StoryEditor
Twarz
22.07.2022 00:00

Letnia pielęgnacja powinna koncentrować się na nawilżaniu

Letnia pielęgnacja skóry różni się od tej stosowanej zimą. Przede wszystkim powinna być dużo lżejsza i koncentrować się na nawilżeniu. Czas letni warto poświęcić na uspokojenie skóry po intensywnej pielęgnacji zimowej – przekonują w najnowszym odcinku swojego filmu Urodomaniaczki by Hebe! Oprócz tego prowadzące i skin ekspert rozmawiają o kwasach, retinolu i o olejkach latem oraz o kremach z SPF.

Odpowiednie nawilżenie skóry latem to podstawa. Jest najważniejszym krokiem w codziennej pielęgnacji, który nie może być pomijany bez względu na rodzaj cery. Niektóre typy cery, zwłaszcza tłuste bądź mieszane, w upalne dni stają się lepkie od potu. Takie wrażenie nie może  być mylone z odpowiednim nawilżeniem. Wprost przeciwnie – w procesie pocenia skóra traci wodę. Ten ten deficyt należy uzupełnić, nie tylko pijąc wodę (2-2,5 litra dziennie), ale również nakładając produkty nawilżające.

Jakich produktów nawilżających używać latem?

Produkty nawilżające używane w lecie powinny mieć lekką konsystencję. Do wakacyjnej rutyny pielęgnacyjnej warto wprowadzić stosowanie serum nawilżającego. Serum stosujemy jako bazę, na którą następnie nakładamy krem nawilżający.

Bardzo ważną kwestią jest sposób aplikacji wszelkich kosmetyków na skórę w letnie dni – ze względu na nadmierne pocenie się, wszystko automatycznie dużo trudniej się wchłania. Aby przyspieszyć wchłanianie (np. serum), należy aplikować je poprzez delikatne wklepywanie dłońmi, unikając tarcia, wcierania, a tym samym podrażniania skóry.

Warto dodatkowo stosować kosmetyki z witaminą C, która w kosmetykach działa antyoksydacyjnie, zwalczając wolne rodniki i zapobiegając procesom starzenia się skóry. Zapobiega też pojawianiu się przebarwień oraz rozjaśnia skórę i chroni ją przed szkodliwym wpływem promieniowania UVA.

Kwasy i retinol – czy to dobry pomysł na lato?

Od dawna słyszymy, że zabiegi z udziałem substancji aktywnych, takich jak kwasy i retinol, nie powinny być wykonywane w okresie letnim. Mówi się też, że należy ich unikać już w okresie późnowiosennym, czyli wtedy, kiedy pojawia się intensywniejsze słońce, a skóra jest bardziej narażona na promieniowanie UVA.

Rzeczywiście, tak intensywne kwasowe zabiegi powinno się raczej wykonywać w okresie jesienno-zimowym, kiedy słońca jest mniej. Nie ma wtedy aż takiego ryzyka powstawania przebarwień na skórze na skutek wystawiania jej na promieniowanie słoneczne.

Jednak osoby z cerą problematyczną (np. trądzikową) lub chcące osiągać ciągłe efekty pielęgnacji ukierunkowanej na konkretne aspekty nie muszą całkowicie rezygnować ze składników aktywnych w swojej pielęgnacji. Mogą dalej stosować specjalistyczne produkty, ale w mniejszym stężeniu i z mniejszą częstotliwością. Dzięki temu utrzymaj odpowiedni stan cery, bez narażania jej na efekty uboczne po stosowaniu zbyt wielu zabiegów i wystawianiu jej na ostre promieniowanie słoneczne.

Czy latem lepiej zrezygnować z olejków?

Sytuacja ze stosowaniem olejków wygląda podobnie jak w przypadku kwasów. Latem olejek nakładamy na twarz w celu odbudowania warstwy hydrolipidowej. Jeżeli to na tym nam zależy, to nie musimy z niego rezygnować. Lepiej jednak zmniejszyć częstotliwość korzystania z olejków i pielęgnację odbudowującą połączyć z najważniejszą w tym czasie pielęgnacją nawilżającą.

