StoryEditor
Salony beauty
27.10.2020 00:00

Beauty Razem: Gwałtowna zapaść w beauty. Salony chcą pracować!

- Salony kosmetyczne i fryzjerskie oczekują nieprzerwanej możliwości pracy. Pięciomiesięczne funkcjonowanie salonów od 18 maja br. i brak transmisji pokazały, że jest to jedna z najbardziej bezpiecznych branż. Spadek liczby klientów powinien skutkować wsparciem od rządu i zezwoleniem na funkcjonowanie na rynku - mówi Michał Łenczyński z Beauty Razem przedstawiając nowe badania sektora urody.

19 października 2020 r. doszło do spotkania przedstawiciela 37-tysięcznego środowiska wsparcia #BeautyRazem z rządem. W spotkaniu uczestniczył wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin, wiceminister rozwoju Olga Semeniuk, rzecznik MŚP Adam Abramowicz, wiceszef PFR Bartosz Marczuk i Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas. Ze strony branży ślubnej, której była poświęcono spotkanie wystąpiły trzy przedstawicielki, natomiast branżę beauty reprezentował Michał Łenczyński z Beauty Razem. 

Spotkanie rządu w sprawie możliwego kolejnego lockdownu wielu branż, odbyło się trzy dni później, w czwartek 22 października br. „Do późnych godzin toczyły się w czwartek rozmowy w gronie rządowym w sprawie nowych obostrzeń (…) Wyłączone miały być salony fryzjerskie, kosmetyczki, solaria, czyli cała branża beauty. (…) Z naszych informacji – potwierdzonych w dwóch źródłach – wynika, że sprzeciw zgłosił tu wicepremier Jarosław Gowin. (…) Spytaliśmy o to samych zainteresowanych, ale nie chcieli komentować tematu.”

Narada wicepremiera Jarosława Gowina z rządem odbyła się 3 dni po przedstawieniu mu postulatów przeciwko lockdownowi przez Beauty Razem.  - O ile argumenty przeciwko lockdownowi salonów fryzjerskich okazały się skuteczne, rząd nadal nie wdrożył w życie odmrożenia stanowiących usługi osobiste salonów masażu i solariów. W tej sprawie interweniował Rzecznik MŚP,  Adam Abramowicz, również obecny na poniedziałkowym spotkaniu z przedstawicielami branży beauty - mówi Michał Łenczyński z Beauty Razem.

Beauty Razem przeprowadza badania sytuacji w branży

W miniony weekend, 24-25 października br., 37-tysięczne grono specjalistów sektora urody przeprowadziło kolejne badania aktualnej sytuacji rynkowej. 

-  Z badań wyłania się ponury obraz nagłego tąpnięcia w branży i potrzeba szybkiego wsparcia ze strony rządu – przy pozostawienia możliwości pracy, jako jednej z najbezpieczniejszych branż dzięki wysokiemu reżimowi bezpieczeństwa i udowodnionemu brakowi wpływu na sytuację zdrowotną w kraju, na podstawie pięciomiesięcznego okresu funkcjonowania branży od odmrożenia (które nastąpiło 18 maja 2020 r.) - mówi Michał Łenczyński reprezentujący sektor urody.

Wnioski z badania – Spadek obrotów w mijającym tygodniu (19-25.10.2020) w porównaniu do poprzedniego tygodnia (12-18.10.2020)

100,00% – 11,17% respondentów – odpowiedź oznacza, że obrót jest zerowy
90,00% – 0,17% respondentów
80,00% – 40,49% respondentów
70,00% – 1,11% respondentów
60,00% – 0,31% respondentów
50,00% – 5,95% respondentów
40,00% – 26,42% respondentów
30,00% – 3,28% respondentów
20,00% – 3,25% respondentów
10,00% – 2,18% respondentów
0,00% – 5,67% respondentów – odpowiedź oznacza, że obrót jest taki sam

Badanie CAWI z dnia 24-25.10.2020 r. na reprezentatywnej próbie 2892 respondentów – specjalistów i przedsiębiorców branży Beauty. Źródło: Beauty Razem/Beauty Research.

Średnia ważona spadku obrotu na dziś to kolejne 60,07%, czyli salony mają dzisiaj 39,93% obrotów sprzed tygodnia. Dodatkowo, we wcześniejszym tygodniu, bezpośrednio po wprowadzeniu “żółtych stref”, Beauty Razem szacuje spadek obrotu na poziomie 15% w żółtych strefach i 20% w czerwonych strefach (źródło: badania z poprzedniego tygodnia).

