StoryEditor
Rynek i trendy
23.11.2021 00:00

Paweł Woch, Drogerie Laboo: Rynek kosmetyczny i drogeryjny mają się dobrze

Elastyczność, konserwatyzm, przekora i gen niezależności Polaków sprawiają, że światowe modele unifikacyjno-globalizacyjne w polskiej rzeczywistości nie do końca się sprawdzają. Dlatego handel tradycyjny nadal ma się całkiem dobrze. U progu 2022 roku jestem przekonany, że zdolność adaptacyjna i instynkt przetrwania naszego biznesu jest tak duży, że zagrożenia gospodarcze, o których powszechnie się mówi nie napawają mnie przesadnym lękiem – mówi Paweł Woch, dyrektor zarządzający siecią Drogerie Laboo.

Jakie są najważniejsze plany dotyczące rozwoju sieci Laboo na najbliższy rok? Czy projekt będzie w rozwijany, czy raczej jesteście Państwo nastawieni na przetrwanie dopóki będą działać najsilniejsze sklepy w sieci?

Nasza baza ilościowo od kilku lat jest bardzo stabilna i oznacza to, że uczestniczące w naszym projekcie sklepy wytrzymują próbę czasu. Jest to efekt śledzenia trendów, zmieniających się zachowań konsumentów, wykorzystywania możliwości, jakie daje franczyza. Taki rodzaj współistnienia w ramach sieci pozwala na korzystanie z doświadczeń innych i warunków dostępnych dzięki efektowi skali. Trudno tu więc mówić jedynie o przetrwaniu.

Tworząc już ponad 10 lat temu projekt franczyzowy Laboo określiliśmy, że priorytetem będzie wsparcie małego biznesu w konfrontacji z silną ekspansją rynku nowoczesnego. Ten cel niezmiennie determinuje nasze działania i plany biznesowe na kolejne lata. Zaufało nam ponad 500 przedsiębiorców, którzy są z nami do dzisiaj. Przetrwaliśmy falę ekspansji sieci zachodnich, ich wojny cenowe, ofensywy marketingowe, a ostatnio konfrontujemy się w nierównej kapitałowo walce w obszarach on-line’owych. Z każdej z tych sytuacji wyszliśmy bardziej doświadczeni, a nasi partnerzy nadal prowadzą skutecznie swoje biznesy.

Ostatnie lata pod wieloma względami, zarówno politycznymi, gospodarczymi, a także społecznymi to nieustanne zmiany. Nie ominęły one również handlu. Pandemia, inflacja, legislacja, internet, wszystko to zmusiło przedsiębiorców do szybkiego reagowania oraz nadążania za zmieniającą się sytuacją. Dlatego uważam, że najlepszą strategią rozwoju dla małego biznesu w obecnym czasie jest otwarcie na zmiany i nadążanie za nimi. I to nadążanie, wskazywanie kierunków, udostępnianie wiedzy i technologii naszym partnerom jest i będzie naszym planem i strategią na następne lata.

Czy i jakie działania prowadzicie Państwo i podejmujecie nowe, aby wspierać detalistów w swojej sieci i ją umacniać na rynku w sprzedaży stacjonarnej i w e-commerce?

Odchodzimy właśnie od przestarzałych form komunikacji z klientem włączając się w nurt on-line’owych trendów. W tym celu stworzyliśmy uniwersalną aplikację, która obsługuje zarówno promocyjne działania centralne, jak i lokalne aktywności naszych partnerów. Stworzyliśmy oprogramowanie dostępne również w formie aplikacji, ułatwiające przedsiębiorcom nowoczesne i efektywne zarządzane sprzedażą i zapasem w swoich sklepach. Wdrażamy wspólnie z Orbico unikalną w naszej branży platformę B2B usprawniającą proces zamówień i dostaw i dającą naszym sklepom dostęp do najlepszej oferty handlowej 24/7. Pomagamy wreszcie w uruchamianiu internetowych kanałów sprzedaży nie tworząc jednocześnie konkurencyjnej platformy centralnej.

Jak ocenia Pan obecną kondycję rynku kosmetycznego oraz kondycję tzw. drogeryjnego handlu tradycyjnego?

Uważam, że rynek kosmetyczny ma się dobrze i nie przewiduję w najbliższym czasie negatywnych zjawisk mogących to zmienić. Oczywiście różnie to wygląda z perspektywy poszczególnych jego uczestników. Zapewne odmienne zdanie możemy usłyszeć ze strony producentów, inne od dystrybutorów i detalistów. Jednak, patrząc obiektywnie na liczby i fakty, nie można nie zauważyć, że trudny czas zawirowań i transformacji, jaki przechodzimy nie wpłynął negatywnie na wyniki większości jego uczestników. Pokusiłbym się nawet o opinię, że jego potencjał nie jest jeszcze wykorzystany. Utwierdzają mnie w tym przekonaniu dane porównujące nasz rynek w odniesieniu do innych rynków europejskich.

