StoryEditor
Salony beauty
03.01.2022 00:00

Jak nie COVID to ceny gazu. Wzrost kosztów działalności może wykończyć salony beauty

Od końca ubiegłego roku właściciele salonów beauty biją na alarm. Podwyżki cen gazu, którym ogrzewają lokale rosną o kilkaset procent. To, w zależności od wielkości lokalu, może oznaczać opłaty sięgające nawet kilku tysięcy za miesiąc. Rosną także czynsze za wynajem lokali, ceny kosmetyków do wykonywania zabiegów. Rośnie presja pracowników na płace. Nawet ci przedsiębiorcy, którzy już zdecydowali się na podniesienie cen za swoje usługi, boją się, że mogą nie przetrwać.

Branża usług beauty jest jedną z tych, które w Polsce w ostatnich latach rozwijały się najszybciej. To efekt rosnącego standardu życia i zainteresowania Polaków usługami kosmetycznymi, fryzjerskimi, manicure, makijażu i wieloma innymi, na które mogli sobie w końcu pozwolić.  To także wzrost popularności zawodów związanych z branżą beauty, dostępu do coraz większej liczby szkół i szkoleń, stacjonarnych i online. W branżę beauty można było łatwo wejść mając np. zdolności manualne i chęć do tzw. robienia paznokci. Polki oszalały na punkcie modnego manicure’u, lakierów hybrydowych i zdobień. To pozwoliło wielu osobom, a szczególnie kobietom przeważającym nadal w tym biznesie, założyć małe, często jednoosobowe firmy i utrzymać z nich siebie, czasem całe rodziny i pogodzić pracę np. z macierzyństwem.

Załamanie nastąpiło wraz z pojawieniem się COVID-19, wirusa, o którym nigdy nie chcielibyśmy usłyszeć. Salony kosmetyczne i fryzjerskie trafiały w kolejne lockdowny, a nawet, gdy mogły być otwarte, traciły klientów obawiających się korzystania z ich usług w dobie pandemii, lub takich, dla których siedzenie w maseczce w nieustannie sterylizowanym pomieszczeniu i w atmosferze niczym nie przypominającej relaksu, przestało być przyjemnością.

Według danych organizacji Beauty Razem zrzeszającej ok. 60 tys. przedsiębiorców, lockdown, który miał miejsce wiosną 2021 r. kosztował sektor beauty ok. 4 mld zł, czyli ok. 127 mln dziennie. Cześć firm skorzystała na rekompensatach, jakie organizacja wywalczyła od rządu podczas negocjacji 25 marca ub. r. – były to m. in. zwolnienia z ZUS i dofinansowanie do wynagrodzeń. Nie została jednak spełniona jedna z najważniejszych obietnic – umorzenie subwencji z Tarczy Antykryzysowej PFR 1.0.

Czytaj: Michał Łenczyński z Beauty Razem o umorzeniu subwencji PFR 1.0: To ważna niespełniona obietnica

OPŁATY ZA GAZ NAWET O KILKASET PROCENT W GÓRĘ

Mimo to, przedsiębiorcy przetrwali i w drugiej połowie roku nadrabiali straty. W wielu salonach trudno było o wolne miejsce, a do fryzjerów trzeba było zapisywać się z minimum miesięcznym wyprzedzeniem, choć branża działa nadal w ścisłym reżimie sanitarnym. Radość ze względnego powrotu do normalności okazała się jednak przedwczesna. Od kilku tygodni przedsiębiorcy biją na alarm i wymieniają się w mediach społecznościowych informacjami o podwyżkach kosztów działalności. Szczególnie drastyczne są podwyżki cen gazu, którym ogrzewanych jest wiele lokali.

Koszty wzrosły mi na razie o 200 proc., ale w PGNiG poinformowali, że jeszcze wzrosną o jakieś 300 proc. Czyli ogrzewanie z 500 miesięcznie teraz wynosi 1500. Rachunek wyrównawczy dostałam 4 tys. Nie wiem, z czego zapłacę. Teraz tylko czekam, bo wysłałam pismo z prośbą o rozłożenie na raty.

