StoryEditor
Prawo
24.06.2025 11:06

Kosmetyki bio, eco czy natural? Zielone oznaczenia w branży beauty

Prace nad unijną Dyrektywą o Zielonych Oświadczeniach (Green Claims Directive) zostały tymczasowo wstrzymane 23 czerwca 2025 roku  / shutterstock

W ostatnich latach wzrasta znaczenie wartości ekologicznych w codziennych decyzjach zakupowych, a zwroty takie jak „eko”, „bio”, „naturalny”, „organiczny” czy „przyjazny dla środowiska” kształtują wybory konsumenckie. Jednak zanim przedsiębiorca wybierze nazwę i logo dla swojej marki, serii produktów lub konkretnych towarów i zdecyduje się na ich ochronę jako znaki towarowe, powinien uwzględnić ograniczenia prawne oraz potencjalne ryzyka wynikające z prawa własności przemysłowej, przepisów dotyczących ochrony konsumentów i zasad uczciwej konkurencji – pisze Natalia Basałaj, radca prawny w Kancelarii Hansberry Tomkiel.

W ostatnich latach można zaobserwować zmiany w świadomości kupujących kosmetyki. Coraz więcej osób – szczególnie z młodszego pokolenia – przy ich wyborze kieruje się nie tylko ceną czy jakością, ale również wpływem produktu na środowisko.

W obliczu drastycznych skutków zmian klimatycznych – od rekordowych huraganów i tsunami, przez fale upałów, po susze i powodzie – wzrasta znaczenie wartości ekologicznych w codziennych decyzjach zakupowych. Zwroty takie jak „eko”, „bio”, „naturalny”, „organiczny” czy „przyjazny dla środowiska” przyciągają uwagę i kształtują wybory konsumenckie, stając się elementem stylu życia i wyrazem osobistych przekonań.

Producenci kosmetyków, dostrzegając potencjał marketingowy tej tendencji, coraz częściej sięgają po oznaczenia kojarzące się z ekologią. Przykładem może być marka OnlyBio, rozpoznawalna m.in. dzięki prostemu logo, ale także charakterystycznej szacie graficznej - intensywnym kolorom opakowań oraz błyszczącym, srebrnym napisom na neonowym tle. Produkty tej marki są dostępne m.in. w drogeriach Rossmann. Na rynku kosmetycznym funkcjonują również inne marki kojarzone z naturą, takie jak Make Me Bio, Earth Mama, Biotique czy BIOnly Men.

Jednak zanim przedsiębiorca wybierze nazwę i logo dla swojej marki, serii produktów lub konkretnych towarów i zdecyduje się na ich ochronę jako znaki towarowe, powinien uwzględnić ograniczenia prawne oraz potencjalne ryzyka wynikające z prawa własności przemysłowej, przepisów dotyczących ochrony konsumentów i zasad uczciwej konkurencji.

Brak jednolitej definicji i regulacji „zielonych kosmetyków”

W przeciwieństwie do produktów żywnościowych, w Unii Europejskiej nie ma jednej oficjalnej definicji kosmetyków „naturalnych” czy „organicznych”, ani obowiązkowego systemu ich certyfikacji. Przedsiębiorcy mają więc sporą swobodę w wyborze nazw i oznaczeń, ale jednocześnie spoczywa na nich duża odpowiedzialność za to, co obiecują konsumentom.

Certyfikaty zamiast haseł

Z uwagi na brak jednolitych przepisów dotyczących deklaracji środowiskowych dotyczących produktów kosmetycznych, branża beauty opracowała własne standardy. Ryzyko zarzutu stosowania czynów nieuczciwej konkurencji czy niedozwolonych praktyk rynkowych ograniczają certyfikaty jakości, takie jak ECOCERT, COSMOS Organic, Fairtrade czy Green Brand, które potwierdzają zgodność produktów z określonymi kryteriami składu i produkcji, zweryfikowanymi przez niezależne jednostki.

Przykładowo, marka OnlyBio posiada certyfikaty EcoCert i Vegan Society.

Certyfikat EcoCert potwierdza, że co najmniej 95 proc. surowców użytych do produkcji kosmetyków jest naturalnych (czyli występujących w naturze, np. olej tłoczony na zimno) lub pochodzenia naturalnego (czyli przetworzonych, ale wywodzących się z natury, np. gliceryna z olejów roślinnych). Dodatkowo, minimum 5% wszystkich składników i co najmniej 50% składników roślinnych musi być certyfikowane jako organiczne.

Certyfikat Vegan Society gwarantuje, że produkt nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego, nie był testowany na zwierzętach i został wyprodukowany z poszanowaniem środowiska.

