StoryEditor
Marketing i media
13.11.2024 09:00

Jak marki beauty wykorzystują trendy z Tik Toka do rozbudowy swojego portfolio produktowego?

Wśród TikTokowych trendów przejawiają się również te związane z ekologią przesyłek / fot. Shutterstock

TikTok to platforma społecznościowa, której znaczenie szybko i stale rośnie. Choć nie brakuje wokół niej kontrowersji, ma szczególne znaczenie dla młodych konsumentów, do których marki kosmetyczne chcą docierać ze swoim przekazem. Jak mogą to robić obserwując trendy, które społeczność TikToka sama kreuje oraz jak na tej podstawie rozszerzać swoje portfolio – pisze dla nas Angelika Sobolewska, CEO Midnight Issue.

Według raportu Traackr "Influencer Marketing Impact Report” Tik Tok zajmuje drugie miejsce spośród wszystkich platform SoMe, z których użytkownicy najczęściej czerpią informacje i recenzje na temat produktów. Z tego samego raportu wynika, że 60 proc. 

image
Angelika Sobolewska, CEO, Midnight Issue
fot. Natalia Poniatowska
respondentów rozważyłoby rezygnację z zakupu produktu marki, który komunikuje wartości sprzeczne z ich własnymi, a 63 proc. rozważyłoby danie unfollow twórcom, którzy podjęliby działanie sprzeczne z ich wartościami. Co to oznacza dla marek beauty w praktyce?

TikTok pokaże trendy w czasie rzeczywistym 

TikTok jest świetnym źródłem insightów konsumenckich dla marek. W przeciwieństwie do tradycyjnych badań marketingowych, które dają wnioski z opóźnieniem, trendy na TikToku można wyłapać w czasie rzeczywistym, ponieważ wynikają z aktualnych preferencji użytkowników lub spontanicznych wydarzeń. 

O czym się mówi? Jak się mówi? Co jest ważne w kosmetyku? Jak konsumentki stosują kosmetyk? Odpowiedzi na te pytania można zaczerpnąć obserwując konkretne hasztagi, czytając komentarze pod publikacjami lub robiąc ankiety. Marka kosmetyczna może łatwo zaobserwować, że określony składnik, kolor lub typ produktu zdobywa popularność i szybko zareagować, wypuszczając na rynek nowość odpowiadającą na trend. Przykładem tego jest seria kosmetyków AA Wings, która była  na TikToku porównywana do kultowej marki Charlotte Tilbury i wskazywana jako możliwy jej zamiennik. 

image
Kosmetyki AA Wings pokazywana na TikToku jako zamiennik Charlotte Tilbury
źródło: TikTok
Trendem, który mógłby zostać wykorzystany do pozyskania informacji na TikToku jest np. old products new way, czyli używanie starych kosmetyków w nowy sposób, taki o którym producent nie wspomina na opakowaniu. Można zapytać użytkowniczki: „Jakie są Wasze niestandardowe zastosowania serum z witaminą C?”. Przypuśćmy, że pada odpowiedź: „Dodaję kilka kropel serum z witaminą C do swojego podkładu o poranku, dzięki temu przykrywam niedoskonałości, jednocześnie nadając naturalne glow mojej skórze”. Z tej odpowiedzi marka może wyciągnąć kilka insightów: konsumentka używa podkładu przy porannej toalecie; konsumentka potrzebuje podkładu multifunkcyjnego, który jednocześnie pielęgnuje skórę i zakrywa niedoskonałości; konsumentka potrzebuje podkładu z witaminą C; konsumentka potrzebuje podkładu, który ma wykończenie satynowe i daje naturalne glow. 

Na TikToku możemy też obserwować wzrosty i spadki zainteresowania konkretnymi składnikami w formułach kosmetyków analizując hasztagi, np. #retinol, #witaminaC, #niacynamid i na tej podstawie przewidywać, co będzie modne w najbliższym czasie, a tym samym co warto uwzględnić ten składnik w nowościach. 

TikTok pomaga również definiować kluczowe słowa, czy formy prezentowania produktów w kampaniach komunikacyjnych. Na przykład, kampanie oparte na pokazywaniu „metamorfozy” przed i po zastosowaniu kosmetyku pozwalają odbiorcom na zobaczenie natychmiastowego efektu, co wzmacnia zaufanie do skuteczności produktu i zwiększa prawdopodobieństwo, że będą chcieli go wypróbować.

