StoryEditor
Rynek i trendy
11.07.2022 00:00

Beata Orlicka, Ziko Dermo: Kult zadbanej skóry sprzyja rynkowi dermokosmetyków

Ziko Dermo to sieć ponad 50 drogerii specjalizujących się w dermokosmetykach i dermokonsultacjach. O rynku dermokosmetyków, kulcie zadbanej skóry, potrzebach i świadomości kobiet stosujących dermokosmetyki oraz o inwestycjach Ziko Dermo w kolejne kategorie produktów rozmawiamy z Beatą Orlicką, koordynatorką ds. promocji i sprzedaży dermokosmetyków w Ziko Dermo.

Gdybyśmy miały scharakteryzować drogerie Ziko Dermo, to co je przede wszystkim wyróżnia?

Na pewno asortyment dermokosmetyczny, czyli selektywny. Ziko Dermo powstało z myślą o kobietach, które dbają o swoją skórę i starannie pielęgnują ją. U wielu z nich występują również  określone problemy ze skórą i dlatego potrzebują dermokosmetyków ściśle dobranych do ich indywidualnych potrzeb.

Jak określiłaby Pani klientki Ziko Dermo?

Największą grupę stanowią klientki świadome, które stosują dermokosmetyki, mają zdiagnozowaną dermatozę i mogą używać tylko konkretnych preparatów zalecanych przez dermatologa. Ale jest też dużo kobiet poszukujących, a także klientek nowego pokolenia – córek tych bardzo świadomych mam, które trafiają do nas z rekomendacją od dermatologa lub przychodzą z mamą na zakupy.

Co kupują te młode osoby?

Żyjemy w czasach, w których panuje kult idealnie zadbanej skóry i pięknej sylwetki. Takie młode osoby borykają się często z dużym stresem spowodowanym trądzikiem i jego objawami na skórze. Preparaty na trądzik stanowią u nas dużą grupę produktów w kategorii wieku dorastania.

A jakich produktów szukają te doświadczone mamy?

Bardzo często przychodząca do nas klientka i mówi po prostu: poproszę krem do twarzy. To jest dobry początek do rozpoczęcia rozmowy i wywiadu dermokonsultantki, na podstawie którego będzie można dobrać dobry dla danej osoby preparat. Najbardziej oczekiwane jest oczywiście działanie przeciwzmarszczkowe. Często pojawia się  też inny problem skóry naczynkowej, trądziku różowatego, ale kobiety chcą działać głównie prewencyjne przeciwzmarszczkowo, bez względu na to czy mają 35, czy 50 lat.

Czy wiedza o tym jaką mamy skórę, świadomość, jak powinnyśmy ją pielęgnować, jest coraz powszechniejsza?

Zdecydowanie tak. I każde nowe pokolenie rośnie z tą świadomością. Jednak liczba kosmetyków na rynku oraz mnogość funkcji, jakie pełnią, sprawia, że kobiety czują się zagubione. Dlatego tak ważne jest fachowe wsparcie przy wyborze dermokosmetyku.

To następny element, który nas wyróżnia. Fachowy personel, dermokonsultantki najczęściej z wykształceniem kosmetologicznym, które są w stanie pomóc w zdiagnozowaniu skóry, przeprowadzić wywiad i na tej podstawie udzielić fachowej porady, dobrać kosmetyk lub całą kurację. Informują też jak używać produktów i jak je przechowywać. To ważne, bo w kosmetykach i dermokosmetykach znajdują się substancje, które przez niewłaściwe przechowywanie tracą swoje właściwości.

Często mamy przeświadczenie, że najlepszym miejscem na przechowywanie kosmetyków jest lodówka.