Czym są zielone znaki towarowe?

Znakiem towarowym może być każde oznaczenie, które odróżnia towary danego przedsiębiorcy od towarów konkurencji. Zarejestrowany znak towarowy daje uprawnionemu wyłączne prawo do jego używania w obrocie dla określonych towarów lub usług na wskazanym terytorium. Natomiast tzw. zielone znaki towarowe to takie oznaczenia, które zawierają hasła związane ze środowiskiem (np. „eko”, „zielony”, „neutralny klimatycznie”, „organic”), czy też grafiki i symbole kojarzące się z naturą (np. liście, planetę, krajobrazy, zwierzęta czy rośliny). Mogą to być też inne elementy, które sugerują, że produkt jest ekologiczny lub powstał zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju.

Przedsiębiorcy wykorzystują takie znaki do podkreślenia proekologicznych właściwości produktów, linii kosmetycznych, a niekiedy również całej prowadzonej działalności.

W Polsce i na terenie UE znak towarowy, aby mógł być zarejestrowany:

  • nie może składać się tylko z opisowych słów – np. „naturalne kosmetyki” nie zostanie zarejestrowane, bo opisuje rodzaj produktu, a nie wyróżnia go od innych;
  • nie może wprowadzać w błąd – np. nie można sugerować, że produkt jest „eko”, jeśli nie ma odpowiednich certyfikatów;
  • musi mieć zdolność odróżniającą – czyli pozwalać klientom rozpoznać, kto jest producentem, a nie udawać certyfikat jakości.

Dla przykładu, Sąd Unii Europejskiej uznał, że oznaczenia [Natural Beauty] i [Bio Organic] zawierające w warstwie słownej wyłącznie takie elementy jak „natural” czy „bio”, w połączeniu z równie opisowymi zwrotami jak „beauty” czy „organic” (lub ich odpowiednikami, np. „organiczny” czy „naturalny”) oraz prostą grafiką, są zbyt ogólne i deskryptywne, by mogły zostać zarejestrowane jako znaki towarowe słowno-graficzne, zwłaszcza do oznaczania produktów kosmetycznych.

W innym orzeczeniu, dotyczącym znaku słownego „Biolatte”, zgłoszonego m.in. dla suplementów diety, Sąd UE stwierdził, że oznaczenie to sugeruje konkretne cechy produktu (np. „ekologiczne mleko”), przez co jest czysto opisowe i pozbawione zdolności odróżniającej, a więc nie może zostać zarejestrowane.

Natomiast Urząd Patentowy RP odmówił rejestracji m.in. oznaczeń słowno-graficznych [Naturia Organic] (Z.425296), czy [Pure]  (Z.507975).

Jednak prawo własności przemysłowej nie wymaga, żeby znak towarowy, jak utwór w prawie autorskim, posiadał szczególnie wysoki poziomu twórczego – wystarczy, że oznaczenie posiada minimalną zdolność odróżniającą przedsiębiorcę czy też jego towary lub usługi.

Zwracam uwagę, że spółce Onlybio.Life S.A. nie udało się zarejestrować słownego znaku towarowego „Only Bio” (czyli „tylko bio”). Ochroną objęto natomiast liczne znaki słowno-graficzne, oparte na prostym logo – przykładem może być unijny znak towarowy [OnlyBio]  (EUTM 016502585). Choć zapewniają one pewien poziom ochrony, warto pamiętać, że znak słowno-graficzny co do zasady daje słabszą ochronę niż znak słowny. Chroniona jest bowiem całość oznaczenia w konkretnej formie graficznej, a nie sama nazwa. W praktyce oznacza to, że właściciel znaków OnlyBio nie może zakazać konkurentom używania opisowych określeń takich jak „only” czy „bio”, a jedynie posługiwania się oznaczeniami podobnymi do jego zarejestrowanych znaków towarowych, jeśli będzie istniało ryzyko wprowadzenia odbiorców w błąd co do pochodzenia tych oznaczanych towarów.

Moim zdaniem przykład marki OnlyBio pokazuje, że rejestracja nazw zawierających słowa takie jak „bio” czy „eko” może być trudna. Takie określenia są uznawane za opisowe, czyli zbyt ogólne, by mogły zostać zastrzeżone na wyłączność. Dlatego tworząc nazwę lub logo z ekologicznym przesłaniem, warto być kreatywnym - dodać wymyślone słowo, ciekawe zestawienie wyrazów albo oryginalną grafikę. Im bardziej wyjątkowe oznaczenie, tym większa szansa na jego skuteczną rejestrację i ochronę przed kopiowaniem przez konkurencję.

