StoryEditor
Rynek i trendy
14.01.2021 00:00

Noworoczne wyprzedaże. Cenę tylko co 10. produktu w sklepach online obniżono więcej niż o 5 proc.

Przeprowadzona przez Deloitte we współpracy z firmą Dealavo analiza ofert ponad 1000 sklepów z branży e-commerce pokazała, że wbrew komunikacji reklamowej, klientom mogło być ciężko znaleźć produkty, które faktycznie były znacząco przecenione. 

W tym roku noworoczne wyprzedaże mają specyficzny charakter, gdyż ze względu na pandemiczne obostrzenia można z nich skorzystać przede wszystkim w sklepach internetowych. Czy na początku 2021 roku klienci mogą liczyć na atrakcyjne okazje?

Jak wynika z kolejnej edycji „Świątecznego Barometru Cenowego”, ruch cenowy w największych sklepach online w pierwszej dekadzie stycznia 2021 roku w porównaniu z cenami z połowy listopada 2020 roku, wyniósł 3,7 proc. Oznacza to, że znacznie więcej produktów podrożało niż potaniało. W czasie noworocznych wyprzedaży w dół poszły ceny dronów i laptopów, za to w górę ceny zabawek oraz drobnego AGD.

Eksperci Deloitte i Dealavo w okresie pomiędzy 20 listopada 2020 (tydzień przed Black Friday) a 7 stycznia 2021 roku analizowali ceny kategorii produktów, które w międzynarodowym badaniu Deloitte „Zakupy Świąteczne 2020” Polacy wskazywali jako najczęściej wybierane na prezenty dla najbliższych. Po świętach Bożego Narodzenia analiza skupiła się na ogłaszanych przez sprzedawców e-commerce noworocznych obniżkach.

Polacy przyzwyczaili się już do poświątecznych wyprzedaży i bardzo chętnie z nich korzystają. W tym roku sytuacja jest o tyle specyficzna, że zaraz po świętach, na skutek obostrzeń, centra handlowe nie otworzyły się i wciąż pozostają zamknięte. E-commerce był więc na wygranej pozycji – mówi Anna Winnicka, menadżer w dziale Konsultingu Deloitte.

Dzięki świątecznemu badaniu Deloitte znane są kategorie produktów, które Polacy najchętniej wybierają jako prezenty dla najbliższych. Dlatego do analizy wybrano najpopularniejsze produkty z poniższych kategorii: drobne AGD, akcesoria elektroniczne, czekolady, DIY, drony, gry, konsole, kosmetyki, perfumy, książki, laptopy, muzyka, planszówki, smart speakers, smartfony, artykuły sportowe, tablety, telewizory, wearables, zabawki oraz zegarki. Łącznie przebadano ponad 400 produktów, które znajdują się w ofercie ponad tysiąca sklepów online i przeanalizowano około 3,5 tys. cen. 

Ceny w górę i trochę w dół

Jak wynika z analizy sklepów internetowych, które reklamowały się naprawdę dużymi obniżkami, prowadzone kampanie marketingowe nie pokrywały się z rzeczywistymi obniżkami cen. Wręcz odwrotnie.

Ceny dwóch trzecich produktów w analizowanym okresie wzrosły. Średni wzrost wyniósł 8 proc., ale istotne jest to, że w przypadku 32 proc. z nich wzrost ten wyniósł powyżej 5 proc. Tylko jedna trzecia analizowanych produktów miała obniżone ceny, co pokazuje, że sprzedawcy większą wagę przywiązywali do marketingowych przekazów niż rzeczywistych obniżek – wyjaśnia Anna Winnicka.

Średni spadek ceny wyniósł 5,3 proc., a 11 proc. produktów miało obniżki głębsze niż 5 proc. Kategorie, w których średnie ceny wzrosły to drobne AGD, konsole, zabawki i produkty z kategorii muzyka. Biorąc pod uwagę spadki i wzrosty, średni ruch cenowy pomiędzy 20 listopada a 7 stycznia wyniósł 3,7 proc., podczas gdy rok temu było 1,1 proc. 

