StoryEditor
Rynek i trendy
13.07.2017 00:00

Ekologiczne szaleństwo

Moda na ekologię przybiera na sile. Jesteśmy coraz bardziej świadome nie tylko tego, co jemy, ale również tego, co aplikujemy na naszą skórę. W naszych domach coraz częściej pojawiają się ekośrodki do utrzymania czystości, umiemy czytać etykiety i wybierać produkty bezpieczne dla nas i naszych najbliższych.

Co dzień wyruszamy na zakupy z głową pełną ostrzeżeń: „żadnych PEG-ów, PPG-ów, SLES-ów i SLS-ów“. W sieci aż roi się od mało rzetelnych i mocno niestety mijających się z prawdą artykułów i blogów ostrzegających nas przed całą masą substancji rakotwórczych i szkodliwych dla zdrowia. Często zapadają nam w pamięć zaledwie wyrywki tych informacji. Natłok komunikatów i niezałatwionych spraw daje każdej z nas w kość, a wybieranie kosmetyku ze smartfonem w dłoni i analizą jego składu nie do końca wpisuje się w codzienną gonitwę.

Często więc poddajemy się, biorąc „to co zwykle“ lub sięgamy po kosmetyki eko, nie do końca wierząc w ich działanie. Współczesna komercjalizacja przekonuje nas bowiem, że o ile skład kosmetyku nie jest długi jak poemat, nie zawiera substancji A, B i C – kosmetyk nie będzie skuteczny. Tymczasem w naturze występuje cała masa substancji zawierających owe A, B, C, mających zbawienne działanie dla naszej cery, o działaniu nawilżającym, naprężającym, antyoksydacyjnym itd.

Przypomnijmy sobie nasze babki, które robiły napary z ziół, obkładały powieki ogórkiem, a włosy płukały deszczówką. Do dziś pamiętam jędrną, rumianą twarz mojej babki długo, długo pozbawioną zmarszczek, pomimo że jedynym kremem, jaki na oczy widziała, była maść witaminowa z apteki. Skąd nasze babki i prababki wiedziały, jakim naparem przecierać buzię, aby poznikały naczynka? Co wypić, aby poprawić wygląd skóry i paznokci, w czym się wykąpać, aby przestały boleć stawy? Medycyna ludowa i ziołolecznictwo w Polsce ma wspaniałą tradycję. Zastanawia mnie, jak to jest możliwe, że z dobrodziejstw owej tradycji tak szeroko korzystają dziś koncerny farmaceutyczne, oferując kolejne – pochodzenia naturalnego – suplementy diety, natomiast producenci kosmetyków ledwie muskają temat.

Nie takie INCI straszne

W codziennym pośpiechu nie mamy czasu na dogłębną analizę zasłyszanych lub przeczytanych naprędce informacji. Wierzymy „na słowo”, najczęściej nie weryfikując tych informacji, ponieważ najprawdopodobniej przed publikacją ktoś już to zrobił. W efekcie w sklepie bierzemy do ręki kosmetyk i rzucamy okiem na skład. Przykładowy PEG dyskwalifikuje produkt, a my w desperacji szukamy dalej.

Tymczasem INCI zobowiązuje. Nie każdy wie, że nazwę chemiczną PEG posiada wiele substancji pochodzenia naturalnego, jak choćby PEG-7 otrzymywany z oleju kokosowego. Nie dajmy się zwariować! Nie każdy PEG jest straszny, a nie każdy kosmetyk pozbawiony omijanych szerokim łukiem skrótów jest bezpieczny. Warto dodać, że niebezpieczne mogą być również zanieczyszczone lub w nieodpowiedni sposób dozowane substancje naturalne.

Zamiast załamywać ręce nad każdym składem, warto sięgnąć po produkty eko. Są naprawdę doskonałe, działają równie dobrze lub lepiej niż produkty tradycyjne. Mogą być stosowane samodzielnie lub jako uzupełnienie kosmetyków tradycyjnych. Na pewno warto ich spróbować, zwłaszcza że charakteryzuje je niska cena – wszystko dała nam natura.

