StoryEditor
Prawo
17.04.2020 00:00

Estée Lauder obniża wynagrodzenia, zawiesza płatności i zamraża zatrudnienie

Estée Lauder Companies ogłosiło szereg środków mających na celu obniżenie kosztów podczas pandemii koronawirusa, w tym obniżki płac, zawieszone płatności i zamrożenie zatrudnienia.

Na początek gigant kosmetyczny obniży pensje swojego zespołu kierowniczego, w tym wyższego szczebla wiceprezesów i dyrektorów oraz wicedyrektorów odpowiednio o 30, 20 i 10 procent. Prezes wykonawczy William Lauder oraz prezes i dyrektor generalny Fabrizio Freda będą mieli obniżone pensje podstawowe o 50 procent. Zarząd spółki również będzie poddany cięciom płac, w tym Leonard Lauder i prezes Clinique Ronald Lauder mają zamiar obciąć je o „prawie 100 procent”.

Inne środki mające na celu obniżenie kosztów obejmują optymalizację wydatków na reklamę i marketing, ograniczenie podróży służbowych i zamrożenie zatrudniania do stycznia 2021 r., podwyżek wynagrodzeń w oparciu o zasługi w roku budżetowym 2021 oraz tymczasowe wstrzymanie planów odkupu akcji.

ELC dokonuje również realokacji kapitału, aby przejść na obszary ożywienia gospodarczego, takie jak Internet i Chiny. Zgodnie z komunikatem wewnętrznym firmy: „Chociaż w historii naszej firmy odnieśliśmy wiele sukcesów i pokonaliśmy liczne przeszkody, obecny kryzys zdrowotny nie przypomina niczego, z czym się zetknęliśmy dotąd pod względem zakresu i wpływu. Globalnie, w większości lokalizacji, nasi pracownicy biurowi nadal pracują z domu, sklepy pozostają zamknięte, a nasze dwa zakłady produkcyjne tymczasowo zaprzestały produkcji naszych artykułów. Jednak w niektórych obszarach i rynkach zaczynamy dostrzegać dynamikę. Na przykład w internecie odnotowano przyspieszony rozwój, ale potrzeba więcej czasu, aby nasze operacje detaliczne i stacjonarne odzyskały impet."

Ze względu na ogromne konsekwencje gospodarcze pandemii COVID-19, gigant kosmetyczny ELC poszukuje środków służących redukcji kosztów w celu „optymalizacji struktury kosztów”. Biorąc to pod uwagę, Fabrizio Freda powiedział: „Ponieważ COVID-19 rozwija się na całym świecie w ostatnich tygodniach, nadal koncentrujemy się przede wszystkim na zdrowiu i samopoczuciu naszych pracowników. Jako firma wciąż szukamy znaczących sposobów udzielenia wsparcia, gdy świat walczy z kryzysem zdrowotnym. Podejmujemy również działania w celu optymalizacji naszej struktury kosztów wskutek tymczasowych zamknięć sklepów w wielu regionach oraz w celu zwiększenia naszej płynności w tym niespotykanym czasie.”

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
16.05.2025 14:40
Promocje przyciągają, ale wciąż budzą wątpliwości – co wynika z badania UOKiK?
Promocje przyciągają, ale budzą pytania i wątpliwości konsumentów.

Dla większości Polaków promocje są decydującym czynnikiem przy wyborze miejsca zakupów – zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i internetowych. Z badania zrealizowanego na zlecenie UOKiK wynika, że aż 80 proc. konsumentów kieruje się promocjami cenowymi przy wyborze sklepu stacjonarnego. W e-commerce wskaźnik ten jest jeszcze wyższy i wynosi 82 proc. Szczególną rolę rabaty odgrywają w przypadku produktów codziennego użytku, takich jak żywność, chemia gospodarcza, kosmetyki czy odzież.

Wyniki pokazują również, jak silny wpływ na decyzje zakupowe mają komunikaty promocyjne. Blisko 40 proc. badanych deklaruje, że trafiło do sklepu internetowego, klikając reklamę związaną z obniżką cen. W zakupach stacjonarnych efekt ten jest jeszcze bardziej wyraźny – połowa konsumentów przyznaje, że przy wyborze produktów spożywczych i chemii gospodarczej zwraca uwagę głównie na te z wyraźnie oznaczoną promocją. Z kolei 70 proc. Polaków przyznaje, że wybiera artykuły spożywcze na podstawie aktualnych promocji, a 40 proc. kupuje przecenione produkty, mimo że wcześniej nie planowało takiego zakupu.