Niekoniecznie. W lodówce dobrze jest przechowywać np. preparaty pod oczy, które mają pielęgnować skórę, ale też np. niwelować opuchnięcia. Dla żelowych formuł to idealne miejsce. Natomiast dla większości pozostałych preparatów nie. Kosmetyki powinny być przechowywane w zamkniętych szafkach, w pomieszczeniach, gdzie nie operuje słońce. Nie mogą stać na parapecie w oknie, ani na podgrzanych przez oświetlenie półkach w łazience. Nie można ich przewozić w upale w kosmetyczkach. Ciepło i promienie słoneczne zdecydowanie nie sprzyjają kosmetykom. Są np. preparaty z witaminą C, która pod wpływem światła po prostu się utlenia. Dlatego mają szczelne opakowanie, najczęściej z ciemnego szkła.

Wracając do indywidualnych porad, które mają pomóc nam, kobietom, w doborze odpowiednich kosmetyków czy kuracji, to czy z tą myślą stworzyliście w Ziko Dermo akcję Beauty Days?

Tak. To cykliczne wydarzenie, podczas którego przygotowywany jest spersonalizowany beauty plan – nasze ekspertki przeprowadzają wywiad, badanie skóry i włosów, omawiają dotychczas stosowane kuracje i na tej podstawie rozpisują indywidualny plan pielęgnacyjny dla danej osoby. Polecają dermokosmetyki i kuracje, które odpowiadają na konkretne problemy skóry i mogą być kontynuacją zabiegów gabinetowych. Lista zalecanych dermokosmetyków jest uzupełniana o suplementy, by wspomagać organizm także od wewnątrz.

Beauty plany są tworzone z uwzględnieniem możliwości czasowych i finansowych osoby, która zgłasza się do nas na konsultację. Dowiaduje się ona, jakich dermokosmetyków używać i w jaki sposób, czy lepiej ograniczyć się do wielofunkcyjnych produktów, czy też wskazanych byłoby kilka produktów specjalistycznych, czy i jakie zabiegi może wykonywać na swojej skórze, jak długo powinna trwać kuracja. To wszystko jest bardzo ważne.

Czytaj więcej: Ziko Dermo rozpoczynają cykl konsultacji kosmetologicznych

Dziś, przy takiej mnogości produktów, kobiety często dosłownie rzucają się na nowości i za chwilę je porzucają. Tymczasem cykl naszej skóry to 28 dni. Każda kuracja musi być prowadzona systematycznie i w pewnym okresie czasowym, żeby skóra mogła się zregenerować, a jej funkcje obronne, które naturalnie występują, miały możliwość zaistnienia. Jeśli jakiś preparat będziemy stosować przez tydzień, potem go zaniechamy i wrócimy do niego za 3 miesiące, to nie przyniesie to żadnego efektu. Np. w kuracji zapobiegającej wypadaniu włosów ważnym elementem jest suplementacja i dbanie o włosy, które mamy. Kuracja musi trwać minimum trzy miesiące, ponieważ włosy mają swój cykl wypadania i wzrostu. Potrzebna jest systematyczność i trochę zaangażowania – jeśli rytuały są przewidziane na poranek i wieczór, to się je po prostu wykonuje.

Najgorzej (śmiech).

Niestety, nie ma przebacz (śmiech). Tak jest z każdą kuracją. Musi mieć odpowiedni czas i etapy. Nawet najlepszy krem selektywny nałożony na nieoczyszczoną skórę nie ma możliwości zadziałania. Substancje nie przedostaną się do bariery naskórkowej. Musimy zacząć od pierwszego kroku, właściwego demakijażu, oczyszczania i potem nałożenia składników aktywnych. Można potem sięgnać po zabiegi uzupełniające – maseczki, peelingi stosowane raz w tygodniu. Po kolei.

Myślę, że beauty plany to fajny pomysł, bo nie do końca wiemy, jak dobrać produkty i kupujemy ich za dużo. I często bez umiaru i zastanowienia testujemy na sobie, a można wtedy narobić sobie problemów.