U mnie metraż 80 mkw. W październiku 500 zł, w listopadzie 900 zł, w grudniu 1800 zł przy zużyciu 200 m.sześć. W zeszłym roku, przy zużyciu 270 m. sześć. Rachunek był 740 zł, teraz to będzie kwota 2500 zł! To miesięczne rachunki. Jak my mamy funkcjonować?

Nysa – od października wzrost łącznie o prawie 1000 proc. – 170 proc., potem 300 proc., od wigilii – 480 proc.

U mnie rachunek za gaz z 400 zł na 4000.!

Kraków, lokal 44 mkw. – z 700 zł za 2 miesiące na 1900 zł za 1,5 miesiąca.

Znajdziemy także informacje, jakie podwyżki firmy dostały za prąd.

U mnie z 35 gr netto na 1,10 zł netto za kwh. Masakra, co oni wyprawiają.

CENY USŁUG W SALONACH BĘDĄ WYŻSZE

Wiadomo już, że konsekwencje tak drastycznych podwyżek cen poniosą klienci korzystający z usług salonów.

Borykamy się ze znacznymi wzrostami cen, ale nie tylko energii. Przypomnę, że energia rośnie o kilkaset procent, a salony kosmetyczne są traktowane jako przedsiębiorcy, więc nie ma mowy o żadnych tarczach antyinflacyjnych. Jesteśmy zdani na siebie. Borykamy się też ze wzrostem cen czynszów, kosmetyków, tego wszystkiego, co jest nam potrzebne do pracy. Jest również bardzo duża presja płacowa – jest to zrozumiałe, żeby mieć tyle samo, co w zeszłym roku, pracownicy chcą zarabiać więcej. Niestety, będzie to w pewien sposób skutkowało wzrostami cen usług. Tych wzrostów nie było praktycznie do teraz, ale niestety będą one teraz odczuwalne. Myślę, że wzrosty będą na poziomie inflacji lub lekko nieco powyżej. Nasza prognoza to jest wzrost o 10-14 proc. Jest to konieczne, aby utrzymać nasze miejsca pracy – mówił dla Raportu Gospodarczego w TOK FM, Michał Łenczyński, lider grupy Beauty Razem.

Właściciele salonów przyznają, że już podnieśli ceny, albo podniosą je od lutego, gdy otrzymają rachunki za gaz po ostatniej grudniowej podwyżce i będą mogli oszacować wszystkie koszty. Ci, którzy zdecydowali się na zmianę cenników mówią o podwyżkach od 10 do 20 proc. w zależności od rodzaju zabiegu.

KTO PRZETRWA?

Nie zmienia to jednak faktu, że część przedsiębiorców jest zrozpaczonych i załamanych. Wydaje się, że najtrudniej będzie przetrwać tym prowadzącym najmniejsze biznesy, którzy nie mają różnorodnych usług i mocnej pozycji na rynku. Ale im też najłatwiej będzie przenieść się do szarej strefy, czego właściciele dużych i świetnie wyposażonych firm nie zrobią. Szereg firm będzie mierzyć się z czynnikami obiektywnymi  – lokalizacją, konkurencją, zasobnością portfeli klientów w danym regionie. Być może będą zmuszeni ograniczać lub zmieniać profil działalności. Do tego dochodzi w tym roku szereg nowych wymogów związanych z prowadzeniem działalności.

Prawda jest taka, że prowadzenie biznesu stacjonarnie przestaje się opłacać. Z kim bym nie rozmawiała ostatnio z branży beauty, mówi, że daje sobie 2-3 miesiące i prawdopodobnie zamknie i wróci do szarej strefy.

Bardzo się boję tego, co nas czeka. Moja księgowa podniosła mi o 150 proc. cenę, czynsz w górę, jedzenie w górę, składka zdrowotna w górę, gaz w górę, prąd w górę, a klientów coraz mniej, bo każdy cierpi na inflacji i w pierwszej kolejności trzeba zaspokoić te podstawowe potrzeby.