Wnioski z badania – Zajętość “kalendarza” w salonach w mijającym tygodniu (19-25 października 2020)

100,00% – 5,21% – odpowiedź oznacza, że “kalendarz” usług jest pełny
90,00% – 3,13%
80,00% – 12,07%
70,00% – 0,89%
60,00% – 19,31%
50,00% – 4,17%
40,00% – 2,63%
30,00% – 43,10%
20,00% – 3,97%
10,00% – 3,53%
0,00% – 1,99% – odpowiedź oznacza, że salon stoi pusty

Badanie CAWI z dnia 25.10.2020 r. na reprezentatywnej próbie 2014 respondentów – specjalistów i przedsiębiorców branży Beauty. Źródło: Beauty Razem/Beauty Research.

Średnia ważona zajętości kalendarza na dziś to 47,11%, czyli salony czekają puste na klientów przez 52,89% czasu.

- Należy podkreślić, że część branży została już zmieciona z powierzchni ziemi, przez obostrzenia w innych branżach. W szczególności dotknęło to wizażystki, z których wiele było całkowicie uzależnionych od odbywających się ślubów, eventów, targów i imprez okolicznościowych. Część specjalistów nadal obsługuje umówione wizyty, stąd badanie pokazuje wynik uśredniony. Ogólny obraz wyłaniający się z analizy rynku jest taki, że telefon przestał dzwonić - tłumaczy szef Beauty Razem.

Wnioski z badania – Co będzie, jeśli utrzyma się sytuacja obecna?

Respondentom zadano pytanie zamknięte: “Czy zakładając że utrzyma się obecna liczba klientów, a nie będzie pomocy od rządu, Twój salon będzie przynosił godziwy zysk, czy przyniesie straty?” pozostawiając możliwe odpowiedzi:

Mój salon będzie przynosił zysk powyżej „średniej krajowej” (5,30%)
Mój salon będzie przynosił zysk poniżej „średniej krajowej” (4,67%)
Będę wychodzić mniej więcej na zero, ale wytrzymam najbliższe 9 miesięcy (23,63%)
Będę wychodzić mniej więcej na zero, do 9 miesięcy rozważę zamknięcie lub sprzedaż salonu (9,00%)
Będę dokładać do salonu, ale wytrzymam najbliższe 9 miesięcy (3,76%)
Będę dokładać do salonu i do 9 miesięcy rozważę jego zamknięcie lub sprzedaż (53,64%)

Badanie CAWI z dnia 25.10.2020 r. na reprezentatywnej próbie 1756 respondentów – specjalistów i przedsiębiorców branży Beauty. Źródło: Beauty Razem/Beauty Research.

- Z badania wyłania się dzisiejszy obraz sytuacji. W wypadku braku wsparcia z rządu, bądź – wbrew klientom i specjalistom – lockdownu jednej z najbezpieczniejszej branży usług osobistych, dojść może do szerokiego, negatywnego wypływu recesji w beauty na pozostałe sektory gospodarki. Szacuje się, że sektor piękna zatrudnia 300.000 osób, które zatrudniane są w 143.338 podmiotach gospodarczych - komentuje Michał Łenczyński.

Jego zdaniem przy obecnej sytuacji, w ciągu 9 miesięcy działalność może zamknąć 62,64% przedsiębiorców, co przekłada się na utratę pracy przez 187.920 osób oraz zamknięcie 89.787 przedsiębiorstw w ciągu 9 miesięcy. Co więcej, taka liczba podmiotów będzie narażona na pełny zwrot pożyczek z PFR, ponieważ niezwracanie pełnej 100% kwoty wsparcia PFR (36.000 zł na pracownika, w wariancie optymistycznym zwrotne po roku w 25%) jest uwarunkowane utrzymaniem działalności przez rok i niezmniejszaniem stanu zatrudnienia.

Po za tym z badań wynika, że rentowność dodatnia występuje tylko u 11,07% salonów, 36,24% firm “wychodzi na zero”, a 63,76% firm przynosi dziś straty. Dlatego, jak podkreśla, konieczne jest natychmiastowe wsparcie w obrębie PKD 96.02.Z.