Pudry eko – pielęgnacja i makijaż w jednym

Wiele lat temu zachwycałam się cudownym działaniem pudru ryżowego niemieckiej marki Kryolan. Bezskutecznie usiłowałam namówić do jego używania moją przyjaciółkę wizażystkę, która swojej pracy zawodowej nie wyobrażała sobie bez fixera innej niemieckiej marki. Pomyślałam wówczas o zrobieniu pudru, który łączyłby w sobie cechy obu tych produktów. Na rynku nieśmiało zaczęły się pojawiać inne pudry transparentne, my natomiast rozpoczęliśmy pracę nad naszym „cackiem“. Testowaniem każdej kolejnej próbki męczyłam przyjaciółkę i jej koleżanki wizażystki oraz siebie samą, wciąż nie będąc zadowoloną z efektów. Puder albo bielił cerę, albo był za słabo zmielony, albo zbyt mocno. Albo tworzył maskę, albo nie utrwalał makijażu tak, jak byśmy tego chciały. Ostatecznie po 2 latach pracy i ciągłego testowania powstał produkt w naszym mniemaniu idealny. Pozostało tylko czekać, czy za taki uzna go rynek.

Ryżowy proszek z Azji

Nasz pierwszy produkt Ecocera – puder ryżowy Fixer  to kosmetyk stworzony z naturalnych składników (ryż używany do jego produkcji pochodzi z południowo-wschodniej Azji), doskonale matuje cerę i utrwala makijaż przez wiele godzin, nie przesuszając cery. Proszek z ryżu stosowany jest od wieków jako specyfik wygładzający, łagodzący stany zapalne oraz wspomagający nawodnienie naskórka. Ma ogromną zdolność do pochłaniania wilgoci oraz sebum, nie zatyka porów. Absorpcja odbywa się stopniowo i powoli, dzięki czemu skóra nie ulega przesuszeniu – może być więc z powodzeniem stosowany przy każdym typie cery.

Puder jest transparentny, lekki, łatwy w aplikacji – w kontakcie z cerą natychmiast przyjmuje jej koloryt, zmiękcza ją i wygładza. Można stosować go na podkład i już zaaplikowany róż. Sprawdzi się również do utrwalenia szminki. Ważne, aby po nałożeniu szminki przypudrować ją bardzo delikatną warstewką pudru – najlepiej przez oddzieloną 1 warstwę chusteczki higienicznej (zapobiegnie to pozostawieniu zbyt grubej warstwy na ustach i zbryleniu się szminki).

Puder może być także stosowany jako samodzielny kosmetyk – z pewnością pomoże przy cerze problematycznej, złagodzi podrażnienia i wygładzi cerę. Jest hipoalergiczny, nie zawiera talku ani parabenów. Sypki fixer uzupełniliśmy o wersję prasowaną służącą do szybkich poprawek w ciągu dnia.

Matujące właściwości bambusa indyjskiego

Ulegliśmy modzie na wszystko, co azjatyckie, urzekło nas piękno atłasowych cer wiecznie młodych Azjatek. Ecocera – puder bambusowy – absorbent sebum to kolejny produkt, który wprowadziliśmy na rynek. Dlaczego bambus? Jako posiadaczka cery zdecydowanie suchej nie pomyślałam wcześniej o paniach mających problem z łojotokiem.

Proszek uzyskiwany z pędów bambusa indyjskiego zawiera ponad 90 proc. naturalnej krzemionki, która znana jest ze swych właściwości absorpcji sebum i wilgoci, działa również antybakteryjnie, dlatego puder ten pozytywnie wpływa na stan cery trądzikowej i problematycznej. Zapewnia długotrwały efekt matu cerze naprawdę tłustej, a dodatkowo rozprasza światło, maskując niedoskonałości. Podobnie jak poprzednik nie zawiera parabenów, talku, nie zatyka porów, jest hipoalergiczny i w pełni bezpieczny. Może być stosowany zarówno jako samodzielny kosmetyk, jak i jako uzupełnienie makijażu. Już wkrótce pojawi się jego wersja prasowana – do poprawek i zmatowienia twarzy w ciągu dnia.