Nie wiem co będzie dalej, jestem przerażona, bo klienci nie rozumieją, że my nie zarabiamy. My walczymy o przetrwanie przy naszych kosztach. Skończyła się nam umowa na prąd na starych zasadach. Nowa podpisana 80 proc. wyższa. Mam salon 360 mkw., solaria i sprzęt treningowy elektryczny. 

Wydaje mi się, że nasz rząd chce wykończyć samozatrudnionych. Jeśli klepną posiadanie autoklawu we fryzjerstwie to ja zamykam działalność, bo zwyczajnie nie będzie mnie na to stać, żeby zatrudnić technika sterylizacji. I tak po kolei wszyscy będą padać. 

Są jednak i tacy, których trudności mobilizują do aktywności, absolutnie nie wyobrażają sobie zamknięcia biznesu, który jest dla nich całym życiem.

Nie myślę o zamknięciu, tylko raczej o tym, jak jeszcze bardziej się rozwinąć i wyróżnić. Moja firma miała rok, kiedy przyszedł kryzys w związku z krachem na amerykańskiej giełdzie. Też wszyscy mieli wtedy zbankrutować. Czarnowidztwo nic nie zmieni, tylko nas zniechęca i pogrąża. Nie po to tworzyłam firmę latami, żeby teraz to zostawić. Działalność gospodarcza to wolność i mega wyzwanie jedocześnie. Zawsze walczyłam o swoje i teraz też będę. Podwójnie.

Nie brakuje głosów, że trudna sytuacja zweryfikuje rynek. Pozostaną na nim najlepsi nie tylko w usługach kosmetycznych, ale przede wszystkim w zarządzaniu własną firmą.

Trzeba pamiętać, że branża beauty już dziś jest w nie najlepszej kondycji. Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że rośnie zadłużenie działających w niej firm (fryzjerstwo i pozostałe zabiegi kosmetyczne). Na koniec trzeciego kwartału br. kwota zaległości wyniosła 100,28 mln zł. W ciągu dwóch lat zadłużenie w sektorze wzrosło o 30 proc. 

Czytaj: Branża beauty z coraz większym zadłużeniem

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
05.11.2025 10:32
Nadchodzą święta Bożego Narodzenia – czy Twój salon jest już gotowy na sezon prezentowy?
Karolina Grabowska STAFFAGE

Święta to najintensywniejszy okres w roku dla branży beauty. Klientki szukają pomysłów na prezenty, chcą wyglądać olśniewająco podczas firmowych spotkań i rodzinnych uroczystości, a salony kosmetyczne przeżywają prawdziwe oblężenie. To czas, w którym odpowiednio zaplanowana oferta może nie tylko zwiększyć obroty, ale też przyciągnąć nowych stałych klientek. Sprawdź, jak dostosować swój salon do świątecznego szczytu, by maksymalnie wykorzystać potencjał grudnia.

Z badań Kantar Polska wynika, że aż 82 proc. kobiet planuje skorzystać w grudniu z usług upiększających – od stylizacji paznokci i rzęs, po zabiegi pielęgnacyjne i makijaż. Dla wielu z nich salon beauty staje się miejscem odpoczynku i przygotowań do najważniejszych dni w roku. Zanim jednak zarezerwują termin, przeszukują media społecznościowe, sprawdzają opinie, porównują ceny i szukają pomysłów na świąteczne prezenty. W grudniu liczy się nie tylko profesjonalna usługa, ale też emocje i nastrój – to one decydują o wyborze miejsca. Dlatego już teraz warto zastanowić się, czy Twój salon komunikuje „magiczny grudzień” w sposób, który angażuje i inspiruje.

Świąteczna oferta – nie improwizuj, zaplanuj strategię sprzedaży

Sezon prezentowy to nie tylko czas wzmożonego ruchu, ale też moment, w którym warto przygotować limitowane pakiety i vouchery. Klientki często kupują prezenty na ostatnią chwilę, dlatego im prostsze rozwiązanie, tym lepiej. Świetnie sprawdzają się gotowe zestawy „dla niej”, „dla mamy”, „dla przyjaciółki” – zapakowane w ozdobne pudełka, z wstążką i karteczką do podpisania. Jeśli oferujesz zabiegi pielęgnacyjne, stwórz pakiety typu „przygotowanie do Wigilii” (np. manicure + lifting rzęs + zabieg rozświetlający twarz). Dla lojalnych klientek możesz dodać drobny prezent – próbkę kosmetyku lub rabat na styczeń. Pamiętaj, że w grudniu ludzie nie chcą się zastanawiać – chcą kupić coś gotowego i wyjątkowego.

