StoryEditor
Drogerie
01.05.2025 12:44

Co dalej z Pigmentem po śmierci założyciela firmy?

W Pigmencie uczyliśmy się e-commerce na żywym organizmie, wierzyliśmy w przedstawiane prognozy, liczby – podkreśla Sylwia Dul-Kowalska / Drogeria Pigment YouTube

Śmierć Tomasza Marca, współwłaściciela drogerii Pigment, zmienia sytuację w spółce która boryka się z problemami finansowymi i była przygotowywana do ogłoszenia upadłości.

O kłopotach drogerii Pigment, która z powodu zadłużenia zakończyła działalność, pisałam zaledwie kilka dni temu, nie wiedząc wówczas, że Tomasz Marzec, założyciel firmy, zmarł 23 kwietnia.

Ta tragiczna informacja zmienia sytuację w spółce. Do końca kwietnia br. miał zostać złożony wniosek o upadłość, upoważniona do reprezentowania spółki była współwłaścicielka Jolanta Stelmach, jednak wszystkie przekazane jej umocowania wygasły w dniu śmierci Tomasza Marca. Cały proces zacznie się od nowa, a wcześniej musi zostać uregulowanych szereg formalności, wynikających m.in. z prawa spadkowego.

Po opublikowanym przez Wiadomości Kosmetyczne artykule Czy dzisiaj w Pigmencie na Długiej jest kolejka? Na pewno nie przejęciem marki Pigment potencjalnie zainteresowało się trzech inwestorów. Jest było to jednak jedynie wyrażenie zainteresowania i nie doszło do żadnych formalnych rozmów i deklaracji.

Zadłużenie spółki

Jak informowaliśmy, firma Pigment nie prowadzi już działalności. Jeden sklep nadal jest utrzymywany, ponieważ znajduje się w nim towar, który został zajęty przez bank jako zabezpieczenie kredytu. Nadal naliczany jest czynsz za wynajem tego lokalu, który nie należał do spółki.

Towaru jest niewiele. Produkty, które znajdowały się w rozliczeniach komisowych i nie zostały sprzedane, zostały zwrócone do kontrahentów. Niestety, nie wszystkie rozliczenia z dostawcami zostały uregulowane. Zadłużenie spółki sięga kilku milionów zł, a bezpośrednią przyczyną upadku Pigmentu było wymówienie przez banki uruchomionych linii kredytowych.

Co się stało w Pigmencie?

Całą kosmetyczną branżę nurtuje jednak pytanie, co wpędziło firmę Pigment, podziwianą za jej pomysł na biznes, lubianą przez klientów i dostawców, w taką spiralę zadłużenia? Co się tak naprawdę stało?

Zapytałam o to Sylwię Dul-Kowalską, która zgodziła się odpowiedzieć na te pytania w związku ze śmiercią Tomasza Marca i pojawiającymi się na rynku pogłoskami, że właściciele firmy działali z premedytacją. Była ona związana z Pigmentem od 2017 roku, w ostatnich latach jako dyrektor operacyjna

To jest absolutnie nieprawda. Nikt nie miał na celu oszukiwania kontrahentów i doprowadzenia do upadku firmy – mówi stanowczo. – Przede wszystkim właściciele firmy wierzyli w Pigment, w jego ideę i w to, że wszystko będzie dobrze, choć liczby od jakiegoś czasu pokazywały, że niekoniecznie jesteśmy na dobrej drodze – dodaje.

Jak wskazuje Sylwia Dul-Kowalska, trudny dla Pigmentu okres zaczął się po pandemii w momencie szybko następujących zmian na rynku.

W 2022 roku weszły w życie przepisy związane z lilialem w kosmetykach, wiele produktów z tym składnikiem musieliśmy wycofać ze sprzedaży. Wielu kontrahentów nam je sprzedało i nie chcieli odebrać, zostaliśmy z produktami, których sami musieliśmy się pozbyć – wyjaśnia. – Wojna na Ukrainie i naturalna decyzja właścicieli o wycofaniu ze sprzedaży marek produkowanych w Rosji (mieliśmy takie znane i lubiane przez naszych klientów marki, które były dla nas ważne i stanowiły bardzo duży udział w sprzedaży) to był kolejny cios – dodaje Dul-Kowalska. 