Idziemy dalej za ciosem. Tego lata w serii Silver pojawią się także kolejne wersje naszych pudrów: puder ryżowy fixer z kwasem hialuronowym do cery bardzo suchej oraz puder bambusowy absorbent sebum z tlenkiem cynku do cery bardzo problematycznej, łojotokowej. Na finiszu są również prace nad pudrem bananowym, który będzie służył do brązowienia cery oraz konturowania twarzy, a także nad typowym bronzerem w postaci prasowanej na bazie orzecha włoskiego.

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Zachwycamy się cerą wiecznie młodych Azjatek, ślepo poszukując substancji, które sprawiają, że kobiety Dalekiego Wschodu tak długo zachowują swoją młodość. Generuje to różnego rodzaju „mody“ np. na bambus czy proszek ryżowy. Niezaprzeczalnie każda z tych substancji ma niesamowite – potwierdzone i przez nas – właściwości, jednak czy nasza przyroda jest w czymkolwiek gorsza?

Niewielu z nas wie, że podobnie jak cudowny proszek z ryżu działa nasza rodzima skrobia ziemniaczana, a olej z wiesiołka czyni cuda. Wyciąg z orzecha włoskiego jest doskonałym bronzerem, a ziele ostrożnia nie tylko znakomicie wpływa na stawy, ale też nieprawdopodobnie wygładza i ujędrnia ciało.

Naszym celem jest pokazanie kobietom, że kosmetyk naturalny działa – i to jak! A w kolejnym kroku – jak ogromne bogactwo dobroczynnych substancji znajduje się wszędzie wokół nas. Zamierzamy przypomnieć zaganianym współczesnym kobietom, jak o cerę dbały nasze prababki i jak ogromne dziedzictwo pozostawiła nam nasza rodzima tradycja ludowa.

Agnieszka Breguła, właścicielka marki Ecocera

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
26.11.2025 13:00
Jaki będzie Kolor Roku 2026 wg. Pantone? Być może znamy odpowiedź na to pytanie.
Który odcień stanie się kolorem roku 2026?Canva

Pantone od 26 lat wybiera kolor, który ma symbolizować nastroje społeczne i kierunek globalnych trendów. Analiza dotychczasowych wyborów oraz tendencji w modzie, designie i kulturze pozwala wskazać pięć prawdopodobnych kandydatów na Kolor Roku 2026. Każdy z nich spełnia kryterium świeżości — nie powtarza barw, które Pantone już wcześniej ogłosił, a jednocześnie odzwierciedla to, czym żyje współczesny świat.

Pantone Color Institute od 2000 roku ogłasza odcień reprezentujący globalne emocje, przemiany i aspiracje. W dotychczasowych wyborach — od Cerulean przez Living Coral po Mocha Mousse — widać wyraźną zależność między kolorem a kontekstem społeczno-kulturowym. Pantone analizuje modę, design, sztukę, media cyfrowe, nastroje konsumenckie i kierunki rozwoju technologii, aby wybrać barwę, która będzie językiem wizualnym nadchodzących 12 miesięcy. Skoro więc historia odcieni wiele mówi o świecie, kolejne wybory mogą zdradzać kierunek zmian.

Jakie trendy mogą zdefiniować kolor 2026?

Rok 2026 nadchodzi w czasie gwałtownych transformacji: cyfryzacji przestrzeni pracy, presji ekologicznej, napięć geopolitycznych, redefinicji wellbeing, renesansu rzemiosła i poszukiwania równowagi po latach destabilizacji. To wyzwania, które zwykle popychają Pantone ku barwom symbolicznym: naturalnym, uziemiającym, uspokajającym — albo przeciwnie, dodającym energii. Jednocześnie obserwacja designu i mody na 2025/2026 pokazuje rosnące znaczenie kolorów organicznych, zgaszonych, o strukturze nawiązującej do natury i materiałów.

