StoryEditor
Surowce
09.03.2023 00:00

Iwona Białas, Cosmetosafe Consulting: To ja mówię „sprawdzam" [Kobiety w biznesie beauty]

Dr Iwona Białas, założycielka i prezes firmy Cosmetosafe Consulting / fot. materiały prasowe

Iwona Białas 10 lat temu zdecydowała o założeniu własnej firmy, by zajmować się bezpieczeństwem kosmetyków. Wówczas – jak mówi – zawód safety assessora nie był popularny. Na rynku było niewielu takich specjalistów, a większość firm produkcyjnych nie do końca rozumiała, jaka jest ich rola. Przez dekadę zmieniło się wszystko – i we współpracy na linii producent-safety assessor i w tym, jakie wymagania prawne stawiane są dziś przed kosmetykami.

Czym zajmuje się safety assessor?

Safety assessorzy analizują kosmetyki pod kątem ich bezpiecznego użycia przez konsumentów. Wykonują ocenę bezpieczeństwa (OB) produktu kosmetycznego przed wprowadzeniem go na rynek. Ale współpraca z safety assessorem może być wieloaspektowa... Ci, którzy dopiero wchodzą na rynek kosmetyczny z pierwszym produktem potrzebują swego rodzaju przewodnika, który nie tylko pomoże stworzyć założenia produktowe, ale także skoordynuje współpracę ze wszystkimi kontrahentami zaangażowanymi w projekt.

Safety assessor może także pomóc w doborze składników i surowców handlowych, opracowywaniu receptury/formulacji, a nawet w wyborze opakowania. Pomaga też na kolejnych etapach – przy pracy nad prototypem, w tym wyborze niezbędnych badań, prezentacją marketingową nowego kosmetyku, po wprowadzenie go do obrotu i monitorowanie działań niepożądanych.

Jest wsparciem dla klientów w przypadku kontroli organów państwowych. Pomaga wówczas w przygotowaniu argumentów i dokumentacji.

Jak rola safety assessorów zmieniała się przez ostatnią dekadę?

W dobie ciągłych zmian legislacyjnych oraz rynkowych, a także przy dużej konkurencyjności i zdecydowanie większej niż kiedyś świadomości konsumentów safety assessment ma szczególne znaczenie. Na każdym etapie realizacji produktu ważna jest pewność jego bezpieczeństwa. Od momentu tworzenia koncepcji i ustalania składu kosmetyków, przez odpowiednią produkcję, aż po przechowywanie i obecność produktu na rynku. Szczególne znaczenie taki audyt ma w sytuacjach kryzysowych – kiedy pojawia się obawa, że produkt mógł wywołać np. skutki uboczne.

Otworzyła Pani firmę w 2013 roku. 10 lat – świat dziś a wtedy, podobnie jak sektor kosmetyczny wówczas a obecnie, to przepaść. Jakie było wówczas otoczenie biznesowe?

„Polska gospodarka spowalnia, rośnie bezrobocie, konsumenci ograniczają wydatki, nie podchodzą do zakupów impulsywnie. Kalkulują” – dokładnie tak zaczynał się jeden z artykułów na Waszym portalu na początku 2013 r.  Właśnie w takich okolicznościach zdecydowałam się na rozwój własnej firmy. Wydawało mi się, że trafiłam na bardzo wymagający okres w branży. To w 2013 roku zaczęło obowiązywać w pełni Rozporządzenie Kosmetyczne, to wówczas wszedł w życie całkowity zakaz testów na zwierzętach dla naszego sektora. Oceniając składniki pod kątem toksykologicznym bazowaliśmy głównie na historycznych danych in vivo. Nie było jeszcze metod alternatywnych stosowanych tak szeroko. Rynek kosmetyczny w Polsce od zawsze był specyficzny w porównaniu z innymi krajami UE – rozdrobniony, konkurencja z zagranicy duża, a przepisy prawne wdrożone w latach poprzedzających oraz w 2013 roku wydawały się skomplikowane, wielowątkowe, niektórym się wydawało, że „nie damy rady”.