W ostatnim czasie detaliści selektywnie zwiększali ceny – zauważyliśmy to zarówno między Black Friday a świętami, między świętami a Nowym Rokiem, jak i na początku stycznia. Na początku 2021 roku podwyżki są niższe niż w ostatnim miesiącu 2020 r., za to obejmują większą pulę produktów (66 proc. vs. 52 proc. produktów), przez co średni wzrost cen wyniósł aż 8 proc. na początku stycznia w porównaniu do 6,2 proc. między Black Friday a Nowym Rokiem – mówi Jakub Kot, prezes Dealavo.

W czasie listopadowego Black Friday konsumenci mieli do dyspozycji większą liczbę produktów objętych obniżkami (49 proc. produktów vs. 30 proc. w styczniu), jak również mniejszą liczbę tych, których cena wzrosła (41 proc. vs 66 proc. w styczniu). Co prawda, przy średnim ruchu cenowym, oscylującym wokół 0 proc. nie można mówić o jakichś atrakcyjnych okazjach, ale w styczniu przy ruchu na poziomie 3,7 proc. było to jeszcze mniej prawdopodobne.  

Eksperci Deloitte przeanalizowali również około 3,5 tys. cen i porównywali ich ruch w okresie przed Black Friday i w czasie noworocznych wyprzedaży. Okazało się, że wzrost dotyczył 34 proc. z nich, a spadek 23 proc. Z kolei 43 proc. cen pozostało bez zmian. 

Analitycy porównali tegoroczny okres wyprzedaży z okazji Black Friday i Nowego Roku z analogicznym okresem z przełomu 2019/2020 roku. W 2019 roku na tydzień przed Black Friday niemal 31 proc. produktów miało najniższą cenę. W 2020 roku, czyli podczas ostatniego BF było to 27 proc. W czasie samego Black Friday było to odpowiednio 42,2 i 28 proc. Podobnie było tuż przed świętami Bożego Narodzenia i w czasie noworocznych wyprzedaży.

Można więc powiedzieć, że rok temu klienci mieli większą szansę trafić na atrakcyjną ofertę niż dziś. Może się to wiązać ze zmniejszającą się dostępnością produktów bądź faktycznie mniejszą skalą obserwowanych obniżek cenowych w tym czasie – mówi Mateusz Mańkowski. 
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
25.04.2024 15:53
Neo Make Up, Neonail: Burgund kolorem sezonu
Patrycja Jewsienia, nail artist, ambasadorka Neonail, mówiła jak wykorzystać bordowy kolor w stylizacjach paznokciwiadomoscikosmetyczne.pl
Burgund w tym sezonie zastępuje klasyczną czerwień – przekonują styliści marek Neonail i Neo Make UP. Jak może być wykorzystywany w manicure i w makijażu?

Burgund jest kolorem ponadczasowym – taki pierwszy wniosek przekazują styliści marek Neonail i Neo Make Up.

– Wielu projektantów i wiele gwiazd w tym sezonie postawiło na ten kolor i widać, że przebija on się w dodatkach, total lookach, na wybiegach.  Jest ponadczasowy i elegancki i nawet gdy za 20 lat spojrzymy na zdjęcia nie będziemy się czuły jak ofiara chwilowej mody. W stylizacji paznokci można traktować go jako monokolor, ale może być też dodatkiem, np. jako french, może pojawić się w bardzo modnych dziś wzorach panterki i węża czy w metalicznej odsłonie – podawała przykłady Patrycja Jewsienia, ambasadorka Neonail, nail artist, podczas spotkania dla mediów, które odbyło się 17 kwietnia w Warszawie, w restauracji Poranki i Wieczory nad Wisłą.

Kinga Kowalska, make up artist Neo Make Up, zdradziła kilka trików makijażowych, które pozwolą być w burgundowym trendzie.