Moja prognoza: odcienie natury i technologii

Patrząc na dotychczasowy wybór odcieni od 2000 roku, widać wyraźną sinusoidę: po kolorach wyrazistych przychodzą neutralne, po chłodnych – ciepłe, po intensywnych – przytłumione. Po ciepłym, ziemistym Mocha Mousse ogłoszonym na 2025 rok naturalnym kierunkiem może być odcień bardziej konceptualny: łączący naturę, technologię i miękkie wyciszenie. Dlatego wśród potencjalnych kandydatów dominują barwy organiczne, spokojne, ale niepozbawione charakteru.

image

Nowe biblioteki kolorów Pantone ułatwią produkcję aluminiowych opakowań

Pięciu pretendentów do tytułu Koloru Roku 2026

1. Oliwkowa zieleń z szarym tonem

Zieleń już pojawiła się w historii jako intensywna Greenery, ale odcień oliwkowo-szary był dotąd pomijany. Symbolizuje harmonię, dojrzałość i bliskość natury, a jednocześnie pozostaje niezwykle nowoczesny. W świecie zmęczonym nadmiarem bodźców taka zgaszona zieleń może stać się metaforą równowagi i regeneracji — odpowiadając na zrównoważony styl życia, popularność „slow beauty” oraz rosnące znaczenie ekologii.

2. Błękit o nutach metalicznych

Pantone wybrał Classic Blue w 2020 roku, ale chłodny, szafirowy błękit z delikatnym połyskiem nie był dotąd nominowany. To kolor przyszłości, technologii i cyfrowych przestrzeni, ale jednocześnie uspokajający. Mógłby stać się symbolem stabilizacji i powrotu do porządku w świecie, który nadal adaptuje się do cyfrowych zmian. Pasuje do trendów UX, AI, VR, ale także lifestyle’u premium i packaging design.

3. Miedziana, rdzawa terakota

Ciepłe odcienie ziemi i rzemiosła wracają do wnętrz, mody i opakowań kosmetycznych. Odcień terakotowo-miedziany jest bardziej zmysłowy niż klasyczne brązy, a jednocześnie nowoczesny. To kolor powrotu do korzeni, rękodzieła, stabilności i surowości materiałów — wpisujący się w popularność ceramiki, raw designu i ekologicznych tekstur. Nie występował dotychczas w historii kolorów roku, co czyni go atrakcyjnym wyborem.

4. Lawendowo-szary aksamitny fiolet

Ultra Violet z 2018 roku był intensywny i futurystyczny, ale jego przygaszona, pastelowa, „wellnessowa” wersja nie została wykorzystana. Taki fiolet to kolor intymności, spokoju, aromaterapii, uważności. Wpisuje się w kulturowy zwrot w stronę zdrowia psychicznego i terapii sensorycznych — od aromatycznych świec, przez kosmetyki SPA, po barwy stosowane w relaksacyjnych przestrzeniach.

5. Beż z nutą szałwii

Miękkie, naturalne beże stały się podstawą komunikacji marek beauty i wellness. Odcień, w którym beż przełamany jest subtelnym zielonym tonem, nie był jeszcze ogłaszany przez Pantone. Łączy w sobie naturę, minimalizm i organiczny luksus, pasując zarówno do wnętrz, jak i opakowań kosmetycznych. To kolor „bezpieczny” w użyciu, ale nienudny. W czasie zmęczenia przesadą i krzykliwością może zostać bardzo dobrze przyjęty.

image
Pantone: Kontrowersje wokół nowego koloru czerwieni nazwanego od menstruacji

Co najbardziej pasuje do roku 2026?

Największe szanse mają — moim zdaniem — oliwkowy oraz terakota. Pierwszy odpowiada tęsknocie za spokojem i zrównoważeniem, drugi — potrzebie ciepła, materialności i powrotu do natury. Oba estetycznie wpisują się w prognozy dla mody, designu i stylu życia na 2026 rok i jednocześnie nie powielają wyborów z poprzednich lat.

