StoryEditor
Prawo
26.07.2022 00:00

Greenwashing problemem w branży kosmetycznej. Jak z nim walczyć radzi ekspertka z Natrue

Po pandemii COVID-19 branża kosmetyczna odczuwa presję klientów domagających się większej przejrzystości deklaracji marketingowych związanych z naturalnością produktów. Viktoria Potko, label and events officer w Natrue - The International Natural and Organic Cosmetics Association, zagłębia się w temat greenwashingu oraz zagrożeń, jakie niesie ze sobą to zjawisko. Wyjaśnia, w jaki sposób Natrue walczy z greenwashingiem i podkreśla, jak ważną rolę odgrywają renomowane certyfikaty.

Greenwashing  (zielone kłamstwo, ekościema) to celowa praktyka marketingowa nastawiona na zysk. Jej celem jest stworzenie wrażenia, że dana firma i jej produkty lub usługi są przyjazne dla środowiska.  Według Viktorii Potko z z Natrue - The International Natural and Organic Cosmetics Association na rynku znajdziemy wiele marek, które deklarują, że  ich produkty są naturalnie i ekologiczne, ale nie ma na to żadnych -dowodów. To tylko marketingowe deklaracje, które wprowadzają konsumentów w błąd.

– Szczególnie widać to w branży kosmetycznej, która jest niewystarczająco doregulowana przez unijne prawo i nie są jasno określone normy określające  jaki powinien być kosmetyk ekologiczny czy naturalny. Na półkach jest wiele produktów, których producenci deklarują, że są one naturalne i przyjazne dla środowiska, a tak naprawdę nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością – mówi Viktoria Potko, label and events oficer w   Natrue - The International Natural and Organic Cosmetics Association.

 Jak certyfikować kosmetyki naturalne?

– Na szczęście mogę powiedzieć, że certyfikaty dedykowane branży kosmetycznej są godne zaufania. To, co jest ważne i gwarantuje jakość danego produktu to proces przyznawania certyfikatu, który powinien być przeprowadzony przez niezależne laboratorium czy instytut badawczy. Właściciel znaku nie powinien sam przeprowadzać weryfikacji tylko zlecać to niezależnym podmiotom. W innym przypadku nie możemy mówić o pełniej transparentności – wyjaśnia  Viktoria Potko.

Jednym z zadań Natrue jest także wpływanie na instytucje i regulatorów, aby ustanawiali przejrzyste i dobrze służące wszystkim prawo.

Czytaj także: Dr Mark Smith, NATRUE: Deklaracje bez pokrycia psują rynek kosmetyków naturalnych

– Bardzo zależy nam na przejrzystych i prawdziwych deklaracjach producentów kosmetyków dotyczących ekologicznego wytwarzania ich produktów. Przewodzimy wielu inicjatywom na szczeblu europejskim, współpracujemy z wieloma organizacjami, żeby osiągnąć ten wspólny cel – dodaje Viktoria Potko.

Clean beauty – wyraźny trend w sektorze kosmetycznym

Biznes kosmetyczny to obecnie najszybciej rozwijający się sektor w obszarze produktów naturalnych. Pandemia zmieniła postawy konsumentów i liczba  produktów naturalnych ciągle rośnie, podobnie jak potrzeba ich weryfikacji i certyfikacji. Konsumenci są coraz bardziej świadomi i wręcz domagają się przejrzystych deklaracji.

Clean beauty to wyraźny i szybko rozwijający się trend w branży kosmetycznej. Konsumenci potrzebują wsparcia, wskazówek, które produkty spełniają ich oczekiwania. Bez fachowej wiedzy bardzo trudno zorientować się, stojąc przy sklepowej półce, czy skład produktu jest rzeczywiście naturalny i ekologiczny. Po to są właśnie certyfikaty. Widząc na produkcie dany znak klient może mieć pewność, że został on już solidnie zweryfikowany – podsumowuje Viktoria Potko. .

Czym zajmuje się Natrue?