Rozumienie potrzeb konsumentów i korzyści dla marki

Wchodząc mocniej w detal, dobre rozumienie potrzeb konsumentek ułatwia również dobór influencerów do kampanii. Gdy wiemy, z kim utożsamiają się konsumentki, możemy dokonać wyborów, które będą efektywniejsze dla biznesu. Współczesna konsumentka, w szczególności z pokolenia Z, ceni rekomendacje wiarygodnych w ocenie twórców, z którymi się identyfikuje. To jest w końcu pokolenie, które “wychowało się” z adblockiem! Co również jest ważnym insightem.

Czytaj także: L’Oréal Paris osiąga ponad milion dolarów sprzedaży podczas Super Brand Day na TikTok Shop UK

Dostosowanie komunikatów do odbiorców wymaga uwzględnienia między innymi ich potrzeb, zachowań zakupowych, lecz także wartości, zainteresowań i preferencji estetycznych. Oznacza to konieczność analizy aktualnych trendów, takich jak lokalne konteksty rynkowe, składniki kosmetyków, pielęgnacyjne „rytuały”, popularne style makijażowe, formaty contentu, które w danym momencie są na topie. Zrozumienie tych aspektów pozwala markom tworzyć produkty i kampanie, które mogą mieć rzeczywiste przełożenie na biznes. 

Szansa dla małych biznesów 

Jedną z istotnuch zalet TikToka jest ułatwienie komunikacji na szeroką skalę małym markom. Na tej platformie liczy się pomysł, unikatowe i angażujące treści, co oznacza, że nawet niewielkie biznesy mogą konkurować z wielkimi graczami, przyciągając uwagę viralowymi filmikami. W przeciwieństwie do pozostałych platform, TikTok nie wymaga od twórców pokaźnego budżetu na produkcję contentu – wystarczy kreatywność i wyczucie trendu.

Warto też zauważyć, że niewielkie marki mogą dużo szybciej reagować na nowości pojawiające się na TikToku, wykorzystując „real-time marketing”. Dzięki temu są w stanie wyprzedzić duże koncerny, które potrzebują więcej czasu na reakcję. 

Co prawda marka Only.bio nie jest dzisiaj małą marką, ale dobrze pamiętam moment, w którym z niepopularnej marki kosmetyków z drogerii Rossmann, z dnia na dzień stała się najbardziej trendy marką beauty na polskim rynku. Jedną z kluczowych inwestycji przy rebrandingu Only.bio było genialne wykorzystanie TikToka do promocji produktów z kategorii hair care i komunikacji zbudowanej na insightach konsumenckich. Dobór influencerów, słów kluczowych, nazwy produktów, stworzenie trendu o porowatości włosów. Only.bio jest potwierdzeniem tezy, że TikTok to szansa na szybkie zbudowanie świadomości małej lub nowej marki. Trzeba tylko postawić potrzeby konsumentów w centrum.

Popularyzowanie i tworzenie trendów  przez marki kosmetyczne

Firmy i marki kosmetyczne inwestują w platformę TikTok, aby nie tylko podążać za trendami, ale również chcą je współtworzyć i mieć wpływ na ich kształtowanie. Aktywnie lokują swoje produkty w trendach, które już istnieją, aby być w top of mind konsumentek.

image
Skinimalizm - kampania Nivea i @Jeleniewska | Peach make up - Maybelline z @emilamup
źródło: TikTok
“Clean girl”, „peach makeup”, „pearl skin”, „skinimalism”, „skin cycling” to tylko niektóre z trendów beauty na TikToku mocno eksploatowanych przez marki w ostatnim czasie. Dla przykładu, Nivea w jednej ze swoich kampanii zachęca do skinimalizmu. To trend, który zwraca uwagę na zasadę „im mniej, tym lepiej”. Mogłoby się wydawać, że jest to antykonsumpcjonizm, który działa na niekorzyść biznesu. A jednak jest odwrotnie. Potwierdza się tutaj reguła, że klientocentryzm jest jedyną słuszną drogą. Jeśli chcesz przekonać konsumentki do zakupu swoich produktów, musisz komunikować się w zgodzie z ich aktualnymi potrzebami. Jak przekonuje Nivea „skinimalizm” to kierunek w pielęgnacji, który jest korzystny dla skóry i portfela konsumentek. Marka w tym trendzie ulokowała swoje trzy produkty, nazywając je niezbędnymi, w trosce o odpowiednie nawilżenie skóry. 

