Morten Engelstoft powiedział Financial Times, że jedynym sposobem na przerwanie „błędnego koła” kryzysu w łańcuchu dostaw jest niższy popyt konsumencki, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie import wzrósł o 20 proc.
Globalny niedobór kierowców dostawczych, ciągłe zakłócenia spowodowane pandemią oraz brak inwestycji w infrastrukturę w portach zaostrzyły kryzys. Jednak głównym problemem pozostaje rosnący popyt.
Engelsoft powiedział w rozmowie z Financial Times, że sama wielkość prowadzonej działalności jest tak ogromna, że przepustowość portów, kierowców ciężarówek, magazynów, a nawet siły roboczej dla całego sprzętu stworzyła wąskie gardło.
Zablokowanie Kanału Sueskiego przez kontenerowiec pokazało, że kilkudniowy postój na tym tranzytowym szlaku był okupiony wielomiesięcznymi konsekwencjami oraz, jak zawsze w takich przypadkach, podniesieniem stawek za transport, co przełoży się na wzrost cen detalicznych towarów. Mieliśmy też już problem z brakiem kontenerów, którymi transportowane są towary, a ostatnio ogromnym problemem jest brak kierowców ciężarówek.
Wybuch pandemii, w 2020 roku skutkował m.in. zerwaniem łańcuchów dostaw. Konkluzją dla wielu firm miało być takie przeorganizowanie poddostawców, żeby znajdowali się w promieniu maksymalnie 2 tys. kilometrów od danej firmy.
Jak widać sytuacja będzie wymagała podjęcia kolejnych kroków i przeorganizowania całego systemu.