To jest tak zwana chirurgia łazienkowa (śmiech). Inwencja kobiet w tym zakresie jest nieograniczona, a przecież w specjalistycznych kuracjach mamy często do czynienia z silnie działającymi substancjami, np. kwasami złuszczającymi, które nie zawsze i nie na każdy rodzaj skóry można stosować.

Główny asortyment Ziko Dermo to dermokosmetyki. Nie dysponujemy definicją dermokosmetyków. Czym więc różnią się one od kosmetyków dostępnych na rynku masowym?

Istnieją pewne różnice, zarówno na etapie tworzenia receptur, jak i wytwarzania produktów finalnie, które pozwalają odróżniać kremy drogeryjne od dermokosmetyków. Dermokosmetyki i kosmetyki oczywiście mają podobny zakres badań, nie wypuszcza się na rynek produktów nieprzebadanych. Natomiast dermokosmetyki są ukierunkowane na działanie lecznicze, specjalistyczne, często na dermatozy. Ich składniki aktywne działają na problem, np. naczynkowy, trądzikowy, mają działanie rozjaśniające. Stężenie substancji aktywnych jest na tyle wysokie i znajdują się one na pierwszym miejscu składników, że ten efekt jest widoczny. A kosmetyki najczęściej mają działanie ogólne lub uniwersalne. Większość osób może je zastosować, będą pielęgnowały i nawilżały skórę, ale w przypadku dermatozy nie są wystarczające.

Z jakimi markami dermokosmetycznymi pracujecie w Ziko Dermo?

Nasza drogeria współpracuje z najlepszymi polskimi i zagranicznymi markami specjalizującymi się w produkcji dermokosmetyków. Są to zarówno duże, znane firmy, jak i te mniejsze, których asortyment nie jest szeroki. Krainą dermokosmetyków jest Francja, dlatego mamy w ofercie całą paletę najlepszych francuskich produktów tj. Vichy, Avene, La Roche Posay, Pierre Fabre. Klienci znajdą u nas również włoską markę Synchroline oraz hiszpańską Sesdermę. Ważną pozycję w naszym asortymencie odgrywają marki polskie tj. – Pharmaceris, Iwostin, Dermedic czy Balneokosmetyki. Naprawdę jest w czym wybierać. Często są to dermokosmetyki, z pomocą których wykonywane są zabiegi w gabinetach kosmetycznych. Wiele marek dermokosmetycznych prowadzi swoje własne gabinety kosmetyczne również tutaj w Polsce. U nas w drogerii można kupić kosmetyki takiej marki, by kontynuować kurację w domowych warunkach.

Wiemy jak ważną rolę w doborze kosmetyków odgrywa testowanie, dlatego rozdajemy duże ilości próbek, by klientki mogły poznać marki i zalety produktów, które dopiero co weszły na rynek polski. W naszych drogeriach rozstawione są także tester bary, gdzie klient może samodzielnie wypróbować wybrany dermokosmetyk. Wiosną przeprowadziliśmy pionierską akcję „Wielkie Testowanie”, do której przyłączyło się kilkanaście marek dermokosmetycznych. W trakcie jej trwania rozdaliśmy kilka tysięcy katalogów z wyselekcjonowanymi próbkami produktów. Akcja cieszyła się olbrzymim zainteresowaniem. Cieszymy się, że dzięki temu nasi klienci będą mogli świadomie zdecydować się na wybór dermokosmetyku, z którym będą się czuli komfortowo.

Czytaj więcej: Ziko Dermo i znane marki dermokosmetyczne startują z akcją Wielkie Testowanie  

Masowy rynek kosmetyków jest bardzo dynamiczny, pojawia się wiele nowych firm, marek produktów. Łatwo jest wprowadzić nowość. Wydaje mi się, że rynek dermokosmetyków jest bardziej zachowawczy w tym względzie.