Natrue to międzynarodowe stowarzyszenie działające non-profit utworzone w 2007 roku przez liderów ekologicznej produkcji kosmetyków takich jak Weleda, Lavera czy Dr. Hauschka. Celem stowarzyszenia jest przede wszystkim zapewnienie konsumentom wiarygodnych informacji dotyczących składu kosmetyków oznaczanych jako organiczne i naturalne. W tym celu stowarzyszenie promuje oznaczenie Natrue przyznawane takim produktom i ich składnikom, wypracowuje standardy, które umożliwiają jak najlepszą ocenę naturalności kosmetyków oraz bierze udział w regulacjach rynkowych przygotowywanych w tym zakresie przez Unię Europejską. Obecnie ponad 7 tys. produktów kosmetycznych obejmujących ponad 320 marek na całym świecie i ponad 1000 surowców nosi etykietę Natrue.

Czytaj także: Jakie certyfikaty są znane i kto na nie zwraca uwagę?

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
19.11.2025 13:28
Siedem składników znika z suplementów diety. Nowa uchwała może zmienić cały rynek
Specjaliści, opierając się na najnowszych wynikach badań, stwierdzili, że siedem substancji stanowi zagrożenie dla zdrowia lub nie posiada wystarczających danych potwierdzających ich bezpieczeństwo toksykologiczne.Karolina Grabowska Kaboompics

Uchwała Zespołu ds. Suplementów Diety, działającego przy Radzie Sanitarno-Epidemiologicznej, wprowadza istotne zmiany w zakresie dopuszczalnych składników stosowanych w suplementach sprzedawanych w Polsce. Eksperci, analizując aktualne dane naukowe, wskazali siedem substancji, które ze względu na brak potwierdzonego bezpieczeństwa lub działanie farmakologiczne nie powinny znajdować się w legalnych preparatach. Zmiany mogą uderzyć szczególnie w segment suplementów na odchudzanie, wzmocnienie potencji i budowę masy mięśniowej – czyli kategorie, które odpowiadają za istotną część sprzedaży tego rynku.

Dokument podkreśla, że suplementy diety nie są lekami i nie mogą zawierać związków o działaniu terapeutycznym. Ich zadaniem jest wyłącznie uzupełnianie diety w składniki odżywcze. W oparciu o te kryteria oraz najnowsze dane toksykologiczne eksperci wytypowali siedem substancji zakazanych: chlorowodorek johimbiny i całą grupę johimbiny, pieprz metystynowy (kava kava), pankreatynę, ibutamoren (MK-677), DMAA, ligandrol oraz ostarynę. Wszystkie zostały ocenione jako niebezpieczne lub niewystarczająco przebadane pod względem bezpieczeństwa stosowania w populacji konsumentów.

Szczególną uwagę zwrócono na johimbinę, jeden z szeroko stosowanych składników „spalaczy tłuszczu” i preparatów na potencję. Eksperci wskazali na liczne działania niepożądane, takie jak podwyższone ciśnienie tętnicze, kołatanie serca czy bóle głowy. Podobne zastrzeżenia pojawiły się wobec pieprzu metystynowego, w którym Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) dopatrzył się ryzyka uszkodzeń wątroby wynikających z obecności kawalaktonów. Obie substancje uznano za niezgodne z zasadą, zgodnie z którą żywność – a więc także suplementy – musi być bezpieczna dla zdrowia konsumentów.

Uchwała obejmuje również pankreatynę, czyli zestaw enzymów trawiennych pozyskiwanych z trzustki wieprzowej. Preparat ten ma zastosowanie stricte terapeutyczne, m.in. w leczeniu niewydolności trzustki, co wyklucza jego obecność w suplementach diety. Eksperci zakazali także ibutamorenu (MK-677), reklamowanego w środowisku fitness jako związek wspierający regenerację i przyrost masy mięśniowej, który w rzeczywistości działa poprzez pobudzanie wydzielania hormonu wzrostu.