image
Kampania Skin Cycling w wykonaniu @Istota_Cery dla marki Loreal Paris oraz marki_AA
źródło: TikTok
Sezon na „skin cycling” też był ciekawym okresem. Zapoczątkowała go dermatolożka Dr. Whitney Bowe. Polegał on na łączeniu konkretnych składników aktywnych w odpowiednim cyklu, które rozłożone na cztery wieczory, zapewniały skórze skuteczną odnowę i regenerację. Na wykorzystanie tego trendu przez marki z  branży beauty nie trzeba było długo czekać. L’Oreal Paris, czy marka AA zbudowały kampanie w duchu “skin cycling” na własnych zasadach, czyli z wykorzystaniem kosmetyków ze swojego portfolio, które mają w składzie określone składniki aktywne. Obie marki zaangażowały do współpracy nie tylko wysokozasięgowych influencerów, ale też skinfluencerów, czyli wiarygodnych ekspertów, którzy budują zaufanie do rekomendowanych przez marki rozwiązań.

Co nas czeka na beauty TikToku w najbliższym czasie?

Według raportu McKinsey: The beauty boom and beyond: Can the industry maintain its growth?” zapachy będą najbardziej rosnącą kategorią na rynku kosmetycznym w latach 2023-2028. Przekładając to na Tik Toka, według raportu Traacker: Hair Care and Fragrance Trends Q1 2024 Creator Content Analysis, widoczna jest wzmocniona widoczność publikacji “Vanilla Fragrance”, czy “Wedding Scents”. Kwestią czasu jest zatem aż polskie marki chwycą ten trend, by rozwijać lub wprowadzać nową kategorię. Sama jestem ciekawa reakcji marek na naszym lokalnym rynku.

Według TikTok Trend Report 2024, użytkownicy TikToka są 1,8 razy bardziej skłonni do odkrywania ciekawostek na platformie niż w innych mediach społecznościowych. Oznacza to, że marki chcąc zaangażować użytkowników, powinny jeszcze bardziej zagłębić się w analizowanie społeczności, do których należą konsumenci, i dopasowywać treści do ich konkretnych potrzeb i zainteresowań, poprzez wykorzystanie formatu ciekawostki. Celem ciekawostek jest złapanie uwagi odbiorcy i zainicjowanie dalszej “podróży” w pozyskiwaniu wiedzy o marce, produktach. Pomaga to w przekształceniu pasywnych widzów w zaangażowanych uczestników.

image
Dobre rozumienie potrzeb konsumentek ułatwia również dobór influencerów do kampanii
źródło: TikTok
Niezmiennym trendem będzie też angażowanie twórców, jako ambasadorów marki w budowaniu zaufania. Każda publikacja to okazja do dzielenia się wiedzą, ale też słuchania i uczenia się o konsumentach od społeczności ambasadora. To z kolei pomaga zaangażować odbiorców w budowanie marki, zdobywać zaufanie i lojalność. Z raportu Tiktok Trend Report 2024 wynika, że po zobaczeniu reklamy na TikToku widzowie ufają marce o 41 proc. bardziej i o 31  proc. częściej pozostają wobec niej lojalni. Potwierdza to wartość wykorzystania wpływowych twórców w kampaniach oraz zasadę, że ambasador musi mieć zgodne wartości z marką.

Czasem ciężko ocenić, czy konkretny twórca będzie faktycznie dobrze rezonował z marką. Nawet gdy posiadamy set danych, który potwierdza dużą zbieżność. W Midnight Issue mieliśmy okazję przetestować ciekawe podejście dla jednego z naszych klientów beauty. Przez rok współpracowaliśmy jednocześnie z dwiema wysokozasięgowymi celebrytkami. Obie pasowały do marki idealnie. Wypracowaliśmy zatem system zleceń jednorazowych, ale regularnych. W ciągu roku poznaliśmy się, zbudowaliśmy więź, a twórczynie dużo dowiedziały się o marce i kosmetykach, dzięki temu stały się organicznymi ambasadorkami. Ta strategia pozwoliła nam na zgromadzenie wystarczających informacji (również miękkich), aby jednej z twórczyń zaproponować długofalowy kontrakt ambasadorski. Przez ten rok utwierdziliśmy się, że jej rekomendacje są dla jej odbiorców autentyczne, a więc może ona wnieść realną wartość dla marki. 