Kremy SPF nie tylko latem

O tym, że kremy z filtrem ochronnym SPF to podstawa wiemy nie od dziś. Pojawia się pytanie, czy tylko latem? Odpowiedz ekspertki od pielęgnacji cery z filmu Urodomaniaczki by Hebe! jest stanowcza: Nie.  Rekomenduje ona całoroczną przyjaźń z tymi produktami.

– Z promieniowaniem UVA mamy do czynienia cały rok.  Wiemy, że dociera ono do nas przez chmury i działa na naszą skórę nawet przez szyby. Dlatego właśnie kremy z filtrem powinny być stałym elementem zamykającym pielęgnację cery szczególnie latem, ale nie powinny być pomijane przez resztę miesięcy w roku – tłumaczy skin ekspert.

Dodaje, że stosowanie filtrów ochronnych powinno się dostosować do trybu życia, tak aby dopasować nakładane filtry i ich moce do sytuacji. Kiedy wiemy, że danego dnia skóra będzie mieć intensywny kontakt z promieniami słonecznymi, np. podczas plażowania – nalży skorzystać z silniejszej ochrony.

Czytaj też: Dobranie kremu z filtrem dla cery mieszanej i tłustej bywa wyzwaniem

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
13.10.2025 09:17
Sekrety K-beauty i J-beauty: od glass skin do mochi skin
Hebe mat.pras.

Azjatycka pielęgnacja od kilku lat podbija światowe rynki beauty i inspiruje do zmiany codziennych rytuałów pielęgnacyjnych. Choć koreańskie i japońskie podejście do dbania o skórę różnią się stylem i intensywnością, łączy je wspólna filozofia – pielęgnacja rozumiana jako troska o zdrowie i piękno w długofalowej perspektywie. Co sprawia, że są tak wyjątkowe i popularne na całym świecie – wyjaśniają eksperci z Hebe.

Zarówno K-beauty, jak i J-beauty traktują pielęgnację nie jako obowiązek, ale jako rytuał, moment uważności i dbania o siebie. W obu przypadkach ogromną wagę przywiązuje się do jakości składników i delikatnego podejścia do skóry – bez agresywnych zabiegów, za to z naciskiem na profilaktykę i codzienną regularność. W kosmetykach obecne są naturalne ekstrakty roślinne, fermenty czy algi, a celem jest zdrowa, promienna i wypielęgnowana cera.  

K-beauty – innowacja i efekt „glass skin”

Koreańska pielęgnacja słynie z wieloetapowych rytuałów, które mogą liczyć nawet do dziesięciu kroków. To właśnie stąd wywodzą się maski w płachcie, kremy BB czy esencje, które szybko zdobyły globalną popularność. 

K-beauty zachęca do eksperymentowania, odkrywania nowych formuł i czerpania radości z dbania o siebie. 

W centrum tego nurtu stoi efekt „glass skin” – cera promienna, gładka i pełna blasku. Koreańskie marki nieustannie udoskonalają swoje technologie, wprowadzając innowacje takie jak egzosomy, PDRN czy fermentacja 2.0, które wspierają regenerację skóry na poziomie komórkowym.

Popularność zyskują też produkty hybrydowe „make-care”, łączące makijaż i pielęgnację, oraz trend pro-aging, który celebruje naturalne piękno na każdym etapie życia. 

K-beauty czerpie również z popkultury – estetyka inspirowana K-popem zachęca do zabawy kolorami i wyrażania siebie poprzez makijaż i pielęgnację. 

J-beauty – minimalizm, harmonia i „mochi skin”

W przeciwieństwie do rozbudowanej koreańskiej pielęgnacji, J-beauty stawia na prostotę i równowagę. Zwykle obejmuje trzy do pięciu kroków, skupiając się nie na ilości, lecz na jakości i skuteczności produktów. 

W japońskich formułach dominują naturalne składniki – ryż, olej kameliowy, matcha, żeń-szeń czy houttuynia cordata. Trendy takie jak skinimalizm zachęcają do ograniczenia liczby kosmetyków, by wspierać naturalną regenerację skóry. Popularne są też kuracje nocne oraz formuły bezwodne, które zapewniają skuteczność przy mniejszym zużyciu zasobów. 