Beauty Razem publikuje listę żelaznych argumentów

- Jakiekolwiek ograniczenia w branży urody spowodują straty budżetowe, negatywne konsekwencje dla rynku pracy, a jednocześnie udowadniając w sposób logiczny, że usługi beauty są bezpieczne i nie ma społecznej akceptacji na zamrożenie. Branża pokazuje również argumenty potwierdzające, że wsparcie przedsiębiorców i specjalistów beauty jest sytuacją win-win dla budżetu kraju, a każda kwota wsparcia korzystnie odbije się na kondycji budżetu i wróci do budżetu państwa z nawiązką - zaznacza Beauty Razem.

Klienci przychodzą rzadziej. Dlaczego?

Choć od reguły zdarzają się wyjątki ją potwierdzające, ogólne i nagłe tąpnięcie w branży jest dostrzegalne gołym okiem. O ile klientek jest tyle samo, bo wszyscy czujemy potrzebę korzystania z salonów, to przychodzą one rzadziej. Spadek częstotliwości wizyt, przedsiębiorcy beauty odczuwają jako spadek obrotów. Wyróżniono kilka głównych przyczyn rzadszych, bądź anulowanych wizyt.

Efekt niewiedzy – w komunikacji rządowej nie wybrzmiało wystarczająco głośno, że dozwolone jest korzystanie z usług salonów piękności, przy oczywistym zachowaniu obowiązującego reżimu bezpieczeństwa, do których salony się dostosowały
Efekt mediów – sytuacja przypominająca tą z przełomu maja i kwietnia br., powodująca zachowawczy stosunek do korzystania z jakichkolwiek usług. Branża czuje się poszkodowana przez media, ze względu na powtarzające się medialne nagonki z powielaniem fake news
Efekt kwarantanny – część społeczeństwa jest objęta kwarantanną; specjaliści branży chętnie wspierają psychicznie swoje klientki, posługując się środkami zdalnymi
Efekt home office – osoby które nie wychodzą z domu, są mniej skłonne do dbania o wygląd, pomimo tego, że zwiększa to w nich poczucie samoakceptacji i komfort psychiczny
Efekt opieki nad dziećmi – rodzice, którzy muszą opiekować się dziećmi w domu w trakcie edukacji zdalnej, są mniej skłonni do wychodzenia na zewnątrz i mają ograniczoną możliwość (w szczególności dotyczy to wychowania przez jednego rodzica)
Efekt recesji – obniżane zarobki powodują, że części klientów nie stać na usługi; warto podkreślić, że za badaniami Beauty Razem/Beauty Research, ceny usług beauty są na niemal identycznym poziomie, a pomimo wzrostu cen środków dezynfekcyjnych, higienicznych i ochronnych, średni wzrost ceny usługi wynosi 1,80 zł.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
28.06.2025 09:00
Doda ujawniła, że solarium doprowadziło ją do czerniaka. Branża beauty: to nagonka, ktoś jej za to zapłacił
Instagram @dodaqueen

Dorota Rabczewska, znana szerzej jako Doda, opublikowała w swoich mediach społecznościowych poruszającą relację, w której poinformowała, że na początku 2025 roku zdiagnozowano u niej złośliwego czerniaka skóry. Do tej pory o jej chorobie wiedzieli wyłącznie najbliżsi, teraz artystka zdecydowała się ujawnić szczegóły swojej walki z nowotworem. W obszernej relacji wideo pokazała kolejne etapy leczenia, w tym zdjęcia z poradni onkologicznej oraz dokumentację medyczną.

W emocjonalnych słowach opisała lęk, niepewność i potrzebę działania, które towarzyszyły jej w ostatnich miesiącach. Jej decyzja, by mówić publicznie o diagnozie, może mieć szerokie społeczne konsekwencje – od zwiększenia świadomości na temat czerniaka po wzmożenie kontroli nad solariami.

W swoim apelu Doda szczególną uwagę zwróciła na zgubne skutki wieloletniego korzystania z solarium. Przyznała, że jako nastolatka była wręcz uzależniona od sztucznego opalania – przez co najmniej osiem lat odwiedzała solarium codziennie, spędzając za każdym razem około 20 minut pod lampą UV. Oznacza to ekspozycję sięgającą niemal 1000 godzin silnego promieniowania, które – jak podkreślają dermatolodzy – wielokrotnie zwiększa ryzyko rozwoju czerniaka i innych nowotworów skóry. Artystka przyznała, że była wtedy pozbawiona wiedzy i świadomości zagrożeń, a dziś płaci wysoką cenę za młodzieńczą lekkomyślność. „Jest to cena, którą płacę za swoją głupotę, brak świadomości, naiwność, brak elementarnej wiedzy. [...] Nie korzystajcie z solarium!” – zaapelowała do obserwatorów.