Czytaj także: Czarne chmury nad TikTokiem. Rodzice ruszają z pozwami przeciwko platformie społecznościowej

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
13.11.2025 14:13
Kontrowersje wokół lokowania produktu w „Nobody Wants This” od Netflix; Estée Lauder na cenzurowanym
Przykład lokowania produktu, który wzburzył internautki.Netflix

Drugi sezon komediowego serialu „Nobody Wants This”, który trafił na platformę Netflix w ubiegłym miesiącu, przyciąga uwagę widzów nie tylko wątkiem fabularnym, ale przede wszystkim wyjątkowo intensywnym lokowaniem produktów. Najczęściej komentowanym przykładem jest Estée Lauder, którego kosmetyki – zwłaszcza serum Advanced Night Repair – pojawiają się w kilku kluczowych scenach na tyle wyraziście, że wywołały dyskusję o granicach marketingu w serialach streamingowych.

Pierwsza fala krytyki pojawiła się po scenie, w której jedna z bohaterek, Joanne (Kristen Bell), ma na stoliku nocnym ustawione w centralnym punkcie serum Estée Lauder. Kolejną szeroko komentowaną sytuacją jest moment, gdy Joanne nakłada produkt na twarz, mimo że ma pełny makijaż. Równocześnie widzowie zauważyli, że Kristen Bell współpracowała z marką także poza planem — w tym roku promowała linię Advanced Night Repair, co dodatkowo wzmacnia skojarzenia z komercyjnością serialu.

Największe poruszenie wywołała jednak scena z połowy drugiego sezonu, gdy bohaterka w trakcie przyjęcia wchodzi do łazienki, znajduje serum Estée Lauder i nakłada je na twarz. Kamera wyraźnie zbliża się na produkt, co użytkownicy Reddita i TikToka określili jako zbyt nachalne product placement. Internauci pytali, dlaczego w scenie dziennej prezentowany jest kosmetyk przeznaczony na noc oraz czemu bohaterka stosuje go na makijaż, co uznano za „nielogiczne” i „sztuczne”.

@dhen.mua It literally doesn’t need to be that obvious?? Neither did I think this show needed help with the budget?? @Estée Lauder Advanced Night Repair #skincare #nobodywantsthis #netflix ♬ Pt. 8: Starry dream. - Slowed Down - A. Blomqvist

W mediach społecznościowych pojawiło się wiele krytycznych komentarzy: TikTok user @sarabullock_np określiła cały serial jako „jedną wielką reklamę”, a twórczynie Jodi Walker i Nora Princiotti w swoim podcaście nazwały współpracę „absolutnie oburzającą”. Inna użytkowniczka, @jennybhr, przyznała, że choć zwykle nie zauważa lokowania produktów, tym razem było ono tak intensywne, że „chciała wyłączyć serial”.

image

"Emily w Paryżu" to billboard, nie serial; co z tego wynika dla marek kosmetycznych w perspektywie 5. sezonu? [CASE STUDY]

Głos w sprawie zabrała również branża. Fiona Glen, Managing Director w konsultingu The Red Tree, podkreśliła, że „lokowanie produktu w tym sezonie naprawdę wybuchło — ludzie mówią o nim po obu stronach Atlantyku”. Dodała także, że sama zauważyła przesadnie długie ujęcia na serum Advanced Night Repair, które – jej zdaniem – wydłużono po to, aby uwidocznić markę i etykietę w całości.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
13.11.2025 13:21
Reuters: Meta ukrywa oszustwa reklamowe. Dokumenty ujawniają miliardowe wpływy z nielegalnych treści
Mark Zuckerbeg prezentuje inteligentne okulary Meta.Mijansk786/Shutterstock

Meta – właściciel Facebooka, Instagrama i WhatsAppa – według dokumentów ujawnionych przez Reutersa miała w 2024 r. prognozować, że aż 10 proc. swoich rocznych przychodów, czyli około 16 mld dolarów, pochodzi z reklam dla oszustów i sprzedawców produktów zakazanych. Materiały wskazują także, że użytkownicy platform należących do Meta widzą przeciętnie 15 mld reklam scamowych dziennie; z tej kategorii reklam firma miała generować rocznie ok. 7 mld dolarów przychodu.

Dokumenty z lat 2021–2025 pokazują, że Meta przez co najmniej trzy lata miała problemy z identyfikacją i blokowaniem masowych kampanii oszustw: od fałszywych sklepów internetowych, przez nielegalne kasyna online, po reklamę zakazanych produktów medycznych. Co istotne, większość podejrzanych reklam pochodziła od podmiotów już wcześniej oznaczonych przez systemy ostrzegawcze Meta. Blokada pojawiała się jednak dopiero wtedy, gdy system oceniał prawdopodobieństwo oszustwa na minimum 95 proc. W przypadku niższego prawdopodobieństwa Meta stosowała tzw. „karne stawki” – podwyższone opłaty za emisję reklam.