Jeżeli chodzi o kondycję handlu tradycyjnego? No cóż, odkąd pamiętam kanał ten był skazywany na porażkę. Przypomina mi to trochę przepowiednie Nostradamusa o końcu świata. Wiele z tych dat dawno minęło, a my nadal mamy się całkiem dobrze. Podobnie będzie z handlem tradycyjnym. A poza tym elastyczność, konserwatyzm, przekora i gen niezależności Polaków sprawiają, że światowe modele unifikacyjno-globalizacyjne w polskiej rzeczywistości nie do końca się sprawdzają.

Patrząc na obecną sytuację gospodarczą w Polsce i na świecie, na nastroje konsumenckie, na informacje o hiperinflacji i zapowiadane przez producentów podwyżki cen kosmetyków, na umacnianie się dyskontów i międzynarodowych sieci drogeryjnych z jakim nastawieniem wchodzi Pan w następny rok biznesowej działalności? Co napawa Pana optymizmem, a co martwi lub budzi obawy?

Zbliżamy się do końca roku więc powoli można go podsumowywać i planować kolejne lata. Gdyby to pytanie padło kilka miesięcy temu miałbym problem z pozytywnymi oczekiwaniami względem przyszłości. Jednak u progu 2022 roku jestem przekonany, że zdolność adaptacyjna i instynkt przetrwania naszego biznesu jest tak duży, że wskazane powyżej zagrożenia nie napawają mnie przesadnym lękiem. O ile bardzo obawiam się konsekwencji społecznych ostatnich wydarzeń oraz naszego uczestnictwa w strukturach europejskich to gospodarka wielokrotnie pokazała większy pragmatyzm i odporność na trudne sytuacje.

Oczywiście wszystkie te zjawiska nie należą do tych, które pozwalałyby nam spać spokojnie i planować wielocyfrowe słupki wzrostów ale branża kosmetyczna wydaje mi się bardziej odporna chociażby na wspomnianą inflację, podwyżki czy nawet dominację dyskontów. W każdym z tych obszarów chemia i kosmetyki, a zwłaszcza te drugie, stoją w drugim szeregu zagrożenia i choć oczywiście są wrażliwe na podwyżki cen to nie tak, jak choćby artykuły spożywcze, paliwa czy energia. Zresztą, widać to obecnie, że konieczne z oczywistych względów podwyżki w naszej branży widoczne są na półkach ze sporym opóźnieniem w stosunku do wspomnianych wcześniej, a przez to łatwiejsze w akceptacji.

Ile drogerii działa obecnie w sieci Laboo?  

Obecnie Sieć Laboo liczy 675 sklepów.

Czy to typowe sklepy kosmetyczne?

Co do definicji typowego sklepu kosmetycznego to od dawna mam z tym problem. W dzisiejszych czasach efektem ubocznym ekspansji sklepów sieciowych i dyskontów jest spadek ilości kupujących, a co za tym idzie dążenie do zwiększania koszyka zakupowego. Jednym ze sposobów stało się więc dodawanie nowych kategorii do ofert sklepów. Tak więc sklep kosmetyczny, który dawniej definiowałem jako sklep posiadający w swojej ofercie tylko kosmetyki, dziś widzę już jako sklep z asortymentem poszerzonym o chemię gospodarczą czasem biżuterię, akcesoria, a nawet elementy dekoracyjne. Sklepy takie definiuje więc jako kosmetyczno-chemiczne. Zgodnie z taką klasyfikacją asortymentową sklepów chemiczno-kosmetycznych posiadamy obecnie 412.

Wypowiedź w cyklu rozmów Wiadomości Kosmetycznych z menedżerami sieci drogeryjnych na temat kondycji polskiego handlu oraz prognoz na 2022 rok
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
20.11.2025 11:20
SW Research: Polki to patriotki konsumenckie. Zaufanie do polskich marek deklaruje 95 proc. badanych
Polki chętniej sięgają po polskie marki niż Polacy.Agata Grysiak

Z najnowszego raportu „Made in Poland”, przygotowanego przez SW Research z inicjatywy Grupy Amica, wynika, że polscy konsumenci coraz częściej świadomie wybierają produkty krajowych producentów. Zaufanie do rodzimych marek deklaruje aż 95 proc. badanych, a 70 proc. ufa im bardziej niż zagranicznym. Co istotne, wybory te nie wynikają z przyzwyczajenia – 75,8 proc. respondentów przyznaje, że regularnie sięga po polskie produkty, kierując się przede wszystkim oceną jakości, rzetelnością producentów i realnymi doświadczeniami użytkowymi.

Raport szczegółowo analizuje, jak Polacy postrzegają pojęcie „polskiej marki”. Określenie „Made in Poland” przestaje pełnić funkcję jedynie marketingowego sloganu – dla 74 proc. badanych oznacza ono krajową produkcję, dla 70 proc. polskie pochodzenie firmy, a dla 51 proc. krajowy kapitał. Respondenci wskazują, że marka zasługuje na miano polskiej tylko wtedy, gdy realnie działa, produkuje i rozwija się w kraju. Tym samym miejsce wytwarzania staje się jednym z kluczowych kryteriów budujących zaufanie i lojalność konsumentów.