Branża broni się: „Ktoś jej zapłacił”

Doda zapowiedziała, że zamierza aktywnie działać na rzecz edukacji społeczeństwa w zakresie profilaktyki nowotworów skóry. Planuje nagłaśniać temat szkodliwości promieniowania UV i promować regularne badania dermatoskopowe znamion. Jej zdaniem w każdym miejscu, gdzie oferuje się opalanie w solarium, powinny znajdować się wyraźne ostrzeżenia – podobne do tych na opakowaniach papierosów – informujące o rakotwórczym działaniu promieniowania. Rabczewska wyraziła też opinię, że usługa opalania powinna być dostępna wyłącznie dla osób pełnoletnich, a klient powinien być świadomy, że robi to na własną odpowiedzialność. Jej apel zyskał szeroki rozgłos i wywołał debatę o skuteczności dotychczasowych regulacji.

W branży beauty zawrzało po opublikowaniu tych wyznań. Wypowiedzi osób działających w tym sektorze (pisownia oryginalna) w sieci rozpięte są od pochwalnych aż do ganiących i bagatelizujących problem: “Wgl przestańmy oddychać proponuję” komentuje jedna z członkiń grupy Beauty Razem, organizacji branżowej zrzeszającej m.in. osoby zajmujące się kosmetologią, stylizacją paznokci, wizażem czy usługami opalania właśnie. ”Moja koleżanka dostała czerniaka, a nigdy nie opalała się na solarium. Kolejna nagonka na branżę solaryjną”, twierdzi inna. ”Ktoś tutaj świetnie wykorzystał sytuację i dobrze jej zapłacił, aby rozpocząć kolejną nagonkę na solarię, bo ostatnia już trochę ucichła” wtóruje koleżance inna internautka, za to kolejna wskazuje, że „Mnie przeraża ile tu jest osób,które piszą szkodliwe komentarze nie mając nawet podstawowej wiedzy z zakresu dermatologii”. Inna jeszcze osoba kwituje: “Ale w czym przegięła? W mowieniu prawdy popartej naukowo”.

Stan prawny stanem prawnym, a karawana jedzie dalej

Warto jednak przypomnieć, że Polska już w 2018 roku wprowadziła przepisy ograniczające dostęp do solariów. Zgodnie z Ustawą z dnia 15 września 2017 r. o ochronie zdrowia przed następstwami korzystania z solarium, która obowiązuje od 16 lutego 2018 r., obowiązuje całkowity zakaz udostępniania solariów osobom niepełnoletnim. W przypadku wątpliwości co do wieku klienta, przedsiębiorca ma obowiązek poprosić o dokument tożsamości – w razie jego braku musi odmówić wykonania usługi. Ponadto ustawa zakazuje reklamy i promocji solariów, w tym w telewizji, prasie, radiu, internecie oraz materiałach drukowanych. Dozwolone są jedynie neutralne informacje niezbędne do prowadzenia działalności, jak nazwa firmy, godziny otwarcia czy cennik.

image

DermTech: millenialsi i pokolenie X nie przestrzegają nawyków bezpiecznego opalania

Obowiązki przedsiębiorców prowadzących solaria obejmują również zamieszczenie w widocznym miejscu odpowiednich informacji o zagrożeniach. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 18 stycznia 2018 r. precyzuje, że w każdym punkcie oferującym solarium musi znajdować się czytelny komunikat: „Zakaz udostępniania solarium osobom, które nie ukończyły 18. roku życia (art. 5 ust. 1 ustawy z dnia 15 września 2017 r. o ochronie zdrowia przed następstwami korzystania z solarium)”, a także ostrzeżenie o ryzyku związanym z promieniowaniem UV. Przedsiębiorcy, którzy nie stosują się do przepisów, mogą podlegać surowym sankcjom.

Nadzór nad przestrzeganiem przepisów sprawuje Państwowa Inspekcja Sanitarna. W przypadku wykrycia nieprawidłowości – np. braku wymaganych informacji, reklamy solarium lub udostępnienia usługi osobie niepełnoletniej – Sanepid może nałożyć karę finansową w wysokości od 1 000 zł do nawet 50 000 zł. Choć przepisy obowiązują od ponad sześciu lat, ich egzekwowanie bywa niesystematyczne.

I co dalej?