1. Vouchery – najprostszy prezent, który sprzedaje się sam

Bon podarunkowy to wciąż jedno z najskuteczniejszych narzędzi sprzedaży w okresie świątecznym. Według danych Booksy, aż 68 proc. salonów beauty notuje wzrost sprzedaży voucherów w grudniu o ponad 40 proc. w porównaniu do miesięcy jesiennych. Klientki kupują je nie tylko dla bliskich, ale też dla siebie, jako sposób na „zarezerwowanie” czasu po Nowym Roku. Warto więc zadbać o estetyczny wygląd bonu – może być wydrukowany na eleganckim papierze z logo salonu lub wysyłany w wersji cyfrowej z możliwością spersonalizowania wiadomości. Kluczowe jest też to, jak komunikujesz jego dostępność: wyraźnie umieść informację o voucherach w mediach społecznościowych, na stronie internetowej, w salonie i w podpisie mailowym.

2. Świąteczny klimat w salonie – pierwsze wrażenie sprzedaje szybciej niż reklama

Zapach piernika, ciepłe światło, delikatna muzyka i subtelne dekoracje potrafią zdziałać więcej niż kampania reklamowa. Według badań NielsenIQ, aż 74 proc. klientek deklaruje, że nastrój w salonie wpływa na ich decyzję o powrocie. Warto więc postawić na sensoryczne doświadczenia: zapachowe świece o nutach wanilii i cynamonu, ciepłe koce na fotelach, delikatne lampki LED zamiast krzykliwych ozdób. Unikaj przesytu – minimalizm i elegancja kojarzą się z profesjonalizmem. Pomyśl też o drobnych gestach: filiżanka kawy z przyprawami korzennymi czy kartka z życzeniami dołączona do rachunku. Te małe elementy budują atmosferę luksusu i troski, która przekłada się na wyższą wartość koszyka.

image

PPWR a salony kosmetyczne: niewidoczna rewolucja, która zmieni codzienność branży beauty

3. Komunikacja w social mediach – pokaż, że jesteś częścią świątecznej magii

Instagram i TikTok w grudniu zamieniają się w katalog prezentowy – warto więc zaplanować serię postów i stories, które przypomną o Twoich usługach i produktach. Zrób zdjęcia zestawów prezentowych w świątecznej aranżacji, nagraj krótki film z przygotowań do Wigilii w salonie, pokaż backstage stylizacji świątecznych paznokci lub rzęs. Jeśli prowadzisz rezerwacje online, przypnij link do kalendarza w bio – tak, by klientki mogły od razu umówić się na wizytę. Nie zapomnij też o Reelsach i relacjach z odliczaniem do świąt. Każdy taki post przypomina, że Twój salon żyje rytmem grudnia i że warto zarezerwować wizytę zanim terminy się skończą.

Promocje z głową – nie zaniżaj wartości swojej pracy

W grudniu łatwo ulec pokusie, by przyciągnąć klientki niskimi cenami, ale to pułapka. Lepszym rozwiązaniem są promocje wartościowe, nie tanie. Zamiast obniżać ceny, zaoferuj coś dodatkowego – mini zabieg gratis, próbkę luksusowego serum, konsultację pielęgnacyjną lub świąteczne pakowanie prezentu. Taka strategia zwiększa wartość postrzeganą, a nie obniża marżę. Możesz też wprowadzić program rekomendacji: „poleć nas znajomej – obie otrzymacie 20 zł rabatu na następny zabieg”. Warto pamiętać, że w okresie przedświątecznym klienci wydają więcej, ale też oczekują jakości i prestiżu. Cena nie jest tu najważniejszym argumentem – emocje i doświadczenie już tak.