Tak, ma pani rację. Tu nie ma dużej rotacji firm i marek. Niezwykle ważna jest historia firmy, doświadczenie. Za markami stoją własne laboratoria, wiele lat badań surowców i finalnych produktów. Często są to patenty na receptury. By je zdobyć potrzeba naprawdę wielu lat badań.

Firmy specjalizujące się w dermokosmetykach to często firmy rodzinne, budowane przez pokolenia. Wśród twórców zwykle są farmaceuci, chemicy, osoby, które swoje doświadczenie zawodowe zamieniły w życiową pasję. Albo też lekarze, dermatolodzy, którzy lecząc pacjentów dostrzegali, że brakuje pewnych produktów i są twórcami nowych receptur i formuł. Dużo trudniej jest wejść na ten rynek małym markom czy też markom własnym. Marki własne to oczywiście też receptury, badania, ale nie stoi za nimi historia czy filozofia ani wieloletnie doświadczenie.

Wydaje mi się, że na rynku dermokosmetycznym potrzeba dużo czasu, aby zdobyć zaufanie konsumentek.

To prawda. Widać to w strategii firm. Nawet wówczas, kiedy wprowadzają nowość, to nie jest to działanie ad hoc i nie odbywa się bardzo często. Nowości są zapowiedziane, nie ma dziesięciu nowości rocznie. Jedna, bo przez lata trwają badania kliniczne in vivo, in vitro, badania substancji, ich oddziaływania na dany problem. Nowy produkt musi też otrzymać szeroką komunikację. Nie ma wyścigu, kto wprowadzi więcej nowości.

Bardzo modne stały się kosmetyki naturalne, czy w segmencie dermokosmetyków także jest to widoczne?

Tak, ale trzeba pamiętać, że kosmetyki naturalne to nic innego jak użyty naturalny surowiec, wyciąg z roślin. Skóry, które są nadreaktywne, alergiczne – pierwsze zareagują nadwrażliwością na kosmetyki naturalne.

Co decyduje o wyborze dermokosmetyku przez klientki, poza wspomnianym już zaleceniem dermatologa i poleceniem konsultantki?

Przede wszystkim przywiązanie i zaufanie do marki, jakość produktów, ich skuteczne działanie na określony problem. Znaczenie ma też opakowanie kosmetyku. Wiele osób zwraca uwagę na jego sterylność – takie są opakowania defi, bez dostępu powietrza do wnętrza, które stosuje wiele marek dermokosmetycznych. Bardzo lubiane przez klientki są opakowania szklane – po krem w szklanym słoiczku sięgną w pierwszej kolejności. Część marek wprowadza obecnie opakowania z ciemnego szkła. Chodzi nie tylko o względy praktyczne, o to, że produkty są lepiej chronione przed światłem, ale także ma to znaczenie marketingowe. Takie opakowania dobrze się kojarzą, nawiązują do tradycji alchemicznej.

Kobiety zwracają także uwagę na aspekt środowiskowy, czy opakowania są ekologiczne, czy można je uzupełniać, przetwarzać w procesie recyklingu. Jest to szczególnie ważne dla młodego pokolenia.

Czy ważna jest cena?

Tak, cena jest zawsze istotnym czynnikiem wyboru. Dlatego staramy się, aby ceny w Ziko Dermo były zawsze bardzo atrakcyjne. Klubowicze z kartą Ziko Klub korzystają ze specjalnych zniżek i ofert promocyjnych. Te oferty są komunikowane w codwutygodniowych gazetkach, są oznaczone na półkach specjalną ceną klubową. Również w ramach akcji Beauty Days zadbaliśmy o to, aby dermokosmetyki wielu marek były dostępne z atrakcyjnymi rabatami. Organizujemy także akcje „Dzień z ekspertem marki” i „Dzień z marką”, podczas których obowiązują specjalne ceny na wybrane produkty.

Czy ostatnie lata, okres pandemii, zmienił działanie Ziko Dermo?

