rozmowach z klientami eksportowymi pojawia się aspekt unikalności i wyjątkowości produktu. Dystrybutorzy, kupcy, szukają czegoś, co potencjalnie będzie wyróżniało produkty na tle konkurencji. Nie wystarczy mieć dobry, naturalny produkt. Ważna jest historia, która stoi za nim stoi, a także design opakowań, aspekty ekologiczne i oczywiście cena – tak Mirosława Skiba, dyrektor eksportu Sylveco podsumowuje tegoroczne targi Cosmoprof Worldwide Bologna 2024.

Co zwróciło Państwa szczególną uwagę podczas tegorocznych targów Cosmoprof w Bolonii? Czy pojawiły się jakieś nowe trendy, których dotychczas nie było?

Trendujący skinmalizm nadal ma się dobrze, ale zauważyłyśmy także, że coraz bardziej rozwija się kategoria pielęgnacji włosów. Pojawiło się sporo produktów o których wcześniej w ogóle nie słyszałyśmy, a w social mediach prym wiodą profile poświęcone właśnie włosom.

Jakimi produktami interesowali się kupcy, dystrybutorzy odwiedzający targi?

Wielu z naszych rozmówców zainteresowanych było produkcją private label, natomiast nasze marki także cieszyły się zainteresowaniem. Często w rozmowie pojawiał się aspekt unikalności i wyjątkowości produktu. Klienci szukają czegoś, co potencjalnie będzie wyróżniało produkty na tle konkurencji.

Co może Pani powiedzieć o profilu klientów, którzy pojawili się na targach?

Pomimo, że w naszym odczuciu tragi coraz chętniej odwiedzane są przez pasjonatów branży beauty, którzy przychodzą sprawdzać trendy, nie zabrakło również biznesowych klientów z całego świata. Oczywiście dominowali Ci z Europy, ale udało nam się porozmawiać także z odwiedzającymi m.in. z Arabii Saudyjskiej, Chin czy Australii. Cenna była dla nas także możliwość spotkania się z naszymi polskimi dostawcami surowców i opakowań.

Czy konkurencja na targach jest coraz większa, trudno jest zaistnieć?

Tak, konkurencja z roku na rok jest większa o czym świadczy chociażby nieustannie powiększająca się liczba wystawców. Nie wystarczy już „tylko" mieć dobry, naturalny produkt, bo takich na rynku nie brakuje. Ważna jest historia jaka za nim stoi, a także design opakowań, aspekty ekologiczne no i oczywiście cena. Każdy z klientów ma swoje indywidualne preferencje.

Czy targi zaowocowały w Państwa przypadku kontaktami, a może już jakąś współpracą?

Udało nam się przeprowadzić kilka naprawdę ciekawych rozmów, które mamy nadzieję wkrótce sfinalizować. Lecz do czasu aż nie zostanie podpisana umowa to niczego nie możemy brać za pewnik. Wierzymy, że już niedługo nasze kosmetyki będą obecne na półkach w nowych zakątkach świata.

Jak zaprezentowaliście się Państwo podczas targów?  

Jeśli chodzi o design stoiska to powtórzyliśmy go z poprzedniej edycji, gdyż zwracał uwagę odwiedzających. Oczywiście zaprezentowaliśmy wszystkie nasze marki, żeby pokazać różnorodność produkcji, ale najwięcej miejsca poświęciliśmy marce Vianek. Przy okazji chcieliśmy pokazać kawałek Zalipia - małopolskiej miejscowości nazywanej najbardziej malowniczą w Polsce. Wykorzystaliśmy do tego kwieciste zalipiańskie wzory, które są również obecne na naszych Viankowych etykietach a także zdjęcie chaty które stanowiło centralną część stoiska.

W jakich targach eksportowych planujecie wziąć udział jeszcze w tym roku?

Właśnie wróciliśmy z targów w Belgradzie, gdzie zaprezentowaliśmy nasze produkty dzięki uprzejmości Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Rozważamy również udział w targach BeautyIstambul o których słyszeliśmy wiele dobrego, między innymi od zaprzyjaźnionych polskich firm. A co do reszty – czas pokaże.

 

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
27. kwiecień 2024 23:04