Jednocześnie badanie pokazuje, że promocje często skłaniają konsumentów do większych zakupów. Efekt ten dotyczy nie tylko żywności, ale także kosmetyków, chemii i odzieży. Respondenci przyznają, że promocje zachęcają ich do kupna większej liczby produktów, niż pierwotnie zamierzali. Jednak za impulsywnymi decyzjami zakupowymi często nie idzie pełne zrozumienie, ile realnie zaoszczędzili.

image
Cenówki bez metki promocyjnej kuszą mniej, ale te z wobblerem czy kolorowym oznaczeniem wzbudzają czujność.
Agata Grysiak

Aż 74 proc. ankietowanych przyznaje, że miało trudności ze zrozumieniem zasad promocji. Wskazywano na problemy z interpretacją ofert wielosztukowych typu „2+1” czy „drugi produkt tańszy o 50 proc.”. Respondenci krytykowali nieczytelne oznaczenia cen – na przykład zbyt małą czcionkę lub układ graficzny, który utrudniał zrozumienie, jaka kwota obowiązuje przy zakupie pojedynczego produktu.

Wątpliwości wzbudzają również przekreślone ceny bez jasnego kontekstu. Konsumenci często nie są w stanie wskazać, co oznacza przekreślona wartość – czy to poprzednia cena regularna, czy może najniższa cena z ostatnich 30 dni. Tego rodzaju brak przejrzystości sprawia, że znaczna część badanych przecenia realny poziom rabatu. Dla wielu osób sam znak „%” działa jak sugestia pełnej zniżki, nawet jeśli dotyczy on tylko drugiego produktu lub ceny rekomendowanej.

Wnioski z badania jasno wskazują, że konsumenci oczekują prostszej i bardziej transparentnej komunikacji promocyjnej. Największą czytelność mają promocje z jednym punktem odniesienia i wyraźnym wskazaniem ceny sprzed obniżki – najlepiej z 30 dni poprzedzających promocję. Zdaniem respondentów takie podejście ułatwiłoby podejmowanie decyzji zakupowych i ograniczyło ryzyko wprowadzenia w błąd.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
15.05.2025 15:41
Co trzeci post influencera bez oznaczenia reklamy – wyniki kontroli ASA
Brytyjski Urząd ds. Standardów Reklamy (ASA) opublikował najnowszy raport dotyczący oznaczania treści reklamowych przez influencerów w mediach społecznościowych. Getty Images

W 2024 roku Advertising Standards Authority (ASA) otrzymała 3,5 tys. skarg dotyczących braku ujawniania powiązań komercyjnych na platformach społecznościowych. Choć poziom ujawniania reklam wzrósł od poprzedniego raportu z 2021 roku, urząd zapowiada dalsze działania edukacyjne i sankcje w przypadku powtarzających się naruszeń. Jak podkreślił Ed Senior z ASA: „Jeśli to reklama, musi być to oczywiste”.

Brytyjski urząd ds. standardów reklamy (Advertising Standards Authority, ASA) ujawnił, że aż 33% treści publikowanych przez influencerów na TikToku i Instagramie nie zawierało żadnych oznaczeń wskazujących, że są to materiały reklamowe. W badaniu przeanalizowano ponad 50 tys. treści z ponad 50 kont brytyjskich influencerów – zarówno postów, jak i relacji czy reelsów – w tym 122 konta monitorowane już w 2021 roku oraz konta, wobec których zgłoszono skargi lub które wcześniej naruszyły zasady.

Dodatkowe 9% postów próbowało oznaczyć komercyjny charakter materiału, jednak w sposób niewystarczająco czytelny. Używane określenia, takie jak „gifted”, „PR trip” czy „affiliate”, według ASA nie oddają wprost intencji reklamowej. Regulator podkreślił, że jedynie jasne oznaczenie – np. „Ad” lub „#Ad” – spełnia wymogi i zalecił, aby było ono widoczne na każdej jednostce treści, nie tylko w biogramie lub jednym z postów.

Najwięcej nieprawidłowości odnotowano w kategoriach: podróże, technologia, moda i uroda. W szczególności ASA wskazała na brak przejrzystości przy kodach rabatowych, nieoznaczonych relacjach ambasadorskich oraz treściach kierujących do innych – już oznaczonych – materiałów reklamowych. Przykładem jest post z napisem „link w stories”, gdzie dopiero w relacji znajduje się odnośnik partnerski.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
16. maj 2025 22:14