Z perspektywy czasu – w dobie Zielonego Ładu – tamte zmiany wydają się niewielkim odsetkiem tego do czego musimy się dostosować dzisiaj. Ale wierzę, że i tym zmianom sprostamy.

10 lat temu także sam zawód safety assessora owiany był mgłą tajemnicy. Na rynku było niewielu takich specjalistów, a większość firm produkcyjnych nie do końca rozumiała, jaka jest ich rola. Na przestrzeni dekady podejście bardzo się zmieniło – zarówno do roli, jak i kompetencji. Również kształcenie w tym kierunku było utrudnione, a nasza praca wymaga łączenia wielu specjalizacji i co najistotniejsze branżowego doświadczenia.

Czytaj także: Urszula Pierzchała, Allvernum: Jestem częścią rodziny kosmetycznych, kocham to co robię [Kobiety w biznesie beauty]

Czytaj także: Dorota Soszyńska, Oceanic: Polskie firmy kosmetyczne kobietami stoją [Kobiety w biznesie beauty]

Czytaj także: Kamilla Stańczyk, Eco&More: Biznes to nie testowanie kremików. Tu nie ma ulgi z racji płci [Kobiety w biznesie beauty]

Jakie trendy dekady uznałaby Pani za kluczowe?  

Wydaje mi się, że pewne trendy są ponadczasowe. Sprawdzone, skuteczne składniki czy rytuały zabiegowe będą zawsze w modzie. Ale przeszliśmy swego rodzaju transformację: z zachłyśnięcia się nowymi technologiami, możliwościami syntezy chemicznej czy biotechnologicznej – przez pasmo chemofobicznych założeń marketingowych typu free of – do koncepcji zrównoważonego rozwoju, dbania o zdrowie i środowisko. Jakiś czas temu podczas jednego ze szkoleń użyłam stwierdzenia, że transformowaliśmy do „naturomanii” – to chyba dość dobrze oddaje obecny klimat…

Zmieniła się również świadomość konsumentów, chcą dokonywać świadomych wyborów i mają do tego prawo... Niestety w dobie galopującego greenwashingu powielają często nieprawdziwe obiegowe teorie i mity kosmetyczne. Zresztą nie jest to problem jedynie branży kosmetycznej.

Czy zmiany nastąpiły również w podejściu do pracy na linii producent-safety assessor?

Dziś firmy, z którymi współpracujemy i ich zespoły są coraz bardziej świadome konsekwencji błędnych decyzji. Dlatego nasza współpraca jest partnerska i oparta na zaufaniu. Kiedyś często musieliśmy wykazywać się dużą determinacją w pozyskiwaniu niezbędnych danych od klientów. Nie rozumieli oni czemu potrzebujemy aż tylu informacji, bali się o swoje tajemnice biznesowe. Dziś bez problemu dostajemy wszystkie niezbędne informacje.  

Rozumieją już, że dzisiaj kluczowe jest wczesne identyfikowanie zmian składnikowych – umiejętność analizy sytuacji, przewidywania, co może spotkać firmy w przyszłości. Bardzo często jesteśmy pytani przez klientów o to, jak widzimy przyszłość pewnych surowców kosmetycznych, bo do ich ograniczenia czy zniknięcia z rynku firmy muszą się przygotować z wielomiesięcznym wyprzedzeniem.

Czytaj także: Anna Wochna, SunewMed+: Niczego się nie boję i wiem czego chcę [Kobiety w biznesie beauty]

Czytaj także: Anna Wasilewska, Orientana: Lubię pracować z ludźmi o otwartych głowach [Kobiety w biznesie beauty]

Czytaj także: Daria Prochenka, Clochee: własna firma to niezależność, stres i ekscytacja [Kobiety w biznesie beauty]

Dziś na rynku mamy wielu safety assessorów. Konkurencja jest duża, ale to dobrze. Z jednej strony firmy mogą porównać oferty: wiedzę, podejście. Z drugiej motywuje to branżę do ciągłego rozwoju.

Każdy raport OB, który safety assessor tworzy dla konkretnego kosmetyku, to nowy, bardzo szczegółowy „twór”, który rzuca światło na wszystkie, czasami niewidoczne dla innych dane. Staje się on często dla firm drogowskazem w kolejnych działaniach – technologicznych, handlowych, marketingowych. Dlatego tak ważne jest uwzględnienie roli safety assessorów w procesie tworzenia nowych produktów.