Chyba ostatecznym ciosem okazało się wejście na platformę Allegro i dostosowanie firmy do wymogów tego potężnego marketplace’u. Mam tu na myśli dostosowanie do e-commerce polityki zakupowej firmy, ale też koszty związane ze zbudowaniem w Pigmencie działu e-commerce. Zmieniające się wymogi, regulaminy Allegro, wyśrubowane terminy dostaw. Pracowaliśmy na terminach płatności i staraliśmy się je na bieżąco regulować, ale zarazem sprostać kosztom, które rodził e-commerce. To jest szalenie pociągający, bo dający potężne obroty kanał sprzedaży, ale mało rentowny. Nie ma znaczenia, czy to jest odzież, kosmetyki, czy żywność, w internecie wygrywa się ceną, a żeby wygrać ceną trzeba kupić bardzo dużo i na bardzo niskich marżach sprzedawać. A żeby sprzedawać dużo, trzeba mieć ludzi, którzy to zrobią. To już jest wielki biznes. Każdy, kto wchodzi w e-commerce powinien o tym wiedzieć i pamiętać. Jeśli ma się dobrze działające, rentowne sklepy stacjonarne, to – według mnie – e-commerce powinien być tylko ich uzupełnieniem. Jednak w Pigmencie uczyliśmy się e-commerce na żywym organizmie, wierzyliśmy w przedstawiane prognozy, liczby. Swoje dołożył BaseLinker, który z dnia na dzień zmienił swoje zasady współpracy z twórcami platform internetowych i w zasadzie nie pozostawił wyboru – mówi Sylwia Dul-Kowalska.

Jak dodaje, kolejną sprawą były duże inwestycje w marketing, który miał wypromować Pigment, przecież kiedyś tak znany i uwielbiany. – Tu jednak już obecna była bardzo silna konkurencja, m.in. dofinansowana przez inwestora Cocolita, z którą niegdyś ścigaliśmy się. Nasze reklamy i ogromne starania były mniej widoczne. Nie da się podać jednej przyczyny problemów, to był splot różnych czynników, wydarzeń i decyzji, ale żadna decyzja właścicieli nie była podejmowana w złej wierze. Wprost przeciwnie, wierzyli w tę firmę do końca – podkreśla Sylwia Dul-Kowalska.

W końcowym okresie działania w Pigmencie pracowało około 20 osób wraz z właścicielami. W dobrych czasach zespół liczył ponad 70 osób. Ratunkiem dla firmy miała być restrukturyzacja, ale – jak pisaliśmy wcześniej – wdrożenie tego procesu naprawczego nie powiodło się, nie zgodzili się na niego najwięksi wierzyciele.

Oto słowa od Jolanty Stelmach, współwłaścicielki firmy Pigment, które nadeszły do mnie już po opublikowaniu artykułu:

 

Chciałabym podkreślić, że Tomek Marzec był przede wszystkim moim przyjacielem, moim "bratem" mimo, że nie łączą nas żadne więzy krwi, a dopiero na samym końcu wspólnikiem najlepszym jakiego mogłam sobie wymarzyć...

Chciałabym podkreślić, że Tomek (ja także) NIGDY nie chciał nikogo oszukać, ani skrzywdzić. Niestety los i napotkane wyzwania sprawiły, że straciliśmy płynność finansową i dlatego też nie uregulowaliśmy zobowiązać wobec innych osób i instytucji. Dodatkowo przez wiele miesięcy dokładaliśmy ze swoich środków, wierząc, że jeszcze Pigment podniesie się, ale tak się nie stało. Środki finansowe się skończyły, Pigment nasze wspólne dzieło, wypracowane z niezwykłym zespołem i partnerami, miejsce będące marzeniem wielu osób - przestał istnieć...