Z dokumentów wynika także, że użytkownicy, którzy raz kliknęli w reklamę oszukańczą, widzieli ich później więcej — w wyniku działania systemu personalizacji reklam. Wewnętrzne analizy potwierdzają też skalę nadużyć: prezentacja z maja 2025 r. przygotowana przez dział bezpieczeństwa Meta wskazywała, że platformy firmy były związane z jedną trzecią wszystkich udanych oszustw w USA. Z kolei wewnętrzne porównania z konkurencją z kwietnia 2025 r. konkludowały: „łatwiej reklamować oszustwa na platformach Meta niż na Google”.

image

Fałszywe oferty od Dove krążą po Facebooku

Regulatorzy z USA i Wielkiej Brytanii od kilku lat zwiększają presję na firmę. W 2023 r. brytyjski urząd ds. usług finansowych stwierdził, że produkty Meta były powiązane z 54 proc. wszystkich strat związanych z oszustwami płatniczymi w kraju. Jednocześnie amerykańska SEC prowadzi śledztwo dotyczące reklam finansowych oszustw. Meta sama przewiduje, że przyszłe kary regulacyjne mogą sięgnąć 1 mld dolarów, choć według dokumentów tylko w ciągu sześciu miesięcy firma zarabia 3,5 mld dolarów na reklamach o „wysokim ryzyku prawnym”, co znacząco przewyższa potencjalne sankcje.

Wewnętrzna strategia firmy zakłada redukcję udziału przychodów z reklam oszukańczych: z szacowanych 10,1 proc. w 2024 r. do 7,3 proc. pod koniec 2025 r., następnie do 6 proc. w 2026 r. i 5,8 proc. w 2027 r. Jednocześnie dokumenty wskazują, że w pierwszej połowie 2025 r. zespoły odpowiedzialne za weryfikację reklam nie mogły podejmować działań powodujących spadek przychodów większy niż 0,15 proc. obrotu, czyli ok. 135 mln dolarów przy przychodach firmy na poziomie 90 mld dolarów w tym okresie.

Meta odpowiada, że przedstawione przez Reutersa dokumenty są „selektywne” i „zniekształcają podejście firmy do walki z oszustwami”. Rzecznik firmy przekazał, że pierwotne szacunki dotyczące 10,1 proc. przychodów były „zgrubne i nadmiernie szerokie”, a późniejsze analizy wykazały niższą wartość – choć Meta nie ujawniła zaktualizowanej liczby. Firma podkreśla przy tym, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy liczba zgłoszeń od użytkowników dotyczących reklam scamowych spadła o 58 proc., a tylko w 2025 r. usunięto ponad 134 mln treści tego typu.

image

Wavemaker: 55 proc. konsumentów przestało obserwować influencera z powodu nieetycznego postępowania — co to oznacza dla marek?

Dokumenty wskazują jednak, że mimo deklaracji Meta przez lata traktowała reklamy scamowe jako problem „niskiej wagi”, wpływający głównie na „jakość doświadczenia użytkownika”. W 2022 r. firma wykryła m.in. sieć fałszywych kont podszywających się pod żołnierzy amerykańskich i wysyłających miliony wiadomości tygodniowo, a także gwałtowny wzrost przypadków sextortion. Jednocześnie Meta ignorowała według raportów 96 proc. zgłoszeń użytkowników dotyczących oszustw. Celem na kolejne lata miała być redukcja tego współczynnika, choć wciąż planowano odrzucać co najmniej 75 proc. zgłoszeń.

Skalę problemu ilustruje także fakt, że w 2024 r. Meta wprowadziła tzw. system „penalty bids”: podejrzani reklamodawcy musieli płacić wyższe stawki w aukcjach reklamowych, co miało ograniczyć ich działalność i jednocześnie częściowo kompensować firmie spadki przychodów. Po wdrożeniu tej polityki zaobserwowano spadek liczby zgłoszeń scamów oraz „niewielki spadek” wpływów reklamowych.

Meta stoi dziś przed sprzecznymi celami: utrzymaniem wzrostu przychodów w obliczu kosztów inwestycji w sztuczną inteligencję (planowane 72 mld dolarów nakładów w 2025 r.) oraz rosnącą presją regulatorów domagających się ograniczenia oszustw. Dokumenty ujawnione przez Reutersa pokazują, że firma stara się balansować między bezpieczeństwem użytkowników a finansowymi skutkami radykalnego ograniczenia reklam pochodzących od oszustów — a te, według wyliczeń firmy, wciąż zapewniają jej wielomiliardowe przychody.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
13. listopad 2025 22:12