Dostosowanie się do reżimu sanitarnego nie było dla nas trudnością, bo w naszej branży dezynfekcja, sterylność, używanie rękawiczek to codzienność. Doszły jedynie maseczki. Zmieniło się natomiast to, że wiele osób, pracując zdalnie zaczęło dbać intensywniej o skórę, ciało, włosy. Zabiegi pielęgnacyjne, domowe rytuały spa, przeżyły swój renesans. To przełożyło się na sprzedaż określonych produktów i rozszerzenie asortymentu. Na przykład wzrosła bardzo kategoria maseczek pielęgnacyjnych . Świetnie sprzedawały się także specjalistyczne produkty do pielęgnacji włosów i skóry głowy – peelingi, maski, olejki.

Pandemia przyspieszyła uruchomienie naszej drogerii internetowej. Dzięki temu nasz zasięg działania obejmuje już całą Polskę. W tym czasie zacieśniły się też relacje klientek z personelem, bo choć w sklepie internetowym można robić zakupy codziennie, o każdej porze, to kobiety lubią nadal przyjść do drogerii i porozmawiać „face to face”. Szczególnie jest to widoczne w osiedlowych lokalizacjach. Te społeczne relacje są bardzo ważne. Klientki często wracają z informacją, jak działa preparat, czy są zadowolone. Dokupują też kolejne produkty.

Wspomniała Pani też, że powiększyliście asortyment. O jakie produkty?

Wprowadziliśmy akcesoria do pielęgnacji dłoni i paznokci, naturalne farby do włosów. Rozszerzamy też ofertę suplementów głównie o preparaty wpływające na włosy, skórę i paznokcie. Wprowadziliśmy również całą kategorię kosmetyków do makijażu. Dotychczas oferowaliśmy jedynie podkłady do cer problematycznych. W naszej drogerii Ziko Dermo na ul. Wareckiej w Warszawie ruszyło stanowisko, gdzie można wykonać makijaż dzienny lub wieczorowy i otrzymać poradę odnośnie doboru odpowiednich do jego przygotowania produktów. Na razie to projekt pilotażowy. Wiele nowych pomysłów czeka jeszcze na wdrożenie. Ale jedno pozostaje dla nas niezmienne: promowanie holistycznej pielęgnacji i dbanie dobro naszych klientek.

O sieci Ziko Dermo i jej marketingu oraz komunikacji z konsumentami czytaj więcej: Ziko Dermo, czyli specjalizacja w dermokosmetykach

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
23.04.2024 13:53
Produkty zapachowe do okolic intymnych: szkodliwy trend czy szansa biznesowa?
Dezodoranty i mgiełki intymne budzą słuszne kontrowersje.DALL-E 2024
Mgiełki zapachowe i inne perfumowane produkty do pielęgnacji okolic intymnych stają się coraz bardziej popularne na rynku. Jednak pomimo ich rosnącej obecności, istnieją poważne kontrowersje i wątpliwości dotyczące ich stosowania. Te produkty, choć kuszące swoim zapachem i obietnicą świeżości, niosą ze sobą ryzyko zdrowotne i psychologiczne, o których warto mówić otwarcie.

Zacznijmy od kulturowego aspektu problemu. Współczesne społeczeństwo narzuca wiele standardów dotyczących wyglądu, higieny i zapachu ciała. W szczególności kobiety są poddawane silnej presji, aby ich ciała były nie tylko czyste, ale i pozbawione naturalnych zapachów. Perfumowane produkty do pielęgnacji intymnej są sprzedawane jako rozwiązanie, które zapewnia uczucie świeżości i czystości. Tymczasem, promują one nienaturalne i tworzone sztucznie przez kulturę standardy, które wzmacniają poczucie dyskomfortu związanego z naturalnym zapachem czystego ciała ludzkiego.