Publiczne ujawnienie przez Dodę diagnozy czerniaka oraz jej apel o unikanie solariów mogą wywołać istotne skutki dla branży kosmetycznej. Po pierwsze, spodziewany jest spadek popularności usług opalania – zarówno solariów, jak i opalania natryskowego – szczególnie wśród młodszych konsumentek. Wzrost świadomości zagrożeń związanych z promieniowaniem UV może też przyczynić się do zmiany preferencji estetycznych: odchodzenia od „opalonego looku” na rzecz naturalnej, chronionej skóry. To z kolei może przełożyć się na większy popyt na produkty ochronne – zwłaszcza kosmetyki z wysokim SPF, dermokosmetyki dla skóry wrażliwej oraz odzież z filtrem UV. Marki z tego segmentu mogą zyskać, jeśli odpowiednio zareagują komunikacyjnie i edukacyjnie.

image

Drogerio, edukuj klientki o filtrach UV także wiosną!

Jednocześnie nagłośnienie tematu może skłonić organy nadzoru, jak Sanepid, do intensyfikacji kontroli solariów – pod kątem przestrzegania zakazu reklamy, obsługi niepełnoletnich czy odpowiedniego oznakowania lokali. Branża beauty może być zmuszona do przeglądu swoich procedur, a także do bardziej odpowiedzialnej komunikacji w obszarze estetyki skóry i działań profilaktycznych. To także szansa dla producentów kosmetyków na wzmocnienie przekazu prozdrowotnego – np. poprzez kampanie CSR, promowanie badań znamion czy współpracę z dermatologami. Działanie Dody może więc nie tylko zmienić postawy konsumenckie, ale też wymusić większą odpowiedzialność komunikacyjną i operacyjną w całym sektorze.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
18.06.2025 13:44
Błędy w budżetowaniu i optymalizacji kosztów działalności makijażystów: jak nie przepalać budżetu?
Kosmetyki kupowane impulsywnie to najprostsza droga do zniszczenia balansu wydatków.Olga Kriger

W pracy makijażysty kluczowe znaczenie ma nie tylko talent artystyczny i umiejętności techniczne, ale także umiejętność gospodarowania budżetem. W dobie natłoku trendów z TikToka i Instagrama coraz łatwiej ulec pokusie kolejnego „must have”, który rzekomo odmieni każde portfolio. Tymczasem brak planowania i nadmierna impulsywność w zakupach mogą prowadzić nie tylko do zatorów finansowych, ale również do gorszej jakości pracy. Jakie błędy najczęściej popełniają makijażyści i wizażystki w zarządzaniu kosztami swojej działalności?

Nieuważne inwestowanie w narzędzia pracy

Wielu początkujących makijażystów skupia się głównie na kosmetykach – szminkach, paletach, pigmentach – zaniedbując przy tym równie istotne narzędzia, które służą latami. Mowa tu m.in. o pędzlach, akcesoriach wielokrotnego użytku, paletach magnetycznych czy profesjonalnych walizkach i organizerach. Inwestycja w wysokiej jakości narzędzia może wydawać się kosztowna na początku, ale to wydatek rozłożony w czasie – często na kilka lat pracy. Tymczasem wiele osób odkłada ten zakup, wybierając tańsze zamienniki, które szybko się niszczą, co w dłuższej perspektywie podnosi całkowity koszt działalności. Dobre narzędzia nie mają daty ważności, a ich cena rośnie wraz z inflacją – warto więc potraktować je jak inwestycję.

Pułapka limitowanych kolekcji

Współczesny rynek beauty żyje limitowanymi kolekcjami – nie tylko wielkie marki, ale również niszowe firmy wypuszczają każdego roku coś „na chwilę”. Dla makijażysty pokusa, by kupić na zapas lub „bo już więcej nie będzie” bywa niezwykle trudna do pohamowania. Problem polega na tym, że większość takich produktów nie trafia później do regularnego użytku: nie pasuje kolorystycznie, nie sprawdza się w pracy z klientkami albo po prostu przegrywa z ulubieńcem, którego już mamy w kufrze. Często dochodzi również do kompulsywnego poszukiwania tańszych odpowiedników tych limitowanych hitów – i wtedy pojawiają się kolejne nietrafione zakupy, które pochłaniają dostępny budżet. Zamiast kupować pięć produktów „na próbę”, lepiej postawić na jeden sprawdzony, niezawodny kosmetyk.