Zarządzanie rezerwacjami i zespołem – klucz do świątecznego spokoju

Wzmożony ruch oznacza większe ryzyko chaosu. Jeśli korzystasz z systemu rezerwacyjnego, upewnij się, że działa sprawnie i przypomina klientkom o wizytach SMS-em lub e-mailem. Warto wprowadzić zaliczki, by ograniczyć nieobecności – szczególnie przy dużym natężeniu pracy. Zaplanuj też grafik zespołu tak, by nikt nie był przeciążony – zmęczony personel to niższa jakość obsługi. Rozważ wprowadzenie dodatkowego dnia pracy przed Wigilią lub wydłużenie godzin otwarcia, jeśli popyt jest wysoki. Wiele salonów notuje w tygodniu poprzedzającym święta nawet 60 proc. wzrost liczby wizyt, dlatego logistyka i dobra komunikacja w zespole są kluczowe dla utrzymania jakości i atmosfery.

image

Kompleksowa czy przeładowana? Gdzie przebiega granica w ofercie salonu kosmetycznego

Okres świąteczny to nie tylko szansa na wzrost przychodów, ale też idealny moment na budowanie relacji z klientkami. Każda osoba, która odwiedzi salon w grudniu, może wrócić w styczniu – jeśli odpowiednio to zaplanujesz. Po zakończonej wizycie zaproponuj kartę lojalnościową, rabat na noworoczny zabieg lub zaproszenie do programu pielęgnacyjnego. Możesz też wysłać krótką wiadomość z podziękowaniem i noworocznymi życzeniami. To drobny gest, który wzmacnia więź i sprawia, że Twoja marka nie znika z radarów po świętach. Bo dobrze przygotowany grudzień to nie tylko rekord sprzedaży – to inwestycja w lojalność, reputację i przyszły rozwój salonu.

Grudzień to miesiąc, który może podwoić Twoje przychody – pod warunkiem, że potraktujesz go jak kampanię strategiczną, a nie gorączkę przedświąteczną. Zadbaj o ofertę, klimat, komunikację i logistykę. Pomyśl o emocjach, które chcesz budzić, i o wrażeniu, z jakim klientka wyjdzie z Twojego salonu. Bo w świecie beauty to właśnie emocje – nie rabaty – sprzedają najskuteczniej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
28.10.2025 16:32
Kompleksowa czy przeładowana? Gdzie przebiega granica w ofercie salonu kosmetycznego
Przeładowana oferta salonowa to prosta droga do utraty klienteli.Karolina Grabowska STAFFAGE

Współczesne salony kosmetyczne coraz częściej stają przed wyzwaniem znalezienia równowagi między bogatą ofertą a jej nadmiernym rozbudowaniem. Z jednej strony klienci oczekują różnorodności i nowoczesnych rozwiązań, z drugiej – zbyt szeroki wachlarz usług może prowadzić do chaosu, dezorientacji i spadku jakości. W branży, w której zaufanie i spójność wizerunku są kluczowe, różnica między ofertą kompleksową a przeładowaną staje się istotnym czynnikiem strategicznym.

Kompleksowa oferta to taka, która odpowiada na realne potrzeby klientek i klientów, zachowując przy tym logiczną strukturę oraz wewnętrzną spójność. Obejmuje ona usługi pielęgnacyjne, upiększające i relaksacyjne dobrane tak, by tworzyły pełną ścieżkę doświadczenia – od diagnozy, przez zabieg, po pielęgnację domową. Przykładowo, salon specjalizujący się w stylizacji brwi i rzęs może oferować konsultacje koloru, lifting, laminację, hennę pudrową oraz dobranie pielęgnacji regenerującej – bez konieczności rozszerzania działalności o manicure czy depilację. Kompleksowość polega na pogłębieniu jednej dziedziny, a nie na ilości pozycji w cenniku.