Kobiety żyją w kulturze, która poddaje ciągłej patologizacji ich ciała oraz naturalne, niechorobowe zjawiska z nimi związane. Doskonałym przykładem jest cellulit, który dotyka prawie 90% populacji kobiet, a mimo to jest traktowany jak objaw chorobowy, a nawet dowód na zaniedbanie czy brak ruchu. Ta kulturowa narracja o „wadach” ciała nie kończy się na cellulicie. Oferowanie produktów, które sprawiają, że organy płciowe zaczynają pachnieć jak kwiaty czy owoce, a nie jak zdrowe organy płciowe, to nie tylko przejaw tej patologizacji, ale i działanie mogące mieć daleko idące konsekwencje zdrowotne i psychologiczne. Podkreśla to, jak głęboko zakorzenione są nienaturalne oczekiwania względem ciała kobiet, skłaniając je do ciągłego modyfikowania swojej naturalności w pogoni za nierealistycznymi standardami piękna.

Zdrowie kosztem zapachu

Co więcej, użycie tych produktów może prowadzić do poważniejszych konsekwencji zdrowotnych niż tylko poczucie zawstydzenia naturalnym zapachem. Okolice intymne są wyjątkowo wrażliwe i mają swoje naturalne mechanizmy obronne, które mogą być zakłócone przez stosowanie silnie perfumowanych produktów. Składniki chemiczne zawarte w mgiełkach i innych podobnych kosmetykach mogą prowadzić do podrażnień, suchości, a nawet infekcji poprzez zaburzenie równowagi pH i mikroflory bakteryjnej oraz drożdżakowej, która utrzymuje okolice wulwy w zdrowiu. Zaszkodzenie populacji choćby jednego z tych gatunków mikroorganizmów może sprawić, że okolice intymne staną się hotelem dla szkodliwych drobnoustrojów.

Niestety, maskowanie naturalnego zapachu może również utrudnić wczesne wykrycie i diagnozę infekcji, które często mają swoje charakterystyczne wonie. Symptomy te są naturalnymi wskaźnikami, które informują nas o ewentualnych problemach zdrowotnych, więc ich maskowanie może opóźnić podjęcie odpowiednich działań leczniczych. Sformułowania takie jak "skutecznie neutralizuje bakterie odpowiedzialne za powstawanie nieprzyjemnego zapachu" czy "przywraca poczucie komfortu którego pozbawia nieprzyjemna woń" są zwodnicze, ponieważ nieprzyjemny zapach w tym rejonie ciała powstaje z dwóch różnych powodów; chorobowych, w którym to wypadku rozwiązaniem jest wizyta u lekarza, albo z powodu higienicznego, i wtedy następnym krokiem powinien być prysznic. Ani jeden, ani drugi kazus nie powoduje, że zapachowa mgiełka staje się produktem niezbędnym, ani nawet potrzebnym.

Problem ten jest szczególnie ważny, gdy zauważymy, że rynek produktów do higieny intymnej jest coraz bogatszy w różnorodne kosmetyki, które obiecują nie tylko świeżość, ale także lepsze samopoczucie. Jednak zamiast korzystać z takich produktów, warto zwrócić uwagę na odpowiednią higienę i naturalne metody dbania o delikatne okolice ciała. Używanie łagodnych, nieperfumowanych mydeł czy specjalnych emulsji do higieny intymnej, które są dostosowane do pH tej strefy, może być zdrowszą i bezpieczniejszą alternatywą.

Czy warto wchodzić w ten biznes?

Dla wielu przedsiębiorców i firm kosmetycznych, produkty perfumowane do okolic intymnych mogą wydawać się atrakcyjną szansą biznesową. Na rynku, który coraz częściej docenia specjalizację i personalizację oferty, takie produkty wydają się obiecującym dodatkiem do asortymentu. Niewątpliwie, są one postrzegane jako sposób na zaspokojenie potrzeb klientów, którzy poszukują nowości oraz indywidualizacji swojej codziennej higieny. Jednak za potencjalnymi korzyściami kryją się poważne wyzwania etyczne i odpowiedzialność, które muszą być starannie rozważone przez producentów tych towarów.