Uwaga na greenwashing

Wspomniany greenwashing, czyli pseudoekologiczny marketing, to praktyka polegająca na tworzeniu fałszywego wrażenia dotyczącego wpływu produktu na środowisko lub jego proekologicznych zalet, co może wprowadzać konsumentów w błąd.

Aktualnie oświadczenia kosmetyczne muszą być uczciwe, jasne i wiarygodne, a w szczególności muszą być poparte odpowiednimi dowodami lub opinią ekspertów, nie mogą wprowadzać konsumenta w błąd oraz muszą być zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy. Zakazane są też wprowadzające w błąd działania reklamowe, w tym bazujące na mylących ekologicznych stwierdzeniach.

Stosowanie greenwashingu może naruszać zbiorowe interesy konsumentów. W takim przypadku Prezes UOKiK ma prawo wszcząć postępowanie i nałożyć na przedsiębiorcę karę sięgającą do 10 proc. rocznego obrotu, i to bez konieczności wykazywania szkody. Jak UOKiK walczy z greenwashingiem?  

Zwracam uwagę, że 27 września 2026 r. wejdą w życie unijne przepisy i znacznie ograniczające stosowanie twierdzeń ekologicznych oraz wprowadzające jednolite, ogólnoeuropejskie standardy informacyjne. Wprost zabronione będą m.in. ogólne hasła typu „eko” bez poparcia dowodami naukowymi dostępnymi dla konsumentów, deklaracje oparte wyłącznie na wymogach prawnych, wprowadzające w błąd informacje o składnikach czy reklama neutralności klimatycznej oparta wyłącznie na kompensacji emisji. Polska ma czas do 27 marca 2026 r. na wdrożenie tych regulacji.

Równocześnie trwają prace nad unijną Dyrektywą o Zielonych Oświadczeniach (Green Claims Directive), która ma wprowadzić obowiązek niezależnej weryfikacji oraz ujednolicony sposób prezentowania ekologicznych deklaracji (np. na produkcie lub jego opakowaniu w formie linku czy kodu QR). Jednak 23 czerwca 2025 r. prace nad tą dyrektywą zostały tymczasowo wstrzymane. Komisja Europejska uznała, że objęcie przepisami aż 30 milionów mikrofirm w całej UE mogłoby zbyt mocno je obciążyć.

Ponownie podkreślam jednak, że przedsiębiorcy, nawet na gruncie obowiązujących obecnie przepisów, powinni liczyć się z poważnymi konsekwencjami prawnymi za greenwashing. Mogą to być m.in. odmowa rejestracji lub unieważnienie znaku towarowego, nałożenie kar finansowych przez UOKiK sięgających nawet 10% rocznego obrotu, a także roszczenia cywilne, takie jak żądanie zaniechania naruszeń, usunięcia skutków naruszenia, odszkodowanie czy zwrot bezprawnie uzyskanych korzyści. Dodatkowo przedsiębiorca może być zobowiązany do publikacji stosownego oświadczenia lub naprawienia szkody.

Podsumowanie

  • Zielone oznaczenia, w tym znaki towarowe, slogany reklamowe oraz inne symbole i oświadczenia sugerujące proekologiczność, muszą być zgodne z prawdą i nie mogą zawierać żadnych fałszywych informacji.
  • Od 2026 roku zaczną obowiązywać nowe unijne regulacje przeciwdziałające greenwashingowi, które zaostrzą wymogi dotyczące wiarygodności i weryfikowalności zielonych oznaczeń. Moim zdaniem, zwłaszcza w branży kosmetycznej i modowej, wzrośnie ryzyko sporów, zarówno z konkurentami, jak i częstszego wszczynania postępowań przez Prezesa UOKiK w związku z praktykami wprowadzającymi konsumentów w błąd.
  • Obecnie najlepszą ochroną pozostają certyfikaty wydawane przez niezależne jednostki, potwierdzające wiarygodność ekologicznych deklaracji. Zachęcam też przedsiębiorców do jak najszybszej weryfikacji, czy ich działania marketingowe spełniają nowe wymogi, aby uniknąć sporów prawnych, interwencji Prezesa UOKiK oraz problemów z uzyskaniem lub utrzymaniem ochrony znaków towarowych.