Brak rozeznania w składach i jakości produktów

Kosmetyki nie zawsze są warte swojej ceny – a cena nie zawsze oznacza jakość. Bardzo często ten sam skład, pigment czy efekt można uzyskać korzystając z produktów kilkukrotnie tańszych, jeśli tylko poświęcimy chwilę na ich wyszukanie. Dobrym przykładem są róże – popularne formuły luksusowych marek często mają tańsze odpowiedniki o niemal identycznym składzie i działaniu. Za kwotę jednego „instagramowego” różu od prestiżowej marki można kupić nie tylko jego zamiennik, ale również dodatkowe produkty niezbędne w pracy, np. podkład w różnych odcieniach. Niestety, często górę bierze presja społeczna i potrzeba bycia „na czasie”, co kończy się przepłacaniem i gromadzeniem produktów, które nie przekładają się na jakość pracy.

Impulsywny dobór kolorów

Makijażyści to osoby wrażliwe na piękno i często dają się uwieść intensywnym błyskom, wielowymiarowym topperom do powiek czy opalizującym pigmentom. Choć te produkty świetnie wyglądają na zdjęciach, w rzeczywistości często okazują się bezużyteczne w pracy komercyjnej. Tymczasem podstawą w kuferku wizażysty powinny być kolory uniwersalne – beże, brązy, czerń, stonowane róże i brzoskwinie. To właśnie z ich pomocą można wykonać profesjonalny makijaż ślubny, biznesowy czy do sesji wizerunkowej. Zbyt duża liczba „efektownych”, ale niepraktycznych produktów oznacza nie tylko stratę pieniędzy, ale i miejsca w kufrze oraz chaos w pracy.

Zaniedbanie klasyków na rzecz nowinek

Nowości kosmetyczne kuszą obietnicą przełomowych formuł i spektakularnych efektów, ale rzeczywistość pokazuje, że trzon kuferka makijażysty od lat pozostaje bez zmian. Tusze do rzęs, pudry matujące, utrwalacze, kredki do brwi, eyelinery – to produkty, które rzadko się zmieniają i mają wielu wiernych użytkowników wśród profesjonalistów. Doświadczeni wizażyści niejednokrotnie od lat używają tych samych kosmetyków i nie widzą potrzeby ich wymiany – a jeśli już, to w bardzo konkretnych sytuacjach. Tymczasem mniej doświadczeni makijażyści często wpadają w pułapkę testowania nowości „dla sportu”, co kończy się generowaniem niepotrzebnych kosztów i brakiem stabilności w pracy.

Brak planowania budżetu i strategii zakupowej

Podstawowym błędem wielu osób pracujących w zawodzie wizażysty jest brak planu zakupowego. Większość produktów kupowana jest pod wpływem emocji, z myślą, że na pewno się przyda. Tymczasem profesjonalna działalność wymaga podejścia jak do każdego innego biznesu: warto ustalić roczny lub kwartalny budżet na uzupełnianie zapasów, planować zakupy z wyprzedzeniem (np. Rozsądnie korzystając z sezonowych promocji) i regularnie robić przegląd kuferka. Warto także wyznaczyć sobie progi wydatków na konkretne kategorie: np. określić, ile jesteśmy w stanie wydać na pielęgnację, produkty bazowe, pędzle czy środki higieniczne. Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której 70 proc. budżetu pochłaniają kolorowe cienie, a zabraknie pieniędzy na niezbędny płyn do dezynfekcji.

Kosmetyczna amnezja, czyli zapominanie o tym, co już mamy

Częstym problemem wizażystów – zwłaszcza tych aktywnych w mediach społecznościowych – jest brak nawyku rotowania i zużywania posiadanych już produktów. Zamiast regularnie pracować z zawartością kuferka, testować różne konfiguracje i wypracowywać własne techniki, sięgają oni po kolejne nowości. Efekt? Zmarnowane produkty, które tracą ważność, pękają w przechowywaniu lub po prostu zajmują miejsce. Tymczasem odpowiednie zorganizowanie przestrzeni roboczej, tworzenie zestawów „rotacyjnych” i regularna selekcja mogą przynieść nie tylko oszczędności, ale też realne usprawnienie pracy.

Artyzm i rozsądek mogą iść w parze

Makijaż to sztuka – ale działalność makijażysty to także biznes, który wymaga rozsądnego zarządzania budżetem. Rezygnacja z zakupów pod wpływem impulsu, inwestowanie w trwałe narzędzia, skupienie na uniwersalnych produktach oraz planowanie wydatków to podstawy, które pozwolą uniknąć finansowych pułapek. Im szybciej makijażyści potraktują swoją pracę jak profesjonalne przedsięwzięcie, tym łatwiej będzie im osiągnąć stabilność, rentowność i rozwój.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
01. lipiec 2025 01:35