Rozsmużony eyeliner w kolorze bordo? Nie musicie mieć kolejnej kredki do oczu w tym odcieniu. Taki efekt uzyskacie przy pomocy burgundowej pomadki – najlepiej żeby była zastygająca, matowa – i płaskiego pędzelka, którym rozetrzecie odrobinę pomadki na linii rzęs. Tak samo uzyskacie modny odcień burgundowych rzęs nakładając czystą szczoteczką troszkę pomadki na już pomalowane maskarą rzęsy – podpowiedziała. – Usta mogą być matowe lub błyszczące, w chłodnym burgundowym odcieniu idącym w stronę wina lub w nieco cieplejszym wiśniowym. Dobry odcień to taki, w którym czujesz się dobrze – mówiła Kinga Kowalska.

image
Kinga Kowalska, make up artist Neo Make Up opowiadała o trendach w makijażu i prowadziła nas przez zabawę w tworzenie własnej pomadki
wiadomoscikosmetyczne.pl

Na spotkaniu dla dziennikarzy i internetowych twórców marki zaprezentowały swoje nowości – w tym czarną pomadkę, która zmienia odcień pod wpływem pH skóry – oraz gamę lakierów, w tym burgundowy i jego warianty kolorystyczne. Ciekawym doświadczeniem była możliwość zrobienia własnej pomadki – mogłyśmy ją skomponować na matowej lub błyszczącej bazie i z wykorzystaniem czystych pigmentów w wielu odcieniach. Hitem okazały się burgund i wariacje na temat – od zgaszonych nudziaków po intensywne róże.

  

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
23.04.2024 13:53
Produkty zapachowe do okolic intymnych: szkodliwy trend czy szansa biznesowa?
Dezodoranty i mgiełki intymne budzą słuszne kontrowersje.DALL-E 2024
Mgiełki zapachowe i inne perfumowane produkty do pielęgnacji okolic intymnych stają się coraz bardziej popularne na rynku. Jednak pomimo ich rosnącej obecności, istnieją poważne kontrowersje i wątpliwości dotyczące ich stosowania. Te produkty, choć kuszące swoim zapachem i obietnicą świeżości, niosą ze sobą ryzyko zdrowotne i psychologiczne, o których warto mówić otwarcie.

Zacznijmy od kulturowego aspektu problemu. Współczesne społeczeństwo narzuca wiele standardów dotyczących wyglądu, higieny i zapachu ciała. W szczególności kobiety są poddawane silnej presji, aby ich ciała były nie tylko czyste, ale i pozbawione naturalnych zapachów. Perfumowane produkty do pielęgnacji intymnej są sprzedawane jako rozwiązanie, które zapewnia uczucie świeżości i czystości. Tymczasem, promują one nienaturalne i tworzone sztucznie przez kulturę standardy, które wzmacniają poczucie dyskomfortu związanego z naturalnym zapachem czystego ciała ludzkiego.

Kobiety żyją w kulturze, która poddaje ciągłej patologizacji ich ciała oraz naturalne, niechorobowe zjawiska z nimi związane. Doskonałym przykładem jest cellulit, który dotyka prawie 90% populacji kobiet, a mimo to jest traktowany jak objaw chorobowy, a nawet dowód na zaniedbanie czy brak ruchu. Ta kulturowa narracja o „wadach” ciała nie kończy się na cellulicie. Oferowanie produktów, które sprawiają, że organy płciowe zaczynają pachnieć jak kwiaty czy owoce, a nie jak zdrowe organy płciowe, to nie tylko przejaw tej patologizacji, ale i działanie mogące mieć daleko idące konsekwencje zdrowotne i psychologiczne. Podkreśla to, jak głęboko zakorzenione są nienaturalne oczekiwania względem ciała kobiet, skłaniając je do ciągłego modyfikowania swojej naturalności w pogoni za nierealistycznymi standardami piękna.