Autor: Natalia Basałaj, radca prawny, Kancelaria Hansberry Tomkiel

 

Podstawa prawna:

  • Ustawa z 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (Dz.U.2023.1540);
  • Ustawa z 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz.U.2022.1233);
  • Ustawa z 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz.U.2023.544);
  • Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1001 z 14 czerwca 2017 r. w sprawie unijnego znaku towarowego (Dz.Urz.UE L154 z 16.06.2017);
  • Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 655/2013 z 10 lipca 2013 r. określające wspólne kryteria dotyczące uzasadniania oświadczeń stosowanych w związku z produktami kosmetycznymi (Dz.Urz.UE L190 z 11.07.2013);
  • Rozporządzenie (WE) 1223/2009 Parlamentu Europejskiego i Rady z 30 listopada 2009 r. dotyczące produktów kosmetycznych (Dz.Urz.UE L342 z 22.12.2009);
  • Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/848 z 30 maja 2018 r. w sprawie produkcji ekologicznej i znakowania produktów ekologicznych (Dz.Urz.UE L150 z 14.06.2018);
  • Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2024/825 z 28 lutego 2024 r. (Dz.Urz.UE L134 z 28.03.2024)
  • Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/2161 z 27 listopada 2019 r. w sprawie lepszego egzekwowania i unowocześnienia przepisów unijnych w
  • dziedzinie ochrony konsumentów (Dz.Urz.UE L328 z 18.12.2019);
  • Dyrektywa 2005/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 11 maja 2005 r. dotycząca nieuczciwych praktyk handlowych między przedsiębiorstwami a konsumentami na rynku wewnętrznym (Dz.Urz.UE L149 z 11.06.2005).
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
29.09.2025 08:48
Nano-hydroksyapatyt w produktach do higieny jamy ustnej – finalna opinia SCCS
Nano-hydroksyapatyt może stać się alternatywą dla konwencjonalnych substancji wybielających zębypixabay

Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) opublikował finalną opinię dotyczącą bezpieczeństwa stosowania hydroksyapatytu w formie nano w produktach do higieny jamy ustnej. SCCS na podstawie dostępnych danych uznał, że hydroksyapatyt w formie nano jest bezpieczny do stosowania w pastach do zębów w maksymalnym stężeniu do 29,5 proc. oraz w płynach do płukania jamy ustnej w stężeniu do 10 proc. Jakie nowe perspektywy otwiera to dla branży kosmetycznej?

W dniu 1 lipca 2025 roku została opublikowana przez Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) finalna opinia o numerze SCCS/1677/25 dotyczącą bezpieczeństwa stosowania nano-hydroksyapatytu (CAS: 1306-06-5; EC: 215-145-7) w produktach kosmetycznych przeznaczonych do higieny jamy ustnej. Substancja hydroksyapatytu w formie nano od dłuższego czasu wzbudzała zainteresowanie ze względu na swoje właściwości remineralizujące szkliwo.

Aktualnie nano-hydroksyapatyt znajduje się w załączniku III rozporządzenia (WE) nr 1223/2009 dotyczącego produktów kosmetycznych, co oznacza, że jego stosowanie w recepturach dozwolone jest przy zapewnieniu zgodności z określonymi regulacjami. Zgodnie z obowiązującymi zasadami:

  • w pastach do zębów maksymalne stężenie nano-hydroksyapatytu w gotowym produkcie wynosi 10 proc.,
  • w płynach do płukania jamy ustnej – maksymalne stężenie ograniczono do 0,465 proc.

Jednocześnie dla obu kategorii produktu nie dopuszcza się stosowania materiału w formułach, które mogą prowadzić do narażenia końcowego użytkownika na wdychanie cząstek (np. produkty w aerozolu). 

Dozwolone do stosowania w produktach kosmetycznych są wyłącznie takie formy nano-hydroksyapatytu, które spełniają poniższe kryteria właściwości:

  • cząstki są w kształcie pręta (rod-shaped particles),
  • co najmniej 95,8 proc.cząstek (liczonych w ujęciu liczbowym) charakteryzuje się współczynnikiem kształtu mniejszym niż 3, natomiast pozostałe 4,2 proc. cząstek nie przekracza współczynnika 4,9,
  • nanocząstki są niepowlekane i niemodyfikowane powierzchniowo.
  • SCCS uznaje nano-hydroksyapatyt za bezpieczny w produktach do higieny jamy ustnej

Komitet SCCS na podstawie dostępnych danych uznał, że hydroksyapatyt w formie nano jest bezpieczny do stosowania w pastach do zębów w maksymalnym stężeniu do 29,5 proc. oraz w płynach do płukania jamy ustnej w stężeniu do 10 proc.

image

Procter & Gamble oraz Colgate-Palmolive pozwane za targetowanie reklam produktów dla dzieci

Swoje stanowisko Komitet Naukowy SCCS oparł na licznych, dostępnych dowodach, które wykazały, że hydroksyapatyt (nano) nie wykazuje działania mutagennego ani cytotoksycznego oraz nie wywołuje stanu zapalnego, nawet przy zastosowaniu wysokich stężeń na modelu komórkowym błony śluzowej jamy ustnej. Przenikanie nanocząstek przez błonę śluzową uważa się za minimalne, a komórki nabłonka zawierające wewnątrzkomórkowe cząstki ulegają złuszczaniu w ramach naturalnej odnowy nabłonka.