... a mimo to najważniejsi dla Tomka zawsze byli ludzie zarówno nasi Goście, jak i cały zespół i partnerzy biznesowi. To właśnie relacje, wzajemny szacunek i poczucie wspólnoty były fundamentem Pigmentu od początku. Nawet wtedy, gdy sytuacja finansowa nie pozwalała już na dalsze utrzymywanie etatów, robiliśmy wszystko, by jak najdłużej zachować miejsca pracy. Rozsądek podpowiadał jednak, że powinniśmy byli podjąć trudne decyzje znacznie wcześniej.

Dla Tomka zespół był sercem i filarem firmy, a każdy człowiek niezastąpioną częścią tej historii. Wiem, że wielu może w to nie uwierzyć, ale to właśnie dzięki tej trosce o ludzi, Pigment był miejscem wyjątkowym, innym niż wszystkie i taki miał pozostać, nawet w najtrudniejszych czasach.

Jolanta Stelmach

Więcej na ten temat:

Tomasz Marzec, założyciel Drogerii Pigment, nie żyje

Czy dzisiaj w Pigmencie na Długiej jest kolejka? Na pewno nie

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
04.12.2025 19:40
Współpraca o zapachu czekolady: efekty dostępne w Rossmannie
Projekt linii nawiązuje do opakowań kultowych tabliczek czekolady Wedlamat.pras.

Candly&Co. połączyło siły z marką E.Wedel, tworząc limitowaną kolekcję świec i dyfuzorów zapachowych inspirowanych ulubionymi słodkościami Polaków: czekoladą Deserową oraz czekoladą Karmelową. Produkty są dostępne w wybranych drogeriach Rossmann na terenie całej Polski.

To ciekawa współpraca, która przenosi dobrze znane i lubiane smaki na zupełnie nowy poziom – do świata zapachu i domowej atmosfery. Zapach inspirowany czekoladą Deserową otula wnętrze głęboką, słodko-orientalną kompozycją inspirowaną intensywną deserową czekoladą, przełamaną tonką, wanilią, świeżością szałwii i zmysłowym piżmem. Natomiast produkty inspirowane czekoladą Karmelową zachwycają aksamitną i kremową słodyczą karmelu z subtelnymi prażonymi akcentami i nutą wanilii oraz paczuli, która nadaje głębi i niezwykłej apetyczności. To zapachy, które potrafią poprawić nastrój od pierwszej chwili, wnosząc do wnętrz przytulne, relaksujące, czekoladowe ciepło.

Ta współpraca była dla nas ogromną inspiracją. Pracując nad kompozycjami, zależało nam na stworzeniu zapachów, które budzą emocje i poprawiają nastrój – tak jak chwila przyjemności z ulubioną czekoladą. Projekt linii nawiązuje do opakowań kultowych tabliczek, a wewnątrz znajdują się nowoczesne, designerskie szkła ozdobione subtelnym złotym detalem. To słodka przerwa od codzienności i sposób, by otulić dom ciepłem i przyjemnością – opowiada Aleksandra Pankowska, założycielka Candly&Co.

Produkty są edycją limitowaną, w ramach kolejnej odsłony współpracy. E.Wedel x Candly&Co. Wytwarzane ręcznie w Polsce, opierają się na wegańskiej formule. Zamknięte w eleganckich flakonach, doskonale prezentują się w każdym wnętrzu. 

W Wedlu od lat celebrujemy radość płynącą z małych przyjemności i bliskości. Dzięki tej współpracy konsumenci mogą doświadczać naszej marki na nowym, wielozmysłowym poziomie. Te czekoladowe nuty zapachowe w domu to nie tylko aromatyczne doznania, ale również wyjątkowy prezent, który łączy ludzi i tworzy niezwykłe wspomnienia – dodaje Karolina Janczyk-Truchlewska, project manager z firmy Wedel.