Podejmując działania związane z badaniami i rozwojem (R&D) produktów zapachowych do pielęgnacji intymnej, firmy muszą być świadome, że wkraczają na teren pełen delikatnych tematów oraz pajęczej sieci powiązań psychologicznych i kulturowych. Wprowadzenie na rynek produktów, które wpływają na sposób, w jaki kobiety postrzegają własne ciało, może łatwo zaburzyć ich samopoczucie i zdrowie psychiczne, zwłaszcza młodych kobiet, które wciąż uczą się asertywności i akceptacji własnej naturalności. Należy pamiętać, że tego rodzaju innowacje mogą nie tylko oddziaływać na indywidualne przekonania i praktyki, ale również na szersze społeczne dyskursy dotyczące zdrowia i cielesności. Dlatego też, każda decyzja w obszarze R&D powinna być podejmowana z pełną świadomością potencjalnych konsekwencji, aby nie wyrządzić niechcący krzywdy zarówno na poziomie fizycznym, jak i psychicznym.

Czytaj także: Dawid Gzyl, Angry Beards: nic nie było i jakoś się żyło, ale my zapełniamy tą niszę.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
23.04.2024 12:33
GfK: Jeszcze więcej Polaków chce kupować marki własne sieci handlowych. Czy także chodzi o kosmetyki?
Marki własne dają sieciom drogeryjnym pełną swobodę w kreowaniu polityki asortymentowej, cenowej i promocyjnejfot. wiadomoscikosmetyczne.pl
Najnowsze dane GfK wskazują, że marki własne sieci handlowych będą umacniały się na rynku i jeszcze więcej takich produktów trafi do koszyków konsumentów. Chociaż kosmetyki nie są kategorią, która najmocniej odczuwa konkurencję ze strony produktów wypuszczanych na rynek przez sieci handlowe, to również wyraźnie widać, że inwestycje sieci drogerii w marki własne są coraz większe.

Wartość sektora marek własnych na polskim rynku wzrosła o 19 proc. rdr. i w 2023 r. przekroczyła 50 mld złotych – podaje GfK. Już 27 proc. konsumentów deklaruje, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy chce kupować jeszcze więcej takich produktów. Decydują o tym niższe ceny marek własnych niż produktów sygnowanych logo producentów oraz ich dobra jakość.

Udział marek własnych w zakupach  

Z raportu „Behaviour Change” opracowanego przez Consumer Panel Services GfK wynika, że udział marek własnych na polskim rynku w 2023 r. wzrósł o 1,3 punktu procentowego rdr. i wyniósł 22,6 proc. Wartość  rynku marek własnych w Polsce przekroczyła już 50 mld złotych.

Z deklaracji konsumentów wynika, że chcą  kupować jeszcze więcej takich artykułów. – Już co 4 konsument planuje zwiększyć swoje wydatki na produkty z logo marek własnych. Jednocześnie zaledwie 5 proc. Polaków deklaruje takie zamiary wobec artykułów markowych. To jasny sygnał dla producentów, że w tej kategorii tkwi przestrzeń do dalszego, dynamicznego rozwoju i stałego zwiększania popytu – mówi Szymon Mordasiewicz, dyrektor zarządzający w Consumer Panel Services GfK.

Zarazem, mimo sporego zainteresowania markami własnymi, Polacy nadal są poniżej średniej europejskiej. 32 proc. Europejczyków planuje kupować więcej takich produktów – Francuzi (49 proc.), Austriacy (37 proc.), Hiszpanie (42 proc.).

Dlaczego Polacy kupują marki własne?