Ponadto, w przypadku niezamierzonego połknięcia nanocząstek w trakcie stosowania produktów do higieny jamy ustnej prowadzi do ich szybkiego rozpuszczania w soku żołądkowym, co minimalizuje potencjalne zagrożenia.

Ocena bezpieczeństwa przeprowadzona przez SCCS dotyczy wyłącznie hydroksyapatytu (nano) o następujących cechach:

  • cząstki są w kształcie pręcików (rod-shaped particles),
  • co najmniej 87 proc. cząstek (liczbowo) ma stosunek długości do średnicy równy lub mniejszy niż 3, a pozostałe 13 proc. nie przekracza wartości 9,
  • nanocząstki są niepowlekane i niemodyfikowane powierzchniowo,
  • ich maksymalna długość wynosi 122 ± 43 nm.

Nowe szanse dla producentów produktów do higieny jamy ustnej

Publikacja finalnej opinii SCCS dotyczącej bezpieczeństwa nano-hydroksyapatytu otwiera nowe perspektywy dla branży kosmetycznej, szczególnie w obszarze produktów do higieny jamy ustnej. Potwierdzenie bezpieczeństwa stosowania niniejszej substancji w pastach do zębów i płynach do płukania ust umożliwia producentom rozwój innowacyjnych produktów o działaniu wybielającym z wykorzystaniem technologii nanocząstek.

Nano-hydroksyapatyt może stać się alternatywą dla konwencjonalnych substancji wybielających oraz jednocześnie stać się odpowiedzią na rosnące oczekiwania konsumentów w zakresie skuteczności i bezpieczeństwa produktów do higieny jamy ustnej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
19.09.2025 15:33
Światowa Organizacja Zdrowia uznaje krem z filtrem za lek podstawowy
Krem z filtrem stał się oficjalnym lekiem podstawowym wg. WHO.Go to BATCH by Wisconsin Hemp Scientific‘s profile BATCH by Wisconsin Hemp Scientific

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wpisała krem z filtrem przeciwsłonecznym na Modelową Listę Leków Podstawowych, uznając go oficjalnie za narzędzie niezbędne dla ochrony zdrowia. To zmienia jego status – z produktu kosmetycznego staje się środkiem prewencyjnym w walce z chorobami wywołanymi promieniowaniem UV. Lista WHO wskazuje krajom, które produkty są najważniejsze z punktu widzenia zdrowia publicznego i powinny być szerzej dostępne dla obywateli.

Decyzja zapadła w maju 2025 roku, a formalnie opublikowano ją we wrześniu. Poprzedził ją wieloletni proces – pierwszy wniosek o włączenie filtrów złożono w 2022 roku, jednak w 2023 został on odrzucony. Dopiero ponowna aplikacja pod koniec 2024 roku, wsparta przez Global Albinism Alliance, Pierre Fabre Foundation oraz Beyond Suncare, zakończyła się sukcesem.

W uzasadnieniu WHO podkreśliła, że krem z filtrem jest skuteczny w zapobieganiu rakowi skóry, rogowaceniu słonecznemu i fotostarzeniu, a jego stosowanie jest bardziej opłacalne niż leczenie skutków nadmiernej ekspozycji na promieniowanie UV. To nie pierwszy raz, gdy tego typu środki znalazły się na liście – po raz pierwszy wpisano je w 1989 roku, a modyfikacje trwały do lat 90. Jednak w 2005 roku usunięto je z zestawienia, mimo uznania ich wartości ochronnej.

Powrót kremów z filtrem na listę po 20 latach wynika z nowych dowodów naukowych i działań rzeczników. Szczególne znaczenie ma to dla osób z albinizmem, które ze względu na brak melaniny są narażone na ponadprzeciętnie wysokie ryzyko raka skóry. Decyzja WHO umieszcza filtry przeciwsłoneczne w jednej kategorii z lekami stosowanymi w chorobach zakaźnych i przewlekłych, co ma potencjał przełożyć się na szerszy dostęp do ochrony przeciwsłonecznej na całym świecie.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
29. wrzesień 2025 22:11