Z punktu widzenia firm kosmetycznych moment, w którym safety assessor wkracza do gry, to ten etap życia produktu, na którym ekspert mówi „sprawdzam” całemu zespołowi, który pracował nad kosmetykiem wcześniej.

Na pewno nie chcemy być postrzegani jak cerber, który uniemożliwia firmom wprowadzanie innowacji i jest niesamowicie przywiązany do swojej „check-listy”. Swoją rolę widzimy bardziej jako zewnętrznego konsultanta, który znając cele biznesowe firmy, pomaga znaleźć właściwe rozwiązania biznesowe, ekonomiczne, toksykologiczne, w zakresie skuteczności działania. To taki mix kontroli legislacji i praktyki rynkowej – tego nie zdobywa się na żadnym kursie, a jedynie latami współpracy.

Dr inż. IWONA BIAŁAS, safety assessor, właścicielka Cosmetosafe Consulting

Doktor inżynier chemii, specjalistka toksykologii z wieloletnim doświadczeniem w branży kosmetycznej. Safety assessor, szkoleniowiec, wykładowca akademicki z zakresu chemii i toksykologii kosmetycznej.

Od 2013, jako safety assessor, wspiera firmy kosmetyczne w bezpiecznym wprowadzaniu produktów do obrotu na rynki europejskie. Od 2018 posiada tytuł German Society for Scientific and Applied Cosmetics (DGK) Safety Assessor. Na bieżąco monitoruje zmiany prawne dotyczące branży kosmetycznej w Polsce i Europie, śledzi trendy i nowe możliwości badań kosmetyków; uparcie walczy z mitami i czarnym PR kosmetycznym.

Aktywny członek grup roboczych organizacji branżowych: Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego i Polskiego Stowarzyszenia Przemysłu Kosmetycznego oraz Detergentowego, a także członek Polskiego Towarzystwa Toksykologicznego.

Czytaj także: Małgorzata Brożyna, Barwa Cosmetics: W przyszłość patrzę mając plan [Kobiety w biznesie beauty]

Czytaj także: Barbara Goździkowska: Potrzebowałam zmian po życiu w korporacyjnym kokonie [Kobiety w biznesie beauty]

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
06.02.2025 15:38
Magnez – nowy must-have w branży beauty?
Maral10, Public domain, via Wikimedia Commons

Magnez zdobywa coraz większą popularność w świecie kosmetyki i wellness, a jego wszechstronne właściwości sprawiają, że jest coraz częściej wykorzystywany w profesjonalnych zabiegach oraz produktach do pielęgnacji skóry. Dzięki działaniu przeciwzapalnemu, wspieraniu bariery ochronnej skóry i poprawie syntezy kolagenu, staje się kluczowym składnikiem w walce z problemami skórnymi i oznakami starzenia. Czy magnez to przyszłość pielęgnacji skóry?

Magnez staje się kluczowym składnikiem w branży kosmetycznej i wellness, a jego popularność stale rośnie. Jako niezbędny minerał, bierze udział w ponad 300 reakcjach enzymatycznych w organizmie, wspierając zdrowie skóry, redukcję stresu i ogólne samopoczucie. W kosmetykach pojawia się coraz częściej, zarówno w postaci suplementów diety, jak i składnika preparatów pielęgnacyjnych. W profesjonalnych zabiegach kosmetycznych magnez stosowany jest w maskach, serum oraz kąpielach relaksacyjnych, a produkty wzbogacone o ten pierwiastek stają się bestsellerami w sprzedaży detalicznej.

Jego właściwości przeciwzapalne sprawiają, że skutecznie łagodzi objawy trądziku, egzemy i łuszczycy, redukując stan zapalny skóry. Dodatkowo magnez wspiera syntezę ceramidów, które wzmacniają barierę ochronną skóry, zapobiegając utracie wody i chroniąc przed czynnikami zewnętrznymi. Ponadto bierze udział w syntezie kolagenu, który jest kluczowy dla jędrności i elastyczności skóry. W formie chlorku magnezu, pochodzącego z bogatych w minerały wód morskich, jest szczególnie dobrze tolerowany przez skórę i wspiera procesy regeneracyjne.