Wybór Pantone bywa jednak zaskoczeniem, dlatego ostateczna decyzja może otworzyć zupełnie nowy kierunek w globalnej palecie. Jedno jest pewne: Kolor Roku 2026 ponownie stanie się punktem odniesienia dla całej branży kreatywnej — od kosmetyków, przez modę, po projektowanie wnętrz.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
25.11.2025 11:33
Agenci AI kontra strony www marek luxury: komu bardziej ufają klienci?
Wśród klientów widać rosnące zaufanie do agentów AIDean Drobot

Konsumenci w Wielkiej Brytanii ufają stronom internetowym marek luksusowych, uznając je za najbardziej wiarygodne źródła informacji o produktach. Wygląda jednak na to, że agenci AI zaczynają dorównywać im poziomem zaufania – wynika z badań, przeprowadzonych na konsumentach w ośmiu krajach. Spada też zaufanie klientów do informacji z social mediów.

Nowe badanie B2C, przeprowadzone przez firmę Akeneo, specjalizującą się w obsłudze klienta (PX) i zarządzaniu informacjami o produktach (PIM), pokazuje, że konsumenci ufają wirtualnym agentom wspieranym przez sztuczną inteligencję (67 proc.) – prawie na równi ze stronami internetowymi marek luksusowych (68 proc.) jeśli chodzi o sprawdzanie informacji o produktach.

Firma przeprowadziła ankietę wśród 1,8 tys. konsumentów w ośmiu krajach i stwierdziła, że ​​w Wielkiej Brytanii agenci AI wyprzedzają sklepy stacjonarne (62 proc.), platformy odsprzedaży (54 proc.) i treści influencerów (50 proc.). Media społecznościowe zajmują ostatnie miejsce – jedynie 31 proc. kupujących uznało je za wiarygodne.

Raport Akeneo „Ewolucja nowoczesnego klienta” pokazuje zmiany w podejściu do najbardziej wiarygodnych źródeł – widać tam rosnące zaufanie do agentów AI. Dlaczego spada jednak zaufanie do stron sklepów i marek? 

Klientom nie brakuje tam treści, ale przejrzystości – wyjaśnia Romain Fouache, dyrektor generalny Akeneo. – Nasze badania pokazują, że klienci aktywnie poszukują kanałów, które dają im pewność. Są w stanie zapłacić więcej, gdy marki zapewnią kompletne i wiarygodne informacje o produktach. Wygrają ci, którzy potraktują dane o produktach jako strategiczne zasoby i zbudują jeden, kontrolowany fundament, który będzie napędzał każde doświadczenie, w tym sztuczną inteligencję.

Preferencje te odzwierciedlają szerszą dynamikę. Zdaniem Akeneo, niedokładne dane o produktach nadal negatywnie wpływają na doświadczenia klientów, a zwroty są tego kosztownym skutkiem. Jednocześnie konsumenci przywiązują coraz większą wagę do klarownych i kompleksowych treści – kupujący są skłonni zapłacić o 25-30 proc. więcej za produkty, opatrzone informacjami wysokiej jakości. Mogą być to informacje dotyczące rozmiaru i dopasowania odzieży, jak również certyfikaty zrównoważonego rozwoju, czy instrukcje pielęgnacji w przypadku kosmetyków.

image

Walmart wprowadza zakupy z ChatGPT – nowy etap handlu konwersacyjnego

Klienci oczekują obecnie kompleksowej, pełnej informacji i jej spójności w obrębie całej sieci, sklepu, platformy handlowej – teraz również dzięki wsparciu asystentów AI. Dane powinny być jasne, uporządkowane, wzbogacone o dane stale monitorowane i aktualizowane – w każdym z kanałów.

Niezależnie od tego, skąd konsumenci czerpią informacje, to wielokanałowa spójność stanowi domknięcie sprzedaży. 76 proc. konsumentów angażuje się przed zakupem w wiele touchpointów – a wszelkie rozbieżności między stroną internetową, sklepem, ofertami na platformie handlowej a odpowiedziami AI „powodują zamieszanie, porzucanie koszyków i zwroty”. Zdaniem ekspertów, przejrzysta, kompletna informacja o produkcie zmniejsza niepewność, obniża ryzyko zwrotu, a nawet uzasadnia wyższe ceny.

Jak podkreśla Fouache, wyniki tego badania stanowią wyraźny sygnał ostrzegawczy dla marek i sprzedawców detalicznych, że konsumenci kierują się najbardziej wiarygodnymi informacjami, a nie kanałem, który jest najgłośniejszy.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
26. listopad 2025 16:04