StoryEditor
Rynek i trendy
01.09.2022 00:00

Melisa Raouf w finale konkursu Miss Anglii wystąpi bez makijażu

Melisa Raouf jest pierwszą kobietą w historii konkursu Miss Anglii, która w eliminacjach wystąpiła bez makijażu i zakwalifikowała się do finału, już zyskując rozgłos na całym świecie. Przyznaje, że zamanifestowała w ten sposób swoją osobowość i chciała dać przykład dziewczynom, które czują się pod presją noszenia makijażu, by sprostać kanonom piękna narzuconym choćby przez media społecznościowe.

Melisa Raouf wystąpi w październiku w finale konkursu Miss Anglii. Już dziś jest jednak o niej głośno, ponieważ zakwalifikowała się do finału prezentując się bez makijażu. To pierwszy taki przypadek w blisko 100-letniej historii konkursu.

Kategoria Bare Face Top Model pojawiła się w konkursie w 2019 r. Jednak Melisa jako pierwsza zdecydowała się w tym roku w niej wystartować. Dostała się do finału. W rozmowie z Independent powiedziała:  To wiele dla mnie znaczy, bo czuję, że wiele dziewczyn w różnym wieku nosi makijaż z powodu presji, aby to robić.      

Przyznała też, że makijaż nie jest czymś co odrzuca i czego nigdy nie stosowała. Również malowała się i to jako bardzo młoda dziewczyna. Jednak – choć jak stwierdziła – nie czuje, by spełniała wzorce idealnej urody – pokochała siebie i zaakceptowała swoją twarz. Teraz chce dać przykład innym dziewczynom i pokazać kim naprawdę jest.

– Myślę, że ludzie powinni kochać i akceptować swoje wady i skazy, gdyż jak wiemy, prawdziwe piękno tkwi w prostocie – powiedziała Melisa w rozmowie z Independent.

Swoją postawą wzbudziła zainteresowanie mediów na całym świecie i uznanie wśród wielu kobiet, ale i mężczyzn. W komentarzach do publikacji można przeczytać: „Jest piękna!”, „Tak dokładnie powinno to wyglądać, w konkursach powinno się oceniać naturalną urodę a nie coś, co powstało na skutek wielu warstw makijażu”.

Czytaj także: Światowe trendy zmierzają w kierunku czystego piękna [NIELSEN IQ]

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
10.04.2025 10:28
Marcowy skok w polskim e-commerce: BaseLinker Index na rekordowym poziomie
Canva

W marcu 2025 roku wartość BaseLinker Index, wskaźnika mierzącego kondycję polskiego e-commerce, osiągnęła rekordowe 153 punkty. Dla porównania, w lutym wynosiła ona 120 punktów, a w marcu 2024 roku – 136 punktów. Oznacza to nie tylko znaczący wzrost w skali miesiąca (o 27,7 proc.), ale także solidną poprawę rok do roku. Warto przypomnieć, że wartość wyjściowa indeksu, ustalona w styczniu 2022 roku, wynosiła 100 punktów.

image
BaseLinker
Wzrost sprzedaży w marcu w ujęciu miesięcznym to przede wszystkim efekt większej liczby zamówień – o 22,3 proc. więcej niż w lutym – oraz wzrostu średniej wartości zamówienia, która osiągnęła poziom 204,3 zł, co oznacza wzrost o 4,4 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Również dane roczne są pozytywne: liczba zamówień zwiększyła się o 8,5 proc., a średnia wartość zamówienia wzrosła o 3,2 proc.

Analiza danych z 3 tysięcy największych polskich sklepów internetowych pokazuje, że całkowita sprzedaż online w marcu 2025 roku była wyższa niż rok wcześniej o 12 proc. Co ciekawe, zarówno sprzedaż krajowa, jak i zagraniczna zanotowały wzrosty: odpowiednio o 11,3 proc. i 15,9 proc. Sprzedaż cross-border stanowiła 17,13 proc. całkowitej sprzedaży polskich e-commerce’ów.

Wśród najlepiej rozwijających się kategorii znalazły się te, które już wcześniej wykazywały wysoką dynamikę wzrostu: „supermarket”, „zdrowie i uroda” oraz „dom i ogród”. Dane za marzec potwierdzają utrzymujący się trend rosnącego zainteresowania konsumentów zakupami online w tych segmentach, co może być sygnałem do dalszego rozwoju oferty i logistyki w tych obszarach.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.04.2025 12:31
Francuski biznes alarmuje: amerykańskie cła mogą doprowadzić do recesji
(fot. Shutterstock)Shutterstock

Patrick Martin, przewodniczący francuskiego stowarzyszenia pracodawców Medef, ostrzegł w środę, że nowe amerykańskie cła mogą zahamować wzrost gospodarczy Francji i wprowadzić kraj w recesję. W rozmowie z radiem RTL podkreślił, że „istnieje ryzyko zatrzymania wzrostu i wejścia w recesję”, odnosząc się do wpływu ceł USA na francuskie przedsiębiorstwa. Nowe środki ogłoszone przez prezydenta USA Donalda Trumpa weszły w życie tego samego dnia – obejmują one m.in. 104-procentowe cła na towary z Chin, pogłębiając globalny konflikt handlowy.

Martin zaapelował o pilne działania mające na celu poprawę konkurencyjności francuskich firm. Według niego konieczna jest ochrona konsumpcji, co oznacza m.in. unikanie nadmiernego obciążania podatkami gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. W jego opinii, bez takich kroków francuska gospodarka może nie wytrzymać presji wynikającej z polityki handlowej USA.

Na słowa Martina odpowiedział minister przemysłu Marc Ferracci, który w rozmowie z Franceinfo przyznał, że temat jest aktualnie dyskutowany w parlamencie. Jak zaznaczył, chodzi m.in. o możliwość obniżenia podatków produkcyjnych, które od dawna uznawane są za jedną z barier dla konkurencyjności francuskiego przemysłu. Ferracci wezwał również francuskie firmy do wstrzymania inwestycji w Stanach Zjednoczonych ze względu na napięcia handlowe między USA a Europą.

Minister spotkał się we wtorek wieczorem z przedstawicielami francuskiego przemysłu, by omówić potencjalne skutki ceł w kluczowych sektorach – od lotnictwa, przez kosmetyki, po dobra luksusowe. Podkreślił, że odpowiedź Unii Europejskiej musi być „stanowcza i proporcjonalna”, by uniknąć dalszej eskalacji, która mogłaby zagrozić miejscom pracy.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
21. kwiecień 2025 13:32