 

 

Cytowany w raporcie Michał Rakowski, wiceprezes Grupy Amica, podkreśla rosnącą rolę transparentności i jakości krajowej produkcji. Badanie pokazuje, że polskie produkty są cenione przede wszystkim za uczciwość producentów (57 proc.), wysoką jakość (55 proc.) oraz pozytywne doświadczenia użytkowników (49 proc.). W praktyce oznacza to, że konsumenci nie potrzebują deklaracji – oczekują dowodów w postaci solidnego wykonania i wiarygodnego pochodzenia. To właśnie te elementy budują przewagę krajowych marek na coraz bardziej konkurencyjnym rynku.

Znaczenie polskich marek wykracza dziś poza kwestie zakupowe. Aż 81 proc. ankietowanych uważa, że stoją za nimi konkretne wartości, takie jak wspieranie lokalnej gospodarki (63 proc.), patriotyzm gospodarczy (55 proc.) czy wieloletnia tradycja (52 proc.). Jedynie 20 proc. uważa, że określenie „polska marka” bywa pustym hasłem, przy czym dotyczy to głównie sytuacji, gdy deklaracje nie znajdują potwierdzenia w działaniach. Dane te dowodzą, że konsumpcyjny patriotyzm Polaków jest świadomy i wynika z racjonalnej oceny jakości oraz wiarygodności marek.

Wyniki raportu pokazują również istotne różnice w podejściu do polskich marek między kobietami a mężczyznami. Polskie produkty częściej wybiera 78,5 proc. kobiet (wobec 72,6 proc. mężczyzn), a 82 proc. kobiet deklaruje większe zaufanie do krajowych producentów (u mężczyzn 72 proc.). Jednocześnie 80,7 proc. badanych deklaruje sympatię do rodzimych marek, a 73,3 proc. uznaje ich wybór za wyraz patriotyzmu. Badanie zrealizowano w październiku 2025 roku metodą CAWI na reprezentatywnej próbie 1025 osób w wieku 16 i starszych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
20.11.2025 10:11
UCE Research: Polacy coraz bardziej czujni wobec promocji na Black Friday
Blisko 72 proc. Polek i Polaków widzi zawyżanie cen przed Black Friday.Karolina Grabowska Kaboompics

Według najnowszego raportu „Polacy na kursie Black Friday. Edycja 2025”, przygotowanego przez UCE RESEARCH i Shopfully Poland, aż 71,9 proc. konsumentów zauważa podnoszenie cen produktów lub usług przed Black Friday. Z tej grupy 26,9 proc. deklaruje, że widziało takie działania wiele razy, 23 proc. często je obserwuje, a 22 proc. przyznaje, że spotkało się z nimi już kilkukrotnie. Jedynie 4,6 proc. ankietowanych nigdy nie zauważyło tego rodzaju praktyk, co – zdaniem autorów – może wynikać z mniejszej aktywności zakupowej lub braku regularnego śledzenia cen.

Eksperci podkreślają, że dane te pokazują rosnącą świadomość i ostrożność konsumentów. Jak zauważa współautor raportu Robert Biegaj, wysokie wskazania nie są zaskoczeniem, ponieważ od lat w mediach regularnie pojawiają się ostrzeżenia dotyczące fałszywych promocji. Jednocześnie fakt, że tak duża część kupujących dostrzega podwyżki cen przed Black Friday, wskazuje na skalę i systemowy charakter tego zjawiska. Zdaniem autorów raportu może to być poważnym sygnałem ostrzegawczym dla sprzedawców, których wiarygodność staje się kluczowa w okresach intensywnych kampanii promocyjnych.

Z raportu wynika także, że 84 proc. konsumentów za każdym razem sprawdza, czy dana promocja jest prawdziwa i opłacalna. To bardzo wysoki odsetek, który – według ekspertów UCE RESEARCH – świadczy o większej racjonalności zakupowej Polaków. Konsumenci częściej korzystają z porównywarek cenowych, aplikacji mobilnych i narzędzi analizujących historię cen. Dla sprzedawców oznacza to konieczność zwiększenia transparentności cenowej, ponieważ fałszywe promocje są szybko wykrywane i mogą prowadzić do utraty zaufania do marki.

Jednocześnie 14 proc. ankietowanych nigdy nie weryfikuje zmian cen, a 2 proc. nie pamięta, czy kiedykolwiek to robiło. Zdaniem ekspertów taka postawa może wynikać z przyzwyczajeń zakupowych, wysokiego poziomu zaufania do stałych marek lub niższej świadomości konsumenckiej, zwłaszcza w starszych grupach wiekowych. Autorzy raportu podkreślają, że brak kontroli cen może sprzyjać nieetycznym praktykom rynkowym, które wykorzystują nieświadomość części kupujących.

Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI w dniach 6–8 listopada 2025 roku na reprezentatywnej próbie 1007 Polaków w wieku 18–80 lat. Autorzy raportu podkreślają, że rosnąca czujność konsumentów oraz systematyczne nagłaśnianie procederu zawyżania cen sprawiają, że Black Friday traci charakter spontanicznego święta zakupów, a coraz bardziej staje się przemyślaną, świadomą strategią wyszukiwania faktycznie korzystnych ofert.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
21. listopad 2025 17:58