Kolekcja. E.Wedel x Candly&Co dostępna jest stacjonarnie wyłącznie w drogeriach Rossmann.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
04.12.2025 12:32
Kiedy misie w Rossmannie? Odpowiadamy: nadciągają wielkimi krokami
Charytatywne misie z Rossmanna mają znowu zawojować półki drogerii.Anna Zawadzka

Coroczna akcja charytatywnych misiów w sieci Rossmann ponownie zbliża się wielkimi krokami, a sklepy przygotowują się do jednego z najbardziej rozpoznawalnych projektów społecznych w polskim handlu detalicznym. Inicjatywa, prowadzona od wielu lat, co sezon angażuje klientów, którzy chętnie sięgają po limitowane pluszowe maskotki, wiedząc, że ich zakup realnie wspiera organizacje działające na rzecz dzieci i rodzin w potrzebie. Popularność akcji rośnie z roku na rok, a misie stały się rozpoznawalnym symbolem przedświątecznej solidarności konsumenckiej.

Idea zbiórki jest prosta: klienci kupują specjalnie przygotowanego misia, a Rossmann przekazuje część dochodu na wybrane cele charytatywne. Mechanizm akcji sprawia, że każda sprzedana maskotka staje się nie tylko prezentem lub pamiątką, ale także konkretnym gestem pomocy. Warto podkreślić, że misie Rossmanna od lat cieszą się ogromnym zainteresowaniem klientów. Zazwyczaj w pierwszych dniach kampanii wiele sklepów notuje wyraźnie zwiększone zapotrzebowanie na maskotki, a poszczególne modele potrafią znikać z półek wyjątkowo szybko. W poprzednich edycjach konsumenci podkreślali, że limitowane serie, nowe wzory oraz ich kolekcjonerski charakter są ważnym impulsem zakupowym. Niezmiennie jednak na pierwszy plan wysuwa się aspekt społeczny – świadomość, że kupno maskotki przekłada się na realne wsparcie organizacji dobroczynnej.

image

Charytatywne misie z Rossmanna pomagają także wiosną — w centrum krwiodawstwa MSWiA

Z perspektywy rynku detalicznego akcja ta pokazuje, jak dużą rolę odgrywa dziś zaangażowanie społeczne sieci handlowych oraz jak skutecznie można łączyć działania CSR z oczekiwaniami współczesnych konsumentów. Projekty charytatywne oparte na sprzedaży produktów limitowanych należą do najbardziej angażujących form działalności społecznej: klient widzi fizyczny efekt swojego udziału, a organizacje — mierzalne wsparcie. W przypadku Rossmanna skala akcji jest dodatkowo wzmacniana przez bardzo szeroką sieć sklepów, obejmującą większość polskich miast, co zwiększa dostępność misiów i ułatwia udział szerokiej grupie odbiorców.

Nadchodząca edycja wzbudza więc spore oczekiwania — zarówno ze strony klientów, którzy co roku wypatrują nowych wzorów misiów, jak i organizacji, które dzięki akcji mogą liczyć na dodatkowe środki na realizację swoich projektów. Choć szczegóły dotyczące tegorocznej odsłony zostaną oficjalnie ogłoszone w najbliższym czasie, już teraz wiadomo, że pluszowe maskotki ponownie staną się jednym z najwidoczniejszych elementów przedświątecznej oferty sieci. To właśnie w tym okresie zainteresowanie charytatywnymi inicjatywami zwykle gwałtownie rośnie, a klienci częściej sięgają po produkty wspierające dobroczynność.

image

Charytatywne misie nie tylko w Rossmannie: Douglas wesprze fundację Cancer Fighters

Coroczna akcja misiów Rossmanna pokazuje, że nawet prosta forma zaangażowania — symboliczny zakup pluszaka — może realnie wpływać na życie potrzebujących. W świecie, w którym natłok informacji często odsuwa na dalszy plan tematy społeczne, takie projekty przypominają, że solidarność konsumencka wciąż ma ogromny potencjał. Tegoroczna edycja, jak każda poprzednia, najpewniej ponownie pokaże, że świadomość społeczna klientów rośnie, a inicjatywy łączące zakupy z pomocą są jednym z najskuteczniejszych sposobów wspierania potrzebujących w okresie świątecznym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
05. grudzień 2025 00:36