Nie tylko skóra czerpie korzyści z magnezu – minerał ten wspomaga również zdrowie kości, funkcjonowanie układu nerwowego i procesy energetyczne. Niedobory mogą prowadzić do zmęczenia, skurczów mięśni i problemów skórnych. W suplementacji popularne są formy cytrynianu i bisglicynianu magnezu, które wspierają sen i redukcję stresu. Jednak wyzwaniem w kosmetykach jest niska wchłanialność magnezu przez skórę, co wymaga stosowania specjalnych metod, takich jak enkapsulacja lub zwiększone stężenia substancji aktywnej. Mimo to, rosnące zainteresowanie holistycznym podejściem do pielęgnacji sprawia, że magnez znajduje coraz szersze zastosowanie w profesjonalnych zabiegach kosmetycznych i domowej pielęgnacji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
04.02.2025 15:43
Francja bije na alarm: zagrożenie związane z kwasem glioksalowym w kosmetykach
Getty Images Signature

Francuska Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności, Środowiska i Higieny Pracy (ANSES) 23 stycznia 2025 roku oficjalnie potwierdziła ostrzeżenie dotyczące kosmetyków zawierających kwas glioksalowy. Ostrzeżenie to zostało po raz pierwszy ogłoszone w październiku 2024 roku i stanowi krok w kierunku potencjalnych regulacji ograniczających stosowanie tej substancji. Francuskie władze zwracają szczególną uwagę na zagrożenia zdrowotne wynikające z użycia kwasu glioksalowego w produktach do prostowania włosów.

ANSES, po przeanalizowaniu dostępnych danych naukowych, stwierdziła, że kwas glioksalowy może prowadzić do ostrej niewydolności nerek. Substancja ta jest często stosowana w preparatach do prostowania włosów, zwłaszcza w zabiegach typu “brazylijskie prostowanie”. Wyniki badań wskazują, że kwas glioksalowy jest prawdopodobnie odpowiedzialny za przypadki zaburzenia pracy nerek, co podkreśla pilną potrzebę regulacji jego stosowania. W związku z tym ANSES zaleca unikanie kosmetyków zawierających ten składnik oraz ponowną ocenę bezpieczeństwa produktów, które go zawierają.

Obecnie brak jest oficjalnych ograniczeń dotyczących stosowania kwasu glioksalowego w kosmetykach, jednak Francja zachęca zarówno konsumentów, jak i profesjonalistów do zgłaszania niepożądanych skutków jego użycia w ramach systemu kosmetowigilancji. Eksperci przewidują, że ostrzeżenie wydane przez ANSES może skutkować europejskimi regulacjami, a nawet zakazem stosowania kwasu glioksalowego. Kluczowe będzie śledzenie decyzji unijnych organów regulacyjnych, w tym Komitetu Naukowego ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) oraz ewentualnych działań Komisji Europejskiej w tej sprawie.

Czym jest kwas glioksalowy?

Kwas glioksalowy (kwas oksalooctowy) to organiczny związek chemiczny należący do grupy aldehydokwasów. Jest szeroko stosowany w różnych gałęziach przemysłu, zwłaszcza w kosmetykach, gdzie pełni funkcję substancji kondycjonującej w produktach do prostowania włosów, takich jak brazylijskie prostowanie. Jest on używany w produktach kosmetycznych jako zamiennik formaldehydu, aby uniknąć podrażnień skóry wywoływanych przez tę substancję. Od czasu upowszechnienia się tych produktów u wielu osób rozwinęła się ostra niewydolność nerek, spowodowana krystalizacją szczawianu wapnia w nerkach. Badania toksykologiczne przeprowadzone na myszach wykazały ponadto, że przezskórna absorpcja kwasu glioksalowego po aplikacji na skórę prowadzi do znacznie wyższego wydalania szczawianów z moczem w porównaniu z działaniem kwasu glikolowego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
07. luty 2025 00:10