Zdrowie kosztem zapachu

Co więcej, użycie tych produktów może prowadzić do poważniejszych konsekwencji zdrowotnych niż tylko poczucie zawstydzenia naturalnym zapachem. Okolice intymne są wyjątkowo wrażliwe i mają swoje naturalne mechanizmy obronne, które mogą być zakłócone przez stosowanie silnie perfumowanych produktów. Składniki chemiczne zawarte w mgiełkach i innych podobnych kosmetykach mogą prowadzić do podrażnień, suchości, a nawet infekcji poprzez zaburzenie równowagi pH i mikroflory bakteryjnej oraz drożdżakowej, która utrzymuje okolice wulwy w zdrowiu. Zaszkodzenie populacji choćby jednego z tych gatunków mikroorganizmów może sprawić, że okolice intymne staną się hotelem dla szkodliwych drobnoustrojów.

Niestety, maskowanie naturalnego zapachu może również utrudnić wczesne wykrycie i diagnozę infekcji, które często mają swoje charakterystyczne wonie. Symptomy te są naturalnymi wskaźnikami, które informują nas o ewentualnych problemach zdrowotnych, więc ich maskowanie może opóźnić podjęcie odpowiednich działań leczniczych. Sformułowania takie jak "skutecznie neutralizuje bakterie odpowiedzialne za powstawanie nieprzyjemnego zapachu" czy "przywraca poczucie komfortu którego pozbawia nieprzyjemna woń" są zwodnicze, ponieważ nieprzyjemny zapach w tym rejonie ciała powstaje z dwóch różnych powodów; chorobowych, w którym to wypadku rozwiązaniem jest wizyta u lekarza, albo z powodu higienicznego, i wtedy następnym krokiem powinien być prysznic. Ani jeden, ani drugi kazus nie powoduje, że zapachowa mgiełka staje się produktem niezbędnym, ani nawet potrzebnym.

Problem ten jest szczególnie ważny, gdy zauważymy, że rynek produktów do higieny intymnej jest coraz bogatszy w różnorodne kosmetyki, które obiecują nie tylko świeżość, ale także lepsze samopoczucie. Jednak zamiast korzystać z takich produktów, warto zwrócić uwagę na odpowiednią higienę i naturalne metody dbania o delikatne okolice ciała. Używanie łagodnych, nieperfumowanych mydeł czy specjalnych emulsji do higieny intymnej, które są dostosowane do pH tej strefy, może być zdrowszą i bezpieczniejszą alternatywą.

Czy warto wchodzić w ten biznes?

Dla wielu przedsiębiorców i firm kosmetycznych, produkty perfumowane do okolic intymnych mogą wydawać się atrakcyjną szansą biznesową. Na rynku, który coraz częściej docenia specjalizację i personalizację oferty, takie produkty wydają się obiecującym dodatkiem do asortymentu. Niewątpliwie, są one postrzegane jako sposób na zaspokojenie potrzeb klientów, którzy poszukują nowości oraz indywidualizacji swojej codziennej higieny. Jednak za potencjalnymi korzyściami kryją się poważne wyzwania etyczne i odpowiedzialność, które muszą być starannie rozważone przez producentów tych towarów.

Podejmując działania związane z badaniami i rozwojem (R&D) produktów zapachowych do pielęgnacji intymnej, firmy muszą być świadome, że wkraczają na teren pełen delikatnych tematów oraz pajęczej sieci powiązań psychologicznych i kulturowych. Wprowadzenie na rynek produktów, które wpływają na sposób, w jaki kobiety postrzegają własne ciało, może łatwo zaburzyć ich samopoczucie i zdrowie psychiczne, zwłaszcza młodych kobiet, które wciąż uczą się asertywności i akceptacji własnej naturalności. Należy pamiętać, że tego rodzaju innowacje mogą nie tylko oddziaływać na indywidualne przekonania i praktyki, ale również na szersze społeczne dyskursy dotyczące zdrowia i cielesności. Dlatego też, każda decyzja w obszarze R&D powinna być podejmowana z pełną świadomością potencjalnych konsekwencji, aby nie wyrządzić niechcący krzywdy zarówno na poziomie fizycznym, jak i psychicznym.

Czytaj także: Dawid Gzyl, Angry Beards: nic nie było i jakoś się żyło, ale my zapełniamy tą niszę.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
29. kwiecień 2024 04:37