Ważnym elementem japońskiej pielęgnacji jest wabi-sabi – podejście, które celebruje naturalne piękno, prostotę i niedoskonałość. Zamiast dążyć do idealnie gładkiego efektu, promuje subtelny, zdrowy blask zwany tsuyadama, symbolizujący harmonię i wewnętrzny spokój. 

Efektem takiej pielęgnacji jest „mochi skin” – miękka, jędrna i elastyczna cera o naturalnym blasku. 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
22.09.2025 08:00
Fluff Faces – pierwsze „blind boxy” w polskiej branży kosmetycznej trafiły do sprzedaży!
Fluff Faces – pierwsze „blind boxy” w polskiej branży kosmetycznej trafiły do sprzedaży!materiał sponsorowany

Polska marka Fluff po raz kolejny wyznacza trendy, łącząc świat pielęgnacji z doświadczeniem zabawy. Najnowszy projekt Fluff Faces to kolekcja mleczek do twarzy sprzedawanych w formie blind boxów, do tej pory kojarzących się głównie z gadżetami czy figurkami kolekcjonerskimi.

Mechanizm blind boxów od lat z sukcesem wykorzystują globalne marki takie jak Sonny Angels, Mini Brands, Labubu czy LEGO Minifigures. Idea jest prosta: klient kupuje produkt nie wiedząc, którą wersję znajdzie w środku. To element niespodzianki, budujący emocje, pobudzający ciekawość i zachęcający do ponownych zakupów. Fluff jako pierwsza marka kosmetyczna w Polsce wprowadza ten model sprzedaży na rynek beauty.

– Fluff Faces to nasza odpowiedź na rosnącą popularność produktów-niespodzianek. Chcieliśmy pokazać, że pielęgnacja również może być zabawą. To coś, czego jeszcze nikt w tej branży w Polsce nie zrobił – podkreśla Mikołaj Jojczyk, Brand Manager marki Fluff.

Kolekcja Fluff Faces obejmuje sześć limitowanych wariantów mleczek do twarzy

Każdy z nich wyróżnia się niepowtarzalnym zapachem i oprawą wizualną. W ofercie znalazły się m.in. nuty soczystej brzoskwini w wersji Lait de Peche, świeżo wypieczonej cytrynowej tarty w Lemon Hug czy owocowej galaretki w Jelly Berry. Miłośnicy oryginalnych propozycji mogą sięgnąć po pistacjowe Pista Bonita, natomiast fani słodkości polubią karmelizowane aromaty Dream Cream inspirowane crème brûlée. Całość dopełnia Oh Mangood! pachnące jak egzotyczne mango.

Wszystkie produkty mają charakter kolekcjonerski – wyróżniają się kolorystyką i graficznymi buźkami, wpisujących się w kulturę social mediów. Element niespodzianki oraz chęć zebrania całej serii sprawiają, że koncept doskonale odpowiada na potrzeby generacji Z i młodych dorosłych.

Dla sprzedawców hurtowych i detalicznych oznacza to nowe możliwości: produkt angażuje emocjonalnie, zwiększając prawdopodobieństwo ponownych zakupów. To także przykład, jak można wykorzystać popularne globalnie mechanizmy sprzedaży i przenieść je do segmentu kosmetyków pielęgnacyjnych.

Fluff już wcześniej udowadniał, że nie boi się nowatorskich rozwiązań. Jednak Fluff Faces idzie o krok dalej, pokazując jak rynek beauty może rozwijać się poprzez innowacyjne, emocjonujące koncepty sprzedażowe. Hasło „Smells like a surprise” jasno komunikuje przesłanie linii: w tym przypadku pielęgnacja zaczyna się od odkrycia niespodzianki.

Całą kolekcję mleczek Fluff Faces można znaleźć we wszystkich drogeriach Rossmann. Limitowana seria dostępna będzie do wyczerpania zapasów.

 

 

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
14. październik 2025 20:26