Ostatnie trzy substancje na liście – DMAA, ligandrol i ostaryna – były od lat obecne na rynku produktów dla sportowców. DMAA, uznawana za związek o działaniu zbliżonym do amfetaminy, była powodem licznych zgłoszeń działań niepożądanych, takich jak nadciśnienie czy zaburzenia rytmu serca. Ligandrol i ostaryna, należące do grupy SARM, od dawna znajdują się w Światowym Kodeksie Antydopingowym, a ich stosowanie wiązano m.in. z ryzykiem uszkodzeń wątroby. Usunięcie wszystkich siedmiu składników z rynku ma według ekspertów zwiększyć bezpieczeństwo konsumentów i ograniczyć stosowanie środków o działaniu farmakologicznym w produktach, które nie podlegają reżimowi kontroli właściwemu dla leków.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
19.11.2025 12:05
Rzeczniczka MŚP apeluje o doprecyzowanie przepisów dotyczących zabiegów kosmetycznych i estetycznych
Agnieszka Majewska (z lewej), rzecznik MŚP i Dagmara Rybicka (fot. Tomasz Paczos/Kancelaria Senatu)Tomasz Paczos/Kancelaria Senatu

Wprowadzone w lipcu 2023 r. przepisy dotyczące umiejętności zawodowych lekarzy i lekarzy dentystów wywołały znaczną niepewność w branży kosmetycznej i estetycznej. Regulacje Ministra Zdrowia, obejmujące m.in. kwalifikacje wymagane do uzyskania certyfikatów w zakresie medycyny estetyczno-naprawczej, stały się źródłem licznych wątpliwości interpretacyjnych. Rzeczniczka MŚP Agnieszka Majewska podkreśla, że niejasności te wpływają nie tylko na środowisko lekarskie, lecz także na segment beauty, zakłócając zasady uczciwej konkurencji oraz stabilność prowadzenia działalności gospodarczej.

Przedstawiciele sektora usług kosmetycznych i estetycznych alarmują, że obowiązujące od 2023 r. przepisy ingerują w zakres wykonywania części zabiegów, choć nie były projektowane z myślą o regulacji branży beauty. Niespójności dotyczą przede wszystkim tego, kto ma prawo wykonywać określone procedury – lekarze, kosmetolodzy czy osoby z innymi kwalifikacjami zawodowymi. Wątpliwości te przenoszą się również na praktykę organów administracji publicznej, w tym skarbówki, co prowadzi do sytuacji, w których podobne zabiegi są różnie klasyfikowane podatkowo lub traktowane jako działalność o odmiennym charakterze.

Rzeczniczka MŚP wskazuje, że brak jasnych kryteriów może prowadzić do wykluczenia części przedsiębiorców z rynku oraz powodować trudności w codziennym funkcjonowaniu firm. Z tego powodu Agnieszka Majewska zwróciła się do Ministra Finansów i Gospodarki Andrzeja Domańskiego oraz Ministry Zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy o pilne działania legislacyjne, które przywrócą pewność prawa. Podkreśla, że transparentne zasady są niezbędne, aby przedsiębiorcy mogli planować rozwój usług, inwestycje i zatrudnienie.

Jednym z najważniejszych postulatów rzecznika jest ustanowienie precyzyjnych definicji prawnych. Dotyczy to zarówno terminu „medycyna estetyczno-naprawcza”, zastrzeżonego wyłącznie dla lekarzy, jak i „zabiegów estetycznych”, które mogłyby wykonywać osoby z odpowiednim przygotowaniem zawodowym. Zdaniem Majewskiej konieczne jest również rozdzielenie procedur medycznych od estetycznych – zwłaszcza tam, gdzie obie grupy zawodowe funkcjonują na jednym rynku i oferują konkurencyjne usługi.

Aby wypracować spójne i akceptowalne rozwiązania, rzeczniczka MŚP proponuje powołanie komisji wielostronnej. W jej skład mieliby wejść przedstawiciele resortów zdrowia i gospodarki, instytucji odpowiedzialnych za nadzór sanitarny, reprezentanci środowiska lekarskiego oraz branży kosmetycznej i estetycznej, a także sam rzecznik. Zadaniem komisji byłoby przeprowadzenie merytorycznej debaty i opracowanie wspólnych regulacji, które w sposób jednoznaczny określą zakres zabiegów medycznych i estetycznych, eliminując obecne luki i niejasności legislacyjne.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
19. listopad 2025 17:40