O wyborze marek własnych, czyli produktów, które wypuszczają na rynek same sieci handlowe decyduje przede wszystkim ich niższa cena.  Potwierdzają to także dane CPS GfK z raportu „Behaviour Change”, zgodnie z którym blisko połowa nabywców (46 proc.) decyzję o wyborze między produktami markowymi a markami własnymi podejmuje w oparciu o finanse. Warto jednak podkreślić, że jest to najniższy wynik spośród wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Dla porównania – na podstawie własnego budżetu tę decyzję zakupową podejmuje aż 63 proc. Węgrów, 58 proc. Chorwatów czy 57 proc. Bułgarów.

– Obecnie aż 36 proc. polskich gospodarstw domowych przyznaje, że mierzy się z ograniczonym budżetem – zaznacza Szymon Mordasiewicz. – W sytuacji, kiedy konsumenci mają do wyboru dwa produkty z których oba spełniają potrzebę, są satysfakcjonujące pod względem jakości i w tej samej cenie, to aż 57 proc. z nich włoży do koszyka produkt markowy. Jedynie 18 proc. wybierze markę własną. Jeśli producenci chcą skutecznie konkurować o koszyki nabywców, to muszą zachować konkurencyjne ceny. Mają one gigantyczne znaczenie dla konsumentów – dodaje Mordasiewicz.

Powyższe dane pochodzą z 6. edycji cyklicznego raportu „Behaviour Change”, który zawiera informację o nastrojach konsumentów z 21 rynków europejskich. Badanie objęło 15 tys. respondentów i pokazuje, jaki wpływ na decyzje zakupowe nabywców mają kwestie społeczne. Autorem raportu jest Consumer Panel Services GfK, który obejmuje ponad 100 000 gospodarstw domowych na całym kontynencie.

Marki własne na rynku kosmetycznym

W rynku kosmetycznym marki własne nie mają aż tak dużego udziału jak w spożywczym lub w kategorii produktów higienicznych albo do sprzątania. Wyraźnie widać jednak, że zyskują na znaczeniu.

Czytaj więcej: NielsenIQ: Marki własne coraz mocniejsze w kategoriach kosmetycznych i chemicznych

Znane sieci drogeryjne wchodzą ze swoimi produktami w kolejne kategorie. Hebe zarejestrowało ostatnio znak Hebe Kids przygotowując się do wprowadzenia pod swoją marką artykułów dla dzieci, a oferuje już 400 produktów pod swoimi markami w różnych kategoriach.

Czytaj więcej: Hebe rejestruje znak towarowy kolejnej marki własnej. Tym razem to Hebe Kids

W markach własnych silne bardzo silne są drogerie Rossmann i dm. Ciekawe produkty wprowadza Super-Pharm. Również Drogerie Natura rozszerzają tę ofertę. Charakterystyczne dla kosmetycznego rynku jest to, że marki sieci drogeryjnych mają bardzo silną pozycję wizerunkową w oczach konsumentów, ich jakość jest wysoko oceniana, są polecane w mediach społecznościowych. Marki własne dla sieci drogeryjnych produkują firmy kosmetyczne o świetnej renomie, których brandy mają mocną pozycję, jak np. Inglot, Euphora Paese, Hean i wiele innych. Zarazem sieci drogeryjne nie lubią, kiedy ich marki nazywa się markami własnymi, jakby nadal pokutowało przeświadczenie, że produkty tego typu to coś gorszego w stosunku do marek producenckich. Producenci także nie chcą, aby podawać do publicznej wiadomości, że produkują marki własne dla danej sieci handlowej, choć taka informacja znajduje się na opakowaniu produktu. 

Czytaj więcej: 

Kto produkuje kosmetyki do makijażu dla Hebe?

Kto produkuje kosmetyki Cien, marki własnej Lidl?

Jak produkować marki własne dla DM-drogerie markt i wprowadzić kosmetyki do sieci?

Super-Pharm inwestuje w marki własne. Będzie ich coraz więcej

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
23. kwiecień 2024 15:19