Z kolei oferta przeładowana to taka, która powstaje bez jasnej strategii i w efekcie przypomina katalog wszystkiego, co „można” robić w salonie. Zamiast koncentrować się na potrzebach klientek, właściciel podąża za każdą nowinką, trendem z TikToka lub szkoleniem „dla każdego”. W efekcie personel staje się przeciążony, klienci zdezorientowani, a komunikacja marki traci spójność. Takie salony często mają po kilkadziesiąt pozycji w cenniku, z których część jest rzadko wybierana, a inne – wykonywane bez odpowiedniej ekspertyzy lub sprzętu.

image

Czym jest CLV w branży beauty i dlaczego powinien interesować właścicieli salonów kosmetycznych

Odróżnienie kompleksowości od przeładowania zaczyna się od analizy klienta docelowego. Kompleksowa oferta wynika z jego potrzeb, stylu życia i oczekiwań estetycznych. W salonie odwiedzanym przez kobiety w wieku 30–50 lat z klasy średniej, pracujące zawodowo i ceniące profesjonalizm, kluczowe są zabiegi efektywne, ale nieczasochłonne, z mierzalnym rezultatem: lifting, laminacja, pielęgnacja anti-age, stylizacja brwi czy depilacja. Przeładowanie pojawia się wtedy, gdy w tej samej przestrzeni pojawiają się usługi niepowiązane – np. masaże relaksacyjne, makijaż permanentny, piercing i manicure japoński – bez wyraźnego wspólnego mianownika.

Równie ważny jest aspekt operacyjny. Kompleksowa oferta oznacza, że zespół ma odpowiednie kompetencje i sprzęt do każdej pozycji w cenniku, a procesy są standaryzowane. Przeładowanie generuje chaos: trudności z utrzymaniem jakości, nadmierne zapasy produktów, konieczność szkolenia w wielu różnych technikach i wreszcie – wzrost kosztów operacyjnych. W rezultacie spada rentowność, a czas pracy specjalistek wydłuża się, często bez realnego wzrostu przychodu.

Z punktu widzenia wizerunku marki, kompleksowa oferta buduje eksperckość i zaufanie. Klientka, która widzi, że salon ma jasno określoną specjalizację, łatwiej podejmuje decyzję o rezerwacji i jest bardziej skłonna wrócić. Przeładowany salon, oferujący wszystko od zabiegów na ciało po medycynę estetyczną, bywa postrzegany jako „od wszystkiego i od niczego” – co w branży beauty jest szczególnie ryzykowne. Dobrze zaprojektowana oferta powinna więc odzwierciedlać tożsamość marki: czy jest to studio stylizacji brwi, klinika urody, czy salon holistyczny.

W praktyce granica między kompleksowością a przeładowaniem zależy od kontekstu. W małym salonie w Gdyni oferowanie kilkunastu zabiegów z różnych kategorii może być nadmiarem, podczas gdy w dużym centrum beauty & spa – naturalnym uzupełnieniem portfela usług. Dlatego kluczowe są: analiza rentowności poszczególnych zabiegów, częstotliwości ich wykonywania oraz satysfakcji klientek. Czasem warto zrezygnować z kilku pozycji, by skoncentrować się na tych, które generują największy ruch i reputację.

Wreszcie, kompleksowa oferta ma jasną strukturę komunikacyjną. Klientka, wchodząc na stronę internetową lub do aplikacji rezerwacyjnej, powinna od razu zrozumieć, czym salon się zajmuje i jakie efekty może uzyskać. Opisy usług, zdjęcia, rekomendacje i ceny muszą tworzyć logiczną historię. Przeładowanie widać natomiast już na etapie pierwszego kontaktu – kiedy lista usług jest nieczytelna, a komunikaty marketingowe wzajemnie się wykluczają. W czasach, gdy pierwsze wrażenie powstaje w kilka sekund, spójność i klarowność oferty to kluczowy element profesjonalizmu.

Granica między kompleksowością a nadmiarem jest więc cienka, ale wyraźna: pierwsza buduje reputację i stabilność salonu, druga rozprasza uwagę i obniża zaufanie. Najlepsze marki beauty wiedzą, że nie chodzi o to, by robić wszystko – lecz by robić wszystko, co kluczowe, najlepiej.

 

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
07. listopad 2025 00:40